grueneberg
Wokó³ posiad³o¶ci rozpo¶ciera siê ogród który jest wzorowany na naturalny krajobraz. Oprócz najró¿niejszych kwiatów i drzew mo¿na tu spotkaæ sztucznie wygenerowany niewielki wodospad. Wej¶cie do posiad³o¶ci jest zawsze otwarte
Wesz³a z Gaidenem *zt*
* Do drzwi podszedl mlodo wygladajacy chlopak, poprawil kurtke i przeszedl przez prog. Poogladal co wisi na scianach, nastepnie robiac powolne kroki wszedl glebiej w budynek.* [NMM]
Akuro podszed³ powoli do posiad³o¶ci. Rozejrza³ siê. Lubi³ ogl±daæ tê okolicê, by³a niezwykle barwna i ciesz±ca oko. Nabra³ w p³uca ¶wie¿ego powietrza nasyconego zapachem kwiatów. Przez chwilê s³ucha³ szumu wodospadu, po czym wszed³ do posiad³o¶ci.
Odgarn±³ kaptur z g³owy. Tutaj nie musia³ ukrywaæ swojej twarzy, bo ka¿dy by³ ju¿ przyzwyczajony do blizn i ran na niej. Zdj±³ te¿ grube, ciemnozielone ubranie i zarzuci³ je na ramiê. Poszed³ dalej, w kierunku swojego pokoju. [NMM]
Akuro powoli szed³ ku wej¶ciu do rezydencji. Kaptur mia³ naci±gniêty niedbale na g³owê, ubranie by³o podziurawione, brudne, rozdarte i zakrwawione. Wokó³ prawego ramienia owija³ siê ju¿ nie ca³kiem bia³y, bo trochê ubrudzony krwi±, banda¿. Na ramieniu mia³ torbê z zadrapaniami od ostrych ga³êzi. Widaæ by³o, ¿e wróci³ z jakiej¶ wyprawy, i to niezbyt komfortowej.
By³ ju¿ parê kroków od wej¶cia, gdy przeszy³ go zimny ból. Rana znów dawa³a siê we znaki. Zasycza³, zaciskaj±c z ca³ej si³y zêby. Cierpienie by³o niezno¶ne. Usta³o dopiero po kilkudziesiêciu sekundach. Akuro oddycha³ ciê¿ko, zêby bola³y go od zbyt mocnego zaciskania. Wreszcie ruszy³ siê i wszed³ do siedziby. [NMM]
Shisou opuszcza posiad³o¶æ udaj±c siê w stronê akademii.
<nmm>
Zack wszed³ do posiad³o¶ci
(NMM)
Dodane po 34 minutach:
po chwili wyszed³ przez brame
Akane, ziewaj±c, przekroczy³ bramy posiad³o¶ci. Uderzy³o w niego letnie, lecz nie ciep³e powietrze. Zatrzyma³ siê na chwilê i rozejrza³ po okolicy. Zobaczy³ rosn±c± dooko³a, krótk± trawê, w¶ród której znajdowa³y siê wspaniale pachn±ce kwiaty.
"Nie ma to jak to miejsce" - pomy¶la³. - "My¶lê, ¿e przeprowadzka st±d by³aby dla mnie trudna... Choæ bêdê i tak musia³ to zrobiæ. Konoha nie zapewni mi mo¿liwo¶ci odnalezienia rodziców. W koñcu oni z niej uciekli i ci±gle s± przez ni± poszukiwani. "
Westchn±³. Tak ciê¿ko by³o my¶leæ o opuszczeniu tego miejsca. Po co wiêc my¶la³? Nie chcia³ tego, ale ta natrêtna my¶l po prostu narzuca³a siê jego umys³owi. Chc±c j± odrzuciæ, natychmiast zacz±³ swój spacer : szybkim krokiem opu¶ci³ okolice rezydencji rodu Aburame...
[NMM] .
Wesz³a z Gaidenem *zt*
* Do drzwi podszedl mlodo wygladajacy chlopak, poprawil kurtke i przeszedl przez prog. Poogladal co wisi na scianach, nastepnie robiac powolne kroki wszedl glebiej w budynek.* [NMM]
Akuro podszed³ powoli do posiad³o¶ci. Rozejrza³ siê. Lubi³ ogl±daæ tê okolicê, by³a niezwykle barwna i ciesz±ca oko. Nabra³ w p³uca ¶wie¿ego powietrza nasyconego zapachem kwiatów. Przez chwilê s³ucha³ szumu wodospadu, po czym wszed³ do posiad³o¶ci.
Odgarn±³ kaptur z g³owy. Tutaj nie musia³ ukrywaæ swojej twarzy, bo ka¿dy by³ ju¿ przyzwyczajony do blizn i ran na niej. Zdj±³ te¿ grube, ciemnozielone ubranie i zarzuci³ je na ramiê. Poszed³ dalej, w kierunku swojego pokoju. [NMM]
Akuro powoli szed³ ku wej¶ciu do rezydencji. Kaptur mia³ naci±gniêty niedbale na g³owê, ubranie by³o podziurawione, brudne, rozdarte i zakrwawione. Wokó³ prawego ramienia owija³ siê ju¿ nie ca³kiem bia³y, bo trochê ubrudzony krwi±, banda¿. Na ramieniu mia³ torbê z zadrapaniami od ostrych ga³êzi. Widaæ by³o, ¿e wróci³ z jakiej¶ wyprawy, i to niezbyt komfortowej.
By³ ju¿ parê kroków od wej¶cia, gdy przeszy³ go zimny ból. Rana znów dawa³a siê we znaki. Zasycza³, zaciskaj±c z ca³ej si³y zêby. Cierpienie by³o niezno¶ne. Usta³o dopiero po kilkudziesiêciu sekundach. Akuro oddycha³ ciê¿ko, zêby bola³y go od zbyt mocnego zaciskania. Wreszcie ruszy³ siê i wszed³ do siedziby. [NMM]
Shisou opuszcza posiad³o¶æ udaj±c siê w stronê akademii.
<nmm>
Zack wszed³ do posiad³o¶ci
(NMM)
Dodane po 34 minutach:
po chwili wyszed³ przez brame
Akane, ziewaj±c, przekroczy³ bramy posiad³o¶ci. Uderzy³o w niego letnie, lecz nie ciep³e powietrze. Zatrzyma³ siê na chwilê i rozejrza³ po okolicy. Zobaczy³ rosn±c± dooko³a, krótk± trawê, w¶ród której znajdowa³y siê wspaniale pachn±ce kwiaty.
"Nie ma to jak to miejsce" - pomy¶la³. - "My¶lê, ¿e przeprowadzka st±d by³aby dla mnie trudna... Choæ bêdê i tak musia³ to zrobiæ. Konoha nie zapewni mi mo¿liwo¶ci odnalezienia rodziców. W koñcu oni z niej uciekli i ci±gle s± przez ni± poszukiwani. "
Westchn±³. Tak ciê¿ko by³o my¶leæ o opuszczeniu tego miejsca. Po co wiêc my¶la³? Nie chcia³ tego, ale ta natrêtna my¶l po prostu narzuca³a siê jego umys³owi. Chc±c j± odrzuciæ, natychmiast zacz±³ swój spacer : szybkim krokiem opu¶ci³ okolice rezydencji rodu Aburame...
[NMM] .