grueneberg

1. Nick: Ayano
2. Ranga: Missing-nin
3. Chakra: 2530
4. Wiek: 20
5. Kekke Genkai: Sharingan (Mangekyou Sharingan)

Techniki:
1. Goukakyuu no Jutsu
2. Hai Seki Shou
3. Housenka
4. Kasumi Enbu No Jutsu
5. Ryuuka no Jutsu
6. Genryuu Kyuu Fuujin
7. Meisai Gakure no Jutsu
8. Shunshin no Jutsu
9. Kage bunshin no jutsu
10. Tsukyomi

# W³asne techniki:
Kiri Kerai -
Wokó³ nóg przeciwnika pojawia siê mg³a. Mg³a wygl±da na zwyczajn±, jednak potrafi ona poparzyæ ka¿dego kto siê z ni± zetknie. Mg³a opada na mój sygna³: 'endo'.

Kawa Bo go -
Ta technika zapewnia mi odporno¶æ na poparzenia przez ogieñ. Tylko na ogieñ!

Kasai hisho -
Na moich plecach pojawia siê ogieñ, który kszta³tuje siê w skrzyd³a. Ogieñ wygasa, a na jego miejscu pojawiaj± siê nietoperze skrzyd³a, zdolne mnie unie¶æ. ¯eby jej u¿yæ wpierw muszê wykorzystaæ Kawa Bo gu (patrz wy¿ej), inaczej moje plecy siê z deka 'przypal±' x]


Techniki:
1. Goukakyuu no Jutsu
2. Hai Seki Shou
3. Housenka
4. Kasumi Enbu No Jutsu
5. Ryuuka no Jutsu
6. Genryuu Kyuu Fuujin
7. Meisai Gakure no Jutsu
8. Shunshin no Jutsu
9. Kage bunshin no jutsu
10. Tsukyomi
11. [Magen] Jigoku Gouke no Jutsu

# W³asne techniki:
Kiri Kerai -
Wokó³ nóg przeciwnika pojawia siê mg³a. Mg³a wygl±da na zwyczajn±, jednak potrafi ona poparzyæ ka¿dego kto siê z ni± zetknie. Mg³a opada na mój sygna³: 'endo'.

Kawa Bo go -
Ta technika zapewnia mi odporno¶æ na poparzenia przez ogieñ. Tylko na ogieñ!

Kasai hisho -
Na moich plecach pojawia siê ogieñ, który kszta³tuje siê w skrzyd³a. Ogieñ wygasa, a na jego miejscu pojawiaj± siê nietoperze skrzyd³a, zdolne mnie unie¶æ.
______________________

Ayano zamierza nauczyæ siê: Magen: Hana Hitohira Taiwokawasu -
Technika Genjutsu dzia³aj±ca na zasadach Kawarimi. Gdy zostaniemy trafieni rozpadamy siê na na p³atki kwiatów a potem pojawiamy siê gdzie indziej.

Ayano mia³a ju¿ do¶æ piaskowej wioski, któr± jej organizacja przejê³a. Wszystko by³o tam monotonne, jednolite i okropnie nudne. A kiedy siê nudzi³a, przychodzi³y jej do g³owy ró¿ne dziwne pomys³y. Jednak¿e by³a ju¿ zbyt zmêczona, by jakkolwiek wykazywaæ siê sk³onno¶ciami apokaliptycznymi.
Dlatego te¿, dla zmiany otoczenia uda³a siê do w pobli¿e swojej rodzimej wioski.
Z westchnieniem i rozmarzonym spojrzeniem podziwia³a gród, na jaki napotka³a gdzie¶ na obrze¿ach wielkiego lasu. S³oñce o¶wietla³o kwieciste ro¶liny, a w wodzie stawu odbija³o feeriê barw.
Ayano tanecznym krokiem podesz³a do kwiatów. W zachwycie nad widokiem, który mia³a przed swoimi oczami, poczê³a ¶piewaæ mollow± pie¶ñ. Tañcz±c, kluczy³a miêdzy krzewami, a¿ niespodziewanie przypomnia³a sobie dziennik, jaki znalaz³a w kraju ry¿u. U¶wiadomi³a sobie, ¿e przystanê³a przy drzewie z bia³ymi kwiatami. Dotknê³a swoich w³osów ruchem powolnym i zamy¶lonym. Zza p³aszcza wyjê³a te parê kart z dziennika, na których zapisana by³a technika genjutsu. Usiad³a pod drzewem, i wziê³a siê za lekturê. Czyta³a uwa¿nie, a¿ w koñcu zapamiêta³a wszystkie s³owa, a aspekty techniki przyswoi³a sobie na dobre.
Wsta³a, po czym, zamkn±wszy oczy, skupi³a siê; po chwili z³o¿y³a odpowiednie pieczêcie. Otworzy³a oczy, i ujrza³a kilