grueneberg
Wchodz±c do tego lasu lepiej niech, ka¿dy bêdzie czujny, gdy¿ wszêdzie czycha niebezpieczeñstwo i dziwne stworzenia ...
***
Chocia¿ z daleka mo¿e wydawaæ siê, ¿e oto mamy przed sob± w koñcu normalny las, przy bli¿szym poznaniu szybko mo¿na zmieniæ zdanie. Chocia¿ wygl±da na jedynie "li¼niêty" p³omieniami, to w istocie drzewa s± wypalonymi skorupami, zwêglonymi pod wp³ywem wysokiej temperatury. Ziemia jest doszczêtnie wypalona, pod stopami rozpadaj± siê spalone szcz±tki, w¶ród których bez trudu mo¿na rozpoznaæ zarówno zwierzêce, jak i niepokoj±co ludzkie. Miejsce ponure jest nawet w dzieñ i podobieñstwo do siebie poszczególnych czê¶ci lasu u³atwia zagubienie siê w nim. Zmrok przynosi masê podejrzanych odg³osów, bo chocia¿ miejsce wygl±da na wymar³e, pod os³on± nocy budzi siê do przera¿aj±cego ¿ycia.
Sz³a powoli, wpatrzona w ziemiê.
Tego w³asnie potrzebowa³a. Chwili spokoju i wytchnienia.. Kiedy by³o ju¿ ciemno usiad³a na trawie. Zaczê³a wpatrywaæ siê w niebo, rozmyslajac.
Och.. ¿yjê tak sobie, bez celu.. Nic nie osi±gnê³am.. Chyba pora to zmieniæ. - pomy¶la³a.
Dodane po 4 godzinach 41 minutach:
Wsta³a i rozejrza³a siê. Czu³a siê ju¿ lepiej, wiec postanowi³a opu¶ciæ to miejsce. Samotno¶æ jednak mo¿e doskwieraæ - pomy¶la³a.
Szli sobie z Sakamae przez to Zadupie.
[nmm]
Sz³a dalej za Kei'em z za³o¿onymi rêkami, lustruj±c wzrokiem otoczenie.. xp
/nmm/
*Idzie powolnym krokiem przez las. Zatrzymuje siê, wpatruje siê w gwiazdy i idzie dalej..* [nmm]
Idê w kierunku wyj¶æia z lasu.<NMM>
B³±dze po lesie.Us³ysza³em jakies szelesty.Rzucilem tam kunaiem.To by³a wiewiórka.Przestraszy³a siê i gdzies pobieg³a.Robi³o siê ciemno.Zrobi³em ognisko.Grzalem sie przed ogniskiem.Wyciag³em sake i zacz±³em sobie popijaæ.
Dodane po 6 minutach:
Zgasi³em ognisko i wyszed³em z lasu.
[nmm]
Idê w kierunku wyj¶cia.
<NMM>
przelatuje sprintem <nmm>
bieg³a dalej przez las *nmm*
bieg³ za konan nmm
Przeszed³ przez las. <nmm>
Sz³a bardzo szybkim krokiem, ci±gn±c za sob± Yanagiego. Otaczaj±cy ich las irytowa³ Ayano. Kojarzy³ siê jej z rodzim± wiosk±, a to akurat ostatnie miejsce, które chcia³aby wspominaæ. I w dodatku by³o tu tak wilgotno. Westchnê³a ciê¿ko. Wci±¿ nie patrzy³a na Yanagiego. Zda³a sobie sprawê, ¿e s± ju¿ blisko kryjówki AKatsuki. "Teraz ju¿ nie ma odwrotu" - pomy¶la³a. ON musi z ni± pój¶æ. I niewa¿ne, czy mu siê to podoba. I tak ju¿ go zmusi³a... Ci±gnie go za sob±, nie pozwalaj±c mu na odwrót. Czy on j± znienawidzi? To te¿ by³o niewa¿ne. Zabiera go do siedziby AKa, a tam wszyscy musz± jej s³uchaæ. Sz³a dalej, chc±c znale¼æ siê, jak najszybciej w miejscu, które wzglêdnie mog³a nazwaæ "domem". <nmm>
brakowa³o jej Saia - tyle mog³a stwierdziæ spaceruj±c samotnie po mrocznym lesie
odgarnê³a w³osy z twarzy i u¶miechnê³a siê na my¶l, co by mog³a zrobiæ, gdyby Sai nie szed³ na te g³upi± misjê, jednak zaraz ten u¶miech zblad³ i znikn±³ zupe³ni, gdy¿ marzenie to nie fakty
<NMM>
Sz³em przez las uwarzaj±c na dzikie zwierzêta i pu³abki
<NMM>
¶lady prowadz± przez mroczny las do lasu bambusowego
widzac do kad prowadza slady udaje sie do lasu bambusowego
Dodane po 1 godzinach 29 minutach:
Wracam spowrotem z miecze i sztyletem w plecaku
(NMM)
Bieg³a przez mroczny las
[nmm]
nastepny klon czeka tu wten sposub nie bedzie mogla uciec nigdzie
-Kurczê gdzie mo¿e byæ Lee-HM! sz³a
[nmm]
Hidan szed³ ca³y czas za Hm nudzi³o mu siê lekko... xP
HM! sz³a w¶ciek³a.
[nmm]
Szed³... <zt>
Shi zatrzymala sie w lesie. Zeby klony i Amidamaruu ogli za nia nadazyc.
odwrocila sie zeby przedstawic swoj plan.
- Sluchaj.. mam taki plan. Najpierw wyslemy do wyiennikow mojego klona. My bedziemy czekac w ukryciu.
Nastepnie za pomoca Henge no justu. jedno z naszych klonow zamieni sie w Haku, wyslemy kolejne dwa klony.. Umiesz Kage bushin no jutsu?
to wyslalibysmy nastepne dwa Twoje klony.
Jesli spelni nasze warunki, wypuszcze Haku z klatki, zrozumiales?
tak...powiedz tylko kiedy mam siê sklonowaæ-powiedzia³
Pojawi³a siê w lesie zmierzaj±c ¶ladami cz³onków Akatsuki których rozpozna³a...
"Co oni kombinuj±" - powiedzia³a do siebie w my¶lach skrywaj±c siê za drzewami.
Shi stworzyla kolejnego klona.
Klon poszedl.
Mozesz juz zaczac sie klonowac i transformacje.
Pojawiam siê za Miharu.
-Nie uciakaj mi.Nie wybaczy³bym sobie jakby¶ zgine³a-powiedzia³em cicho
- Spokojnie...obserwacja jeszcze nikogo nie zabi³a - powiedzia³a cicho i dalej uwa¿nie patrzy³a na poczynania cz³onków Aka
Shi wyczula obca krew. Jednak nic nie mowia. Amidamaruu jest nowym czlonkiem Aka. Moglby sie przestarszyc xP
- no juz. nie zwlekaj Amidamaruu
Kage Bunshin no jutsu-nagle pojawi³y siê dwa klony-s³uchaj klonie...zmieñ siê w haku-oki-odpowiedzia³ jeden z klonów i przetransformowa³ siê w Haku na ¿yczenie-no to s³uchajcie dogoñcie klony Shi..a jak narazie imitacjo haku zwi±¿emy ciebie i siê nie po³api±...dawaæ-powiedzia³ do klonów
-Musisz uwarzaæ na siebie.Pamiêtaj jak dojdzie do starcia to ty uciakaj-powiedzia³em cicho.
- Mowy nie ma...nie przepuszczê takiej okazji...- powiedzia³a z determinacj±
- Chc± podrzuciæ fa³szywego Haku...A to ³ajzy - wyrazi³a siê niezrêcznie szeptem...Patrzy³a na Shi która j± lekko zaniepokoi³a
-Gaiden ma sharingan.Nie da siê tak ³atwo wyko³owaæ.-powiedzia³em i z³apa³em j± za rêkê-a po za tym jest jednym z najsilniejszych shinobi na ¶wiecie.doruwnuje moim umiejêtno¶ciom-powiedzia³em cicho
chwilê pomy¶la³-kurcze...je¶li odbiorc± jest Gaiden...to siê skapnie,bo ma sharingana!-powiedzia³ do niej
Spojrza³a na d³oñ Zabuzy trzymaj±c± jej w³asn± - Yyyy...nie chcê byæ niemmi³a , ale czemu mnie trzymasz za rêkê? - spyta³a z dziwn± mink±
Shi wyszczerzyla kly. Jej wzrok byl pelen rzadny krwi..
- Glodna jestem - mruknela - ale teraz napilabym sie czegos..
powiedziala glosno. Wyczula, jak jednej z postaci krew zaczela szybciej
plynac zylami.
Zwróci³a wzrok na Shi
Czuje nasz± obecno¶æ...w ka¿dym razie co¶ nie gra... - pomy¶la³a , wygl±da³o na to ¿e w ka¿dej chwili mo¿e doj¶æ do walki
-Chcê Ciê zatrzymaæ i tyle.Jak teraz wyjdziesz to morzesz zgin±æ-powiedzia³em cicho.
- B±d¼ czujny...- powiedzia³a do niego obserwuj±c Shi.
-Jestem ca³y czas-powiedzia³em
skinê³a g³ow± po czym wci±¿ czujnie obserwowa³a Shi , by³o w jej zachowaniu co¶ dziwnego.
---------------------
Muszê spadaæ , bêdê pó¼niej wiêc mam nadziejê ¿e wiele siê nie zmieni...<nmm>
Poszed³em dalej <nmm>
- Wygl±da na to ¿e ca³a akcja za szybko siê przetoczy³a...Mizukage jest bezpieczny , wiêc mo¿emy wracaæ. - powiedzia³a po czym zniknê³a <nmm>
Szed³em szybkim krokiem przez las. Nagle poczu³em skurcz w ¿o³±dku. "Heh chyba pora co¶ zje¶æ" pomy¶la³em i zacz±³em zbieraæ drewno. Po chwili uda³o mi siê rozpaliæ ognisko. Zacz±³em gotowaæ ry¿.
Dodane po 9 minutach:
Kiedy ugotowa³em ry¿, starannie zagasi³em ognisko po czym zacz±³em je¶æ.
Dodane po 25 minutach:
Kiedy tylko skoñczy³em je¶æ, uda³em siê w dalsz± drogê. [NMM]
Wci±¿ maj±c w pamiêci krzyki pal±cej siê ¿ywcem rodziny sz³a zadowolona z siebie dumnym krokiem. Co chwila odgarnia³a opadaj±ce na twarz bia³e kosmyki w³osów. Wiedzia³a, ¿e jak tylko wyjdzie z tej ciemnoty, to ujrzy zarys bambusowego lasy, który otacza³ jej kochan± siedzibê AKatsuki. Pocieszona t± my¶l± przyspieszy³a kroku.
<nmm>
Pojawi³a siê w ciemnym lesie , wci±¿ czu³a siê dziwnie...jakby co¶ w niej siedzia³o i obci±¿a³o coraz bardziej jej chakrê , duszê...
I ta dziewczyna...dlaczego wydaje mi siê ¿e j±...¿e j± znam... - powiedzia³a do siebie w my¶lach , wskoczy³a na jeden z najwy¿szych konarów na jednym z drzew. Gdy tak siedzia³a , chwyci³a ubranie w miejscu swojego serca i mocno ¶cisnê³a tkaninê...
Dlaczego...czujê taki...ciê¿ar - pzeci±gaj±ce siê zdanie tkwi³o w jej g³owie.
Dodane po 3 godzinach 12 minutach:
Po tak d³ugim czasie siedzenia w jednym miejscu postanowi³a siê st±d ruszyæ do Oto...aby siê rozerwaæ <nmm>
Przechodz±c upada i naglê mdleje.Po godzinie jest na koñcu lasu i nic nie pamiêta.Ogl±da siê za siebie i widzi po³amane drzewa i pozabijanych ludzi.
-Zaczê³o siê-powiedzia³ sam do siebie
¯±dza krwi powoli przejmujê w³adzê nad jego cia³em.
Poszed³ dalej.
(NMM)
To musia³ byæ kiedy¶ piêkny las.
Patrzy³a na pozosta³o¶ci spalonego lasu. Przez chwilê rozwa¿a³a tê smutn± prawdê a¿ zdecydowa³a zapomniec o tym i puj¶æ dalej.
NMM
Idzie przez las...
<NMM>
Idê czujnie przez las nie zwa¿am na ¶wie¿ê ¶lady krwi.
(NMM)
Ide przez las...
<NMM>
Biegnê przez las. W pewnym momencie zdejmujê miecz z pleców i wyskakujê w górê. Obracam siê w powietrzu i tnê równo po drzewie odbijam siê od ssuwaj±cej korony drzewa i wyskakujê w górê. Shiwasen pêdzi³ od pocz±tku po koronach drzew.
Przeszed³em przez spalony las. [NMM]
idzie przez las ..NMM
Powolnym krokiem wszed³ do mrocznego lasu. By³ do¶æ zmêczony podró¿±, wiêc usiad³ pod drzewem. Nie czu³ ju¿ bólu w ¿ebrach, najwyra¼niej lekarstwo, które dosta³ od Kabuto podzia³a³o.
"Mo¿e tutaj nikt mnie nie znajdzie. Tylko po jakie licho jestem potrzebny Sunie?" Pomy¶la³.
Siedzia³e¶ tak na drzewie odpoczywaj±c gdy nagle us³ysza³e¶ szelest krzaków gdzie¶ pod tob±. Odrazu zwróci³e¶ swój wzrok w tamt± strone i ujrza³e¶ jak z za krzaków wy³ania siê grupka ludzi a dok³±dnie jest ich sze¶æ. Trójka z nich wygl±da na pospolitych ninja-bandytów (maj± na sobie ciemnobr±zowy strój, zakryt± twarz i sztylety przy boku), dwóch z nich to wielga¶ni go¶cie niepasuj±cy do towarzysów tak samo jak dziwny niski profesorek id±cy miêdzy nimi. Mówi± o czym jednak siedz±c tutaj nie jeste¶ w stanie nic dok³adnie us³yszeæ.
Patrz±c tak na tych go¶ci, Bitsunen postanowi³ podej¶æ trochê bli¿ej i pods³uchaæ ich rozmowê. U¿y³ Shunshin no Jutsu, ¿eby ukryæ siê za drzewem, które sta³o bli¿ej wrogich ninja i pozostaæ przy tym niezauwa¿onym.
"Co to za go¶cie?" Pomy¶la³.
Zesz³e¶ na dó³ do grupki ludzi którzy nie zauwa¿yli ciebie ani nie us³yszeli. Sta³e¶ niedaleko nich. Mo¿esz teraz lepiej siê przyjrzeæ ju¿ trochê posta¿a³emu dziadkowi o siwych do¶æ krótko ¶ciêtych stercz±cych w³osach. rteraz poczu³e¶ od niego woñ spalenizny.
- To co robimy z t± dziewczyn± ?! - krzykn±³ jeden si³acz
- Powinnyi¶my j± zostawiæ bo ten cholerny kupiec pobieg³ pewnie op pomoc wiêc wrazie czego mamy ochronê a teraz czas znale¼æ nastêpny cel - powiedzia³ zdenerwowany dziadek po czym uda³ sie szypszym krokiem do jednego z wyj¶æ z lasu jednak jeszcze nawet nie doszli do drogi. Reszta siê pos³ucha³a i uda³a z profesorkiem bo na takiego wygl±da³ w tym swoim brudnym od sadzy fartuszku.
- 100 = 2370 czakry za jutsu które u¿y³e¶
Jako, ¿e Bitsunen mia³ dzi¶ dobry humor, postanowi³ pobawiæ siê trochê z bandytami. Na pocz±tek, ¿eby bandyci nie mogli niczego zobaczyæ u¿y³ Kirigakure no Jutsu*. Gdy las spowi³a ju¿ gêsta mg³a, wykona³ Utsusemi no Jutsu**.
- Ani kroku dalej. - Powiedzia³. Bandyci us³yszeli jego g³os ze wszystkich stron.
*Ukrycie we mgle.
**G³os osoby, która u¿y³a techniki dochodzi ze wszystkich stron.
Wszyscy zrobili siê zdezorientowani widz±c mg³e która pojawi³± siê z nik±d. Ninja jednak szybko oprzytomnieli i ustawili siê tworz±c twójk±t. Jeden sta³ odwrucony do ciebie twarz± dwaj za¶ bokiem. Wyjeli sztylety za pasu i przygotowali siê do walki. Profesorek zrobi³ przera¿on± mine i pod eskort± miê¶niaków zaczeli szybko i¶æ w strone wyj¶cia z lasu. Ninja który by³ przed tob± i wygl±da na ich dowud¼e zrobi³ kilka pieczêci i przygotowa³ siê do obrony.
"Ciekawe jak oni chc± walczyæ ze mn± w tej mgle?" Pomy¶la³.
Wyci±gn±³ z kieszeni trzy zatrute senbony. Wiedzia³ mniej wiêcej gdzie bandyci powinni oni staæ. Rzuci³ po jednym w ka¿dego z trzech bandytów. Celowa³ na wysoko¶æ brzucha. Ig³y by³y niemal nie do zauwa¿enia w gêstej mgle.
"Je¶li trafiê, bêdê mia³ ich na jaki¶ czas z g³owy."
Po chwili twoje denbu wbi³y siê do¶æ g³êboko w dreniwniane klocki a ninja z którymi walczy³e¶ znikli jednak przy u¿yciu jakiego¶ jutsu Fuuton(nie wiesz gdy¿ nie s³ysza³e¶ go) rozwiali twoj± mg³ê. JEdnak du¿a czê¶æ wodnyc oparów przenios³± siê gdzie¶ bardziej na bok i zobaczy³e¶ jednego z ninja który jeszcze ciê nie dostrzeg³. Straci³ê¶ tak¿e z oczu goryli z profesorkiem. Najwidoczniej s± bandytami ale tak¿e ¶wietnymi ninjami.
Bitsunen wyskoczy³ z ukrycia i wzi±³ do rêki jeszcze jeden ze swoich zatrutych senbonów. Pobieg³ prosto na bandytê, którego przed chwil± dostrzeg³. Licz±c na to, ¿e bandyta nie zd±¿y zareagowaæ, spróbowa³ wbiæ mu zatrut± ig³ê w ramiê.
"Ju¿ po tobie." Pomy¶la³.
Napatnik ciê nie zobaczy³. Dopiero teraz zobaczy³e¶ ¿e ma jest on klonem gdy¿ znikn±³ po twoim ciosie senbo. Ty za¶ przez jaki¶ niewiadomy wybuch przelecia³e¶ du¿y kawa³ek i troche zosta³e¶ porabiony w prawe ramie. Teraz ujrza³e¶ ninja który kuca³ ukryty w li¶ciach drzew. Ma w jednej rêce trzy a w drugiej dwa kunaje z karteczkami. Mê¿czyzna zeskoczy³ z miejsca ukrycia i zacz±³ biec w twoj± strone przygotowany do rzutu swym ostrzem. Jednak gdzie jest reszta ?!
Bitsunen ponownie u¿y³ Shunshin no Jutsu, ¿eby znale¼æ siê za biegn±cym w jego stronê ninj±. Lew± rêk± wyci±gn±³ z kieszeni kartê wybuchow± i przyczepi³ j± bandycie do pleców. Nastêpnie wbieg³ na jakie¶ drzewo i przy pomocy chakry zdetonowa³ swoj± kartê.
"Nie uwierzê je¶li on to prze¿yje." Pomy¶la³.
Mê¿czyzna pad³ na ziemie a raczej jego czê¶ci poniewa¿ u¿ywaj±c aktywaMê¿czyzna pad³ na ziemie a raczej jego czê¶ci poniewa¿ u¿ywaj±c swojej wybuchowej kartki uruchomi³e¶ tak¿e te które mia³ na kunaiach. By³ to piêkny spektakl wybuchowy. Ty jednak nie mia³e¶ czasu na podziwianie tego gdy¿ jeden z ninja zwi±za³ ciê za pomoc± ³añcucha. Inny za¶ zacz±³ robiæ pieczêcie by zaatakowaæ bezbronn± osobe (czyli ciebie)
Sytuacja by³a do¶æ g³upia, lecz Bitsunen sam sobie na to zas³u¿y³ bêd±c nieostro¿nym. Szuka³ czego¶, z czym móg³by siê zamieniæ. Dostrzeg³ gdzie¶ na ziemi drewnian± k³odê, jednak uzna³, ¿e bardziej spektakularne bêdzie zamienienie siê miejscami z g³ow± bandyty, którego przed kilkoma sekundami zabi³. Gdy wrogi ninja sk³ada³ ostatni± pieczêæ, Bitsunen wykona³ Kawarimi no Jutsu licz±c na to, ¿e zd±¿y zanim przeciwnik go dobije.
W ostatniej chwili uciec. Wrogi ninja u¿y³ Goukakyuu no Jutsu i spali³ to z czym siê zamieni³e¶ miejscem. Zaczeli przygl±daæ siê cia³u które ³adnie siê pali³o. Teraz dopiero zobaczy³e¶ ¿e ³añcuch który trzyma³ ninja b³yszczy³ siê lekkim bia³ym ¶wiat³em ... Jeste¶ chwilowo bezpieczny a dwujka przeciwników stoji zajêta ogl±daniem "ogniska"
Bitsunen nie chcia³ ju¿ niczego ryzykowaæ. Wzi±³ do lewej rêki dwa kunaie. By³y do nich doczepione dwie karty wybuchowe. Rzuci³ nimi miêdzy bandytów. Nie chcia³ ich trafiæ. Gdy no¿e by³y dok³adnie miêdzy nimi, zdetonowa³ karty.
"Mam nadziejê, ¿e chocia¿ jeden prze¿yje. Chcia³bym siê dowiedzieæ kim byli pozostali dwaj go¶cie." Pomy¶la³.
Odskoczyli równo jednak kunai by³ do¶æ blisko ninja od jutsu Katon. Zosta³ troche poturbowany jednak nie podda³ siê i wsta³ z zakrwawion± nog±. Zacz±³ przygotowywaæ pieczêcie i wypowiedzia³ "Housenka" i wystrzeli³ w twoj± strone cztery ogniste kule lec±ce z du¿± szybko¶ci± na ciebie. JEgo przyjaciel jednak nie atakowa³ a u¿y³ jakiego¶ nieznajomego ci jutsu i z ³añcucha stworzy³ miecz
Bitsunen bardzo szybko odskoczy³ w bok upadaj±c na ziemiê. Liczy³, ¿e w ten sposób uniknie Jutsu przeciwnika. Podniós³ siê i rzuci³ po jednym kunaiu w ka¿dego z przeciwników staraj±c siê zdobyæ trochê czasu.
//Bêdê oko³o 20.45. Mo¿e wcze¶niej//
Sprytnie omine³e¶ ciosów swego przeciwnika jednak w bok trafi³o ciê ostrze shurikena ale niejest to straszne obra¿enie. Mê¿czyzna rzuci³ kunaiem w tego który lecia³ w jego stronê. Jego towarzysz oskoczy³ od lec±cego ostrza i wbi³ w ziemie swój ³añcuchowy miecz ... wbi³ go g³êboko.
"Koniec zabawy." Pomy¶la³ Bitsunen. Z³o¿y³ rêce i skupi³ chakrê.
- Kanashibari no Jutsu*! - Powiedzia³. Efektem tego powinno byæ natychmiastowe sparali¿owanie obu bandytów. Teraz mogli ju¿ tylko patrzeæ jaki wykona ruch.
*Technika parali¿u.
Obydwaj nijna staneli nieruchomo. Tylko patrzyli siê swymi oczami na ciebie z przera¿eniem ... nie tylko ten od jutsu katon ba³ siê tego co zaraz zrobisz. Jednak jego spojrzenie mia³o swój powód. Z pod ziemi bardzo szybko wyszed³ ³añcuch z miecza spokojnego Shinobi. Metalowa broñ byt³a niewyobra¿alnie d³uga i obwine³± siê wokó³ twojego cia³± niepozwalaj±c siê w jaki kolwiek sposób wydostaæ. Us³sza³e¶ powolne j±kanie siê jednego z przeciwników.
- Nie po ... potrz ... buje cia ... ³a do ... kon ... tro ...li ... mego ...Kekkei Genkai. Zauwa¿y³e¶ ¿e przez swe jutsu monco go zmêczy³e¶.
Bitsunen natychmiast wykona³ Kawarimi no Jutsu zamieniaj±c siê miejscami z k³od±, w któr± trafi³ senbonami. Musia³ dzia³aæ bardzo szybko. Roz³o¿y³ i wyrzuci³ w powietrze swoj± bambusow± parasolkê. Zaczê³a ona wirowaæ i wylecia³o z niej 25 igie³.
- Jouro Senbon! - Powiedzia³ sk³adaj±c d³onie.
Wszystkie ig³y skierowa³y siê w stronê tego bandyty, który przed chwil± siê odezwa³.
"To ju¿ twój koniec." Pomy¶la³.
Znów jak zawsze zaskoczy³e¶ neico swego przeciwnika jednak ju¿ wcze¶niej zauwa¿y³e¶ ¿e jest silny. Twoje senbo ude¿y³y w stalow± tarczê zrobion± z ³añcucha który wcze¶niej z wielk± przêdko¶ci± wróci³ do w³a¶ciciela chroniac go przed atakiem zatrutych igie³ek. Ujrza³e¶ zdenerwowany wzrok mê¿czyzny chyba siê rozgniewa³ na ciebie. Jednak twój przeciwnik niczego nie zrobi³.
Bitsunen wiedzia³, ¿e gdy jego technika przestanie dzia³aæ, bêdzie mia³ problem, je¶li obydwaj bandyci wyjd± z tego ca³o. Wyci±gn±³ z kieszeni sze¶æ no¿y kunai. Trzema rzuci³ w ninja od kuli ognia, trzema rzuci³ w bandytê z dziwn± broni±.
Ninja od jutsu ognia zosta³ trafiony i to do¶æ mocno przez co jego cia³o pad³o z g³o¶nym trzaskiem na ziemie. Wiesz ¿e i tak umrze z wykrwawienia a nie ma ju¿ wiêcej si³ na walkê. JEdnak nadzwyczajny shinobi znów przyu¿yciu ³añcucha odrzuci³ kunaje na bok jakby ude¿y³ biczem. Teraz zobaczy³e¶ ¿e rusza siê swobodnie jednak odziwo ciê nie zaatakowa³
- Powinienem ciê zabijaæ powoli w mêczarniach ale ja bêde ³askawy i zaproponuje ci przy³±czenie siê do nas - te s³owa ca³kowicie ciê zaskoczy³y.
- Przy³±czyæ siê do was mówisz? - Powiedzia³ lekko zaskoczony. G³os Bitsunena nadal by³ jednak opanowany. - A tak w ogóle to czym siê zajmujecie?
-Jeste¶my by³ymi ninja i w³a¶nie zabi³e¶ moj± grupe ale tak¿e pracuje dla doktora Anshutshu który zajmuje siê tworzeniem maszyn bojowych jednak potrzebuje tak¿e dochodów które zdobywa przez napadanie na ró¿nych kupców. Du¿o p³aci a do tego stworzy³ ju¿ wiele niezwyk³ych konstrukcji. Mam zamiar pó¼niej z³apaæ doktorka i prze±æ jego sprzêt a pó¼niej zaj±æ siê podbijaniem jaki¶ wiosek
- Ci dwaj goryle... To jego ochrona? - Spyta³.
Po g³owie chodzi³y Bitsunenowi jednak zupe³nie inne my¶li. Chcia³ zdobyæ trochê czasu, ¿eby móc siê zastanowiæ. Kiedy¶ mia³ podobny cel. Nie chcia³ jednak podbijaæ wiosek. Chcia³ zniszczyæ jedn± z nich. Nadal chce...
-Tak to jego ochona a do tego jest bardzo silna jednak¿ nie równa siê z naszymi umiejêtno¶ciami ... bardziej ba³ bym siê jego dzieciaka którego naszczê¶cie narazie nie ma. Mogli by¶my jak najszybciej zabiæ tego dziadka i zdobyæ jego sprzêt tyle ¿e koñczy w³a¶nie nowy wynalazek. - mê¿czyzna spojrza³ na swój ³añcuch i ujrza³ na nim napis ... - mogli by¶my najpierw zniszczyæ pewn± wioskê - wyszepta³ do¶æ g³o¶no by¶ us³ysza³ jego g³os
- Ochronê pewnie da siê szybko za³atwiæ je¶li zaatakujemy z zaskoczenia. Pewnie wci±¿ twierdz±, ¿e jeste¶ po ich stronie.
Bitsunen udawa³, ¿e nie us³ysza³ nic o wiosce. Doskonale wiedzia³, ¿e ich dwóch nie wystarczy by j± zniszczyæ. Po chwili znów siê odezwa³:
- Pomogê Ci dorwaæ tego dziadka.
-Oni nie s± dla mnie najmniejszym problemem ale jest taka jedna sprawa któr± musisz za³atwiæ. Musze mieæ sojuszników a kto bêdzie lepszym sojusznikiem jak nie Orochmaru. Czy uda³ by¶ siê do niego w tej sprawie ?
- Orochimaru ju¿ jest moim sojusznikiem. - Powiedzia³ powoli. - My¶lê, ¿e zgodzi siê byæ te¿ twoim. Ja jednak nie mogê bezpo¶rednio zaatakowaæ teraz innych wiosek. Tak siê sk³ada, ¿e jestem Kage jednej z nich. Mogê najwy¿ej za³atwiæ Ci spotkanie z Orochimaru.
- Czy ja dobrze us³ysza³em twoje s³owa ?! - powiedzia³ lekko zdenerwowany po czym zmieni³ ton na ten zwyk³y lekko radosny a zarazem bardzo powa¿ny - Muszê siê z nim spotkaæ lecz tutaj w doline gdy¿ doktorek siê zdziwi je¶li znikne na jaki¶ czas.
- W takim razie poczekaj tutaj. - Powiedzia³ u¶miechaj±c siê. - Nie wiem kiedy uda mi siê go tutaj sprowadziæ ani czy uda mi siê w ogóle go tu przyprowadziæ. Poczekaj tu w ka¿dym razie. Je¶li Orochimaru odmówi, powiem Ci o tym.
Po tych s³owach odwróci³ siê i poszed³ w stronê Oto. <nmm>
//No i to zale¿y te¿ od tego czy Oro bêdzie na forum.//
Przyszed³em tu aby zobaczyæ ten las. Daleko w g³±b siê niezapuszcza³em wiê chodzi³em przy jego granicy. Do¶æ szaybko z tamt±d podzed³em bo to nieby³o przyjemne miejsce.
przysz³em tu by zobaczyæten las nawet fajny
Szed³ szybko wycinaj±c sobie Chakr± drogê.
[NMM]
Ide przed siebie co ja robie przeciez ledwo chodze zabija mnie!Pomyslalem nagle zaczolem wracac robilo sie juz ciemno.Co ja teraz zrobie???Nie moge znalesc drogi.HMMMMMMMM najwyrazniej musze kogos znalesc.
Dodane po 4 minutach:
Nagle widze jakiegos starca podchodze do niego i pytam go czy zaprowadzi mnie do wioski a on odpowiada.Tak zaprowadze tylko znajde zaklecie z mojej ksiegi.Po chwili gdy juz ja wziol rzucil zaklecie na droge i pochwili rzucil czar na droge.Kazal mi isc nia wiec szedlem.Zapytalem czy nioechce isc ze mna powiedzial ze nie a ja go zapytalem czemu.I zniknol zdziwiony wyszedlem z tego lasu.<NMM>
Ryofu dzisiejszego wieczoru postanowi³a przej¶æ siê po lesie. Zbyt d³ugo nie odwiedza³a swoich rodzinny stron, nawet jak na ni± sam±. Przemierzaj±c las pokryty ciemno¶ci± wreszcie siê zatrzyma³a by móc oprzeæ siê o pieñ jednego z dêbów.
Przechodzi³ przez las znudzony. Po pewnym czasie zauwa¿y³ jak±¶ dziewczyne. Nie podchodzi³ do niej tylko z daleka j± obserwowa³.
Szybko, acz spokojnie zadar³a g³owê do góry. Uwielbia³a ogl±daæ niebo. Tak samo jak chodziæ po nocach, czy szkoliæ siê w walce. U¶miech Ryofu by³ zaledwie cieniem prawdziwego u¶miechu. Mimo wszystko mia³a do¶æ dobry humor jak na swój aktualny stan psychiczny.
Opar³ sie o drzewo i przeniós³ znudzony wzrok na niebo. Zamy¶li³ siê.
- Hm ? - Przenios³a wzrok na nieznajomego ch³opaka. No tak by³a rzeczywi¶cie ¶wietnym shinobi skoro dopiero teraz go zauwa¿y³a, a jak. Odetchnê³a cicho, krêc±c g³ow± niezadowolona. Za bardzo jestem rozkojarzona, pomy¶la³a.
Zauwa¿y³ k±tem oka, ¿e dziewczyna siê na niego patrzy. Nadal siê nie odzywa³.
Wywróci³a teatralnie oczami. Splot³a d³onie na swoim biu¶cie przenosz±c ponownie wzrok na niebo. Nie mia³a zamiaru dzisiaj sie z nikim k³óciæ. Skoro mia³a jako taki humor, trzeba by³o go utrzymaæ na jak najlepszym 'poziomie'.
Nie chc±c utrzymywaæ strasznie nudnej ciszy postanowi³ siê przywitaæ. - Hej.. Mo¿na wiedzieæ jak masz na imie ?
Idê se lasem pal±c papierosa
Znów unios³a wzrok na owego nieznajomego. wysoki, chudzielec o jasnych w³osach. - A mo¿na wiedzieæ, do czego Ci to imiê potrzebne ? - Spyta³a cicho u¶miechaj±c siê zaczepnie.
- ¯eby wiedzieæ, jak siê do Ciebie zwracaæ, oczywi¶cie. - Powiedzia³ ze z³o¶liwym u¶miechem do dziewczyny i spojrza³ na przyby³ego.
Id±c lasem zauwa¿am 2 ludzi.Podchodzê do nich
-Yo!-powiedzia³em i zaci±gn±³em sie skrêtem
Widocznie dzisiejszego wieczoru mia³a szczê¶cie do mêskiego towarzystwa. Jeden wy¿szy od drugiego. Odetchnê³a g³êboko odgarniaj±c d³ugie, br±zowe w³osy teatralnym ruchem rêki. - Ryofu. - Odpar³a wreszcie odwzajemniaj±c u¶miech chudzielca.
- Noi odrazu lepiej.. Ryofu. - U¶miechn±³ siê znowu i usiad³ na ziemi. Spojrza³ w niebo i przywita³ siê ze Smokiem
-Nie przeszkadza wam jak palê?-powiedzia³em i zapali³em nastepnego papierosa
- Nie, ale uprzejmiej by by³o poczêstowaæ towarzystwo. - Powiedzia³a dziewczyna gdy stawia³a ostatni krok staj±c tu¿ ko³o ciemnow³osego. Zwinnym ruchem rêki zabra³a mu fajkê po czym zaci±gnê³a siê mocno.
-Wiesz ile to kosztuje!Oddawaj-zabra³em jej mojego skrêta
Westchn±³ ciê¿ko patrz±c na nich. Podpar³ g³owe rêk±.
- Ta, ta. - Wzruszy³a obojêtnie ramionami, jak to mia³a w swoim zwyczaju. Po chwili znów splot³a d³onie na biu¶cie przygl±daj±c siê niebu. D³ugo to jednak nie potrwa³o, poniewa¿ przenios³a wzrok na jasnow³osego ch³opaka. - A ty jeste¶ ?
- Leny. - Odpowiedzia³ jej krótko i przeniós³ wzro na dziewczyne.
Przytaknê³a mu lekko g³ow±. W³a¶ciwie zaczyna³o jej siê nudziæ. nie mia³a co robiæ, a szwendaæ siê po okolicy jej siê nie chcia³o.
- Pogadamy jeszcze kiedy¶, narazie. - Wsta³ i pobieg³ w kierunku domu.
<NMM>
- Jeszcze zobaczymy. - Zimny wiatr porusza³ lekko jej d³ugi w³osami. Wdar³ siê niczym nieproszony go¶æ rozwiewaj±c pojedyncze pasemka w ró¿nych kierunkach. Nie maj±c ochoty siedzieæ samej w ponurym lesie ruszy³a wreszcie do wyj¶cia.
{nmm}
Znikam
<NMM>
Sz³a przez mroczny las.
NMM.
Yu bieg³a z Tayuy±.
<NMS>
Przebieg³ przez gêsty las w stronê Oto.
Wszed³ do lasu i od razu skierowa³ siê na ¶cie¿kê.
<NMM>
Bardzo szybko biegnie kieruj±c siê ku Konoha Gakure
<NMM>
Ma³a wampirzyca sz³a przed siebie, nie znaj±c celu, a jednak dok±d¶ zmierza³a.
W powietrzu wyczu³a zapach krwi mamiñskiej.
Nie zwa¿a³a jednak na to i sz³a dalej.
<nmm>
Biegn±c dalej poczu³a obecno¶æ Keishiego gdzie¶ w tej wiosce ,wiêc postanowi³a do niej wej¶æ..
Szed³ dalej powoli , ale jednak udawa³o mu siê i¶æ coraz to szybciej..
[nmm]
Przychodzê do tego miejsca by potrenowaæ. Warunki utrudniaj± walkê co bêdzie ¶wietnym treningiem. Tworze piêæ klonów z którymi zaczynam walczyæ. U¿ywaj±c ninjutsu i taijutsu powoli pokonywa³em jednego klona za drugim. Po dwóch godzinach powalam ostatniego klona. Zmêczony ide z t±d.
id±c ponownie do Kwater, z powodu braku ¿adnych `ciekawych` zajêæ, ew. rzeczy, ominê³a ten mhooooczny las.
<nmm>
Wszed³ do lasu i rozejrza³ siê po nim. Westchn±³ ciê¿ko i opar³ siê o jedno z drzew. Spojrza³ w niebo, które by³o ledwo widac...
Pojawiam siê na ga³êzi drzewa.Rozgl±dam siê dooko³a.
Spojrza³ na sunijczyka. - Co on robi w Kumo ? - Zapyta³ sam siebie w my¶lach. Przygl±da³ siê mu.
Spojrza³em przez chwilê na niego
"Hmm..."
- Nie wiem czy wiesz, ¿e nie powinno cie tu byc. - Spojrza³ na niego z do³u.
Za¶mia³em siê
-Zabronisz mi?
- Szczerze mówi±c to nie tylko ja. - Westchn±³ przymykaj±c oczy.
Zeskoczy³em z drzewa
-Spokojnie...ja tu tylko zwiedzam.
- Rób tu co chcesz.. - Wzruszy³ ramionami i skrzy¿owa³ rêce.
-Dobra.-u¶miechn±³em siê
- No to id¼ jak masz zwiedzac. - Wymin±³ go i szed³ w jak±¶ strone.
Odchodzê w drug± stronê.
"Dziwny jaki¶"-powiedzia³em w my¶lach.
Uda³o mi siê wyj¶æ z lasu
<NMM>
rana coraz bardziej zaczyna³a doskwieraæ
-musze odpocz±æ- powiedzia³ sam do siebie, po czym przysiad³ na z³amanym konarze, po chwili ruszy³ dalej
<nmm>
Przybiega do lasu, z ma³ym cudownym prze¶licznym i bia³ym króliczkiem,
nastêpnie siada na trawie, wyc±ga shenbona i wyd³ubuje króliczkowi oczy. Nastêpnie rzuca je w las(rozpryskuja siê o drzewa). Potem znów bierze króliczka i odcina mu ³±pki. "Bêdzie na szczê¶cie"- my¶li. I zaiste ca³e rêce ma uwalone w krwi!
Shi siedziala na drzewie, przygladala sie dziewczynie.
Usmiechnela sie mroczno, widzac jej zachowanie.
"KOnoha.. " - zamyslila sie widzac jej opaske.
Shi przyciagali psychopaci. To bylo jak narkotyk.
Widzac jak "dziewczynka" rozszarpala kroliczka, popadala w mala ekstaze. TEn widok bardzo cieszyl jej oczy. Krwiste oczy..
Shi rowniez byla cala umazana w krwi.. przed chwila byla na polowaniu.
I wypila cale 10 litrow krwi.. to jej starczy na dlugo.
- Hej dziewczynko - krzyknela do niej z drzewa. smiejac sie i klaszczac.
- piekne przedstawienie.
- dziêkujê - odpar³a dziewczyna - mi³o mi s³yszeæ s³owa uznania od Wielkiej Shi. Jak widzê Ty rownie¿ poczu³a¶ zew krwi...
Shi wytrla rekawem z twarzy krew 19-stolatka, ktory byl jej ofiara..
Zboczony i glupi typ.. gdyby nie to, ze myslal [cenzura], a nie mozgiem
Shi nie moglaby sie tak dobrze porzywic..
W sumie to ona najbardziej takich lubila Mial takie wysokie cisnienie,
kiedy wyssysala krew, ze az sama jej leciala do paszczy..
NIe zdziwilo ja to, ze dziewczyna zna jej imie.
W koncu wampirzyca byla najbardziej poszukiwanym przestepca w swiecie Shinobi..
pamieta jak byla na wycieczce po siedzibie AMBU. Za jej glowe najwiecej fory dawali W sumie moglaby sie sama oddac. Za taka kase..
Shi potrzasnela glowa rozwiewajac durnowate mysli.
Zawisla na galezi do gory nogami trzymajac sie jedynie za nogi.
Twarz miala bardzo blisko twarzy Susanoo. (face to face)
- Jak Cie zwa? - spytala
Przyszed³ powolnym krokiem,rozgl±daj±c sie.Zobaczy³ Shi i jak±¶ dziweczyne.
-Jestem,to jak bêdzie?-Spyta³ sie spokojnie,bacznie obserwuj±c dziewczyne.
Popatrzyla na chlopaka.
- Zaraz zaprowadze Cie do mojej siedziby... ale musisz chwile poczekac.
Bo zauwazylam ciekawy przypadek psychozy... - popatrzyla na dziewczyne. Czekajac az odpowie jej na pytanie.
- Na imiê mam Susanoo - odparla dziewczyna i uk³oni³a siê- zaszczytem dla mnie jest poznaæ tak zacn± osobê jak Ty
"Na oko ma 17-19 lat... zaciete oczy.. i podlizuje sie - ucieszyla sie Shi w duchu - to dobrze."
- Mam dla Ciebie propozycje. MOzesz wstapic w szergi Akatsuki - co jest wielkim zaszczytem , wzamian za wiernosc liderce.
Bedziesz mogla dowoli rozwijaac.. - tu sie zaciela, nie chciala na glos wymawiac slow "psychopateczne tendecje" - Swoje tajemnicze techniki jutsu. Krotka odpowiedz. -popedzila dziewczyne. Oczekiwala rowniez, jakis slow , ktore podtwierdza to, ze Susanoo bedzie wierna czarno-czerwonym
- Dziêkujê... Z rado¶ci± wst±pie w szeregi organizacji, obiecujê byæ lojalna i d±¿yæ do zaw³adniêcia Aka nad ¶wiatem Shinnobi... - odpar³a dziewczyna wykonuj±c uko³on zwany "hodowca ¶wiñ" nastêpnie no¿em zranila siê w rêke - niech ta rana bêdzie zapieczetowaniem mojej lojalno¶ci wzglêdem Akatsuki
Krew powoli skapywa³a na ziemiê.. Kap... Kap...
Shi sie usmiechnela
- oboje zdejmijcie opaski swoich wiosek. - rozkazala.
Kiedy zobaczyla, ze zdjeli dodala:
- a teraz wezcie ten kunai - podala najpierw Susanoo - i przekrescie swoj znak wioski, na opasce. To zapieczetuje to, ze jestescie ze mna, a nie przeciwko mnie.
Susanoo wziê³a Kunaia, zacisnêla rêkê i z ca³± si³± przesunê³a nim po znaku Konohy. Byl teraz przekre¶lony.
Dodane po 2 minutach:
Poda³a zakrwawionego kunaia Humanto.(by³zakrwawiony, poneiwa¿ Susanoo caly czas krwawi)
Wzio³ Kunai od Susanoo i post±pi³ tak samo.Odda³ kunai Shi, po czym z powrotem za³o¿y³ opaskê.
Wiela Kunai od Humanto i wytrala go z krwi o ubranie chlopca, zanim go schowala.
- chodzcie za mna. - powiedziala i poszla kierujac sie w strone bazy.
nmm
Arihyoshi bieg³ lasem i trzyma³ rêkê na katanie poniewa¿ przyzwyczai³ siê do tego.Jako ¿e ca³y czas ma aktywowanego Byakugana to dostrzega ¶lady krwi nieopodal drogi..."Hmm ciekawe kogo ta krew zbada³ bym to lecz nie mam czasu"...Kompletnie olewaj±c ¶lady krwi pobieg³ dalej.
<NMM>
Biegnê przez las, a wiatr zderza siê z moj± twarz±,biegnê dalej...
NMM
Biegla przez spalony las, a wokol grzmialy pioruny..
sama czula sie jak blyskawica. Biegla bardzo szybko, tak, zeby HM! nie mogla jej dogonic. i grzmiala na wszstkie strony.
nmm
HM! bieg³a jak mog³a najszybciej.
nmm
Biegnê w stronê SO.
NMM
Przysz³a z Deiem i Zato...
Usiedli...
Dei naznosi³ patyków i Susanoo je podpalila po czym patrzyla siê w ogieñ i ³za z krwi ¶ciek³a jej po policzku
Hej co Ci jest? Czemu widzê ,¿e czasem lec± Ci ³zy z krwi? Martwiê siê.Czy co¶ Ci dolega takiego o czym mi nie powiedzia³a¶? - zapyta³ siê jej z trosk± ,gdy¿ niepokoi³o go to ,¿e ona mia³a ³zy z krwi i mu siê to nie podoba³o ..Po czym przytuli³ j± do siebie mocno , by by³o jej lepiej , gdy¿ wiedzia³ ,¿e przy nim jest jej bardzo dobrze i nie mia³ zamiaru nic psuæ..Na zawsze ju¿ chcia³ byæ z ni±..
Zato usiad³a z boku, jak najdalej od ognia. Kiedy u¶wiadomi³a sobie, ¿e Deidara tuli siê do Susanoo, jej sercem wstrz±snê³a nowa fala bólu. Zrozumia³a bowiem, ¿e nigdzie nie uwolni siê od samotno¶ci i na ka¿dym kroku bêdzie spotyka³a pary, które bêd± przypominaæ jej o Keishim. Otuli³a nogi rêkoma i skuli³a siê pod jakim¶ drzewem, po czym zapad³a w niespokojn± drzemkê.
Susanoo my¶l±c, ze Zato nie ¶pi spytala:
- Hej Zato. Co Ciê trapi? Mo¿e jeste¶ glodna?
Zato jak zwykle momentalnie wybudzi³a siê z drzemmki. to by³y zalety ¶lepoty. Ona nigdy tak naprawdê nie zasypia³a.
- Nie, Susanoo-sensei...-nagle zaburcza³o jej w brzuchu.- Albo... Tak, jestem g³odna...- zmieni³a zdanie i usiad³a tu¿ obok Susanoo, na pniu (po jej drugiej stronie, nie po tej co Dei siedzia³).
Susanoo wyci±gnê³a dwa pudelka z Dango i wyci±gnêla kluski:
- Zawsze biorê jakie¶ jedzenie... - u¶miechnê³a siê - jak widzisz siê przydaje. Proszê, to jest Dango dla Ciebie, Chyba lubisz?
Zato wzruszy³a obojetnie ramionami. Chwile poszuka³a rêkoma w powietrzu, a potem wzie³a kluskê do r±k i chciwie siê w ni± wgryz³a.
// Deidara spal//
- No no no... - powiedzia³a Susanoo - na du¿± dziewczynkê wyrosla¶. Masz co¶ w sobie z matki wiesz?
Zato prze³knê³a kluskê.
- To ¿e zgodzi³am siê, aby¶ zosta³a moim sensei, nie znaczy, ¿e Ci wybaczy³am... Nie masz prawa o nich nawet wspominaæ...- wycedzi³a przez zêby, z niezwyk³± dla niej zawi¶ci±.
- Zato masz wci±¿ do mnie pretensje... - Susanoo u¶meichnê³a sie pod nosem - Ka¿da z nas straci³a co¶ co by³ odla niej wtedy wa¿ne czy¿ nie? Co ja mam teraz? G³upi amulet Jashina?
Dodane po 4 minutach:
Wtem Dei siê obudzi³!
i powtózy³ pytanie
za¶ Susanoo odpar³a
- Nic siê nie sta³o... Migawka przeszlo¶ci... i u¶meichnê³a siê do Deia...
- Masz Deidarê! - wybuchne³a Zato, nie mog±c d³u¿ej tamowaæ uczuæ.- A ja? Ja nie mam nic! Nawet g³upiego wzroku! Mi³o¶ci! Przyjació³! A moja rodzina znalaz³a sobie w³asn± rodzinê i koniec koñców i tak zosta³am sama!!! - po tym wybuchu dziewczyna spotulnia³a i ucich³a.
- Masz mi³o¶æ, masz przyjació³ tylko tego nie widzisz - ostro zareplikowa³a Susanoo
- Podaj przyk³ad! - Zato by³a nieugiêta. - I jako¶ raczej nie dziwne, ¿e nie widzê!!! Ja jestem, [I see you!] ¶lepa!!! Kto jak to, ale ty powinna¶ o tym pamiêtaæ...- to ostatnie o nie widzeniu dotknê³o dziewczynê bardziej ni¿ da³a to po sobie poznaæ.
- Keishi Ciê kocha... Nawet nie wiesz jak... Jest Twoim przyajcielem... Bratem... slepota to nie taka straszna rzecz... Ja jestem jedn± z naznaczonych... Nie mo¿esz wiedzieæ jak to jest....
Zato wybuchnê³a szyderczym, poni¿aj±cym ¶miechem.
- Keishi mnie kocha... a to dobre...- ¶mia³a siê do rozpuku, ale smiech ten je¿y³ w³osy i sprawia³, ¿e ciarki chodzi³y po plecach. - Kesihi mnie kocha jak siostrê, a ja darzê go tak± sam± mi³o¶ci± jak ty Deidarê, czy Sakura jego! Nie wiem, jak to mo¿liwe... Nie wiem, dlaczego moje serce robi co¶ takiego, ale... Pragnê go i po¿±dam... Jego ciep³a, poca³unków, blisko¶ci fizycznej... - zamilk³a i wystawi³a d³onie nad ogieñ, by je trochê ogrzaæ.
Susanoo popatrzy³a prze¶miewczym wzrokiem na Zato:
- Ech jak Ty ma³o wiesz o ¶wiecie... masz dopiero 14 lat... - wyciagnê³a fajkê i zapali³a
- To co ty, wiesz... Pani m±draliñska? I mam 15 lat... - Zato musia³a zje¶æ a¿ trzy kulki, bo obawia³a siê o to, czy Raiju by siê nie zdradzi³.
- Nie zapominaj, ¿e ejstem od Ciebie starsza - mrukê³a Susanoo zaci±gaj±c siê fajk±
- Wiêc mo¿esz byæ m±drzejsza... Ale w Twoim ¿yciu mog³a¶ do¶wiadczyæ mniejszej liczby rzeczy, wiêc jeste¶ mniej do¶wiadczona... Zakocha³a¶ siê kiedy¶ w kim¶ ze swojej rodziny? W kim¶ kto by³ ci zakazany?
Deidara nie pochlebia³ tego ,¿e jego ukochana zaci±ga³a siê tym ¶wiñstwem , gdy¿ to tylko szkodzi³o na zdrowie ,a po za tym w czasie gdy jest w ci±¿y nie powinna paliæ tego ¶cierwa, wiêc Dei zabra³ jej fajkê z ust wyrzucaj±c za siebie - Sory za moj± nieobecno¶æ ,ale nie chcia³em przeszkadzaæ w rozmowie , bo nie mam nic do powiedzenia i jestem chyba nie potrzebny..Ale nie powinna¶ paliæ , bo wiesz ,¿e to trucizna , która mo¿e zaszkodziæ naszemu ,albo naszym dzieciom , które nosisz w brzuchu? Nie chce by umar³y od tego ¶wiñstwa... Ty chyba te¿ nie? A po za tym to i tak czy owak szkodzi zdrowiu i krócej siê przez to ¿yje..Ja tego nie tkn±³em ,bo nienawidzê smrodu tytoniu ..A alkohol ostatnio te¿ mi zbrzyd³ , bo przez to tylko nie pamiêtam co robi³em i to w³a¶nie jest obrzydliwe i nieprzyjemne..-powiedzia³ z trosk± do niej ,gdy¿ nie chcia³ , by ona to pali³a , gdy¿ to by³o bardzo okropne..Tuli³ j± do siebie ca³y czas , gdy¿ lubi³ gdy jej cia³o styka siê z jego , a by³o mu przy niej bardzo przyjemnie, a chcia³ j± teraz poca³owaæ ,ale wiedzia³ ,¿e rozmawia z Zato i widz±c , ¿e nawet o przytulanie siê wkurza ,wola³ na razie tego nie robiæ,poniewa¿ nie chcia³ robiæ komu¶ na z³o¶æ ,kto nigdy tak jak on nie zazna³ szczê¶cia,dlatego ,¿e sam kiedy¶ odczu³ ból ,przez to ,¿e kocha³ i by³ kochany ,ale co¶ tamtej osobie siê por±ba³o w g³owie i go zostawi³a , a to nie by³o przyjemne i prawdopodobnie Zato czuje siê teraz siê tak samo jak on zanim pozna³ Susanoo , a to trochê trwa³o zanim spotka³ ukochan±....
- Masz racjê Dei... ale Zato mnie wkurzy³a... - zwróci³a siê do Deia po czym znów odwróci³a i do Zato - Co Ty wiesz o moim ¿yciu?
Tak rozumiem ,bo s³yszê przecie¿ wasz± rozmowê nie un! - powiedzia³ Dei bardzo czu³ym g³osem do ukochanej ,po czym poca³owa³ j± delikatnie w usta ,gdy¿ ju¿ wytrzymaæ nie móg³ ,ale stara³ siê j± ca³owaæ tak cicho ,by Zato tego nie s³ysza³a ,poniewa¿ przez to ona czêsto wpada³a we w¶ciek³o¶æ ,¿e ona tak nie ma , a Susanoo jest szczê¶liwa z nim ,ale có¿ móg³ poradziæ na to ,¿e tak go do niej ci±gnê³o?..
- Nie przejmuj siê... - powiedziala Susanoo i pog³êbia³a poca³unki Deia - Jeste¶ ¶wietny wiesz?
Ty te¿ jeste¶ ¶wietna..Kocham Ciê bardzo i nic ju¿ tego nie zmieni ..-wyszepta³ jej do ucha te s³owa, gdy¿ nie chcia³ , by Zato je us³ysza³a z wiadomych powodów ,po czym zacz±³ wk³adaæ jêzyk do ust Susanoo i pie¶ci³ nim jej podniebienie , a szczê¶liwy by³ bardzo przy niej...
Susanoo u¶miechnê³a siê do Deidary i odwróci³a g³owê sprawdziæ czy Zato jeszcze ¿yje...
Zato siedzia³a sztywno z twarza zwrócon± ku ognisku.
- Nie przejmujcie siê mn±... To naprawdê wspaniale, ze siê Wam uda³o... Nie powinni¶cie siê tego wstydziæ, ani chamowac siê tylko ze wzglêdu na mnie...- powiedzia³a, po czym wstala i odesz³a parê kroków w bok, aby dac parze cjoæ troche prywatno¶ci.
- Zato, je¶li chcesz... to zostañ.... Nie zale¿y mi na prywatno¶ci - westchnêla Susanoo
Zato nie wróci³a. Pewnie, ¿e jej nie zale¿y... A co mam jej powiedzieæ? ¯e ryczeæ mi siê chce, jak sa tak szczê¶liwi, tak blisko?
¦wiate³ko, powinna¶ znale¼æ sobie cos, co uszczê¶liwi Ciebie sam±. Cos co pozwoli Ci zapomnieæ...
Mord? Nienawi¶æ? Bo chcêæ niesienia pomocy innym, jak widzisz, nie dzia³a.
Susanoo spojrza³a na Zato:
- Na pewo nei chcesz usi±¶æ bli¿ej?
Dziewczyna westchnê³a i usiad³a spowrotem na pniu, ale jak najdalej od Susanoo i Deidary.
- Dobra Dei... Przestañmy jej dzia³aæ na nerwy - powiedzia³a i za¶miala siê
Dobra ..Najwidoczniej ja wam przeszkadzam..Mo¿e najlepiej bêdzie jak sobie pójdê , a wy zostaniecie same i sobie be ze mnie porozmawiacie ,gdy¿ najwidoczniej jestem tu zbêdny..-powiedzia³ do nich ze smutnym wyrazem twarzy,po czym pu¶ci³ Susanoo i w³a¶nie w tej chwili chcia³ wstaæ i pój¶æ ,ale czeka³ co one na to mu powiedz±....
Nagle Susanoo skurczy³y siê têczówki...
- Jashinie! Deidara ja zaczynam rodziæ!
Deidara zrobi³ minê typu oO i by³ w szoku , gdy¿ nie wiedzia³ co ma w tej chwili zrobiæ..-No to co ja mam zrobiæ un! Ja nie umiem tego robiæ ,gdy¿ nigdy tego nie robi³em ani nie jestem lekarzem..Szlag! un!!..-powiedzia³ zak³opotany ,gdy¿ by³ bezradny w tej¿e sytuacji..-A do szpitala to nie wiem czy nas przyjm± un!!- doda³ po chwili i z³apa³ siê za g³owê ,gdy¿ ta bezradno¶æ by³a beznadziejna...
//Sorki, ale to tak w gwoli jakeigo¶ wyja¶neinia sk±d te dzieci//
Susanoo zaczê³a przeæ. Hektolitry potu ¶cieka³y jej po czole
- [I see you!]! Wynajd¼ jaki¶ materia³! - krzyknê³a i zacze³a przeæ. nagle ot wysz³o pierwsze dzieck, ale straszliwy ból nie ustawa³. Susanoo my¶la³a, ze zaraz umrze, wiec zacisnê³a rêce i dalej par³a o dziwo ukaza³o siê drugie dziecko...
Ajj! [I see you!] a sk±d ja Ci teraz wytrzasnê jaki¶ materia³?!un!!-zacz±³ panikowaæ , gdy¿ nie wiedzia³ co zrobiæ , a by³ bezradny ,ale nagle wynalaz³ jaki¶ materia³ obijaj±cy siê mu w p³aszczu wiêc szybko wyj±³ go i pod³o¿y³ pod jej po¶ladki a na nim le¿a³y teraz dzieci ,po czym z³apa³ j± za rêkê - Bêdzie dobrze nie umrzesz ..Jestem przy Tobie..un!!-powiedzia³ z trosk± o ni± , a d³oñ bardzo mocno zacisn±³ jej na jej d³oni ,by jej ul¿yæ...
Nagle Susanoo opad³a... Poród siê skoñczy³... Usmeichnê³a siê...
- Widzisz? Jest dobrze...
Zato wiedzia³a co dzieje siê obok. Ale wcale jej to nie radowa³o.Pomy¶lmy... A gdybym tak... Dziewczyna podesz³a do kuzynki i uklêk³a obok. W³o¿y³a rêkê do torby, a po chwili wyci±gnê³a j± i zaczê³a podawaæ dziewczynie zio³a. Potem ostro¿nie wyci±gnê³a z torby czysty pas materia³u. Ten który wykorzysta³ Deidara by³ ju¿ a³y we krwi. Zato wyjê³a kunai, zreszcznie przeciê³a obu dzieciom pêpowiny, a potem owinê³a ka¿de z nich w materia³. Jedno odda³a matce natychmiast, ale drugie...
Jak my¶lisz, przyjacielu? Dwa uderzenia i bêdzie po sprawie... Wyrównam tylko rachunki, sp³acê d³ugi nic ponadto...
Poradzisz sobie sama?
Tak. Ale uwa¿aj. Rodzice mog± nie byæ zachwyceni.
Dziewczyna podnios³a kunai, którym jeszcze przed sekund± ucina³a pêpowiny i spu¶ci³a go na oczy ma³ego dziecka. Istota zaczê³a p³akaæ w niebog³osy, a krew obryzga³a twarzyczkê dziecka i blad± jak ¶nieg twarz Zato. By³o po wszystkim. Dziecko by³o ¶lepe. Zato nadal trzyma³a kunai. W razie ataku, mia³a w mocy ¿ycie i ¶mieræ ma³ej istoty. W jednej chwili mog³a j± zabiæ.
- Nie miej mi tego za z³e, kuzynko. Jednak¿e stare porachunki musia³am wyrównaæ, inaczej nigdy bym Ci nie wybaczy³a. Dokona³am zemsty. Nie ¿yw do mnie urazy. Wiem, jak bardzo skrzywdzi³am to dziecko, a jednak... Jedn± osob±, któr± ono bêdzie mog³o za to winiæ, jest jego w³asna matka. Spróbuj zaatakowaæ, Ty lub Deidara, a Wasze dziecko zginie.
Keishi szed³ spokojnie przez las. W pewnej chwili us³ysza³ krzyk Susanoo i cichy p³acz dwójki dzieci... U¶miechn±³ siê lekko.
"Wiêc w koñcu nadszed³ jej czas..." - pomy¶la³. Wolnym krokiem zacz±³ i¶æ w ich kierunku gdy us³ysza³ krzyk. Krzyk pe³en zwierzêcego bólu... S³ysza³ go tylko raz... We wspomnieniu Zato... Zacz±³ biec szybciej boj±c siê tego co zastanie. Kiedy stan±³ na skraju polany zobaczy³ Zato, trzymaj±c± w rêku dziecko i zakrwawiony kunai... Przez kilka sekund patrzy³ na t± scenê jakby nie móg³ uwierzyæ w to co widzi... Z pó³ otwartych ust wydoby³ siê cichy jêk...
- Nie... - jego g³os by³ na tyle cichy, ¿e jedynie czu³y s³uch Zato móg³ go wychwyciæ...
- Zato... Jak mog³a¶? - jego g³os by³ spokojny jednak kto¶ kto zna³ go tak dobrze jak jego siostra zauwa¿y³ wyra¼n± nutê bólu i zawodu... Na ziemiê spad³o kilka ³ez... Keishi odwróci³ siê i znik³ w lesie. Nie móg³ patrzeæ na to co zrobi³a jego siostra. {NMM}
Ty ma³a wredna jêdzo! Jak mog³a¶ to zrobiæ?! Nie wybaczê Ci tego ! Po¿a³ujesz tego co zrobi³a¶..-powiedzia³ ca³y wkurzony ,¿e nie móg³ nic zrobiæ ,a by³ znowu bezradny , wiêc znowu chwyci³ siê za g³owê ..-Oddaj nasze dziecko! Spróbuj je jeszcze raz tkn±æ a gorzko tego po¿a³ujesz!!un!-krzykn±³ wnerwiony ,ale wiedzia³ ,¿e nie mo¿e nawet spróbowaæ Zato co¶ zrobiæ ,gdy¿ dziecko by³o w niebezpieczeñstwie..Pomóg³ Susanoo w tym ,¿e j± ubra³ ,po czym pomóg³ wstaæ zak³adaj±c jej ramiê na jego kark - No i co teraz zrobiæ?Jestem bezradny...-powiedzia³ ze smutkiem do ukochanej trzymaj±c j± by nie upad³a , a jednocze¶nie wzi±³ od niej 2 dziecko i mocno trzyma³ ,tak jakby je chroni³ przed Zato ,by i jego nie skrzywdzi³a ¶lepa dziewczyna...
G³os Keishiego sprawi³, ¿e Zato chcia³a siê rozp³akaæ. Chcia³a krzyczeæ, ¿e to co zrobi³a... ¿e musia³a to zrobiæ. Zd³awi³a w sobie tak± chêæ.
- Nie wiem, dlaczego macie do mnie o to pretensje. Nie wiem dlaczego wszystkim innym wolno czyniæ z³o, tylko nie mnie. Nie wiem, dlaczego akurat ja musia³am przej¶æ tak wiele z³ego w ¿yciu. I nie wiem, dlaczego ¶wiat musi tak funkcjonowaæ. Ale wiem jedno. W³a¶nie odnalaz³am siê w tym ¶wiecie. Teraz ju¿ wiem, ¿e ka¿dy czasem zabija. Ja tak¿e. Wiem równie¿, ¿e wszêdzie gdzie siê znajdê, krzywdzê otaczaj±cych mnie ludzi. Taka ju¿ jest kolej rzeczy i nic tego nie zmieni. A w takim razie. - po³o¿y³a dziecko na ziemi u swoich stóp. Przez chwilê jakby wacha³a siê, czy nie zabiæ istoty, oszczêdzaj±c jej bólu. W koncu odwróci³a siê b³yskawicznie i umknê³a w las, niczym nocna zjawa, tak naprawdê nieistniej±ca.
Dobrze wiedzia³a dok±d pójdzie.
Tam gdzie jej mêka siê rozpoczê³a.
I tam gdzie siê ona zakoñczy.
W ciszy i bez ¶wiadków, by nikogo nie raniæ.
[nmm]
Susanoo zmniejszyly sie teczowki patrzac na straszne czyny Zato... nagle nabiegly krwia. Stalya sie czerwone. Na ciele Susanoo zaczely sie pojawiac ogniste znaki...jej wlosow wypadly szpile i wbily sie w ziemie, a krew poczaela ciec z oczu:
- Ty [cenzura], Ty dziwko, Ty szmato... - wiszczala niczym opetana wszyscy byli przerazeni - Moi rodzice... Oni mieli racje... Jestes zepsuta sucza! Nienawidze CIE ZATO CHAN!!! NIENAWIDZE I OBIECUJE, ZE CIE ZABIJE CHOCBY TO MIALA BYC OSTATIA RZECZ W MOIM ZYCIU. NA DEIA, HYORI, Mojo, MASAKO, Hideyshigeo, Shirasaye i JASHINA!!!
I opdala, zemdlona w spopielone patyki i znaki zaczely blednac, a z jej ciala zaczal leciec dym. Zas krew z oczu utworzyla plame w ksztalcie znaku smierci...
Deidara padl do Susanoo chwycil ja w ramiona i patrzyl za odchodzaca Zato...
- Ty KURWO TY ZJEBANA SUKO TY KRETYNSKA PYZDO!!!! BAWI CIE ZNECANIE SIE NAD LUDZMI TAK? - krzyczal jak oszalaly majac lzy w oczach a takze i nienawisc...
Keishi pojawi³ siê na skraju polany... Us³ysza³ s³owa kl±twy Susanoo i Deia...
- Wygl±da na to, ¿e mam dla was dobre nowiny... Zato nie ¿yje... - powiedzia³ tonem, który jakby nie nale¿a³ do niego... Opiera³ siê o drzewo a z jego twarzy nie da³o siê nic wyczytaæ...
Nagle i Sakura pojawi³a siê w lesie ,po czym ujrza³a Keia,Susanoo i Deia ,którzy byli w strasznym stanie , a Kei te¿ ,wiêc podbieg³a na ¶rodek lasu tak ¿eby wszyscy j± widzieli - CO TU SIÊ STA£O?! - Krzyknê³a bêd±c w szoku ,gdy¿ widz±c stan jej znajomych i jej ukochanego, który by³ jaki¶ dziwny , a Ci z Akatsuki byli jacy¶ we krwi i do tego le¿eli na ziemi ,nie wygl±daj±c dobrze, by³a strasznie tym przera¿ona , po czym jako¶ ³zy zaczê³y jej ¶ciekaæ po policzkach , gdy¿ poczu³a ,¿e sta³o siê co¶ bardzo strasznego....
Dei s³ysz±c te s³owa ul¿y³o mu -No i dobrze jej tak ,gdy¿ pomimo i¿ by³a ¶lepa nie powinna robiæ tego samego dopiero co narodzonym dzieciom i do tego jeszcze moim..-powiedzia³ spokojniejszym tonem ,choæ nadal by³ z³y za to ,¿e ich dziecko by³o skrzywdzone ,ale teraz ju¿ nic ich dzieciom nie grozi³o , a gdy Zato odchodzi³a odebra³ jej uprzednio poranione dziecko i trzyma³ obojga z nich w ramionach staraj±c siê je pocieszyæ do tego jeszcze by³ ca³y czas przy Susanoo, by jej by³o lepiej..
Keishi spojrza³ na Sakurê... Jego spojrzenie by³o dziwnie puste.
- Zato... Nie... Namida nie ¿yje... - powiedzia³ po raz pierwszy od wielu lat u¿ywaj±c prawdziwego imienia Zato... Tego jakie nadali jej rodzice... Z pozoru jego g³os by³ spokojny. Jednak kry³ w nim siê g³êboki ból...
Susanoo zapali³a siê znów... Poderwa³a na nogi i uciekl± [nmm]
Keishi nie namy¶la³ siê wiele pobieg³ za Susanoo... {NMM}
Dei te¿ siê nie namy¶laj±c pobieg³ trzymaj±c dzieci za Susanoo..
[nmm]
Wybieg³a za nimi szybkim tempem ,gdy¿ nie chcia³a zostawaæ sama ,a gdy dowiedzia³a siê ,¿e Zato nie ¿yje ,po mimo i¿ nie zbyt j± lubi³a zrobi³o jej siê trochê ¿al tej dziewczyny , wiêc po chwili i jej tu nie by³o..
[nmm]
Przechodzi wolnym krokiem przez las.
<nmm>
Przechodzi przez las w stronê wielkiego drzewa.
<nmm>
Lecia³em nad lasem wypatruj±c jakiej¶ siedziby organizacji.W pewnym momencie dostrzeg³em jaki¶ budynek.Wskaza³em smokowi na którym lecia³em gdzie ma lecieæ a ten tak w³a¶nie zrobi³.
NMM
Lecia³em mrocznym lasem i my¶la³em czy zastane liderkê w jej organizacji a tak¿e i mojej.Znik³em l±duj±c gdzie¶ w lesie poniewa¿ tutaj by³a ukryta moja organizacja.
NMM
Galopowa³am w stronê Kusy a Hikaru mi siê spyta³a w my¶lach
~ Co Ty siê tak przemieszczasz? ~spyta³a
~ To czê¶æ misji....zwolnij bo reszta nie nad±¿y za nami...
~Dobra...~odpar³a zniechêcona
< NMM>
Przez mroczny las bieg³ gepard a na jego plecach ja.Morze w organizacji znajdê Minako.Wyda³ polecenie gepardowi aby przyspieszy³ ten pos³usznie to zrobi³ i w bardzo szybkim tempie znik³ w g³êbinach lasu.
NMM
Znów szed³em lasem na grzbiecie geparda.Nudz±c siê zszed³ z geparda i usiad³ pod jednym z drzew w tym mrocznym lesie.Gepard po³o¿y³ siê przy mnie i czeka³ a¿ wydam mu jakie¶ polecenie.
Ma³y cz³owiek wygl±daj±cy na 30 lat zatrzyma³ ciê. Powiedzia³ do ciebie:
-Witaj, chcesz zarobiæ? Potrzebujê pier¶cieñ wzrostu z chaty alchemika mieszkaj±cego w Oto. Znajduje siê on w piwnicy jego chaty jednak jest tam bardzo niebezpiecznie. Czy zgadzasz siê.
Misja Rangi A
400Y
70 Pch
7 do stat
M³ody ch³opak wsta³ i usiad³ na gepardzie po czym powiedzia³:
-Dobrze udam siê tam
Po tych s³owach znikn±³ w oddali udaj±c siê w stronê OtoGakure.
NMM
Wraca³ z okolic OtoGakure a dok³adniej z chaty alchemika.Taki starzec i my¶la³ ¿e da mi radê co wiêcej ¿e mi wyrwie serce.Szed³ lasem ¶miej±c siê lekko my¶l±c o tym czego próbowa³ dokonaæ starzec.Znikn±³ po¶ród drzew ci±gle siê ¶miej±c.
NMM
Przegalopowa³am przez las w kierunku siedziby
~Ju¿ blisko ~powiedzia³a Hikaru
~Taaa...~odpar³am jej znudzona
Ruszy³y¶my dalej
< NMN>
Szed³em lasem w stronê Hi no Kuni.Ta droga mia³a go doprowadziæ do Tani no Kuni gdzie mia³ misje zwi±zan± z gangiem narkotykowym.Ciekawe czy tam bêd± prawdziwi ninja którzy mi dorównaj±.M³ody Hyuuga znikn±³ prawdopodobnie by³ ju¿ na terenach Hi no Kuni.
NMM
Przechodzê przez las i widzê patyki wiêc zaczynam je zbieraæ po 10min nazbiera³em drzewa i idê do bramy.<nmm>
Zabicie ma³ych bezbronnych lisków i zbezczeszczenie ich zw³ok by³o tragicznym dla cz³owieka pomys³em. Ale obudzenie po tym zdarzeniu lasu by³o pomys³em tragicznym. Duchy lisków sta³y siê dla ciebie widoczne, unios³y siê w powietrzu i po³±czy³ ze sob±. Do nich z róznych stron lasu do³±czy³ duchy zwierz±t, które ze wzglêdu na stopieñ rozk³adu cia³a by³y ju¿ bardzo nieapetycznie wygl±daj±cymi istotkami. W koñcu ta ogromna gromada duchów uderzy³a w pieñ ogromnego drzewa... Które na oczach zdrêtwia³ego ze strachu Wi wyrwa³o swoje korzenie z ziemi i unios³o siê do góry poruszaj±c ramiona i nogi od pnia. Otwarciu oczu towarzyszy³ potworny trzask, a gdy mówi³ co¶ skrzypia³o w ca³ym lesie.
-Jak ¶miesz zabijaæ bezbronne stworzenia tego lasu! - zagrzmia³o olbrzymie drzewo -Pozwalamy polowaæ ludziom na star± lub chor± zwierzynê, ale m³ode i bezbronne mog± byæ zabite tylko przez tych, którzy potrzebuj± tego bo musz± prze¿yæ!
Wi z chowa³ w±troby do woreczka.
Ten las powiedzia³ mi , ¿e tu znajdê lisy wiêc tu przyszed³em - odpowiedzia³ Wi obojêtnie - zreszt± muszê to zrobiæ ¿eby zarobiæ na ¿ycie. Jestem biedny i nie staæ mnie na walkê na arenie. Pewne rzeczy dziej± siê bo musz±. ¦mieræ przychodzi bo musi. My¶lisz , ¿e zabija³ bym zwierzêta bez powodu?? Mylisz siê ludzi zar¿n± bym w pieñ i zbezcze¶ci³ ich cia³a a potem groby. Ale zwierzêta to inna bajka. Dlatego czuje niesmak patrz±c na te duchy. Gdyby to by³y ludzkie dusze nie przej±³ bym siê. Nie obchodzi mnie los naszej wymieraj±cej rasy. Ja broniê pewnych idea³ów inni broni± innych. Kto¶ potrzebowa³ tych stworzeñ a ja potrzebowa³em tego kogo¶. Taka jest kolej rzeczy. Potrzebuje jeszcze 4 w±trób i mo¿e nigdy mnie tu nie zobaczycie jak je zdobêdê - Doda³ Wi patrz±c siê na ducha. Przez ca³y czas Wi jest gotowy do kawarimi z truch³em.
//Hyuta postacie o charakterze chaotyczny z³y raczej siê takich rzeczy nie boj±. Wiesz mord to dla nich pewna pasja. //
//Wi ty nie masz siê baæ po prostu ty zaraz padniesz trupem. Chyba, ze umiesz uciekaæ z prêdko¶ci± my¶li lasu//
-Pieni±dz jest ludzkim wymys³em. Las uznaje tylko walutê ¿ycia. Gdyby¶ potrzebowa³ ich miêsa by prze¿yæ nie wyrywa³by¶ w±trób bezbronnych lisków tylko zastawi³ pu³apkê na starsz± zwierzynê bo móg³by¶ siê ni± wiêcej po¿ywiæ...
Nie s³uchasz mnie. Nudzi mnie ta rozmowa. Mo¿esz mi powiedzieæ gdzie s± starsze lisy. Nie chce mi siê bawiæ w ³owców duchów. Zreszt± o co Ci chodzi. Powiedzia³em , ze muszê to muszê nie ja wymy¶li³em pieni±dze. Wi trzyma rêkê na rêkoje¶ci miecza. Wyci±gnie go w razie ataku i odeprze go bez problemu.
Wi zosta³ odrzucony niewidoczn± si³± z tak± moc±, ¿e wgniót³ siê w martwe drzewa parê metrów za nim ³ami±c sobie przy okazji kilka ko¶ci.
-Odejd¼ z tym co masz, a zachowasz ¿ycie.. Ale nie licz na pomoc tego lasu.
Wi poczu³ ból. Le¿a³ sobie i pomy¶la³ - "Fajno chyba bez Ciebie Kukan tego nie wygram ehhh to jest k³opotliwe."
Ch³opak przy u¿yciu drewna z³±czy³ sobie ko¶ci i sta³ siê Pinokiem. To musia³o mu wystarczyæ. Wi wyj±³ miecz z pochwy. Je¿eli co¶ siê zbli¿y powinienem to bez problemu zobaczyæ i temu przysadziæ mieczem.
//Hyuta przeczytaj sobie opis miecza w KP//
//Wi przeczytaj sobie opis miecza po raz ostatni //
Drzewa które do ciebie przemawia³o runê³o przepo³owione na ziemiê... A ty zosta³e¶ owi±zany pn±czami ze wszystkich stron, a miecz wypad³ ci z rêki i WNIKN¡£ w ziemiê. Pn±cza ciêpu¶ci³y, a ty próbowa³e¶ odnale¼æ mech jednag us³ysza³e¶ potê¿ny g³os.
-TO BY£O OSTATNIE OSTRZE¯ENIE! ZA CHWILÊ SPOJRZYSZ ¦MIERCI W OCZY! WYJD¬ Z MEGO LASU!
Oddaj miecz inaczej nie odejdê choæby¶ mnie zabi³ 100 razy. Nie obchodzi mnie to co chcesz , zreszt± lubiê ¶mieræ. - Wi powiedzia³ spokojny. Siedzia³ sobie i szukam mieczyka dalej.
Po chwili doda³ - zreszt± nudny jeste¶ tylko mi kra¶æ co¶ potrafisz. Po tych s³owach Wi zacz±³ kopaæ rêkami w ziemi i stara³ siê dokopaæ do miecza.
Doczo³ga³em siê do lasu.Wsta³em, otrzepa³em siê i poszed³em dalej.Gdy uszed³em kilka kroków us³ysza³em ha³as, lekko na obrze¿ach, od razu tam pobieg³em.Gdy tam dobieg³em zobaczy³em Wi i jakie¶ co¶.Zagada³em do Wi:
-Hej Wi w³a¶nie ciê szuka³em!!
-My¶la³em ¿e jeste¶ w jaki¶ tarapatach!!
-Szukasz czego¶??
Czeka³em na odpowied¼ Wi.
A tak¿e lekko skwasi³em minê.
Zanim Szimu siê dowiedzia³ co jest z Wi nie tak, ch³opak grzebi±cy w ziemi zosta³ z³apany przez pn±cza za obie rêce. Wci±gniêto mu d³onie, a po chwil i tak¿e nogi w ziemiê... Wi poczu³, jakby rêce obdzierano mu ¿ywcem ze skóry (co by³o te¿ zgodne z prawd±). Wi krzykn±³ przera¼liwie i by³ bliski omdlenia.
-Wolisz wróciæ na górê czy pój¶æ krok w dó³? - zapyta³ Las.
Chce miecz i koniec choæbym mia³ tu zginaæ on ma byæ mój. To jest mój przyjaciel a ja tak ³atwo przyjació³ nie oddaje. Tym bardziej , ze chyba zbytni przywi±zuje siê do rzeczy martwych. Mo¿e to dobrze mo¿e to ¼le. zreszt± , gdybym tylko by³ silniejszym Senjuu nigdy by mnie nie zaatakowa³y pn±cza. To naprawdê chore ¿eby w³adców drzew zabija³y drzewa. Zreszt± drzewa to te¿ przyjaciele s± takie ¿ywe i nie¶miertelne. - powiedzia³ Wi I zmieni³ swoje cia³o w drewno za pomoc± mokuton no jutsu ( cale cia³o jest drewnian± pow³ok±). Wi Mo¿e i by³ bliski omdleniu ale nie podda siê dopóki nie znajdzie miecza. Je¿eli co¶ zacznie siê dziaæ zmieni siê w Pinokia i nie bêdzie mu przeszkadza³o to , ¿e kto¶ zdziera mu korê >
-Heh, niepoddaj±cy siê Wi.
Wyci±gn±³em maczete i je¶li co¶ by zaatakowa³o Wi albo mnie to zaczynam ni± wymachiwaæ aby przeci±æ pn±cza.Je¶li nic z tych rzeczy mi siê nie uda to robiê Rasengana i po kolei ¶cinam pn±cza.
Szimu zosta³ unieruchomiony przez pn±cza, a wyrwana maczeta pomknê³a 500m za plecy Szimu przypadkiem prosto w pier¶ wojownika mierz±cego do niego z ³uku. I razem z owym mê¿czyzn± zniknê³a pod ziemi±.
-Ch³opcze odejd¼. Tego zatwardzia³ego cz³owieka nie da siê uratowaæ - powiedzia³ Las i Wi zosta³ zanurzony w LITEJ SKALE. Nie mo¿e oddychaæ ani siê ruszyæ. Jednak jest w stanie jakim¶ cudowny sposobem przesy³aæ swoje my¶li przez ska³ê.
A tam grzej siê ja chce swój miecz ty patafianie. Oddaj go i to natychmiast. W ogóle nie przeszkadzaj± mi te udrêki bo jeste¶ Zuy - przesy³a³ my¶li Wi i zastanawia³ siê gdzie jest jego miecz. Przy okazji trochê mu duszno siê zrobi³o. Brak powietrza i ta zamkniêta przestrzeñ. Wi nie podda³ siê i bez ruchy stara³ siê stworzyæ drewno , które rozsadzi skale i wyro¶nie na powietrze.
Wi zosta³ ¶ci¶niêty tak mocno, ¿e a¿ drzewo z którego jest teraz tworzony zajêcza³o niebezpiecznie gro¿±c pêkniêciem.
To jest ¿a³osne oddaj mi miecz a sobie pójdê - przekaza³ Wi przeznaczaj±c wiêkszo¶æ Pch na pancerz. Teraz by³ praktycznie niezniszczalny chyba , ze go ogniem poszczuj±.
Dlaczego ukrad³e¶ mi akurat miecz Mo¿e sobie jako¶ za te lisy odpokutuje ale ja chce mieczyk on jest bardzo fajny i w ogóle go lubiê. I dlaczego siê nie odzywasz !!!!!!!!!! - Wi przekazywa³ swoje my¶li .
Zostawiam sobie 100 Pch
-Moja maczeta.....
-Oddawaj t± maczetê....
-A je¶li chodzi o Wi to go nie opuszczê, przyjació³ musisz chroniæ z ca³ych si³ swoich i nie mo¿esz zostawiæ go w potrzebie.Wiêc siê domy¶l dziwny lesie..
Zrobi³em pieczêcie i wykona³em Hiri Gane no jutsu i na moich plecach powsta³ wielkie ko³o i wnim powsta³o 5 promyczków czyli ma³ych kó³.
-Oddajcie Wi bo siê udusi!!
Je¶li bêdzie ten las chcia³ mnie tymi pn±czami zwi±zaæ to wystrzeliwuje 5 promieniami, lub je¶li nie bêdzie chcia³ pu¶ciæ Wi.
Wokó³ Szimu pojawi³ siê wielki kamienny grobowiec... A Szimu o¶wietla³ go tylko p³omieniami. nagle p³omienie zgas³y, a Szimu poczu³, ¿e nie ma ju¿ ¿adnej chakry... Po chwili grobowiec ¶cisn±³ siê tak przera¿aj±co mocno, ¿e zgruchota³ wszystkie ko¶ci Szimu robi±c z niego worek pe³en po³amanych krwi i zmia¿d¿onych narz±dów wewnêtrznych.
//I tu paradoks //
Ale Szimu nie umiera tylko trafia na miesi±c do niebytu (nowa niebytowa misja? Mam parê bo stwierdzi³em, ¿e od teraz szybko bêdê was odstrzeliwa³ nie mo¿e tak by, ¿e ka¿da misja wam siê udaje bêdê bardziej z³o¶liwy).
Wi poczu³, ¿e noga pêkna mu pod naporem setek ton ska³y... Poczu³e¶ siê tak jakby z tej nogi nic ju¿ kompletnie nie zosta³o. Druga te¿ pêk³a ju¿ w kilku miejscach, a reszta twojego drewnianego cia³a jêczy g³o¶no.
-PO(jêkjêk)ddajj(jêkjêk) siêêêê(jêkjêkjêk )
"Wiêc to mój koniec??' -zapyta³ siê sam Wi w my¶lach. Zmieniony w drewnian± laleczkê nie czu³ ju¿ bólu. Drewno chyba nie wytrzyma tego za d³ugo.
"Ja nie chcê umieraæ mam co¶ jeszcze do zrobienia. Chcê ¿yæ i odbieraæ ¿ycia. chcê ¿yæ by ¿yæ. Chcê po ¶mierci trafiæ tam gdzie powinienem. Ale nie teraz teraz chce ¿yæ " pomy¶la³ Wi. Ch³opak wiedzia³ , ze tego nie przetrwa ale przes³a³ swoj± ostatni± my¶l do lasu -
Hey ty przynajmniej przy moim grobie wbij ten miecz. ¯y³em z nim bardzo d³ugo wiêc chce te¿ cierpieæ z nim. Chcê umrzeæ z nim. Chcê nadal ¿yæ z nim. Ale przeznaczenia nie zatrzymam. Mogê tylko i¶æ dalej ale z nim a nie sam ( ci±gle mówiê o mieczu). I zlu¼nij kamieñ przy prawym barku s± tam w±troby lisków. Nie powinienem tego robiæ ale przeznaczenie me takie by³o. Tego nie przewidzia³em. Jednak powk³adaj je do Cia³. No to ¿egnam - Wi przesy³aj±c to zamkn±³ oczy i czeka³.
Wi zosta³ zmia¿d¿ony... Drzazgi wy³oni³y siê na niewielk± g³êboko¶æ do tunelu w skale niewidocznego z zewn±trz.
//Paradoks forumowy//
WI trafia na miesi±c do niebytu (misje niebytowe mog± byæ non stop. Jak siê spiszesz to dostaniesz inn± kataknê:P pisaj w niebycie gdziekolwiek//
Wi w koñcu wróci³ do ¶wiata ¿ywych. Wyka³aczki z³o¿y³y jedno cia³o a Wi znowu mia³ skórê. Ch³opak jak najszybciej uciek³ z lasu. Kierowa³ siê do Yuki.
<NMM>
Szimu obudzi³ siê g³ow± do do³u.Wsta³, otrzepa³ siê i poszed³ st±d by znale¼æ jak±¶ duszê w zamian za swoj±.
<NMM>
Nakasone wkroczy³ do lasu spokojnym krokiem - Nareszcie mogê trochê przyobcowaæ z natur±... - powiedzia³ sam do siebie - ...lecz nie w taki sposób jaki bym chcia³ - doda³ po chwili, po czym zacz±³ siê dok³adniej rozgl±daæ. Przykucn±³, przymru¿y³ oczy i jak to robi± rasowi my¶liwi przy³o¿y³ d³oñ do ziemi w poszukiwaniu jakiego¶ tropu. - Hm hm hmm - zaakcentowa³ na g³os jakby mia³ pojêcie o tym co robi. Po czym rozejrza³ siê dok³adnie dooko³a. - Noo, czekaæ czy szukaæ - znów do siebie powiedzia³.
Nak zacz±³ grzebaæ w ziemi rêk± podobnie jak dzik w poszukiwaniu ¿o³êdzi jednak niespecjalnie mu to wychodzi³o. Trzeba jeszcze wiedzieæ co i po co siê robi... W pewnym momencie zag³êbi³ rêce w czym¶ ciep³ym i nagle poczu³ mocny smród...
- K***a je***a maæ... - zakl±³ pod nosem, po czym szybko wyj±³ rêkê i zerwa³ jakiego¶ li¶cia wycieraj±c o niego ³ajno z rêki. - Na pohybel wszystkim le¶nym zwierzêtom - pomy¶la³, a wtedy otworzy³ szerzej oczy, a na jego ustach zago¶ci³ u¶miech. - Ciep³e ciep³e, wiêc w³a¶ciciel musi byæ gdzie¶ niedaleko... - wytê¿y³ wzrok na miejsce dooko³a niespodzianki, czy aby nie ma jakiego¶ odcisku, mniej wiêcej w któr± stronê poszed³.
Byæ mo¿e i by³y jakie¶ ¶lady... Ale Nakasone sam w³asnorêcznie zniszczy³ je grzebi±c wcze¶niej w ziemi. Widaæ kupa mia³a byæ tylko wzgardliw± wskazówka...
Dwójka zamaskowanych osobników bieg³a jakby im kto ty³ki przypala³ rozpalonym ¿elastwem. Jeden z uciekinierów mia³ ze sob± kuszê, drugi bandycki strój z czarn± przepask±...
Biegnê za nimi zrzucaj±c ciê¿arki treningowe by byæ szybszym i ich z³apaæ
NA ramie Yagu nagle zlecia³ sokó³. Wyci±gn±³ nózkêz wiadomo¶ci±...
Kod: Potrzebujemy ciê. Przyb±d¼ jak najprêdzej do IwaGakure do gabinetu TsuchiKage. czas uruchomic zapasowe oddzia³y
przeczyta³ list rêka zapali³a mu siê czarnym ogniem i spali³a go a on wyruszy³ narzucaj±c na siebie czarny p³aszcz i pobieg³ w stronê wyznaczonego miejsca <NMM>
Shadow pojawi³ siê tu w czerwonej po¶wiacie..
na razie las a raczej jego resztki wygl±daj± normalnie..z pozoru...
Rozejrza³em siê zaskoczony po czym wykona³em kilka pieczêci a moja skóra zmieni³a kolor na czarny za pomoc± techniki Domu.Ta technika znacz±co podnios³a moj± si³ê i wytrzyma³o¶æ.Bêd±c bezpieczny przed wiêkszo¶ci± ataków ruszy³em w g³±b lasu wolnym ale pewnym krokiem.Skupi³em siê na misji tak¿e nic mnie nie rozprasza³o ani nie wiele rzeczy mog³o uj¶æ mojej uwadze.Uwa¿a³em na ewentualne pu³apki tak¿e gdybym jak±¶ aktywowa³ odskakujê w bok sk³adaj±c gardê z r±k.
Technika Domu jest to jutsu którego u¿ywa³ Kakuzu.Nasza skóra staje siê nie wra¿liwa na ataki TaiJutsu ani techniki Suitonu.Si³a nasza znacz±co wzrasta poniewa¿ Kakuzu po jej aktywowaniu bez problemu wbi³ Chojiego w drzewo za pomoc± jednego kopniêcia.Wytrzyma³o¶æ jest bardzo du¿a poniewa¿ Kakuzu za pomoc± tej techniki zatrzyma³ lec±cego kunaja z kartk± wybuchow± a ów wybuch nic mu nie zrobi³.
Zobaczy³e¶ w±sk± ¶cie¿kê...id±c ni± kierowa³e¶ siê na po³udniowy zachód do serca lasu im d³u¿ej szed³e¶ tym wyra¼niej s³ysza³e¶ czyje¶ g³osy.....
Szed³em dalej próbuj±c nie wydawaæ ¿adnych odg³osów.Gdy zauwa¿am jak±¶ osobê staram siê gdzie¶ ukryæ tak aby ta osoba mnie nie zauwa¿y³a.Gdy to mi siê uda obserwujê j± a tak¿e otoczenie i [cenzura] je¿eli z kim¶ rozmawia.Gdybym zosta³ wykryty atakujê osobê która mnie wykry³a zadaj±c jej cios w ty³ g³owy który spowoduje jej omdlenie.
Podszed³e¶ bli¿ej i us³ysza³e¶ wyra¼nie g³osy...
Jeden z nich rozpozna³e¶...by³ to g³os kolesia który zleci³ ci zadanie[pamiêtaj ¿e kole¶ liczy na dyskrecje i na to ¿e siê nie zdradzisz i¿ pracujesz dla niego]
Skry³em siê gdzie¶ w krzakach lub na jakim¶ drzewie tak aby s³yszeæ rozmowê jednak jednocze¶nie nie zosta³ wykryty.Z us³yszanych informacji próbuje co¶ wydobyæ i obróciæ na swoj± korzy¶æ.Mo¿e zleceniodawca zauwa¿y³ mnie i rozmawia z drug± osob± szyfrem aby ta osoba siê nie po³apa³a a ja co¶ z tego siê dowiedzia³.W ka¿dym b±d¼ razie uwa¿nie s³ucham wypowiedzi i obserwujê co siê dzieje.
-Ludzie wyra¼nie siê k³óc± i jest ich wiêcej ni¿ dwoje jednak nie rozumiesz co mówi± bo rozmawiaj± w jakim¶ osobliwym obcym jêzyku...
Nawet po wspiêciu siê na drzewo nie jeste¶ wstanie ich dostrzec...
Podchodzê bli¿ej tak aby widzieæ wszystkich jednak aby nie zostaæ wykrytym.Obserwujê wszystkich zebranych i czekam a¿ dojdzie do jakiego¶ rozstrzygniêcia sporu np.walki b±d¼ odej¶cia kogo¶ w jakim¶ kierunku wtedy idê za t± osob±.Obserwujê ca³y teren szukaj±c jakiej¶ siedziby b±d¼ czego¶ gdzie mog± znajdowaæ siê dokumenty które muszê wykra¶æ(Opisz mi ca³y teren z najwa¿niejszymi rzeczami).
No wiêc tak....
Widzisz jaki¶ olbrzymi budynek....
4 rozmówców stoi przed bram± a raczej sta³a..w³a¶nie wchodz± do ¶rodka wyra¼nie rozwi±zawszy swój spór...
na brzegach polany stoi trzech mê¿czyzn wygl±daj±cych na barbarzyñców....s± tak rozstawieni ¿e widz± ca³y plac ale nie widz± siebie samych....
musisz ich zlikwidowaæ...
cel twojej misji jak pewnie wnioskujesz jest wewn±trz budynku...
A wiêc udaje siê do jednego z barbarzyñców podchodz±c jak najbli¿ej lecz tak aby mnie nie wiedzia³ poniewa¿ chcê go zaatakowaæ z zaskoczenia.Wykonujê Shushin no jutsu atakuj±c pierwszego przeciwnika z bardzo du¿± prêdko¶ci± i si³± poniewa¿ ci±gle mam aktywowane Domu które zwiêksza moj± si³ê oraz bêd±c rozpêdzonym si³a ataku jest podwójna.Tak¿e zaczynam uderzaæ przeciwnika rêkoma jednocze¶nie podcinaj±c mu nogi a nastêpnie gdy ten bêdzie lecia³ na ziemiê ja ³apie go za strój i przyci±gam do siebie wbijaj±c mu kunaja w brzuch.Uwa¿am na ataki przeciwnika unikaj±c ich b±d¼ blokuj±c.
Jeden pad³ jednak 2 pozosta³ych zaalarmowanych odg³osami biegnie na ciebie z olbrzymimi toporami....
[wiesz co...to barbarzyñcy oni nie s± zbyt inteligentni...
³atwiej by by³o siê podkra¶æ i skrêciæ mu kark nawet by nie jêkn±³...wykonane 3 razy i po kolesiach ...
ale teraz to ju¿ za pó¼no ]
Zauwa¿aj±c dwóch biegn±cych barbarzyñców u¶miechn±³em siê szyderczo i ponownie wykona³em Shushin no jutsu pojawiaj±c siê za jednym z barbarzyñców i uderzaj±c go wcze¶niej podniesionym od zabitego ju¿ barbarzyñcy toporem.Gdy uda mi siê go zabiæ rzucam w drugiego barbarzyñce jednym z toporów po czym podnoszê drugiego i gdy tamten jest zajêty unikaniem pierwszego topora ja atakujê go drugim.
Dobra....
Nie chce mi siê opisywaæ co i jak siê sta³o ryle ¿e rozwali³e¶ kolesi..jednak dopiero traz dostrzeg³e¶ ¿e bramy budynku zamykaj± siê...pospiesz siê bo nie zd±¿ysz wej¶æ....
Zauwa¿aj±c zamykaj±c± siê bramê zaczynam biegn±æ do niej wykonuj±c jednocze¶nie technikê Shushin no jutsu i teleportuj±c siê za bramê.Gdy siê tam ju¿ znajdê rozgl±dam siê czy nikogo nie ma.Je¶li jest kto¶ i ta osoba mnie widzia³a to atakujê go tak aby ten nie zd±¿y³ nikogo powiadomiæ a je¶li mnie nie zauwa¿y³a to chowam siê gdzie¶ je¶li w ogóle mo¿na a je¶li nie to atakujê t± osobê dyskretnie zabijaj±c j± jednym ciosem w krêg szyjny.
Pojawi³e¶ siê za bram± która siê za tob± zatrzasnê³a...
Jednak nie wiesz czy kto¶ ciê zauwa¿y³ bo panuje tu nieprzenikniony mrok i jest bardzo cicho...
Po omacku szukam jakiej¶ ¶ciany aby mieæ styczno¶æ z jakim¶ przedmiotem by nikt nie zaszed³ mnie od ty³u.Gdy ju¿ dotrê do ¶ciany [cenzura] jaki¶ odg³osów lub szukam jakiego¶ ¼ród³a ¶wiat³a.Czekam w zupe³nym mroku na jaki¶ odg³os i na moment gdy co¶ zobaczê.Ludzki oko po jakim¶ czasie przyzwyczaja siê do ciemno¶ci tak¿e gdy moje oczy to zrobi± rozgl±dam siê po otoczeniu.
Natrafi³e¶ na drzwi przez które dopiero co przeszed³e¶...
Da³y ci one pewne oparcie..nic nie zobaczy³e¶ ani nie us³ysza³e¶...stoj±c tak 10 min nadal twoje oczy nie przywyk³y...najwyra¼niej to nie jest zwyk³a ciemno¶æ....
Sta³em nadal oparty o drzwi rozmy¶laj±c.Mo¿e wchodz±c do tej komnaty z³apa³em siê w GenJutsu który jest aktywne w ca³ej komnacie b±d¼ kto¶ mnie z³apa³.Ch³opak z³o¿y³ pieczêæ mówi±c Kai i maj±c nadziejê ¿e ciemno¶æ zniknie b±d¼ os³abnie.Gdyby to nie pomog³o krzy¿uje rêce na znak gardy przed ewentualnymi atakami.Gdybym zosta³ zaatakowany z bliska zaczynam machaæ rêkoma aby kogo¶ z³apaæ a gdy ju¿ to zrobiê zaczynam tego kogo¶ atakowaæ kunajem nie wiedz±c kto to jest.Ataki maj± za zadanie unieszkodliwiæ a nie zabiæ.
Nikt ciê nie zaatakowa³ jednak poczu³e¶ ¿e kto¶ przeszed³ obok ciebie....
Nagle do ucha jaka¶ dziewczyna wyszepta³a ci....-kogo my tu mamy-wyszepta³a ci do ucha s³odkim g³osem...-by³e¶ tym bardzo zaskoczony jednak co¶ ciê powstrzyma³o od ataku...
Czuj±c obecno¶æ dziewczyny Shadow odskoczy³ w bok i powiedzia³ cichym g³osem:
-Kim jeste¶-po tych s³owach zacz±³ chodziæ o omacku nie wiedz±c co robiæ.Przyjaciel czy wróg?
-Czego ode mnie chcesz?Czy ty z³apa³a¶ mnie w to GenJutsu?-zadawa³ pytania dziewczynie oczekuj±c odpowiedzi
Tylko s³odki ¶miech....
-Powiedz kim jeste¶ a ja powiem czy jestem wrogiem-powiedzia³a-tak to moje gen-doda³a po chwili przejecha³a ci palcem po policzku zdawa³o ci siê ¿e siê ci przygl±da i ocena ciê...xD
-Zale¿y co masz na my¶li-odpowiedzia³em a po chwili doda³em -Mogê byæ kim zechcesz-po tych s³owach u¶miechn±³em siê serdecznie i dalej chodzi³em o omacku szukaj±c jaki¶ drzwi gdzie mog³yby siê znajdowaæ dokumenty.Je¶li znajdê to nie wchodzê w nie lecz udajê ¿e przypadkowo na nie wpad³em i szukam innych.
Laska z³apa³a ciê za ramiona i zatrzyma³a w miejscu...by³a zadziwiaj±co silna...-mów kim jeste¶ i czego tu s szukasz-powiedzia³a.....
Zdumiony si³± dziewczyny powiedzia³em:
-Jestem Shadow zbieg³ym shinobi z wioski Yuki nie maj±c co robiæ tu³a³em siê po okolicy gdy zobaczy³em ten budynek w tedy to ciekawo¶æ wziê³a nade mn± górê i o to tu jestem-powiedzia³em po czym czeka³em na to co zrobi dziewczyna czy mi uwierzy czy te¿ nie.Mówi±c jej wymy¶lon± historiê by³em zaskakuj±co spokojny i opanowany co podkre¶la³o moj± wiarygodno¶æ.
Hmmm....ciekawo¶æ....mo¿e mi pomo¿esz wykra¶æ pewne zwoje dla mojego pana...oczywi¶cie za op³at± zapyta³a uwalniaj±c ciê z gen....
By³a bardzo ³adna na oko mia³a z 16/15 lat....
Jednak nadal ciê trzyma³a uniemo¿liwiaj±c jakikolwiek ruch..
Spojrzawszy siê na jej rêce które trzyma³y mnie powiedzia³em:
-A mam inny wybór?-zada³ pytanie retoryczne i zacz±³ siê ¶miaæ po czym spowa¿nia³ i zgodzi³ siê.
-A wiêc jaki mamy plan i co to za zwoje?-spyta³ siê po chwili wpatrywania siê wprost w jej oczy
Hmmm..nie mamy planu....
nie wiem co to za zwoje
i masz wyj¶cie...mo¿esz ze mn± walczyæ-powiedzia³a spokojnie puszczaj±c cie....
Ch³opak wyj±³ kunaja i chwyci³ go pewnie w d³oñ po czym rzek³:
-Nie dziêki-po tych s³owach zacz±³ siê rozgl±daæ i doda³ -A wiêc prowad¼ nie znam tutejszego terenu-gdy dziewczyna ruszy Shadow pójdzie pos³usznie za ni± bacznie siê rozgl±daj±c za kim¶ a gdyby kogo¶ zauwa¿y³ najpierw powiadamia o tym dziewczynê a dopiero potem na jej polecenie dzia³a.
Ona siê nie ruszy³a....dok±d mam ciê prowadziæ...pojawi³am siê tu chwilê przed tob±....-powiedzia³a bezradnie patrz±c na ciebie s³odko a jej u¶miech wyra¿a³ ¿e ma ochotê ciê "schrupaæ' [znaczy tal laska xd]
-A wiêc poszukajmy razem-powiedzia³em do niej jakby nie widz±c jej wzroku.Podszed³em do pierwszych lepszych drzwi i nas³uchiwa³em czy kto¶ nie znajduje siê w ¶rodku.Gdy mia³em pewno¶æ ¿e nikogo nie ma wszed³em i zacz±³em siê rozgl±daæ po czym ruszy³em do przeszukania pokoju w celu znalezienia zwojów.Gdy nie znajdê to idê szukaæ w innej komnacie po upewnieniu siê ¿e nie ma tam nikogo.A¿ do skutku szuka³em we wszystkich pomieszczeniach pomijaj±c te w których kto¶ by³.
Sorka mój b³±d....zapomnia³em opisaæ korytarza
korytarz jest jasno o¶wietlony i biegnie prosto jak strza³a...¶ciany s± g³adkie zrobione z bia³ego marmuru a raczej w nim wykute i idealnie wyg³adzone....
w owych ¶cianach nie widaæ ¿adnych drzwi poza tymi którymi weszli¶cie....
Uda³em siê z dziewczyn± prosto korytarzem.Gdy kogo¶ zauwa¿amy to chowamy siê a je¶li nas zauwa¿y³ to atakujemy wspólnie zabijaj±c ów osobê lub obezw³adniaj±c j±.Je¶li nikogo by nie by³o i nie by³o by ¿adnych drzwi to sprawdzamy ¶ciany w których mo¿e byæ ukryty pokój.Gdy wejdziemy do ukrytego pokoju to przyszykujemy go w poszukiwaniu zwojów.
Nagle dziewczyna pchnê³a ciê na ¶cianê co uratowa³o ciê przed atakiem.....zobaczy³e¶ dziwn± skrzydlat± istotê która wyl±dowa³a oddzielaj±c ciê od dziewczyny....
Wskakuje na ¶cianê za pomoc± czakry i odpycham siê od niej atakuj±c skrzydlat± istotê kunajem i staram siê j± z³apaæ i przewróciæ na ziemiê a nastêpnie ob³o¿yæ seri± ataków nogami i rêkoma.Gdyby istota zas³oni³ siê skrzyd³ami to staram siê je jak najbardziej pokaleczyæ kunajem aby nie mog³a na nich lataæ.W razie ataku wykonujê IwaKawarimi rozsypuj±c siê w kupkê kamieni a nastêpnie ³±cz±c siê i kontratakuj±c.
Zanim zd±¿ywszy trafiaæ w skrzydlat± istote dziewczyna uderzy³a cie z pie¶ci i ty wbieg³e¶ sie w ¶ciane...
-Nie tykaj mojego summonaka-powiedzia³a gniewnie....
Sumon przekaza³ jej najwyra¼niej jakie¶ dobre nowiny bo siê u¶miechniêta....
Wiem gdzie i¶c....
wskoczy³ na summona który za³apa³ cios za ubranie i polecieli¶cie.....
nms
link na gg
Nagle z zielonego lasu gdzie ¶wieci³o s³oñce nasta³a jak zwykle ciemno¶æ która obejmowa³a te miejsce, hmmm.. dobrze by mi siê tu walczy³o- pomy¶la³ W³adca cienia po czym ma³o miêkkoszelestnymi ruchami szed³ przed siebie w stronê Konohy by móc znowu po uczyæ w Akademii, pewnie dzieci siê stêskni³y za swoim nauczycielem. NMMT
Zmaterializowa³a siê, z³±czy³a siê z pojedynczych czê¶ci p³ateczków w ca³o¶æ, bezw³adnie wrêcz opadaj±c na ziemiê, stawiaj±c na niej odziane w pantofle stópki... Jedynym, co by³o dla niej pewnym, by³o to, ¿e... ¯e nie wie, co ma ze sob± teraz zrobiæ. Mog³a jedynie patrzeæ, g³upio patrzeæ w t± ciemn± przestrzeñ. Ciemne drzewa, których li¶cie miarowo ko³ysa³y siê, chowaj±c w sobie z pewno¶ci± jakie¶ tajemnice, nieodkryte jeszcze, ale i na to przyjdzie czas, i na to bêdzie chwila... W rêce trzymaj±c czarny p³aszcz, jednym, sprawniejszym ruchem na³o¿y³a go na siebie. Droga, zapomniana, pokryta ju¿ chrustem i mchem, koñczy³a siê gdzie¶ pomiêdzy konarami, skrêca³a, prowadzi³a na dziwne rozstaje. Jej za¶, pozostawa³o tylko i¶æ, i¶æ przez ten mroczny, przera¿aj±cy bór, skrzypi±cy i zawodz±cy raz po raz...
Spalony las, nie rokuj±cy niczym ciekawym, przyjaznym, czy wrogim.
A¿ nagle... wybuch! Z lewej! Nie! Z prawej! Za ni±! Przed! Spojrza³a w niebo i ujrza³a kr±g... dziwny.. .spada³ na ni±! Gdy stalowe æwieki, gwo¼dzie, uderzy³y w ziemiê, kolejny wybuch dooko³a!
Tanuki us³ysza³a ¶miech. Spokojny, wolny... typowy, lekcewa¿±cy, szyderczy ¶miech, tak charakterystyczny dla ludzi maj±cych ogromne mniemanie o sobie. Py³ zacz±³ opadaæ.
>klik<
- Juunidaime Hokage... Kurama no Tanuki... - mrukn±³ z nutk± cynizmu. Kto to by³? Nic nie by³o widaæ! - d³ugo czeka³em na chwilê tak±, jak ta... - kolejna wypowied¼ w tym samym tonie i krzyk - Akio, Hono! - zawo³a³ kogo¶.
Wtedy szum. Z dymu wy³oni³y siê dwa cienie, z lewej i z prawej strony. Jeden z nich zatrzyma³ siê efektownie za dziewczyn±, przek³adaj±c rêce pod jej pachami i zawi±zuj±c je na karku, a lew± nogê postawiæ przyleg³± do jej lewej nogi, przylegaj±c± od wewnêtrznej strony. Nie mog³a t± nog± wykonaæ uderzenia. W tym czasie, drugi pojawi³ siê przed ni±. Widzia³a go... piêkne, zielone oczy, jedyne ¶wiadectwo cz³owieczeñstwa istoty, której twarz owiniêta by³a banda¿em, a ubranie schowane by³o pod szarym p³aszczem. Lew± rêk± z³apa³ za nadgarstek dziewczyny, lekko j± przyci±gaj±c. Malo komfortowa sytuacja, zwa¿ywszy na go¶cia, który j± trzyma³ z ty³u... w ka¿dym b±d¼ razie rêka by³a wyprostowana i trzymana mocno, aby ruch nie by³ mo¿liwy. Drug± rêk± przystawi³ jej do gard³a nó¿... nie, nie kunai. Piêkny, zdobiony nó¿, ostry l¶ni±cy. By³o w nim wrêcz zaklête piêkno, jakiego nie sposób dojrzeæ w broni. Lewa noga mê¿czyzny tez szybko wsunê³a siê od wewnêtrznej strony, przesuwaj±c lekko praw± nogê Pani Hokage. Nie mog³a ruszyæ nogami, które i tak by³y nienaturalnie wyci±gniête na zewn±trz. By³a... po prostu perfekcyjnie ubezw³asnowolniona.
Mê¿czyzna schowany w pyle wyszed³ z niego, wydaj±c z siebie zadowolone chrz±kniêcie. Zakapturzony, oczu widaæ nie by³o, p³aszcz zakrywa³ cia³o, a maska zas³ania³a twarz... prawie, jak ANBU, gdyby nie to, ¿e maska by³a szmaciana... z gatunku tych, jakie nosi³ Kakashi.
- W koñcu z³apa³em Cieñ Ognia Ukrytej Wioski Li¶cia. - stwierdzi³. Podszed³ do niej. z tej odleg³o¶ci mog³a zauwa¿yæ tylko jego oczy. Dziwne... oczy. Takie, jak ka¿de inne, acz czerwone i przepe³nione... ob³êdem. Zmierzy³ j± wzrokiem...
- Robal... - doda³ z odraz± i odwróci³ siê. Py³ opad³, a kobieta zobaczy³a, ¿e wszyscy stoj± w ¶rodku krêgu z ³añcuchów zrobionego, który zwisa³ na stalowych prêtach. £añcuch z æwiekami, ostry, nie wolno dotykaæ.
- Ach, gdzie moje maniery! Pewnie chcia³aby¶ us³yszeæ o mnie co nieco i o zaistnia³ej sytuacji, hm? - spyta³ lekcewa¿±co, lekko odwracaj±c g³owê. Jednak nie móg³ widzieæ swojego jeñca.
//Post rozgrzewka
Wybuch. Dalej lekko zmêczona, rozejrza³a siê, nie nerwowo, ale szybko, ze zmru¿onymi oczyma poszukuj±c winowajcy. Kogo¶, kto móg³by usprawiedliwiæ przera¿aj±cy odg³os. Wzrok miarowo uniós³ siê w górê, wypatruj±c czego¶ w górze. I wtedy... Powieki rozwar³y siê, szeroko, a w têczówkach, o ile nie przestrach, to zdziwienie. Metalowe s³upki, prêty, opada³y, spada³y z nieba. Srebrzysty kr±g, gdzie¶ tam, na bia³ym niebie, raz kontrastowa³ z nim, a raz siê w nie wtapia³... Uderzenie, ciê¿kie i g³o¶ne, któremu towarzyszy³ drugi ju¿ wybuch, poderwanie siê py³u. Rêk± spróbowa³a rozgarn±æ mêtno¶æ eteru, pochylaj±c siê zarazem i w dziwnym wyrazie cia³a, opieraj±c fali powietrza, nastaj±cej wraz z eksplozj±. Mrukniêcie, z pozoru ciche, dochodz±ce gdzie¶ z g³êbi py³u. Skomentowa³a je ruchem rêki. Siêgniêciem pod p³aszcz, ku naszyjnikowi, podarunkowi od pewnego Shiro, ju¿ po raz kolejny mog±cego okazaæ siê co najmniej przydatnym. Zbyt wolno jednak, zbyt wolno, dosta³a na swój gest zbyt ma³o czasu... Dwie ciemniejsze plamy, wy³aniaj±ce siê z ca³o¶ci zagêszczenia. Jedna, ujê³a jej rêce, wykrzywi³a je niepomiernie, podobn± rzecz czyni±c z jedn± z nóg... Szarpnê³a siê, próbuj±c rozbiæ splot na plecach, daæ sobie choæ chwilê czasu... Chwilê? Chwilê zast±pi³... B³ysk. Znów b³ysk ostrza, tym razem z akompaniamentem zielonych koralików. Jedno suniêcie. Jeden zamach. Jedna rzecz, skierowana ku jej gard³u. Twarz poblad³a, wpatruj±c siê w przestrzeñ, niezas³anian± przez napastnika. Z py³u wy³oni³ siê kolejny cieñ... Jego oczy by³y zastanawiaj±ce. Napawaj±ce mieszanymi uczuciami. Jak same s³owa, które tak pieczo³owicie wymawia³. By³ z siebie dumny? Spojrza³ na ni±, obrzuci³ obrzydliwym spojrzeniem. Nazwa³ robalem... Z jej ust wyrwa³o siê ciche prychniêcie. Skierowane bardziej do siebie, odpowiadaj±ce na ca³e zaj¶cie. Skierowane bardziej do siebie samej, albowiem dla pozosta³ych trzech person nic z pewno¶ci± nie znacz±ce...
-Dokkk³aaadddnie... - potwierdzi³a ostatnie s³owa zamaskowanego mê¿czyzny przeci±g³y, gard³owym d¼wiêkiem... Czego¿ teraz chcia³a bardziej, jak nie wyja¶nienia... Ca³ej potrzeby tej¿e sytuacji? Gdyby by³ tak mi³y, i wszystko ³adnie... Opisa³, wyt³umaczy³...
- Mów mi... Ryuu. - przedstawi³ siê, stoj±c, jak sta³. - ju¿ wkrótce Hokage Ryuu! A nastêpnie Imperator Ryuu! - krzykn±³, dumny ze swojego prostego planu, zawartego w tych dwóch zdaniach.
- Od dawna bada³em sytuacje polityczne na arenie miêdzynarodowej... i co widzia³em? Wojne! Kirigakure pokazuje pazurki, Konoha posiada Kusagakure, a inne wioski s± bierne... wymarzona sytuacja! Przejmê rz±dy w Konoha, sprowokujê spotkanie z Mizukage, zabijê go i podmieniê! Li¶æ i Mg³a stworz± Smocze Pañstwo, Smocze Imperium! A ja bêdê jego w³adc±, który zdobêdzie ¶wiat! - ob³êd. Czysty ob³êd, p³yn±cy z jego s³ów przera¿a³. Przera¿a³ nawet jego pacho³ków, którzy jakby skamienieli, s³ysz±c jego ¶miech. Okropny, ob³±kany ¶miech. Ju¿ teraz by³o wiadome, ¿e by³ okrutny... czego on ju¿ dokonywa³?! Nie wiadomo... z³o¿y³ rêkê w pieczêæ, a s³upy za¶wieci³y siê na fioletowo. Parzysta liczba prêtów... wi±zka fioletowej energii, sun±ca po ziemi i kre¶l±ca dziwne znaki ³±czy³a jeden prêt z drugim, bêd±cym dok³adnie naprzeciw. Po¶rodku, w samym centrum wymalowana by³a jaka¶ pieczêæ. Podszed³ do niej i z³o¿y³ kilka pieczêci, uprzednio przegryzaj±c palec.
- Kushiyose... - mrukn±³, zadowolony z siebie, dumny, pewny. Ca³y kr±g zab³ys³, a nad krêgiem tworzy³a siê kopu³a fioletowego, o¶lepiaj±cego ¶wiat³a, która zaczê³a siê p³aszczyæ do ziemi, a¿ siê z ni± nie zrówna³a, po czym wszelki ¶lad po krêgu zagin±³, razem z lud¼mi wewn±trz niego.
<NMTiNPC> (Nie Ma Tanuki i NPC)
***
Chocia¿ z daleka mo¿e wydawaæ siê, ¿e oto mamy przed sob± w koñcu normalny las, przy bli¿szym poznaniu szybko mo¿na zmieniæ zdanie. Chocia¿ wygl±da na jedynie "li¼niêty" p³omieniami, to w istocie drzewa s± wypalonymi skorupami, zwêglonymi pod wp³ywem wysokiej temperatury. Ziemia jest doszczêtnie wypalona, pod stopami rozpadaj± siê spalone szcz±tki, w¶ród których bez trudu mo¿na rozpoznaæ zarówno zwierzêce, jak i niepokoj±co ludzkie. Miejsce ponure jest nawet w dzieñ i podobieñstwo do siebie poszczególnych czê¶ci lasu u³atwia zagubienie siê w nim. Zmrok przynosi masê podejrzanych odg³osów, bo chocia¿ miejsce wygl±da na wymar³e, pod os³on± nocy budzi siê do przera¿aj±cego ¿ycia.
Sz³a powoli, wpatrzona w ziemiê.
Tego w³asnie potrzebowa³a. Chwili spokoju i wytchnienia.. Kiedy by³o ju¿ ciemno usiad³a na trawie. Zaczê³a wpatrywaæ siê w niebo, rozmyslajac.
Och.. ¿yjê tak sobie, bez celu.. Nic nie osi±gnê³am.. Chyba pora to zmieniæ. - pomy¶la³a.
Dodane po 4 godzinach 41 minutach:
Wsta³a i rozejrza³a siê. Czu³a siê ju¿ lepiej, wiec postanowi³a opu¶ciæ to miejsce. Samotno¶æ jednak mo¿e doskwieraæ - pomy¶la³a.
Szli sobie z Sakamae przez to Zadupie.
[nmm]
Sz³a dalej za Kei'em z za³o¿onymi rêkami, lustruj±c wzrokiem otoczenie.. xp
/nmm/
*Idzie powolnym krokiem przez las. Zatrzymuje siê, wpatruje siê w gwiazdy i idzie dalej..* [nmm]
Idê w kierunku wyj¶æia z lasu.<NMM>
B³±dze po lesie.Us³ysza³em jakies szelesty.Rzucilem tam kunaiem.To by³a wiewiórka.Przestraszy³a siê i gdzies pobieg³a.Robi³o siê ciemno.Zrobi³em ognisko.Grzalem sie przed ogniskiem.Wyciag³em sake i zacz±³em sobie popijaæ.
Dodane po 6 minutach:
Zgasi³em ognisko i wyszed³em z lasu.
[nmm]
Idê w kierunku wyj¶cia.
<NMM>
przelatuje sprintem <nmm>
bieg³a dalej przez las *nmm*
bieg³ za konan nmm
Przeszed³ przez las. <nmm>
Sz³a bardzo szybkim krokiem, ci±gn±c za sob± Yanagiego. Otaczaj±cy ich las irytowa³ Ayano. Kojarzy³ siê jej z rodzim± wiosk±, a to akurat ostatnie miejsce, które chcia³aby wspominaæ. I w dodatku by³o tu tak wilgotno. Westchnê³a ciê¿ko. Wci±¿ nie patrzy³a na Yanagiego. Zda³a sobie sprawê, ¿e s± ju¿ blisko kryjówki AKatsuki. "Teraz ju¿ nie ma odwrotu" - pomy¶la³a. ON musi z ni± pój¶æ. I niewa¿ne, czy mu siê to podoba. I tak ju¿ go zmusi³a... Ci±gnie go za sob±, nie pozwalaj±c mu na odwrót. Czy on j± znienawidzi? To te¿ by³o niewa¿ne. Zabiera go do siedziby AKa, a tam wszyscy musz± jej s³uchaæ. Sz³a dalej, chc±c znale¼æ siê, jak najszybciej w miejscu, które wzglêdnie mog³a nazwaæ "domem". <nmm>
brakowa³o jej Saia - tyle mog³a stwierdziæ spaceruj±c samotnie po mrocznym lesie
odgarnê³a w³osy z twarzy i u¶miechnê³a siê na my¶l, co by mog³a zrobiæ, gdyby Sai nie szed³ na te g³upi± misjê, jednak zaraz ten u¶miech zblad³ i znikn±³ zupe³ni, gdy¿ marzenie to nie fakty
<NMM>
Sz³em przez las uwarzaj±c na dzikie zwierzêta i pu³abki
<NMM>
¶lady prowadz± przez mroczny las do lasu bambusowego
widzac do kad prowadza slady udaje sie do lasu bambusowego
Dodane po 1 godzinach 29 minutach:
Wracam spowrotem z miecze i sztyletem w plecaku
(NMM)
Bieg³a przez mroczny las
[nmm]
nastepny klon czeka tu wten sposub nie bedzie mogla uciec nigdzie
-Kurczê gdzie mo¿e byæ Lee-HM! sz³a
[nmm]
Hidan szed³ ca³y czas za Hm nudzi³o mu siê lekko... xP
HM! sz³a w¶ciek³a.
[nmm]
Szed³... <zt>
Shi zatrzymala sie w lesie. Zeby klony i Amidamaruu ogli za nia nadazyc.
odwrocila sie zeby przedstawic swoj plan.
- Sluchaj.. mam taki plan. Najpierw wyslemy do wyiennikow mojego klona. My bedziemy czekac w ukryciu.
Nastepnie za pomoca Henge no justu. jedno z naszych klonow zamieni sie w Haku, wyslemy kolejne dwa klony.. Umiesz Kage bushin no jutsu?
to wyslalibysmy nastepne dwa Twoje klony.
Jesli spelni nasze warunki, wypuszcze Haku z klatki, zrozumiales?
tak...powiedz tylko kiedy mam siê sklonowaæ-powiedzia³
Pojawi³a siê w lesie zmierzaj±c ¶ladami cz³onków Akatsuki których rozpozna³a...
"Co oni kombinuj±" - powiedzia³a do siebie w my¶lach skrywaj±c siê za drzewami.
Shi stworzyla kolejnego klona.
Klon poszedl.
Mozesz juz zaczac sie klonowac i transformacje.
Pojawiam siê za Miharu.
-Nie uciakaj mi.Nie wybaczy³bym sobie jakby¶ zgine³a-powiedzia³em cicho
- Spokojnie...obserwacja jeszcze nikogo nie zabi³a - powiedzia³a cicho i dalej uwa¿nie patrzy³a na poczynania cz³onków Aka
Shi wyczula obca krew. Jednak nic nie mowia. Amidamaruu jest nowym czlonkiem Aka. Moglby sie przestarszyc xP
- no juz. nie zwlekaj Amidamaruu
Kage Bunshin no jutsu-nagle pojawi³y siê dwa klony-s³uchaj klonie...zmieñ siê w haku-oki-odpowiedzia³ jeden z klonów i przetransformowa³ siê w Haku na ¿yczenie-no to s³uchajcie dogoñcie klony Shi..a jak narazie imitacjo haku zwi±¿emy ciebie i siê nie po³api±...dawaæ-powiedzia³ do klonów
-Musisz uwarzaæ na siebie.Pamiêtaj jak dojdzie do starcia to ty uciakaj-powiedzia³em cicho.
- Mowy nie ma...nie przepuszczê takiej okazji...- powiedzia³a z determinacj±
- Chc± podrzuciæ fa³szywego Haku...A to ³ajzy - wyrazi³a siê niezrêcznie szeptem...Patrzy³a na Shi która j± lekko zaniepokoi³a
-Gaiden ma sharingan.Nie da siê tak ³atwo wyko³owaæ.-powiedzia³em i z³apa³em j± za rêkê-a po za tym jest jednym z najsilniejszych shinobi na ¶wiecie.doruwnuje moim umiejêtno¶ciom-powiedzia³em cicho
chwilê pomy¶la³-kurcze...je¶li odbiorc± jest Gaiden...to siê skapnie,bo ma sharingana!-powiedzia³ do niej
Spojrza³a na d³oñ Zabuzy trzymaj±c± jej w³asn± - Yyyy...nie chcê byæ niemmi³a , ale czemu mnie trzymasz za rêkê? - spyta³a z dziwn± mink±
Shi wyszczerzyla kly. Jej wzrok byl pelen rzadny krwi..
- Glodna jestem - mruknela - ale teraz napilabym sie czegos..
powiedziala glosno. Wyczula, jak jednej z postaci krew zaczela szybciej
plynac zylami.
Zwróci³a wzrok na Shi
Czuje nasz± obecno¶æ...w ka¿dym razie co¶ nie gra... - pomy¶la³a , wygl±da³o na to ¿e w ka¿dej chwili mo¿e doj¶æ do walki
-Chcê Ciê zatrzymaæ i tyle.Jak teraz wyjdziesz to morzesz zgin±æ-powiedzia³em cicho.
- B±d¼ czujny...- powiedzia³a do niego obserwuj±c Shi.
-Jestem ca³y czas-powiedzia³em
skinê³a g³ow± po czym wci±¿ czujnie obserwowa³a Shi , by³o w jej zachowaniu co¶ dziwnego.
---------------------
Muszê spadaæ , bêdê pó¼niej wiêc mam nadziejê ¿e wiele siê nie zmieni...<nmm>
Poszed³em dalej <nmm>
- Wygl±da na to ¿e ca³a akcja za szybko siê przetoczy³a...Mizukage jest bezpieczny , wiêc mo¿emy wracaæ. - powiedzia³a po czym zniknê³a <nmm>
Szed³em szybkim krokiem przez las. Nagle poczu³em skurcz w ¿o³±dku. "Heh chyba pora co¶ zje¶æ" pomy¶la³em i zacz±³em zbieraæ drewno. Po chwili uda³o mi siê rozpaliæ ognisko. Zacz±³em gotowaæ ry¿.
Dodane po 9 minutach:
Kiedy ugotowa³em ry¿, starannie zagasi³em ognisko po czym zacz±³em je¶æ.
Dodane po 25 minutach:
Kiedy tylko skoñczy³em je¶æ, uda³em siê w dalsz± drogê. [NMM]
Wci±¿ maj±c w pamiêci krzyki pal±cej siê ¿ywcem rodziny sz³a zadowolona z siebie dumnym krokiem. Co chwila odgarnia³a opadaj±ce na twarz bia³e kosmyki w³osów. Wiedzia³a, ¿e jak tylko wyjdzie z tej ciemnoty, to ujrzy zarys bambusowego lasy, który otacza³ jej kochan± siedzibê AKatsuki. Pocieszona t± my¶l± przyspieszy³a kroku.
<nmm>
Pojawi³a siê w ciemnym lesie , wci±¿ czu³a siê dziwnie...jakby co¶ w niej siedzia³o i obci±¿a³o coraz bardziej jej chakrê , duszê...
I ta dziewczyna...dlaczego wydaje mi siê ¿e j±...¿e j± znam... - powiedzia³a do siebie w my¶lach , wskoczy³a na jeden z najwy¿szych konarów na jednym z drzew. Gdy tak siedzia³a , chwyci³a ubranie w miejscu swojego serca i mocno ¶cisnê³a tkaninê...
Dlaczego...czujê taki...ciê¿ar - pzeci±gaj±ce siê zdanie tkwi³o w jej g³owie.
Dodane po 3 godzinach 12 minutach:
Po tak d³ugim czasie siedzenia w jednym miejscu postanowi³a siê st±d ruszyæ do Oto...aby siê rozerwaæ <nmm>
Przechodz±c upada i naglê mdleje.Po godzinie jest na koñcu lasu i nic nie pamiêta.Ogl±da siê za siebie i widzi po³amane drzewa i pozabijanych ludzi.
-Zaczê³o siê-powiedzia³ sam do siebie
¯±dza krwi powoli przejmujê w³adzê nad jego cia³em.
Poszed³ dalej.
(NMM)
To musia³ byæ kiedy¶ piêkny las.
Patrzy³a na pozosta³o¶ci spalonego lasu. Przez chwilê rozwa¿a³a tê smutn± prawdê a¿ zdecydowa³a zapomniec o tym i puj¶æ dalej.
NMM
Idzie przez las...
<NMM>
Idê czujnie przez las nie zwa¿am na ¶wie¿ê ¶lady krwi.
(NMM)
Ide przez las...
<NMM>
Biegnê przez las. W pewnym momencie zdejmujê miecz z pleców i wyskakujê w górê. Obracam siê w powietrzu i tnê równo po drzewie odbijam siê od ssuwaj±cej korony drzewa i wyskakujê w górê. Shiwasen pêdzi³ od pocz±tku po koronach drzew.
Przeszed³em przez spalony las. [NMM]
idzie przez las ..NMM
Powolnym krokiem wszed³ do mrocznego lasu. By³ do¶æ zmêczony podró¿±, wiêc usiad³ pod drzewem. Nie czu³ ju¿ bólu w ¿ebrach, najwyra¼niej lekarstwo, które dosta³ od Kabuto podzia³a³o.
"Mo¿e tutaj nikt mnie nie znajdzie. Tylko po jakie licho jestem potrzebny Sunie?" Pomy¶la³.
Siedzia³e¶ tak na drzewie odpoczywaj±c gdy nagle us³ysza³e¶ szelest krzaków gdzie¶ pod tob±. Odrazu zwróci³e¶ swój wzrok w tamt± strone i ujrza³e¶ jak z za krzaków wy³ania siê grupka ludzi a dok³±dnie jest ich sze¶æ. Trójka z nich wygl±da na pospolitych ninja-bandytów (maj± na sobie ciemnobr±zowy strój, zakryt± twarz i sztylety przy boku), dwóch z nich to wielga¶ni go¶cie niepasuj±cy do towarzysów tak samo jak dziwny niski profesorek id±cy miêdzy nimi. Mówi± o czym jednak siedz±c tutaj nie jeste¶ w stanie nic dok³adnie us³yszeæ.
Patrz±c tak na tych go¶ci, Bitsunen postanowi³ podej¶æ trochê bli¿ej i pods³uchaæ ich rozmowê. U¿y³ Shunshin no Jutsu, ¿eby ukryæ siê za drzewem, które sta³o bli¿ej wrogich ninja i pozostaæ przy tym niezauwa¿onym.
"Co to za go¶cie?" Pomy¶la³.
Zesz³e¶ na dó³ do grupki ludzi którzy nie zauwa¿yli ciebie ani nie us³yszeli. Sta³e¶ niedaleko nich. Mo¿esz teraz lepiej siê przyjrzeæ ju¿ trochê posta¿a³emu dziadkowi o siwych do¶æ krótko ¶ciêtych stercz±cych w³osach. rteraz poczu³e¶ od niego woñ spalenizny.
- To co robimy z t± dziewczyn± ?! - krzykn±³ jeden si³acz
- Powinnyi¶my j± zostawiæ bo ten cholerny kupiec pobieg³ pewnie op pomoc wiêc wrazie czego mamy ochronê a teraz czas znale¼æ nastêpny cel - powiedzia³ zdenerwowany dziadek po czym uda³ sie szypszym krokiem do jednego z wyj¶æ z lasu jednak jeszcze nawet nie doszli do drogi. Reszta siê pos³ucha³a i uda³a z profesorkiem bo na takiego wygl±da³ w tym swoim brudnym od sadzy fartuszku.
- 100 = 2370 czakry za jutsu które u¿y³e¶
Jako, ¿e Bitsunen mia³ dzi¶ dobry humor, postanowi³ pobawiæ siê trochê z bandytami. Na pocz±tek, ¿eby bandyci nie mogli niczego zobaczyæ u¿y³ Kirigakure no Jutsu*. Gdy las spowi³a ju¿ gêsta mg³a, wykona³ Utsusemi no Jutsu**.
- Ani kroku dalej. - Powiedzia³. Bandyci us³yszeli jego g³os ze wszystkich stron.
*Ukrycie we mgle.
**G³os osoby, która u¿y³a techniki dochodzi ze wszystkich stron.
Wszyscy zrobili siê zdezorientowani widz±c mg³e która pojawi³± siê z nik±d. Ninja jednak szybko oprzytomnieli i ustawili siê tworz±c twójk±t. Jeden sta³ odwrucony do ciebie twarz± dwaj za¶ bokiem. Wyjeli sztylety za pasu i przygotowali siê do walki. Profesorek zrobi³ przera¿on± mine i pod eskort± miê¶niaków zaczeli szybko i¶æ w strone wyj¶cia z lasu. Ninja który by³ przed tob± i wygl±da na ich dowud¼e zrobi³ kilka pieczêci i przygotowa³ siê do obrony.
"Ciekawe jak oni chc± walczyæ ze mn± w tej mgle?" Pomy¶la³.
Wyci±gn±³ z kieszeni trzy zatrute senbony. Wiedzia³ mniej wiêcej gdzie bandyci powinni oni staæ. Rzuci³ po jednym w ka¿dego z trzech bandytów. Celowa³ na wysoko¶æ brzucha. Ig³y by³y niemal nie do zauwa¿enia w gêstej mgle.
"Je¶li trafiê, bêdê mia³ ich na jaki¶ czas z g³owy."
Po chwili twoje denbu wbi³y siê do¶æ g³êboko w dreniwniane klocki a ninja z którymi walczy³e¶ znikli jednak przy u¿yciu jakiego¶ jutsu Fuuton(nie wiesz gdy¿ nie s³ysza³e¶ go) rozwiali twoj± mg³ê. JEdnak du¿a czê¶æ wodnyc oparów przenios³± siê gdzie¶ bardziej na bok i zobaczy³e¶ jednego z ninja który jeszcze ciê nie dostrzeg³. Straci³ê¶ tak¿e z oczu goryli z profesorkiem. Najwidoczniej s± bandytami ale tak¿e ¶wietnymi ninjami.
Bitsunen wyskoczy³ z ukrycia i wzi±³ do rêki jeszcze jeden ze swoich zatrutych senbonów. Pobieg³ prosto na bandytê, którego przed chwil± dostrzeg³. Licz±c na to, ¿e bandyta nie zd±¿y zareagowaæ, spróbowa³ wbiæ mu zatrut± ig³ê w ramiê.
"Ju¿ po tobie." Pomy¶la³.
Napatnik ciê nie zobaczy³. Dopiero teraz zobaczy³e¶ ¿e ma jest on klonem gdy¿ znikn±³ po twoim ciosie senbo. Ty za¶ przez jaki¶ niewiadomy wybuch przelecia³e¶ du¿y kawa³ek i troche zosta³e¶ porabiony w prawe ramie. Teraz ujrza³e¶ ninja który kuca³ ukryty w li¶ciach drzew. Ma w jednej rêce trzy a w drugiej dwa kunaje z karteczkami. Mê¿czyzna zeskoczy³ z miejsca ukrycia i zacz±³ biec w twoj± strone przygotowany do rzutu swym ostrzem. Jednak gdzie jest reszta ?!
Bitsunen ponownie u¿y³ Shunshin no Jutsu, ¿eby znale¼æ siê za biegn±cym w jego stronê ninj±. Lew± rêk± wyci±gn±³ z kieszeni kartê wybuchow± i przyczepi³ j± bandycie do pleców. Nastêpnie wbieg³ na jakie¶ drzewo i przy pomocy chakry zdetonowa³ swoj± kartê.
"Nie uwierzê je¶li on to prze¿yje." Pomy¶la³.
Mê¿czyzna pad³ na ziemie a raczej jego czê¶ci poniewa¿ u¿ywaj±c aktywaMê¿czyzna pad³ na ziemie a raczej jego czê¶ci poniewa¿ u¿ywaj±c swojej wybuchowej kartki uruchomi³e¶ tak¿e te które mia³ na kunaiach. By³ to piêkny spektakl wybuchowy. Ty jednak nie mia³e¶ czasu na podziwianie tego gdy¿ jeden z ninja zwi±za³ ciê za pomoc± ³añcucha. Inny za¶ zacz±³ robiæ pieczêcie by zaatakowaæ bezbronn± osobe (czyli ciebie)
Sytuacja by³a do¶æ g³upia, lecz Bitsunen sam sobie na to zas³u¿y³ bêd±c nieostro¿nym. Szuka³ czego¶, z czym móg³by siê zamieniæ. Dostrzeg³ gdzie¶ na ziemi drewnian± k³odê, jednak uzna³, ¿e bardziej spektakularne bêdzie zamienienie siê miejscami z g³ow± bandyty, którego przed kilkoma sekundami zabi³. Gdy wrogi ninja sk³ada³ ostatni± pieczêæ, Bitsunen wykona³ Kawarimi no Jutsu licz±c na to, ¿e zd±¿y zanim przeciwnik go dobije.
W ostatniej chwili uciec. Wrogi ninja u¿y³ Goukakyuu no Jutsu i spali³ to z czym siê zamieni³e¶ miejscem. Zaczeli przygl±daæ siê cia³u które ³adnie siê pali³o. Teraz dopiero zobaczy³e¶ ¿e ³añcuch który trzyma³ ninja b³yszczy³ siê lekkim bia³ym ¶wiat³em ... Jeste¶ chwilowo bezpieczny a dwujka przeciwników stoji zajêta ogl±daniem "ogniska"
Bitsunen nie chcia³ ju¿ niczego ryzykowaæ. Wzi±³ do lewej rêki dwa kunaie. By³y do nich doczepione dwie karty wybuchowe. Rzuci³ nimi miêdzy bandytów. Nie chcia³ ich trafiæ. Gdy no¿e by³y dok³adnie miêdzy nimi, zdetonowa³ karty.
"Mam nadziejê, ¿e chocia¿ jeden prze¿yje. Chcia³bym siê dowiedzieæ kim byli pozostali dwaj go¶cie." Pomy¶la³.
Odskoczyli równo jednak kunai by³ do¶æ blisko ninja od jutsu Katon. Zosta³ troche poturbowany jednak nie podda³ siê i wsta³ z zakrwawion± nog±. Zacz±³ przygotowywaæ pieczêcie i wypowiedzia³ "Housenka" i wystrzeli³ w twoj± strone cztery ogniste kule lec±ce z du¿± szybko¶ci± na ciebie. JEgo przyjaciel jednak nie atakowa³ a u¿y³ jakiego¶ nieznajomego ci jutsu i z ³añcucha stworzy³ miecz
Bitsunen bardzo szybko odskoczy³ w bok upadaj±c na ziemiê. Liczy³, ¿e w ten sposób uniknie Jutsu przeciwnika. Podniós³ siê i rzuci³ po jednym kunaiu w ka¿dego z przeciwników staraj±c siê zdobyæ trochê czasu.
//Bêdê oko³o 20.45. Mo¿e wcze¶niej//
Sprytnie omine³e¶ ciosów swego przeciwnika jednak w bok trafi³o ciê ostrze shurikena ale niejest to straszne obra¿enie. Mê¿czyzna rzuci³ kunaiem w tego który lecia³ w jego stronê. Jego towarzysz oskoczy³ od lec±cego ostrza i wbi³ w ziemie swój ³añcuchowy miecz ... wbi³ go g³êboko.
"Koniec zabawy." Pomy¶la³ Bitsunen. Z³o¿y³ rêce i skupi³ chakrê.
- Kanashibari no Jutsu*! - Powiedzia³. Efektem tego powinno byæ natychmiastowe sparali¿owanie obu bandytów. Teraz mogli ju¿ tylko patrzeæ jaki wykona ruch.
*Technika parali¿u.
Obydwaj nijna staneli nieruchomo. Tylko patrzyli siê swymi oczami na ciebie z przera¿eniem ... nie tylko ten od jutsu katon ba³ siê tego co zaraz zrobisz. Jednak jego spojrzenie mia³o swój powód. Z pod ziemi bardzo szybko wyszed³ ³añcuch z miecza spokojnego Shinobi. Metalowa broñ byt³a niewyobra¿alnie d³uga i obwine³± siê wokó³ twojego cia³± niepozwalaj±c siê w jaki kolwiek sposób wydostaæ. Us³sza³e¶ powolne j±kanie siê jednego z przeciwników.
- Nie po ... potrz ... buje cia ... ³a do ... kon ... tro ...li ... mego ...Kekkei Genkai. Zauwa¿y³e¶ ¿e przez swe jutsu monco go zmêczy³e¶.
Bitsunen natychmiast wykona³ Kawarimi no Jutsu zamieniaj±c siê miejscami z k³od±, w któr± trafi³ senbonami. Musia³ dzia³aæ bardzo szybko. Roz³o¿y³ i wyrzuci³ w powietrze swoj± bambusow± parasolkê. Zaczê³a ona wirowaæ i wylecia³o z niej 25 igie³.
- Jouro Senbon! - Powiedzia³ sk³adaj±c d³onie.
Wszystkie ig³y skierowa³y siê w stronê tego bandyty, który przed chwil± siê odezwa³.
"To ju¿ twój koniec." Pomy¶la³.
Znów jak zawsze zaskoczy³e¶ neico swego przeciwnika jednak ju¿ wcze¶niej zauwa¿y³e¶ ¿e jest silny. Twoje senbo ude¿y³y w stalow± tarczê zrobion± z ³añcucha który wcze¶niej z wielk± przêdko¶ci± wróci³ do w³a¶ciciela chroniac go przed atakiem zatrutych igie³ek. Ujrza³e¶ zdenerwowany wzrok mê¿czyzny chyba siê rozgniewa³ na ciebie. Jednak twój przeciwnik niczego nie zrobi³.
Bitsunen wiedzia³, ¿e gdy jego technika przestanie dzia³aæ, bêdzie mia³ problem, je¶li obydwaj bandyci wyjd± z tego ca³o. Wyci±gn±³ z kieszeni sze¶æ no¿y kunai. Trzema rzuci³ w ninja od kuli ognia, trzema rzuci³ w bandytê z dziwn± broni±.
Ninja od jutsu ognia zosta³ trafiony i to do¶æ mocno przez co jego cia³o pad³o z g³o¶nym trzaskiem na ziemie. Wiesz ¿e i tak umrze z wykrwawienia a nie ma ju¿ wiêcej si³ na walkê. JEdnak nadzwyczajny shinobi znów przyu¿yciu ³añcucha odrzuci³ kunaje na bok jakby ude¿y³ biczem. Teraz zobaczy³e¶ ¿e rusza siê swobodnie jednak odziwo ciê nie zaatakowa³
- Powinienem ciê zabijaæ powoli w mêczarniach ale ja bêde ³askawy i zaproponuje ci przy³±czenie siê do nas - te s³owa ca³kowicie ciê zaskoczy³y.
- Przy³±czyæ siê do was mówisz? - Powiedzia³ lekko zaskoczony. G³os Bitsunena nadal by³ jednak opanowany. - A tak w ogóle to czym siê zajmujecie?
-Jeste¶my by³ymi ninja i w³a¶nie zabi³e¶ moj± grupe ale tak¿e pracuje dla doktora Anshutshu który zajmuje siê tworzeniem maszyn bojowych jednak potrzebuje tak¿e dochodów które zdobywa przez napadanie na ró¿nych kupców. Du¿o p³aci a do tego stworzy³ ju¿ wiele niezwyk³ych konstrukcji. Mam zamiar pó¼niej z³apaæ doktorka i prze±æ jego sprzêt a pó¼niej zaj±æ siê podbijaniem jaki¶ wiosek
- Ci dwaj goryle... To jego ochrona? - Spyta³.
Po g³owie chodzi³y Bitsunenowi jednak zupe³nie inne my¶li. Chcia³ zdobyæ trochê czasu, ¿eby móc siê zastanowiæ. Kiedy¶ mia³ podobny cel. Nie chcia³ jednak podbijaæ wiosek. Chcia³ zniszczyæ jedn± z nich. Nadal chce...
-Tak to jego ochona a do tego jest bardzo silna jednak¿ nie równa siê z naszymi umiejêtno¶ciami ... bardziej ba³ bym siê jego dzieciaka którego naszczê¶cie narazie nie ma. Mogli by¶my jak najszybciej zabiæ tego dziadka i zdobyæ jego sprzêt tyle ¿e koñczy w³a¶nie nowy wynalazek. - mê¿czyzna spojrza³ na swój ³añcuch i ujrza³ na nim napis ... - mogli by¶my najpierw zniszczyæ pewn± wioskê - wyszepta³ do¶æ g³o¶no by¶ us³ysza³ jego g³os
- Ochronê pewnie da siê szybko za³atwiæ je¶li zaatakujemy z zaskoczenia. Pewnie wci±¿ twierdz±, ¿e jeste¶ po ich stronie.
Bitsunen udawa³, ¿e nie us³ysza³ nic o wiosce. Doskonale wiedzia³, ¿e ich dwóch nie wystarczy by j± zniszczyæ. Po chwili znów siê odezwa³:
- Pomogê Ci dorwaæ tego dziadka.
-Oni nie s± dla mnie najmniejszym problemem ale jest taka jedna sprawa któr± musisz za³atwiæ. Musze mieæ sojuszników a kto bêdzie lepszym sojusznikiem jak nie Orochmaru. Czy uda³ by¶ siê do niego w tej sprawie ?
- Orochimaru ju¿ jest moim sojusznikiem. - Powiedzia³ powoli. - My¶lê, ¿e zgodzi siê byæ te¿ twoim. Ja jednak nie mogê bezpo¶rednio zaatakowaæ teraz innych wiosek. Tak siê sk³ada, ¿e jestem Kage jednej z nich. Mogê najwy¿ej za³atwiæ Ci spotkanie z Orochimaru.
- Czy ja dobrze us³ysza³em twoje s³owa ?! - powiedzia³ lekko zdenerwowany po czym zmieni³ ton na ten zwyk³y lekko radosny a zarazem bardzo powa¿ny - Muszê siê z nim spotkaæ lecz tutaj w doline gdy¿ doktorek siê zdziwi je¶li znikne na jaki¶ czas.
- W takim razie poczekaj tutaj. - Powiedzia³ u¶miechaj±c siê. - Nie wiem kiedy uda mi siê go tutaj sprowadziæ ani czy uda mi siê w ogóle go tu przyprowadziæ. Poczekaj tu w ka¿dym razie. Je¶li Orochimaru odmówi, powiem Ci o tym.
Po tych s³owach odwróci³ siê i poszed³ w stronê Oto. <nmm>
//No i to zale¿y te¿ od tego czy Oro bêdzie na forum.//
Przyszed³em tu aby zobaczyæ ten las. Daleko w g³±b siê niezapuszcza³em wiê chodzi³em przy jego granicy. Do¶æ szaybko z tamt±d podzed³em bo to nieby³o przyjemne miejsce.
przysz³em tu by zobaczyæten las nawet fajny
Szed³ szybko wycinaj±c sobie Chakr± drogê.
[NMM]
Ide przed siebie co ja robie przeciez ledwo chodze zabija mnie!Pomyslalem nagle zaczolem wracac robilo sie juz ciemno.Co ja teraz zrobie???Nie moge znalesc drogi.HMMMMMMMM najwyrazniej musze kogos znalesc.
Dodane po 4 minutach:
Nagle widze jakiegos starca podchodze do niego i pytam go czy zaprowadzi mnie do wioski a on odpowiada.Tak zaprowadze tylko znajde zaklecie z mojej ksiegi.Po chwili gdy juz ja wziol rzucil zaklecie na droge i pochwili rzucil czar na droge.Kazal mi isc nia wiec szedlem.Zapytalem czy nioechce isc ze mna powiedzial ze nie a ja go zapytalem czemu.I zniknol zdziwiony wyszedlem z tego lasu.<NMM>
Ryofu dzisiejszego wieczoru postanowi³a przej¶æ siê po lesie. Zbyt d³ugo nie odwiedza³a swoich rodzinny stron, nawet jak na ni± sam±. Przemierzaj±c las pokryty ciemno¶ci± wreszcie siê zatrzyma³a by móc oprzeæ siê o pieñ jednego z dêbów.
Przechodzi³ przez las znudzony. Po pewnym czasie zauwa¿y³ jak±¶ dziewczyne. Nie podchodzi³ do niej tylko z daleka j± obserwowa³.
Szybko, acz spokojnie zadar³a g³owê do góry. Uwielbia³a ogl±daæ niebo. Tak samo jak chodziæ po nocach, czy szkoliæ siê w walce. U¶miech Ryofu by³ zaledwie cieniem prawdziwego u¶miechu. Mimo wszystko mia³a do¶æ dobry humor jak na swój aktualny stan psychiczny.
Opar³ sie o drzewo i przeniós³ znudzony wzrok na niebo. Zamy¶li³ siê.
- Hm ? - Przenios³a wzrok na nieznajomego ch³opaka. No tak by³a rzeczywi¶cie ¶wietnym shinobi skoro dopiero teraz go zauwa¿y³a, a jak. Odetchnê³a cicho, krêc±c g³ow± niezadowolona. Za bardzo jestem rozkojarzona, pomy¶la³a.
Zauwa¿y³ k±tem oka, ¿e dziewczyna siê na niego patrzy. Nadal siê nie odzywa³.
Wywróci³a teatralnie oczami. Splot³a d³onie na swoim biu¶cie przenosz±c ponownie wzrok na niebo. Nie mia³a zamiaru dzisiaj sie z nikim k³óciæ. Skoro mia³a jako taki humor, trzeba by³o go utrzymaæ na jak najlepszym 'poziomie'.
Nie chc±c utrzymywaæ strasznie nudnej ciszy postanowi³ siê przywitaæ. - Hej.. Mo¿na wiedzieæ jak masz na imie ?
Idê se lasem pal±c papierosa
Znów unios³a wzrok na owego nieznajomego. wysoki, chudzielec o jasnych w³osach. - A mo¿na wiedzieæ, do czego Ci to imiê potrzebne ? - Spyta³a cicho u¶miechaj±c siê zaczepnie.
- ¯eby wiedzieæ, jak siê do Ciebie zwracaæ, oczywi¶cie. - Powiedzia³ ze z³o¶liwym u¶miechem do dziewczyny i spojrza³ na przyby³ego.
Id±c lasem zauwa¿am 2 ludzi.Podchodzê do nich
-Yo!-powiedzia³em i zaci±gn±³em sie skrêtem
Widocznie dzisiejszego wieczoru mia³a szczê¶cie do mêskiego towarzystwa. Jeden wy¿szy od drugiego. Odetchnê³a g³êboko odgarniaj±c d³ugie, br±zowe w³osy teatralnym ruchem rêki. - Ryofu. - Odpar³a wreszcie odwzajemniaj±c u¶miech chudzielca.
- Noi odrazu lepiej.. Ryofu. - U¶miechn±³ siê znowu i usiad³ na ziemi. Spojrza³ w niebo i przywita³ siê ze Smokiem
-Nie przeszkadza wam jak palê?-powiedzia³em i zapali³em nastepnego papierosa
- Nie, ale uprzejmiej by by³o poczêstowaæ towarzystwo. - Powiedzia³a dziewczyna gdy stawia³a ostatni krok staj±c tu¿ ko³o ciemnow³osego. Zwinnym ruchem rêki zabra³a mu fajkê po czym zaci±gnê³a siê mocno.
-Wiesz ile to kosztuje!Oddawaj-zabra³em jej mojego skrêta
Westchn±³ ciê¿ko patrz±c na nich. Podpar³ g³owe rêk±.
- Ta, ta. - Wzruszy³a obojêtnie ramionami, jak to mia³a w swoim zwyczaju. Po chwili znów splot³a d³onie na biu¶cie przygl±daj±c siê niebu. D³ugo to jednak nie potrwa³o, poniewa¿ przenios³a wzrok na jasnow³osego ch³opaka. - A ty jeste¶ ?
- Leny. - Odpowiedzia³ jej krótko i przeniós³ wzro na dziewczyne.
Przytaknê³a mu lekko g³ow±. W³a¶ciwie zaczyna³o jej siê nudziæ. nie mia³a co robiæ, a szwendaæ siê po okolicy jej siê nie chcia³o.
- Pogadamy jeszcze kiedy¶, narazie. - Wsta³ i pobieg³ w kierunku domu.
<NMM>
- Jeszcze zobaczymy. - Zimny wiatr porusza³ lekko jej d³ugi w³osami. Wdar³ siê niczym nieproszony go¶æ rozwiewaj±c pojedyncze pasemka w ró¿nych kierunkach. Nie maj±c ochoty siedzieæ samej w ponurym lesie ruszy³a wreszcie do wyj¶cia.
{nmm}
Znikam
<NMM>
Sz³a przez mroczny las.
NMM.
Yu bieg³a z Tayuy±.
<NMS>
Przebieg³ przez gêsty las w stronê Oto.
Wszed³ do lasu i od razu skierowa³ siê na ¶cie¿kê.
<NMM>
Bardzo szybko biegnie kieruj±c siê ku Konoha Gakure
<NMM>
Ma³a wampirzyca sz³a przed siebie, nie znaj±c celu, a jednak dok±d¶ zmierza³a.
W powietrzu wyczu³a zapach krwi mamiñskiej.
Nie zwa¿a³a jednak na to i sz³a dalej.
<nmm>
Biegn±c dalej poczu³a obecno¶æ Keishiego gdzie¶ w tej wiosce ,wiêc postanowi³a do niej wej¶æ..
Szed³ dalej powoli , ale jednak udawa³o mu siê i¶æ coraz to szybciej..
[nmm]
Przychodzê do tego miejsca by potrenowaæ. Warunki utrudniaj± walkê co bêdzie ¶wietnym treningiem. Tworze piêæ klonów z którymi zaczynam walczyæ. U¿ywaj±c ninjutsu i taijutsu powoli pokonywa³em jednego klona za drugim. Po dwóch godzinach powalam ostatniego klona. Zmêczony ide z t±d.
id±c ponownie do Kwater, z powodu braku ¿adnych `ciekawych` zajêæ, ew. rzeczy, ominê³a ten mhooooczny las.
<nmm>
Wszed³ do lasu i rozejrza³ siê po nim. Westchn±³ ciê¿ko i opar³ siê o jedno z drzew. Spojrza³ w niebo, które by³o ledwo widac...
Pojawiam siê na ga³êzi drzewa.Rozgl±dam siê dooko³a.
Spojrza³ na sunijczyka. - Co on robi w Kumo ? - Zapyta³ sam siebie w my¶lach. Przygl±da³ siê mu.
Spojrza³em przez chwilê na niego
"Hmm..."
- Nie wiem czy wiesz, ¿e nie powinno cie tu byc. - Spojrza³ na niego z do³u.
Za¶mia³em siê
-Zabronisz mi?
- Szczerze mówi±c to nie tylko ja. - Westchn±³ przymykaj±c oczy.
Zeskoczy³em z drzewa
-Spokojnie...ja tu tylko zwiedzam.
- Rób tu co chcesz.. - Wzruszy³ ramionami i skrzy¿owa³ rêce.
-Dobra.-u¶miechn±³em siê
- No to id¼ jak masz zwiedzac. - Wymin±³ go i szed³ w jak±¶ strone.
Odchodzê w drug± stronê.
"Dziwny jaki¶"-powiedzia³em w my¶lach.
Uda³o mi siê wyj¶æ z lasu
<NMM>
rana coraz bardziej zaczyna³a doskwieraæ
-musze odpocz±æ- powiedzia³ sam do siebie, po czym przysiad³ na z³amanym konarze, po chwili ruszy³ dalej
<nmm>
Przybiega do lasu, z ma³ym cudownym prze¶licznym i bia³ym króliczkiem,
nastêpnie siada na trawie, wyc±ga shenbona i wyd³ubuje króliczkowi oczy. Nastêpnie rzuca je w las(rozpryskuja siê o drzewa). Potem znów bierze króliczka i odcina mu ³±pki. "Bêdzie na szczê¶cie"- my¶li. I zaiste ca³e rêce ma uwalone w krwi!
Shi siedziala na drzewie, przygladala sie dziewczynie.
Usmiechnela sie mroczno, widzac jej zachowanie.
"KOnoha.. " - zamyslila sie widzac jej opaske.
Shi przyciagali psychopaci. To bylo jak narkotyk.
Widzac jak "dziewczynka" rozszarpala kroliczka, popadala w mala ekstaze. TEn widok bardzo cieszyl jej oczy. Krwiste oczy..
Shi rowniez byla cala umazana w krwi.. przed chwila byla na polowaniu.
I wypila cale 10 litrow krwi.. to jej starczy na dlugo.
- Hej dziewczynko - krzyknela do niej z drzewa. smiejac sie i klaszczac.
- piekne przedstawienie.
- dziêkujê - odpar³a dziewczyna - mi³o mi s³yszeæ s³owa uznania od Wielkiej Shi. Jak widzê Ty rownie¿ poczu³a¶ zew krwi...
Shi wytrla rekawem z twarzy krew 19-stolatka, ktory byl jej ofiara..
Zboczony i glupi typ.. gdyby nie to, ze myslal [cenzura], a nie mozgiem
Shi nie moglaby sie tak dobrze porzywic..
W sumie to ona najbardziej takich lubila Mial takie wysokie cisnienie,
kiedy wyssysala krew, ze az sama jej leciala do paszczy..
NIe zdziwilo ja to, ze dziewczyna zna jej imie.
W koncu wampirzyca byla najbardziej poszukiwanym przestepca w swiecie Shinobi..
pamieta jak byla na wycieczce po siedzibie AMBU. Za jej glowe najwiecej fory dawali W sumie moglaby sie sama oddac. Za taka kase..
Shi potrzasnela glowa rozwiewajac durnowate mysli.
Zawisla na galezi do gory nogami trzymajac sie jedynie za nogi.
Twarz miala bardzo blisko twarzy Susanoo. (face to face)
- Jak Cie zwa? - spytala
Przyszed³ powolnym krokiem,rozgl±daj±c sie.Zobaczy³ Shi i jak±¶ dziweczyne.
-Jestem,to jak bêdzie?-Spyta³ sie spokojnie,bacznie obserwuj±c dziewczyne.
Popatrzyla na chlopaka.
- Zaraz zaprowadze Cie do mojej siedziby... ale musisz chwile poczekac.
Bo zauwazylam ciekawy przypadek psychozy... - popatrzyla na dziewczyne. Czekajac az odpowie jej na pytanie.
- Na imiê mam Susanoo - odparla dziewczyna i uk³oni³a siê- zaszczytem dla mnie jest poznaæ tak zacn± osobê jak Ty
"Na oko ma 17-19 lat... zaciete oczy.. i podlizuje sie - ucieszyla sie Shi w duchu - to dobrze."
- Mam dla Ciebie propozycje. MOzesz wstapic w szergi Akatsuki - co jest wielkim zaszczytem , wzamian za wiernosc liderce.
Bedziesz mogla dowoli rozwijaac.. - tu sie zaciela, nie chciala na glos wymawiac slow "psychopateczne tendecje" - Swoje tajemnicze techniki jutsu. Krotka odpowiedz. -popedzila dziewczyne. Oczekiwala rowniez, jakis slow , ktore podtwierdza to, ze Susanoo bedzie wierna czarno-czerwonym
- Dziêkujê... Z rado¶ci± wst±pie w szeregi organizacji, obiecujê byæ lojalna i d±¿yæ do zaw³adniêcia Aka nad ¶wiatem Shinnobi... - odpar³a dziewczyna wykonuj±c uko³on zwany "hodowca ¶wiñ" nastêpnie no¿em zranila siê w rêke - niech ta rana bêdzie zapieczetowaniem mojej lojalno¶ci wzglêdem Akatsuki
Krew powoli skapywa³a na ziemiê.. Kap... Kap...
Shi sie usmiechnela
- oboje zdejmijcie opaski swoich wiosek. - rozkazala.
Kiedy zobaczyla, ze zdjeli dodala:
- a teraz wezcie ten kunai - podala najpierw Susanoo - i przekrescie swoj znak wioski, na opasce. To zapieczetuje to, ze jestescie ze mna, a nie przeciwko mnie.
Susanoo wziê³a Kunaia, zacisnêla rêkê i z ca³± si³± przesunê³a nim po znaku Konohy. Byl teraz przekre¶lony.
Dodane po 2 minutach:
Poda³a zakrwawionego kunaia Humanto.(by³zakrwawiony, poneiwa¿ Susanoo caly czas krwawi)
Wzio³ Kunai od Susanoo i post±pi³ tak samo.Odda³ kunai Shi, po czym z powrotem za³o¿y³ opaskê.
Wiela Kunai od Humanto i wytrala go z krwi o ubranie chlopca, zanim go schowala.
- chodzcie za mna. - powiedziala i poszla kierujac sie w strone bazy.
nmm
Arihyoshi bieg³ lasem i trzyma³ rêkê na katanie poniewa¿ przyzwyczai³ siê do tego.Jako ¿e ca³y czas ma aktywowanego Byakugana to dostrzega ¶lady krwi nieopodal drogi..."Hmm ciekawe kogo ta krew zbada³ bym to lecz nie mam czasu"...Kompletnie olewaj±c ¶lady krwi pobieg³ dalej.
<NMM>
Biegnê przez las, a wiatr zderza siê z moj± twarz±,biegnê dalej...
NMM
Biegla przez spalony las, a wokol grzmialy pioruny..
sama czula sie jak blyskawica. Biegla bardzo szybko, tak, zeby HM! nie mogla jej dogonic. i grzmiala na wszstkie strony.
nmm
HM! bieg³a jak mog³a najszybciej.
nmm
Biegnê w stronê SO.
NMM
Przysz³a z Deiem i Zato...
Usiedli...
Dei naznosi³ patyków i Susanoo je podpalila po czym patrzyla siê w ogieñ i ³za z krwi ¶ciek³a jej po policzku
Hej co Ci jest? Czemu widzê ,¿e czasem lec± Ci ³zy z krwi? Martwiê siê.Czy co¶ Ci dolega takiego o czym mi nie powiedzia³a¶? - zapyta³ siê jej z trosk± ,gdy¿ niepokoi³o go to ,¿e ona mia³a ³zy z krwi i mu siê to nie podoba³o ..Po czym przytuli³ j± do siebie mocno , by by³o jej lepiej , gdy¿ wiedzia³ ,¿e przy nim jest jej bardzo dobrze i nie mia³ zamiaru nic psuæ..Na zawsze ju¿ chcia³ byæ z ni±..
Zato usiad³a z boku, jak najdalej od ognia. Kiedy u¶wiadomi³a sobie, ¿e Deidara tuli siê do Susanoo, jej sercem wstrz±snê³a nowa fala bólu. Zrozumia³a bowiem, ¿e nigdzie nie uwolni siê od samotno¶ci i na ka¿dym kroku bêdzie spotyka³a pary, które bêd± przypominaæ jej o Keishim. Otuli³a nogi rêkoma i skuli³a siê pod jakim¶ drzewem, po czym zapad³a w niespokojn± drzemkê.
Susanoo my¶l±c, ze Zato nie ¶pi spytala:
- Hej Zato. Co Ciê trapi? Mo¿e jeste¶ glodna?
Zato jak zwykle momentalnie wybudzi³a siê z drzemmki. to by³y zalety ¶lepoty. Ona nigdy tak naprawdê nie zasypia³a.
- Nie, Susanoo-sensei...-nagle zaburcza³o jej w brzuchu.- Albo... Tak, jestem g³odna...- zmieni³a zdanie i usiad³a tu¿ obok Susanoo, na pniu (po jej drugiej stronie, nie po tej co Dei siedzia³).
Susanoo wyci±gnê³a dwa pudelka z Dango i wyci±gnêla kluski:
- Zawsze biorê jakie¶ jedzenie... - u¶miechnê³a siê - jak widzisz siê przydaje. Proszê, to jest Dango dla Ciebie, Chyba lubisz?
Zato wzruszy³a obojetnie ramionami. Chwile poszuka³a rêkoma w powietrzu, a potem wzie³a kluskê do r±k i chciwie siê w ni± wgryz³a.
// Deidara spal//
- No no no... - powiedzia³a Susanoo - na du¿± dziewczynkê wyrosla¶. Masz co¶ w sobie z matki wiesz?
Zato prze³knê³a kluskê.
- To ¿e zgodzi³am siê, aby¶ zosta³a moim sensei, nie znaczy, ¿e Ci wybaczy³am... Nie masz prawa o nich nawet wspominaæ...- wycedzi³a przez zêby, z niezwyk³± dla niej zawi¶ci±.
- Zato masz wci±¿ do mnie pretensje... - Susanoo u¶meichnê³a sie pod nosem - Ka¿da z nas straci³a co¶ co by³ odla niej wtedy wa¿ne czy¿ nie? Co ja mam teraz? G³upi amulet Jashina?
Dodane po 4 minutach:
Wtem Dei siê obudzi³!
i powtózy³ pytanie
za¶ Susanoo odpar³a
- Nic siê nie sta³o... Migawka przeszlo¶ci... i u¶meichnê³a siê do Deia...
- Masz Deidarê! - wybuchne³a Zato, nie mog±c d³u¿ej tamowaæ uczuæ.- A ja? Ja nie mam nic! Nawet g³upiego wzroku! Mi³o¶ci! Przyjació³! A moja rodzina znalaz³a sobie w³asn± rodzinê i koniec koñców i tak zosta³am sama!!! - po tym wybuchu dziewczyna spotulnia³a i ucich³a.
- Masz mi³o¶æ, masz przyjació³ tylko tego nie widzisz - ostro zareplikowa³a Susanoo
- Podaj przyk³ad! - Zato by³a nieugiêta. - I jako¶ raczej nie dziwne, ¿e nie widzê!!! Ja jestem, [I see you!] ¶lepa!!! Kto jak to, ale ty powinna¶ o tym pamiêtaæ...- to ostatnie o nie widzeniu dotknê³o dziewczynê bardziej ni¿ da³a to po sobie poznaæ.
- Keishi Ciê kocha... Nawet nie wiesz jak... Jest Twoim przyajcielem... Bratem... slepota to nie taka straszna rzecz... Ja jestem jedn± z naznaczonych... Nie mo¿esz wiedzieæ jak to jest....
Zato wybuchnê³a szyderczym, poni¿aj±cym ¶miechem.
- Keishi mnie kocha... a to dobre...- ¶mia³a siê do rozpuku, ale smiech ten je¿y³ w³osy i sprawia³, ¿e ciarki chodzi³y po plecach. - Kesihi mnie kocha jak siostrê, a ja darzê go tak± sam± mi³o¶ci± jak ty Deidarê, czy Sakura jego! Nie wiem, jak to mo¿liwe... Nie wiem, dlaczego moje serce robi co¶ takiego, ale... Pragnê go i po¿±dam... Jego ciep³a, poca³unków, blisko¶ci fizycznej... - zamilk³a i wystawi³a d³onie nad ogieñ, by je trochê ogrzaæ.
Susanoo popatrzy³a prze¶miewczym wzrokiem na Zato:
- Ech jak Ty ma³o wiesz o ¶wiecie... masz dopiero 14 lat... - wyciagnê³a fajkê i zapali³a
- To co ty, wiesz... Pani m±draliñska? I mam 15 lat... - Zato musia³a zje¶æ a¿ trzy kulki, bo obawia³a siê o to, czy Raiju by siê nie zdradzi³.
- Nie zapominaj, ¿e ejstem od Ciebie starsza - mrukê³a Susanoo zaci±gaj±c siê fajk±
- Wiêc mo¿esz byæ m±drzejsza... Ale w Twoim ¿yciu mog³a¶ do¶wiadczyæ mniejszej liczby rzeczy, wiêc jeste¶ mniej do¶wiadczona... Zakocha³a¶ siê kiedy¶ w kim¶ ze swojej rodziny? W kim¶ kto by³ ci zakazany?
Deidara nie pochlebia³ tego ,¿e jego ukochana zaci±ga³a siê tym ¶wiñstwem , gdy¿ to tylko szkodzi³o na zdrowie ,a po za tym w czasie gdy jest w ci±¿y nie powinna paliæ tego ¶cierwa, wiêc Dei zabra³ jej fajkê z ust wyrzucaj±c za siebie - Sory za moj± nieobecno¶æ ,ale nie chcia³em przeszkadzaæ w rozmowie , bo nie mam nic do powiedzenia i jestem chyba nie potrzebny..Ale nie powinna¶ paliæ , bo wiesz ,¿e to trucizna , która mo¿e zaszkodziæ naszemu ,albo naszym dzieciom , które nosisz w brzuchu? Nie chce by umar³y od tego ¶wiñstwa... Ty chyba te¿ nie? A po za tym to i tak czy owak szkodzi zdrowiu i krócej siê przez to ¿yje..Ja tego nie tkn±³em ,bo nienawidzê smrodu tytoniu ..A alkohol ostatnio te¿ mi zbrzyd³ , bo przez to tylko nie pamiêtam co robi³em i to w³a¶nie jest obrzydliwe i nieprzyjemne..-powiedzia³ z trosk± do niej ,gdy¿ nie chcia³ , by ona to pali³a , gdy¿ to by³o bardzo okropne..Tuli³ j± do siebie ca³y czas , gdy¿ lubi³ gdy jej cia³o styka siê z jego , a by³o mu przy niej bardzo przyjemnie, a chcia³ j± teraz poca³owaæ ,ale wiedzia³ ,¿e rozmawia z Zato i widz±c , ¿e nawet o przytulanie siê wkurza ,wola³ na razie tego nie robiæ,poniewa¿ nie chcia³ robiæ komu¶ na z³o¶æ ,kto nigdy tak jak on nie zazna³ szczê¶cia,dlatego ,¿e sam kiedy¶ odczu³ ból ,przez to ,¿e kocha³ i by³ kochany ,ale co¶ tamtej osobie siê por±ba³o w g³owie i go zostawi³a , a to nie by³o przyjemne i prawdopodobnie Zato czuje siê teraz siê tak samo jak on zanim pozna³ Susanoo , a to trochê trwa³o zanim spotka³ ukochan±....
- Masz racjê Dei... ale Zato mnie wkurzy³a... - zwróci³a siê do Deia po czym znów odwróci³a i do Zato - Co Ty wiesz o moim ¿yciu?
Tak rozumiem ,bo s³yszê przecie¿ wasz± rozmowê nie un! - powiedzia³ Dei bardzo czu³ym g³osem do ukochanej ,po czym poca³owa³ j± delikatnie w usta ,gdy¿ ju¿ wytrzymaæ nie móg³ ,ale stara³ siê j± ca³owaæ tak cicho ,by Zato tego nie s³ysza³a ,poniewa¿ przez to ona czêsto wpada³a we w¶ciek³o¶æ ,¿e ona tak nie ma , a Susanoo jest szczê¶liwa z nim ,ale có¿ móg³ poradziæ na to ,¿e tak go do niej ci±gnê³o?..
- Nie przejmuj siê... - powiedziala Susanoo i pog³êbia³a poca³unki Deia - Jeste¶ ¶wietny wiesz?
Ty te¿ jeste¶ ¶wietna..Kocham Ciê bardzo i nic ju¿ tego nie zmieni ..-wyszepta³ jej do ucha te s³owa, gdy¿ nie chcia³ , by Zato je us³ysza³a z wiadomych powodów ,po czym zacz±³ wk³adaæ jêzyk do ust Susanoo i pie¶ci³ nim jej podniebienie , a szczê¶liwy by³ bardzo przy niej...
Susanoo u¶miechnê³a siê do Deidary i odwróci³a g³owê sprawdziæ czy Zato jeszcze ¿yje...
Zato siedzia³a sztywno z twarza zwrócon± ku ognisku.
- Nie przejmujcie siê mn±... To naprawdê wspaniale, ze siê Wam uda³o... Nie powinni¶cie siê tego wstydziæ, ani chamowac siê tylko ze wzglêdu na mnie...- powiedzia³a, po czym wstala i odesz³a parê kroków w bok, aby dac parze cjoæ troche prywatno¶ci.
- Zato, je¶li chcesz... to zostañ.... Nie zale¿y mi na prywatno¶ci - westchnêla Susanoo
Zato nie wróci³a. Pewnie, ¿e jej nie zale¿y... A co mam jej powiedzieæ? ¯e ryczeæ mi siê chce, jak sa tak szczê¶liwi, tak blisko?
¦wiate³ko, powinna¶ znale¼æ sobie cos, co uszczê¶liwi Ciebie sam±. Cos co pozwoli Ci zapomnieæ...
Mord? Nienawi¶æ? Bo chcêæ niesienia pomocy innym, jak widzisz, nie dzia³a.
Susanoo spojrza³a na Zato:
- Na pewo nei chcesz usi±¶æ bli¿ej?
Dziewczyna westchnê³a i usiad³a spowrotem na pniu, ale jak najdalej od Susanoo i Deidary.
- Dobra Dei... Przestañmy jej dzia³aæ na nerwy - powiedzia³a i za¶miala siê
Dobra ..Najwidoczniej ja wam przeszkadzam..Mo¿e najlepiej bêdzie jak sobie pójdê , a wy zostaniecie same i sobie be ze mnie porozmawiacie ,gdy¿ najwidoczniej jestem tu zbêdny..-powiedzia³ do nich ze smutnym wyrazem twarzy,po czym pu¶ci³ Susanoo i w³a¶nie w tej chwili chcia³ wstaæ i pój¶æ ,ale czeka³ co one na to mu powiedz±....
Nagle Susanoo skurczy³y siê têczówki...
- Jashinie! Deidara ja zaczynam rodziæ!
Deidara zrobi³ minê typu oO i by³ w szoku , gdy¿ nie wiedzia³ co ma w tej chwili zrobiæ..-No to co ja mam zrobiæ un! Ja nie umiem tego robiæ ,gdy¿ nigdy tego nie robi³em ani nie jestem lekarzem..Szlag! un!!..-powiedzia³ zak³opotany ,gdy¿ by³ bezradny w tej¿e sytuacji..-A do szpitala to nie wiem czy nas przyjm± un!!- doda³ po chwili i z³apa³ siê za g³owê ,gdy¿ ta bezradno¶æ by³a beznadziejna...
//Sorki, ale to tak w gwoli jakeigo¶ wyja¶neinia sk±d te dzieci//
Susanoo zaczê³a przeæ. Hektolitry potu ¶cieka³y jej po czole
- [I see you!]! Wynajd¼ jaki¶ materia³! - krzyknê³a i zacze³a przeæ. nagle ot wysz³o pierwsze dzieck, ale straszliwy ból nie ustawa³. Susanoo my¶la³a, ze zaraz umrze, wiec zacisnê³a rêce i dalej par³a o dziwo ukaza³o siê drugie dziecko...
Ajj! [I see you!] a sk±d ja Ci teraz wytrzasnê jaki¶ materia³?!un!!-zacz±³ panikowaæ , gdy¿ nie wiedzia³ co zrobiæ , a by³ bezradny ,ale nagle wynalaz³ jaki¶ materia³ obijaj±cy siê mu w p³aszczu wiêc szybko wyj±³ go i pod³o¿y³ pod jej po¶ladki a na nim le¿a³y teraz dzieci ,po czym z³apa³ j± za rêkê - Bêdzie dobrze nie umrzesz ..Jestem przy Tobie..un!!-powiedzia³ z trosk± o ni± , a d³oñ bardzo mocno zacisn±³ jej na jej d³oni ,by jej ul¿yæ...
Nagle Susanoo opad³a... Poród siê skoñczy³... Usmeichnê³a siê...
- Widzisz? Jest dobrze...
Zato wiedzia³a co dzieje siê obok. Ale wcale jej to nie radowa³o.Pomy¶lmy... A gdybym tak... Dziewczyna podesz³a do kuzynki i uklêk³a obok. W³o¿y³a rêkê do torby, a po chwili wyci±gnê³a j± i zaczê³a podawaæ dziewczynie zio³a. Potem ostro¿nie wyci±gnê³a z torby czysty pas materia³u. Ten który wykorzysta³ Deidara by³ ju¿ a³y we krwi. Zato wyjê³a kunai, zreszcznie przeciê³a obu dzieciom pêpowiny, a potem owinê³a ka¿de z nich w materia³. Jedno odda³a matce natychmiast, ale drugie...
Jak my¶lisz, przyjacielu? Dwa uderzenia i bêdzie po sprawie... Wyrównam tylko rachunki, sp³acê d³ugi nic ponadto...
Poradzisz sobie sama?
Tak. Ale uwa¿aj. Rodzice mog± nie byæ zachwyceni.
Dziewczyna podnios³a kunai, którym jeszcze przed sekund± ucina³a pêpowiny i spu¶ci³a go na oczy ma³ego dziecka. Istota zaczê³a p³akaæ w niebog³osy, a krew obryzga³a twarzyczkê dziecka i blad± jak ¶nieg twarz Zato. By³o po wszystkim. Dziecko by³o ¶lepe. Zato nadal trzyma³a kunai. W razie ataku, mia³a w mocy ¿ycie i ¶mieræ ma³ej istoty. W jednej chwili mog³a j± zabiæ.
- Nie miej mi tego za z³e, kuzynko. Jednak¿e stare porachunki musia³am wyrównaæ, inaczej nigdy bym Ci nie wybaczy³a. Dokona³am zemsty. Nie ¿yw do mnie urazy. Wiem, jak bardzo skrzywdzi³am to dziecko, a jednak... Jedn± osob±, któr± ono bêdzie mog³o za to winiæ, jest jego w³asna matka. Spróbuj zaatakowaæ, Ty lub Deidara, a Wasze dziecko zginie.
Keishi szed³ spokojnie przez las. W pewnej chwili us³ysza³ krzyk Susanoo i cichy p³acz dwójki dzieci... U¶miechn±³ siê lekko.
"Wiêc w koñcu nadszed³ jej czas..." - pomy¶la³. Wolnym krokiem zacz±³ i¶æ w ich kierunku gdy us³ysza³ krzyk. Krzyk pe³en zwierzêcego bólu... S³ysza³ go tylko raz... We wspomnieniu Zato... Zacz±³ biec szybciej boj±c siê tego co zastanie. Kiedy stan±³ na skraju polany zobaczy³ Zato, trzymaj±c± w rêku dziecko i zakrwawiony kunai... Przez kilka sekund patrzy³ na t± scenê jakby nie móg³ uwierzyæ w to co widzi... Z pó³ otwartych ust wydoby³ siê cichy jêk...
- Nie... - jego g³os by³ na tyle cichy, ¿e jedynie czu³y s³uch Zato móg³ go wychwyciæ...
- Zato... Jak mog³a¶? - jego g³os by³ spokojny jednak kto¶ kto zna³ go tak dobrze jak jego siostra zauwa¿y³ wyra¼n± nutê bólu i zawodu... Na ziemiê spad³o kilka ³ez... Keishi odwróci³ siê i znik³ w lesie. Nie móg³ patrzeæ na to co zrobi³a jego siostra. {NMM}
Ty ma³a wredna jêdzo! Jak mog³a¶ to zrobiæ?! Nie wybaczê Ci tego ! Po¿a³ujesz tego co zrobi³a¶..-powiedzia³ ca³y wkurzony ,¿e nie móg³ nic zrobiæ ,a by³ znowu bezradny , wiêc znowu chwyci³ siê za g³owê ..-Oddaj nasze dziecko! Spróbuj je jeszcze raz tkn±æ a gorzko tego po¿a³ujesz!!un!-krzykn±³ wnerwiony ,ale wiedzia³ ,¿e nie mo¿e nawet spróbowaæ Zato co¶ zrobiæ ,gdy¿ dziecko by³o w niebezpieczeñstwie..Pomóg³ Susanoo w tym ,¿e j± ubra³ ,po czym pomóg³ wstaæ zak³adaj±c jej ramiê na jego kark - No i co teraz zrobiæ?Jestem bezradny...-powiedzia³ ze smutkiem do ukochanej trzymaj±c j± by nie upad³a , a jednocze¶nie wzi±³ od niej 2 dziecko i mocno trzyma³ ,tak jakby je chroni³ przed Zato ,by i jego nie skrzywdzi³a ¶lepa dziewczyna...
G³os Keishiego sprawi³, ¿e Zato chcia³a siê rozp³akaæ. Chcia³a krzyczeæ, ¿e to co zrobi³a... ¿e musia³a to zrobiæ. Zd³awi³a w sobie tak± chêæ.
- Nie wiem, dlaczego macie do mnie o to pretensje. Nie wiem dlaczego wszystkim innym wolno czyniæ z³o, tylko nie mnie. Nie wiem, dlaczego akurat ja musia³am przej¶æ tak wiele z³ego w ¿yciu. I nie wiem, dlaczego ¶wiat musi tak funkcjonowaæ. Ale wiem jedno. W³a¶nie odnalaz³am siê w tym ¶wiecie. Teraz ju¿ wiem, ¿e ka¿dy czasem zabija. Ja tak¿e. Wiem równie¿, ¿e wszêdzie gdzie siê znajdê, krzywdzê otaczaj±cych mnie ludzi. Taka ju¿ jest kolej rzeczy i nic tego nie zmieni. A w takim razie. - po³o¿y³a dziecko na ziemi u swoich stóp. Przez chwilê jakby wacha³a siê, czy nie zabiæ istoty, oszczêdzaj±c jej bólu. W koncu odwróci³a siê b³yskawicznie i umknê³a w las, niczym nocna zjawa, tak naprawdê nieistniej±ca.
Dobrze wiedzia³a dok±d pójdzie.
Tam gdzie jej mêka siê rozpoczê³a.
I tam gdzie siê ona zakoñczy.
W ciszy i bez ¶wiadków, by nikogo nie raniæ.
[nmm]
Susanoo zmniejszyly sie teczowki patrzac na straszne czyny Zato... nagle nabiegly krwia. Stalya sie czerwone. Na ciele Susanoo zaczely sie pojawiac ogniste znaki...jej wlosow wypadly szpile i wbily sie w ziemie, a krew poczaela ciec z oczu:
- Ty [cenzura], Ty dziwko, Ty szmato... - wiszczala niczym opetana wszyscy byli przerazeni - Moi rodzice... Oni mieli racje... Jestes zepsuta sucza! Nienawidze CIE ZATO CHAN!!! NIENAWIDZE I OBIECUJE, ZE CIE ZABIJE CHOCBY TO MIALA BYC OSTATIA RZECZ W MOIM ZYCIU. NA DEIA, HYORI, Mojo, MASAKO, Hideyshigeo, Shirasaye i JASHINA!!!
I opdala, zemdlona w spopielone patyki i znaki zaczely blednac, a z jej ciala zaczal leciec dym. Zas krew z oczu utworzyla plame w ksztalcie znaku smierci...
Deidara padl do Susanoo chwycil ja w ramiona i patrzyl za odchodzaca Zato...
- Ty KURWO TY ZJEBANA SUKO TY KRETYNSKA PYZDO!!!! BAWI CIE ZNECANIE SIE NAD LUDZMI TAK? - krzyczal jak oszalaly majac lzy w oczach a takze i nienawisc...
Keishi pojawi³ siê na skraju polany... Us³ysza³ s³owa kl±twy Susanoo i Deia...
- Wygl±da na to, ¿e mam dla was dobre nowiny... Zato nie ¿yje... - powiedzia³ tonem, który jakby nie nale¿a³ do niego... Opiera³ siê o drzewo a z jego twarzy nie da³o siê nic wyczytaæ...
Nagle i Sakura pojawi³a siê w lesie ,po czym ujrza³a Keia,Susanoo i Deia ,którzy byli w strasznym stanie , a Kei te¿ ,wiêc podbieg³a na ¶rodek lasu tak ¿eby wszyscy j± widzieli - CO TU SIÊ STA£O?! - Krzyknê³a bêd±c w szoku ,gdy¿ widz±c stan jej znajomych i jej ukochanego, który by³ jaki¶ dziwny , a Ci z Akatsuki byli jacy¶ we krwi i do tego le¿eli na ziemi ,nie wygl±daj±c dobrze, by³a strasznie tym przera¿ona , po czym jako¶ ³zy zaczê³y jej ¶ciekaæ po policzkach , gdy¿ poczu³a ,¿e sta³o siê co¶ bardzo strasznego....
Dei s³ysz±c te s³owa ul¿y³o mu -No i dobrze jej tak ,gdy¿ pomimo i¿ by³a ¶lepa nie powinna robiæ tego samego dopiero co narodzonym dzieciom i do tego jeszcze moim..-powiedzia³ spokojniejszym tonem ,choæ nadal by³ z³y za to ,¿e ich dziecko by³o skrzywdzone ,ale teraz ju¿ nic ich dzieciom nie grozi³o , a gdy Zato odchodzi³a odebra³ jej uprzednio poranione dziecko i trzyma³ obojga z nich w ramionach staraj±c siê je pocieszyæ do tego jeszcze by³ ca³y czas przy Susanoo, by jej by³o lepiej..
Keishi spojrza³ na Sakurê... Jego spojrzenie by³o dziwnie puste.
- Zato... Nie... Namida nie ¿yje... - powiedzia³ po raz pierwszy od wielu lat u¿ywaj±c prawdziwego imienia Zato... Tego jakie nadali jej rodzice... Z pozoru jego g³os by³ spokojny. Jednak kry³ w nim siê g³êboki ból...
Susanoo zapali³a siê znów... Poderwa³a na nogi i uciekl± [nmm]
Keishi nie namy¶la³ siê wiele pobieg³ za Susanoo... {NMM}
Dei te¿ siê nie namy¶laj±c pobieg³ trzymaj±c dzieci za Susanoo..
[nmm]
Wybieg³a za nimi szybkim tempem ,gdy¿ nie chcia³a zostawaæ sama ,a gdy dowiedzia³a siê ,¿e Zato nie ¿yje ,po mimo i¿ nie zbyt j± lubi³a zrobi³o jej siê trochê ¿al tej dziewczyny , wiêc po chwili i jej tu nie by³o..
[nmm]
Przechodzi wolnym krokiem przez las.
<nmm>
Przechodzi przez las w stronê wielkiego drzewa.
<nmm>
Lecia³em nad lasem wypatruj±c jakiej¶ siedziby organizacji.W pewnym momencie dostrzeg³em jaki¶ budynek.Wskaza³em smokowi na którym lecia³em gdzie ma lecieæ a ten tak w³a¶nie zrobi³.
NMM
Lecia³em mrocznym lasem i my¶la³em czy zastane liderkê w jej organizacji a tak¿e i mojej.Znik³em l±duj±c gdzie¶ w lesie poniewa¿ tutaj by³a ukryta moja organizacja.
NMM
Galopowa³am w stronê Kusy a Hikaru mi siê spyta³a w my¶lach
~ Co Ty siê tak przemieszczasz? ~spyta³a
~ To czê¶æ misji....zwolnij bo reszta nie nad±¿y za nami...
~Dobra...~odpar³a zniechêcona
< NMM>
Przez mroczny las bieg³ gepard a na jego plecach ja.Morze w organizacji znajdê Minako.Wyda³ polecenie gepardowi aby przyspieszy³ ten pos³usznie to zrobi³ i w bardzo szybkim tempie znik³ w g³êbinach lasu.
NMM
Znów szed³em lasem na grzbiecie geparda.Nudz±c siê zszed³ z geparda i usiad³ pod jednym z drzew w tym mrocznym lesie.Gepard po³o¿y³ siê przy mnie i czeka³ a¿ wydam mu jakie¶ polecenie.
Ma³y cz³owiek wygl±daj±cy na 30 lat zatrzyma³ ciê. Powiedzia³ do ciebie:
-Witaj, chcesz zarobiæ? Potrzebujê pier¶cieñ wzrostu z chaty alchemika mieszkaj±cego w Oto. Znajduje siê on w piwnicy jego chaty jednak jest tam bardzo niebezpiecznie. Czy zgadzasz siê.
Misja Rangi A
400Y
70 Pch
7 do stat
M³ody ch³opak wsta³ i usiad³ na gepardzie po czym powiedzia³:
-Dobrze udam siê tam
Po tych s³owach znikn±³ w oddali udaj±c siê w stronê OtoGakure.
NMM
Wraca³ z okolic OtoGakure a dok³adniej z chaty alchemika.Taki starzec i my¶la³ ¿e da mi radê co wiêcej ¿e mi wyrwie serce.Szed³ lasem ¶miej±c siê lekko my¶l±c o tym czego próbowa³ dokonaæ starzec.Znikn±³ po¶ród drzew ci±gle siê ¶miej±c.
NMM
Przegalopowa³am przez las w kierunku siedziby
~Ju¿ blisko ~powiedzia³a Hikaru
~Taaa...~odpar³am jej znudzona
Ruszy³y¶my dalej
< NMN>
Szed³em lasem w stronê Hi no Kuni.Ta droga mia³a go doprowadziæ do Tani no Kuni gdzie mia³ misje zwi±zan± z gangiem narkotykowym.Ciekawe czy tam bêd± prawdziwi ninja którzy mi dorównaj±.M³ody Hyuuga znikn±³ prawdopodobnie by³ ju¿ na terenach Hi no Kuni.
NMM
Przechodzê przez las i widzê patyki wiêc zaczynam je zbieraæ po 10min nazbiera³em drzewa i idê do bramy.<nmm>
Zabicie ma³ych bezbronnych lisków i zbezczeszczenie ich zw³ok by³o tragicznym dla cz³owieka pomys³em. Ale obudzenie po tym zdarzeniu lasu by³o pomys³em tragicznym. Duchy lisków sta³y siê dla ciebie widoczne, unios³y siê w powietrzu i po³±czy³ ze sob±. Do nich z róznych stron lasu do³±czy³ duchy zwierz±t, które ze wzglêdu na stopieñ rozk³adu cia³a by³y ju¿ bardzo nieapetycznie wygl±daj±cymi istotkami. W koñcu ta ogromna gromada duchów uderzy³a w pieñ ogromnego drzewa... Które na oczach zdrêtwia³ego ze strachu Wi wyrwa³o swoje korzenie z ziemi i unios³o siê do góry poruszaj±c ramiona i nogi od pnia. Otwarciu oczu towarzyszy³ potworny trzask, a gdy mówi³ co¶ skrzypia³o w ca³ym lesie.
-Jak ¶miesz zabijaæ bezbronne stworzenia tego lasu! - zagrzmia³o olbrzymie drzewo -Pozwalamy polowaæ ludziom na star± lub chor± zwierzynê, ale m³ode i bezbronne mog± byæ zabite tylko przez tych, którzy potrzebuj± tego bo musz± prze¿yæ!
Wi z chowa³ w±troby do woreczka.
Ten las powiedzia³ mi , ¿e tu znajdê lisy wiêc tu przyszed³em - odpowiedzia³ Wi obojêtnie - zreszt± muszê to zrobiæ ¿eby zarobiæ na ¿ycie. Jestem biedny i nie staæ mnie na walkê na arenie. Pewne rzeczy dziej± siê bo musz±. ¦mieræ przychodzi bo musi. My¶lisz , ¿e zabija³ bym zwierzêta bez powodu?? Mylisz siê ludzi zar¿n± bym w pieñ i zbezcze¶ci³ ich cia³a a potem groby. Ale zwierzêta to inna bajka. Dlatego czuje niesmak patrz±c na te duchy. Gdyby to by³y ludzkie dusze nie przej±³ bym siê. Nie obchodzi mnie los naszej wymieraj±cej rasy. Ja broniê pewnych idea³ów inni broni± innych. Kto¶ potrzebowa³ tych stworzeñ a ja potrzebowa³em tego kogo¶. Taka jest kolej rzeczy. Potrzebuje jeszcze 4 w±trób i mo¿e nigdy mnie tu nie zobaczycie jak je zdobêdê - Doda³ Wi patrz±c siê na ducha. Przez ca³y czas Wi jest gotowy do kawarimi z truch³em.
//Hyuta postacie o charakterze chaotyczny z³y raczej siê takich rzeczy nie boj±. Wiesz mord to dla nich pewna pasja. //
//Wi ty nie masz siê baæ po prostu ty zaraz padniesz trupem. Chyba, ze umiesz uciekaæ z prêdko¶ci± my¶li lasu//
-Pieni±dz jest ludzkim wymys³em. Las uznaje tylko walutê ¿ycia. Gdyby¶ potrzebowa³ ich miêsa by prze¿yæ nie wyrywa³by¶ w±trób bezbronnych lisków tylko zastawi³ pu³apkê na starsz± zwierzynê bo móg³by¶ siê ni± wiêcej po¿ywiæ...
Nie s³uchasz mnie. Nudzi mnie ta rozmowa. Mo¿esz mi powiedzieæ gdzie s± starsze lisy. Nie chce mi siê bawiæ w ³owców duchów. Zreszt± o co Ci chodzi. Powiedzia³em , ze muszê to muszê nie ja wymy¶li³em pieni±dze. Wi trzyma rêkê na rêkoje¶ci miecza. Wyci±gnie go w razie ataku i odeprze go bez problemu.
Wi zosta³ odrzucony niewidoczn± si³± z tak± moc±, ¿e wgniót³ siê w martwe drzewa parê metrów za nim ³ami±c sobie przy okazji kilka ko¶ci.
-Odejd¼ z tym co masz, a zachowasz ¿ycie.. Ale nie licz na pomoc tego lasu.
Wi poczu³ ból. Le¿a³ sobie i pomy¶la³ - "Fajno chyba bez Ciebie Kukan tego nie wygram ehhh to jest k³opotliwe."
Ch³opak przy u¿yciu drewna z³±czy³ sobie ko¶ci i sta³ siê Pinokiem. To musia³o mu wystarczyæ. Wi wyj±³ miecz z pochwy. Je¿eli co¶ siê zbli¿y powinienem to bez problemu zobaczyæ i temu przysadziæ mieczem.
//Hyuta przeczytaj sobie opis miecza w KP//
//Wi przeczytaj sobie opis miecza po raz ostatni //
Drzewa które do ciebie przemawia³o runê³o przepo³owione na ziemiê... A ty zosta³e¶ owi±zany pn±czami ze wszystkich stron, a miecz wypad³ ci z rêki i WNIKN¡£ w ziemiê. Pn±cza ciêpu¶ci³y, a ty próbowa³e¶ odnale¼æ mech jednag us³ysza³e¶ potê¿ny g³os.
-TO BY£O OSTATNIE OSTRZE¯ENIE! ZA CHWILÊ SPOJRZYSZ ¦MIERCI W OCZY! WYJD¬ Z MEGO LASU!
Oddaj miecz inaczej nie odejdê choæby¶ mnie zabi³ 100 razy. Nie obchodzi mnie to co chcesz , zreszt± lubiê ¶mieræ. - Wi powiedzia³ spokojny. Siedzia³ sobie i szukam mieczyka dalej.
Po chwili doda³ - zreszt± nudny jeste¶ tylko mi kra¶æ co¶ potrafisz. Po tych s³owach Wi zacz±³ kopaæ rêkami w ziemi i stara³ siê dokopaæ do miecza.
Doczo³ga³em siê do lasu.Wsta³em, otrzepa³em siê i poszed³em dalej.Gdy uszed³em kilka kroków us³ysza³em ha³as, lekko na obrze¿ach, od razu tam pobieg³em.Gdy tam dobieg³em zobaczy³em Wi i jakie¶ co¶.Zagada³em do Wi:
-Hej Wi w³a¶nie ciê szuka³em!!
-My¶la³em ¿e jeste¶ w jaki¶ tarapatach!!
-Szukasz czego¶??
Czeka³em na odpowied¼ Wi.
A tak¿e lekko skwasi³em minê.
Zanim Szimu siê dowiedzia³ co jest z Wi nie tak, ch³opak grzebi±cy w ziemi zosta³ z³apany przez pn±cza za obie rêce. Wci±gniêto mu d³onie, a po chwil i tak¿e nogi w ziemiê... Wi poczu³, jakby rêce obdzierano mu ¿ywcem ze skóry (co by³o te¿ zgodne z prawd±). Wi krzykn±³ przera¼liwie i by³ bliski omdlenia.
-Wolisz wróciæ na górê czy pój¶æ krok w dó³? - zapyta³ Las.
Chce miecz i koniec choæbym mia³ tu zginaæ on ma byæ mój. To jest mój przyjaciel a ja tak ³atwo przyjació³ nie oddaje. Tym bardziej , ze chyba zbytni przywi±zuje siê do rzeczy martwych. Mo¿e to dobrze mo¿e to ¼le. zreszt± , gdybym tylko by³ silniejszym Senjuu nigdy by mnie nie zaatakowa³y pn±cza. To naprawdê chore ¿eby w³adców drzew zabija³y drzewa. Zreszt± drzewa to te¿ przyjaciele s± takie ¿ywe i nie¶miertelne. - powiedzia³ Wi I zmieni³ swoje cia³o w drewno za pomoc± mokuton no jutsu ( cale cia³o jest drewnian± pow³ok±). Wi Mo¿e i by³ bliski omdleniu ale nie podda siê dopóki nie znajdzie miecza. Je¿eli co¶ zacznie siê dziaæ zmieni siê w Pinokia i nie bêdzie mu przeszkadza³o to , ¿e kto¶ zdziera mu korê >
-Heh, niepoddaj±cy siê Wi.
Wyci±gn±³em maczete i je¶li co¶ by zaatakowa³o Wi albo mnie to zaczynam ni± wymachiwaæ aby przeci±æ pn±cza.Je¶li nic z tych rzeczy mi siê nie uda to robiê Rasengana i po kolei ¶cinam pn±cza.
Szimu zosta³ unieruchomiony przez pn±cza, a wyrwana maczeta pomknê³a 500m za plecy Szimu przypadkiem prosto w pier¶ wojownika mierz±cego do niego z ³uku. I razem z owym mê¿czyzn± zniknê³a pod ziemi±.
-Ch³opcze odejd¼. Tego zatwardzia³ego cz³owieka nie da siê uratowaæ - powiedzia³ Las i Wi zosta³ zanurzony w LITEJ SKALE. Nie mo¿e oddychaæ ani siê ruszyæ. Jednak jest w stanie jakim¶ cudowny sposobem przesy³aæ swoje my¶li przez ska³ê.
A tam grzej siê ja chce swój miecz ty patafianie. Oddaj go i to natychmiast. W ogóle nie przeszkadzaj± mi te udrêki bo jeste¶ Zuy - przesy³a³ my¶li Wi i zastanawia³ siê gdzie jest jego miecz. Przy okazji trochê mu duszno siê zrobi³o. Brak powietrza i ta zamkniêta przestrzeñ. Wi nie podda³ siê i bez ruchy stara³ siê stworzyæ drewno , które rozsadzi skale i wyro¶nie na powietrze.
Wi zosta³ ¶ci¶niêty tak mocno, ¿e a¿ drzewo z którego jest teraz tworzony zajêcza³o niebezpiecznie gro¿±c pêkniêciem.
To jest ¿a³osne oddaj mi miecz a sobie pójdê - przekaza³ Wi przeznaczaj±c wiêkszo¶æ Pch na pancerz. Teraz by³ praktycznie niezniszczalny chyba , ze go ogniem poszczuj±.
Dlaczego ukrad³e¶ mi akurat miecz Mo¿e sobie jako¶ za te lisy odpokutuje ale ja chce mieczyk on jest bardzo fajny i w ogóle go lubiê. I dlaczego siê nie odzywasz !!!!!!!!!! - Wi przekazywa³ swoje my¶li .
Zostawiam sobie 100 Pch
-Moja maczeta.....
-Oddawaj t± maczetê....
-A je¶li chodzi o Wi to go nie opuszczê, przyjació³ musisz chroniæ z ca³ych si³ swoich i nie mo¿esz zostawiæ go w potrzebie.Wiêc siê domy¶l dziwny lesie..
Zrobi³em pieczêcie i wykona³em Hiri Gane no jutsu i na moich plecach powsta³ wielkie ko³o i wnim powsta³o 5 promyczków czyli ma³ych kó³.
-Oddajcie Wi bo siê udusi!!
Je¶li bêdzie ten las chcia³ mnie tymi pn±czami zwi±zaæ to wystrzeliwuje 5 promieniami, lub je¶li nie bêdzie chcia³ pu¶ciæ Wi.
Wokó³ Szimu pojawi³ siê wielki kamienny grobowiec... A Szimu o¶wietla³ go tylko p³omieniami. nagle p³omienie zgas³y, a Szimu poczu³, ¿e nie ma ju¿ ¿adnej chakry... Po chwili grobowiec ¶cisn±³ siê tak przera¿aj±co mocno, ¿e zgruchota³ wszystkie ko¶ci Szimu robi±c z niego worek pe³en po³amanych krwi i zmia¿d¿onych narz±dów wewnêtrznych.
//I tu paradoks //
Ale Szimu nie umiera tylko trafia na miesi±c do niebytu (nowa niebytowa misja? Mam parê bo stwierdzi³em, ¿e od teraz szybko bêdê was odstrzeliwa³ nie mo¿e tak by, ¿e ka¿da misja wam siê udaje bêdê bardziej z³o¶liwy).
Wi poczu³, ¿e noga pêkna mu pod naporem setek ton ska³y... Poczu³e¶ siê tak jakby z tej nogi nic ju¿ kompletnie nie zosta³o. Druga te¿ pêk³a ju¿ w kilku miejscach, a reszta twojego drewnianego cia³a jêczy g³o¶no.
-PO(jêkjêk)ddajj(jêkjêk) siêêêê(jêkjêkjêk )
"Wiêc to mój koniec??' -zapyta³ siê sam Wi w my¶lach. Zmieniony w drewnian± laleczkê nie czu³ ju¿ bólu. Drewno chyba nie wytrzyma tego za d³ugo.
"Ja nie chcê umieraæ mam co¶ jeszcze do zrobienia. Chcê ¿yæ i odbieraæ ¿ycia. chcê ¿yæ by ¿yæ. Chcê po ¶mierci trafiæ tam gdzie powinienem. Ale nie teraz teraz chce ¿yæ " pomy¶la³ Wi. Ch³opak wiedzia³ , ze tego nie przetrwa ale przes³a³ swoj± ostatni± my¶l do lasu -
Hey ty przynajmniej przy moim grobie wbij ten miecz. ¯y³em z nim bardzo d³ugo wiêc chce te¿ cierpieæ z nim. Chcê umrzeæ z nim. Chcê nadal ¿yæ z nim. Ale przeznaczenia nie zatrzymam. Mogê tylko i¶æ dalej ale z nim a nie sam ( ci±gle mówiê o mieczu). I zlu¼nij kamieñ przy prawym barku s± tam w±troby lisków. Nie powinienem tego robiæ ale przeznaczenie me takie by³o. Tego nie przewidzia³em. Jednak powk³adaj je do Cia³. No to ¿egnam - Wi przesy³aj±c to zamkn±³ oczy i czeka³.
Wi zosta³ zmia¿d¿ony... Drzazgi wy³oni³y siê na niewielk± g³êboko¶æ do tunelu w skale niewidocznego z zewn±trz.
//Paradoks forumowy//
WI trafia na miesi±c do niebytu (misje niebytowe mog± byæ non stop. Jak siê spiszesz to dostaniesz inn± kataknê:P pisaj w niebycie gdziekolwiek//
Wi w koñcu wróci³ do ¶wiata ¿ywych. Wyka³aczki z³o¿y³y jedno cia³o a Wi znowu mia³ skórê. Ch³opak jak najszybciej uciek³ z lasu. Kierowa³ siê do Yuki.
<NMM>
Szimu obudzi³ siê g³ow± do do³u.Wsta³, otrzepa³ siê i poszed³ st±d by znale¼æ jak±¶ duszê w zamian za swoj±.
<NMM>
Nakasone wkroczy³ do lasu spokojnym krokiem - Nareszcie mogê trochê przyobcowaæ z natur±... - powiedzia³ sam do siebie - ...lecz nie w taki sposób jaki bym chcia³ - doda³ po chwili, po czym zacz±³ siê dok³adniej rozgl±daæ. Przykucn±³, przymru¿y³ oczy i jak to robi± rasowi my¶liwi przy³o¿y³ d³oñ do ziemi w poszukiwaniu jakiego¶ tropu. - Hm hm hmm - zaakcentowa³ na g³os jakby mia³ pojêcie o tym co robi. Po czym rozejrza³ siê dok³adnie dooko³a. - Noo, czekaæ czy szukaæ - znów do siebie powiedzia³.
Nak zacz±³ grzebaæ w ziemi rêk± podobnie jak dzik w poszukiwaniu ¿o³êdzi jednak niespecjalnie mu to wychodzi³o. Trzeba jeszcze wiedzieæ co i po co siê robi... W pewnym momencie zag³êbi³ rêce w czym¶ ciep³ym i nagle poczu³ mocny smród...
- K***a je***a maæ... - zakl±³ pod nosem, po czym szybko wyj±³ rêkê i zerwa³ jakiego¶ li¶cia wycieraj±c o niego ³ajno z rêki. - Na pohybel wszystkim le¶nym zwierzêtom - pomy¶la³, a wtedy otworzy³ szerzej oczy, a na jego ustach zago¶ci³ u¶miech. - Ciep³e ciep³e, wiêc w³a¶ciciel musi byæ gdzie¶ niedaleko... - wytê¿y³ wzrok na miejsce dooko³a niespodzianki, czy aby nie ma jakiego¶ odcisku, mniej wiêcej w któr± stronê poszed³.
Byæ mo¿e i by³y jakie¶ ¶lady... Ale Nakasone sam w³asnorêcznie zniszczy³ je grzebi±c wcze¶niej w ziemi. Widaæ kupa mia³a byæ tylko wzgardliw± wskazówka...
Dwójka zamaskowanych osobników bieg³a jakby im kto ty³ki przypala³ rozpalonym ¿elastwem. Jeden z uciekinierów mia³ ze sob± kuszê, drugi bandycki strój z czarn± przepask±...
Biegnê za nimi zrzucaj±c ciê¿arki treningowe by byæ szybszym i ich z³apaæ
NA ramie Yagu nagle zlecia³ sokó³. Wyci±gn±³ nózkêz wiadomo¶ci±...
Kod: Potrzebujemy ciê. Przyb±d¼ jak najprêdzej do IwaGakure do gabinetu TsuchiKage. czas uruchomic zapasowe oddzia³y
przeczyta³ list rêka zapali³a mu siê czarnym ogniem i spali³a go a on wyruszy³ narzucaj±c na siebie czarny p³aszcz i pobieg³ w stronê wyznaczonego miejsca <NMM>
Shadow pojawi³ siê tu w czerwonej po¶wiacie..
na razie las a raczej jego resztki wygl±daj± normalnie..z pozoru...
Rozejrza³em siê zaskoczony po czym wykona³em kilka pieczêci a moja skóra zmieni³a kolor na czarny za pomoc± techniki Domu.Ta technika znacz±co podnios³a moj± si³ê i wytrzyma³o¶æ.Bêd±c bezpieczny przed wiêkszo¶ci± ataków ruszy³em w g³±b lasu wolnym ale pewnym krokiem.Skupi³em siê na misji tak¿e nic mnie nie rozprasza³o ani nie wiele rzeczy mog³o uj¶æ mojej uwadze.Uwa¿a³em na ewentualne pu³apki tak¿e gdybym jak±¶ aktywowa³ odskakujê w bok sk³adaj±c gardê z r±k.
Technika Domu jest to jutsu którego u¿ywa³ Kakuzu.Nasza skóra staje siê nie wra¿liwa na ataki TaiJutsu ani techniki Suitonu.Si³a nasza znacz±co wzrasta poniewa¿ Kakuzu po jej aktywowaniu bez problemu wbi³ Chojiego w drzewo za pomoc± jednego kopniêcia.Wytrzyma³o¶æ jest bardzo du¿a poniewa¿ Kakuzu za pomoc± tej techniki zatrzyma³ lec±cego kunaja z kartk± wybuchow± a ów wybuch nic mu nie zrobi³.
Zobaczy³e¶ w±sk± ¶cie¿kê...id±c ni± kierowa³e¶ siê na po³udniowy zachód do serca lasu im d³u¿ej szed³e¶ tym wyra¼niej s³ysza³e¶ czyje¶ g³osy.....
Szed³em dalej próbuj±c nie wydawaæ ¿adnych odg³osów.Gdy zauwa¿am jak±¶ osobê staram siê gdzie¶ ukryæ tak aby ta osoba mnie nie zauwa¿y³a.Gdy to mi siê uda obserwujê j± a tak¿e otoczenie i [cenzura] je¿eli z kim¶ rozmawia.Gdybym zosta³ wykryty atakujê osobê która mnie wykry³a zadaj±c jej cios w ty³ g³owy który spowoduje jej omdlenie.
Podszed³e¶ bli¿ej i us³ysza³e¶ wyra¼nie g³osy...
Jeden z nich rozpozna³e¶...by³ to g³os kolesia który zleci³ ci zadanie[pamiêtaj ¿e kole¶ liczy na dyskrecje i na to ¿e siê nie zdradzisz i¿ pracujesz dla niego]
Skry³em siê gdzie¶ w krzakach lub na jakim¶ drzewie tak aby s³yszeæ rozmowê jednak jednocze¶nie nie zosta³ wykryty.Z us³yszanych informacji próbuje co¶ wydobyæ i obróciæ na swoj± korzy¶æ.Mo¿e zleceniodawca zauwa¿y³ mnie i rozmawia z drug± osob± szyfrem aby ta osoba siê nie po³apa³a a ja co¶ z tego siê dowiedzia³.W ka¿dym b±d¼ razie uwa¿nie s³ucham wypowiedzi i obserwujê co siê dzieje.
-Ludzie wyra¼nie siê k³óc± i jest ich wiêcej ni¿ dwoje jednak nie rozumiesz co mówi± bo rozmawiaj± w jakim¶ osobliwym obcym jêzyku...
Nawet po wspiêciu siê na drzewo nie jeste¶ wstanie ich dostrzec...
Podchodzê bli¿ej tak aby widzieæ wszystkich jednak aby nie zostaæ wykrytym.Obserwujê wszystkich zebranych i czekam a¿ dojdzie do jakiego¶ rozstrzygniêcia sporu np.walki b±d¼ odej¶cia kogo¶ w jakim¶ kierunku wtedy idê za t± osob±.Obserwujê ca³y teren szukaj±c jakiej¶ siedziby b±d¼ czego¶ gdzie mog± znajdowaæ siê dokumenty które muszê wykra¶æ(Opisz mi ca³y teren z najwa¿niejszymi rzeczami).
No wiêc tak....
Widzisz jaki¶ olbrzymi budynek....
4 rozmówców stoi przed bram± a raczej sta³a..w³a¶nie wchodz± do ¶rodka wyra¼nie rozwi±zawszy swój spór...
na brzegach polany stoi trzech mê¿czyzn wygl±daj±cych na barbarzyñców....s± tak rozstawieni ¿e widz± ca³y plac ale nie widz± siebie samych....
musisz ich zlikwidowaæ...
cel twojej misji jak pewnie wnioskujesz jest wewn±trz budynku...
A wiêc udaje siê do jednego z barbarzyñców podchodz±c jak najbli¿ej lecz tak aby mnie nie wiedzia³ poniewa¿ chcê go zaatakowaæ z zaskoczenia.Wykonujê Shushin no jutsu atakuj±c pierwszego przeciwnika z bardzo du¿± prêdko¶ci± i si³± poniewa¿ ci±gle mam aktywowane Domu które zwiêksza moj± si³ê oraz bêd±c rozpêdzonym si³a ataku jest podwójna.Tak¿e zaczynam uderzaæ przeciwnika rêkoma jednocze¶nie podcinaj±c mu nogi a nastêpnie gdy ten bêdzie lecia³ na ziemiê ja ³apie go za strój i przyci±gam do siebie wbijaj±c mu kunaja w brzuch.Uwa¿am na ataki przeciwnika unikaj±c ich b±d¼ blokuj±c.
Jeden pad³ jednak 2 pozosta³ych zaalarmowanych odg³osami biegnie na ciebie z olbrzymimi toporami....
[wiesz co...to barbarzyñcy oni nie s± zbyt inteligentni...
³atwiej by by³o siê podkra¶æ i skrêciæ mu kark nawet by nie jêkn±³...wykonane 3 razy i po kolesiach ...
ale teraz to ju¿ za pó¼no ]
Zauwa¿aj±c dwóch biegn±cych barbarzyñców u¶miechn±³em siê szyderczo i ponownie wykona³em Shushin no jutsu pojawiaj±c siê za jednym z barbarzyñców i uderzaj±c go wcze¶niej podniesionym od zabitego ju¿ barbarzyñcy toporem.Gdy uda mi siê go zabiæ rzucam w drugiego barbarzyñce jednym z toporów po czym podnoszê drugiego i gdy tamten jest zajêty unikaniem pierwszego topora ja atakujê go drugim.
Dobra....
Nie chce mi siê opisywaæ co i jak siê sta³o ryle ¿e rozwali³e¶ kolesi..jednak dopiero traz dostrzeg³e¶ ¿e bramy budynku zamykaj± siê...pospiesz siê bo nie zd±¿ysz wej¶æ....
Zauwa¿aj±c zamykaj±c± siê bramê zaczynam biegn±æ do niej wykonuj±c jednocze¶nie technikê Shushin no jutsu i teleportuj±c siê za bramê.Gdy siê tam ju¿ znajdê rozgl±dam siê czy nikogo nie ma.Je¶li jest kto¶ i ta osoba mnie widzia³a to atakujê go tak aby ten nie zd±¿y³ nikogo powiadomiæ a je¶li mnie nie zauwa¿y³a to chowam siê gdzie¶ je¶li w ogóle mo¿na a je¶li nie to atakujê t± osobê dyskretnie zabijaj±c j± jednym ciosem w krêg szyjny.
Pojawi³e¶ siê za bram± która siê za tob± zatrzasnê³a...
Jednak nie wiesz czy kto¶ ciê zauwa¿y³ bo panuje tu nieprzenikniony mrok i jest bardzo cicho...
Po omacku szukam jakiej¶ ¶ciany aby mieæ styczno¶æ z jakim¶ przedmiotem by nikt nie zaszed³ mnie od ty³u.Gdy ju¿ dotrê do ¶ciany [cenzura] jaki¶ odg³osów lub szukam jakiego¶ ¼ród³a ¶wiat³a.Czekam w zupe³nym mroku na jaki¶ odg³os i na moment gdy co¶ zobaczê.Ludzki oko po jakim¶ czasie przyzwyczaja siê do ciemno¶ci tak¿e gdy moje oczy to zrobi± rozgl±dam siê po otoczeniu.
Natrafi³e¶ na drzwi przez które dopiero co przeszed³e¶...
Da³y ci one pewne oparcie..nic nie zobaczy³e¶ ani nie us³ysza³e¶...stoj±c tak 10 min nadal twoje oczy nie przywyk³y...najwyra¼niej to nie jest zwyk³a ciemno¶æ....
Sta³em nadal oparty o drzwi rozmy¶laj±c.Mo¿e wchodz±c do tej komnaty z³apa³em siê w GenJutsu który jest aktywne w ca³ej komnacie b±d¼ kto¶ mnie z³apa³.Ch³opak z³o¿y³ pieczêæ mówi±c Kai i maj±c nadziejê ¿e ciemno¶æ zniknie b±d¼ os³abnie.Gdyby to nie pomog³o krzy¿uje rêce na znak gardy przed ewentualnymi atakami.Gdybym zosta³ zaatakowany z bliska zaczynam machaæ rêkoma aby kogo¶ z³apaæ a gdy ju¿ to zrobiê zaczynam tego kogo¶ atakowaæ kunajem nie wiedz±c kto to jest.Ataki maj± za zadanie unieszkodliwiæ a nie zabiæ.
Nikt ciê nie zaatakowa³ jednak poczu³e¶ ¿e kto¶ przeszed³ obok ciebie....
Nagle do ucha jaka¶ dziewczyna wyszepta³a ci....-kogo my tu mamy-wyszepta³a ci do ucha s³odkim g³osem...-by³e¶ tym bardzo zaskoczony jednak co¶ ciê powstrzyma³o od ataku...
Czuj±c obecno¶æ dziewczyny Shadow odskoczy³ w bok i powiedzia³ cichym g³osem:
-Kim jeste¶-po tych s³owach zacz±³ chodziæ o omacku nie wiedz±c co robiæ.Przyjaciel czy wróg?
-Czego ode mnie chcesz?Czy ty z³apa³a¶ mnie w to GenJutsu?-zadawa³ pytania dziewczynie oczekuj±c odpowiedzi
Tylko s³odki ¶miech....
-Powiedz kim jeste¶ a ja powiem czy jestem wrogiem-powiedzia³a-tak to moje gen-doda³a po chwili przejecha³a ci palcem po policzku zdawa³o ci siê ¿e siê ci przygl±da i ocena ciê...xD
-Zale¿y co masz na my¶li-odpowiedzia³em a po chwili doda³em -Mogê byæ kim zechcesz-po tych s³owach u¶miechn±³em siê serdecznie i dalej chodzi³em o omacku szukaj±c jaki¶ drzwi gdzie mog³yby siê znajdowaæ dokumenty.Je¶li znajdê to nie wchodzê w nie lecz udajê ¿e przypadkowo na nie wpad³em i szukam innych.
Laska z³apa³a ciê za ramiona i zatrzyma³a w miejscu...by³a zadziwiaj±co silna...-mów kim jeste¶ i czego tu s szukasz-powiedzia³a.....
Zdumiony si³± dziewczyny powiedzia³em:
-Jestem Shadow zbieg³ym shinobi z wioski Yuki nie maj±c co robiæ tu³a³em siê po okolicy gdy zobaczy³em ten budynek w tedy to ciekawo¶æ wziê³a nade mn± górê i o to tu jestem-powiedzia³em po czym czeka³em na to co zrobi dziewczyna czy mi uwierzy czy te¿ nie.Mówi±c jej wymy¶lon± historiê by³em zaskakuj±co spokojny i opanowany co podkre¶la³o moj± wiarygodno¶æ.
Hmmm....ciekawo¶æ....mo¿e mi pomo¿esz wykra¶æ pewne zwoje dla mojego pana...oczywi¶cie za op³at± zapyta³a uwalniaj±c ciê z gen....
By³a bardzo ³adna na oko mia³a z 16/15 lat....
Jednak nadal ciê trzyma³a uniemo¿liwiaj±c jakikolwiek ruch..
Spojrzawszy siê na jej rêce które trzyma³y mnie powiedzia³em:
-A mam inny wybór?-zada³ pytanie retoryczne i zacz±³ siê ¶miaæ po czym spowa¿nia³ i zgodzi³ siê.
-A wiêc jaki mamy plan i co to za zwoje?-spyta³ siê po chwili wpatrywania siê wprost w jej oczy
Hmmm..nie mamy planu....
nie wiem co to za zwoje
i masz wyj¶cie...mo¿esz ze mn± walczyæ-powiedzia³a spokojnie puszczaj±c cie....
Ch³opak wyj±³ kunaja i chwyci³ go pewnie w d³oñ po czym rzek³:
-Nie dziêki-po tych s³owach zacz±³ siê rozgl±daæ i doda³ -A wiêc prowad¼ nie znam tutejszego terenu-gdy dziewczyna ruszy Shadow pójdzie pos³usznie za ni± bacznie siê rozgl±daj±c za kim¶ a gdyby kogo¶ zauwa¿y³ najpierw powiadamia o tym dziewczynê a dopiero potem na jej polecenie dzia³a.
Ona siê nie ruszy³a....dok±d mam ciê prowadziæ...pojawi³am siê tu chwilê przed tob±....-powiedzia³a bezradnie patrz±c na ciebie s³odko a jej u¶miech wyra¿a³ ¿e ma ochotê ciê "schrupaæ' [znaczy tal laska xd]
-A wiêc poszukajmy razem-powiedzia³em do niej jakby nie widz±c jej wzroku.Podszed³em do pierwszych lepszych drzwi i nas³uchiwa³em czy kto¶ nie znajduje siê w ¶rodku.Gdy mia³em pewno¶æ ¿e nikogo nie ma wszed³em i zacz±³em siê rozgl±daæ po czym ruszy³em do przeszukania pokoju w celu znalezienia zwojów.Gdy nie znajdê to idê szukaæ w innej komnacie po upewnieniu siê ¿e nie ma tam nikogo.A¿ do skutku szuka³em we wszystkich pomieszczeniach pomijaj±c te w których kto¶ by³.
Sorka mój b³±d....zapomnia³em opisaæ korytarza
korytarz jest jasno o¶wietlony i biegnie prosto jak strza³a...¶ciany s± g³adkie zrobione z bia³ego marmuru a raczej w nim wykute i idealnie wyg³adzone....
w owych ¶cianach nie widaæ ¿adnych drzwi poza tymi którymi weszli¶cie....
Uda³em siê z dziewczyn± prosto korytarzem.Gdy kogo¶ zauwa¿amy to chowamy siê a je¶li nas zauwa¿y³ to atakujemy wspólnie zabijaj±c ów osobê lub obezw³adniaj±c j±.Je¶li nikogo by nie by³o i nie by³o by ¿adnych drzwi to sprawdzamy ¶ciany w których mo¿e byæ ukryty pokój.Gdy wejdziemy do ukrytego pokoju to przyszykujemy go w poszukiwaniu zwojów.
Nagle dziewczyna pchnê³a ciê na ¶cianê co uratowa³o ciê przed atakiem.....zobaczy³e¶ dziwn± skrzydlat± istotê która wyl±dowa³a oddzielaj±c ciê od dziewczyny....
Wskakuje na ¶cianê za pomoc± czakry i odpycham siê od niej atakuj±c skrzydlat± istotê kunajem i staram siê j± z³apaæ i przewróciæ na ziemiê a nastêpnie ob³o¿yæ seri± ataków nogami i rêkoma.Gdyby istota zas³oni³ siê skrzyd³ami to staram siê je jak najbardziej pokaleczyæ kunajem aby nie mog³a na nich lataæ.W razie ataku wykonujê IwaKawarimi rozsypuj±c siê w kupkê kamieni a nastêpnie ³±cz±c siê i kontratakuj±c.
Zanim zd±¿ywszy trafiaæ w skrzydlat± istote dziewczyna uderzy³a cie z pie¶ci i ty wbieg³e¶ sie w ¶ciane...
-Nie tykaj mojego summonaka-powiedzia³a gniewnie....
Sumon przekaza³ jej najwyra¼niej jakie¶ dobre nowiny bo siê u¶miechniêta....
Wiem gdzie i¶c....
wskoczy³ na summona który za³apa³ cios za ubranie i polecieli¶cie.....
nms
link na gg
Nagle z zielonego lasu gdzie ¶wieci³o s³oñce nasta³a jak zwykle ciemno¶æ która obejmowa³a te miejsce, hmmm.. dobrze by mi siê tu walczy³o- pomy¶la³ W³adca cienia po czym ma³o miêkkoszelestnymi ruchami szed³ przed siebie w stronê Konohy by móc znowu po uczyæ w Akademii, pewnie dzieci siê stêskni³y za swoim nauczycielem. NMMT
Zmaterializowa³a siê, z³±czy³a siê z pojedynczych czê¶ci p³ateczków w ca³o¶æ, bezw³adnie wrêcz opadaj±c na ziemiê, stawiaj±c na niej odziane w pantofle stópki... Jedynym, co by³o dla niej pewnym, by³o to, ¿e... ¯e nie wie, co ma ze sob± teraz zrobiæ. Mog³a jedynie patrzeæ, g³upio patrzeæ w t± ciemn± przestrzeñ. Ciemne drzewa, których li¶cie miarowo ko³ysa³y siê, chowaj±c w sobie z pewno¶ci± jakie¶ tajemnice, nieodkryte jeszcze, ale i na to przyjdzie czas, i na to bêdzie chwila... W rêce trzymaj±c czarny p³aszcz, jednym, sprawniejszym ruchem na³o¿y³a go na siebie. Droga, zapomniana, pokryta ju¿ chrustem i mchem, koñczy³a siê gdzie¶ pomiêdzy konarami, skrêca³a, prowadzi³a na dziwne rozstaje. Jej za¶, pozostawa³o tylko i¶æ, i¶æ przez ten mroczny, przera¿aj±cy bór, skrzypi±cy i zawodz±cy raz po raz...
Spalony las, nie rokuj±cy niczym ciekawym, przyjaznym, czy wrogim.
A¿ nagle... wybuch! Z lewej! Nie! Z prawej! Za ni±! Przed! Spojrza³a w niebo i ujrza³a kr±g... dziwny.. .spada³ na ni±! Gdy stalowe æwieki, gwo¼dzie, uderzy³y w ziemiê, kolejny wybuch dooko³a!
Tanuki us³ysza³a ¶miech. Spokojny, wolny... typowy, lekcewa¿±cy, szyderczy ¶miech, tak charakterystyczny dla ludzi maj±cych ogromne mniemanie o sobie. Py³ zacz±³ opadaæ.
>klik<
- Juunidaime Hokage... Kurama no Tanuki... - mrukn±³ z nutk± cynizmu. Kto to by³? Nic nie by³o widaæ! - d³ugo czeka³em na chwilê tak±, jak ta... - kolejna wypowied¼ w tym samym tonie i krzyk - Akio, Hono! - zawo³a³ kogo¶.
Wtedy szum. Z dymu wy³oni³y siê dwa cienie, z lewej i z prawej strony. Jeden z nich zatrzyma³ siê efektownie za dziewczyn±, przek³adaj±c rêce pod jej pachami i zawi±zuj±c je na karku, a lew± nogê postawiæ przyleg³± do jej lewej nogi, przylegaj±c± od wewnêtrznej strony. Nie mog³a t± nog± wykonaæ uderzenia. W tym czasie, drugi pojawi³ siê przed ni±. Widzia³a go... piêkne, zielone oczy, jedyne ¶wiadectwo cz³owieczeñstwa istoty, której twarz owiniêta by³a banda¿em, a ubranie schowane by³o pod szarym p³aszczem. Lew± rêk± z³apa³ za nadgarstek dziewczyny, lekko j± przyci±gaj±c. Malo komfortowa sytuacja, zwa¿ywszy na go¶cia, który j± trzyma³ z ty³u... w ka¿dym b±d¼ razie rêka by³a wyprostowana i trzymana mocno, aby ruch nie by³ mo¿liwy. Drug± rêk± przystawi³ jej do gard³a nó¿... nie, nie kunai. Piêkny, zdobiony nó¿, ostry l¶ni±cy. By³o w nim wrêcz zaklête piêkno, jakiego nie sposób dojrzeæ w broni. Lewa noga mê¿czyzny tez szybko wsunê³a siê od wewnêtrznej strony, przesuwaj±c lekko praw± nogê Pani Hokage. Nie mog³a ruszyæ nogami, które i tak by³y nienaturalnie wyci±gniête na zewn±trz. By³a... po prostu perfekcyjnie ubezw³asnowolniona.
Mê¿czyzna schowany w pyle wyszed³ z niego, wydaj±c z siebie zadowolone chrz±kniêcie. Zakapturzony, oczu widaæ nie by³o, p³aszcz zakrywa³ cia³o, a maska zas³ania³a twarz... prawie, jak ANBU, gdyby nie to, ¿e maska by³a szmaciana... z gatunku tych, jakie nosi³ Kakashi.
- W koñcu z³apa³em Cieñ Ognia Ukrytej Wioski Li¶cia. - stwierdzi³. Podszed³ do niej. z tej odleg³o¶ci mog³a zauwa¿yæ tylko jego oczy. Dziwne... oczy. Takie, jak ka¿de inne, acz czerwone i przepe³nione... ob³êdem. Zmierzy³ j± wzrokiem...
- Robal... - doda³ z odraz± i odwróci³ siê. Py³ opad³, a kobieta zobaczy³a, ¿e wszyscy stoj± w ¶rodku krêgu z ³añcuchów zrobionego, który zwisa³ na stalowych prêtach. £añcuch z æwiekami, ostry, nie wolno dotykaæ.
- Ach, gdzie moje maniery! Pewnie chcia³aby¶ us³yszeæ o mnie co nieco i o zaistnia³ej sytuacji, hm? - spyta³ lekcewa¿±co, lekko odwracaj±c g³owê. Jednak nie móg³ widzieæ swojego jeñca.
//Post rozgrzewka
Wybuch. Dalej lekko zmêczona, rozejrza³a siê, nie nerwowo, ale szybko, ze zmru¿onymi oczyma poszukuj±c winowajcy. Kogo¶, kto móg³by usprawiedliwiæ przera¿aj±cy odg³os. Wzrok miarowo uniós³ siê w górê, wypatruj±c czego¶ w górze. I wtedy... Powieki rozwar³y siê, szeroko, a w têczówkach, o ile nie przestrach, to zdziwienie. Metalowe s³upki, prêty, opada³y, spada³y z nieba. Srebrzysty kr±g, gdzie¶ tam, na bia³ym niebie, raz kontrastowa³ z nim, a raz siê w nie wtapia³... Uderzenie, ciê¿kie i g³o¶ne, któremu towarzyszy³ drugi ju¿ wybuch, poderwanie siê py³u. Rêk± spróbowa³a rozgarn±æ mêtno¶æ eteru, pochylaj±c siê zarazem i w dziwnym wyrazie cia³a, opieraj±c fali powietrza, nastaj±cej wraz z eksplozj±. Mrukniêcie, z pozoru ciche, dochodz±ce gdzie¶ z g³êbi py³u. Skomentowa³a je ruchem rêki. Siêgniêciem pod p³aszcz, ku naszyjnikowi, podarunkowi od pewnego Shiro, ju¿ po raz kolejny mog±cego okazaæ siê co najmniej przydatnym. Zbyt wolno jednak, zbyt wolno, dosta³a na swój gest zbyt ma³o czasu... Dwie ciemniejsze plamy, wy³aniaj±ce siê z ca³o¶ci zagêszczenia. Jedna, ujê³a jej rêce, wykrzywi³a je niepomiernie, podobn± rzecz czyni±c z jedn± z nóg... Szarpnê³a siê, próbuj±c rozbiæ splot na plecach, daæ sobie choæ chwilê czasu... Chwilê? Chwilê zast±pi³... B³ysk. Znów b³ysk ostrza, tym razem z akompaniamentem zielonych koralików. Jedno suniêcie. Jeden zamach. Jedna rzecz, skierowana ku jej gard³u. Twarz poblad³a, wpatruj±c siê w przestrzeñ, niezas³anian± przez napastnika. Z py³u wy³oni³ siê kolejny cieñ... Jego oczy by³y zastanawiaj±ce. Napawaj±ce mieszanymi uczuciami. Jak same s³owa, które tak pieczo³owicie wymawia³. By³ z siebie dumny? Spojrza³ na ni±, obrzuci³ obrzydliwym spojrzeniem. Nazwa³ robalem... Z jej ust wyrwa³o siê ciche prychniêcie. Skierowane bardziej do siebie, odpowiadaj±ce na ca³e zaj¶cie. Skierowane bardziej do siebie samej, albowiem dla pozosta³ych trzech person nic z pewno¶ci± nie znacz±ce...
-Dokkk³aaadddnie... - potwierdzi³a ostatnie s³owa zamaskowanego mê¿czyzny przeci±g³y, gard³owym d¼wiêkiem... Czego¿ teraz chcia³a bardziej, jak nie wyja¶nienia... Ca³ej potrzeby tej¿e sytuacji? Gdyby by³ tak mi³y, i wszystko ³adnie... Opisa³, wyt³umaczy³...
- Mów mi... Ryuu. - przedstawi³ siê, stoj±c, jak sta³. - ju¿ wkrótce Hokage Ryuu! A nastêpnie Imperator Ryuu! - krzykn±³, dumny ze swojego prostego planu, zawartego w tych dwóch zdaniach.
- Od dawna bada³em sytuacje polityczne na arenie miêdzynarodowej... i co widzia³em? Wojne! Kirigakure pokazuje pazurki, Konoha posiada Kusagakure, a inne wioski s± bierne... wymarzona sytuacja! Przejmê rz±dy w Konoha, sprowokujê spotkanie z Mizukage, zabijê go i podmieniê! Li¶æ i Mg³a stworz± Smocze Pañstwo, Smocze Imperium! A ja bêdê jego w³adc±, który zdobêdzie ¶wiat! - ob³êd. Czysty ob³êd, p³yn±cy z jego s³ów przera¿a³. Przera¿a³ nawet jego pacho³ków, którzy jakby skamienieli, s³ysz±c jego ¶miech. Okropny, ob³±kany ¶miech. Ju¿ teraz by³o wiadome, ¿e by³ okrutny... czego on ju¿ dokonywa³?! Nie wiadomo... z³o¿y³ rêkê w pieczêæ, a s³upy za¶wieci³y siê na fioletowo. Parzysta liczba prêtów... wi±zka fioletowej energii, sun±ca po ziemi i kre¶l±ca dziwne znaki ³±czy³a jeden prêt z drugim, bêd±cym dok³adnie naprzeciw. Po¶rodku, w samym centrum wymalowana by³a jaka¶ pieczêæ. Podszed³ do niej i z³o¿y³ kilka pieczêci, uprzednio przegryzaj±c palec.
- Kushiyose... - mrukn±³, zadowolony z siebie, dumny, pewny. Ca³y kr±g zab³ys³, a nad krêgiem tworzy³a siê kopu³a fioletowego, o¶lepiaj±cego ¶wiat³a, która zaczê³a siê p³aszczyæ do ziemi, a¿ siê z ni± nie zrówna³a, po czym wszelki ¶lad po krêgu zagin±³, razem z lud¼mi wewn±trz niego.
<NMTiNPC> (Nie Ma Tanuki i NPC)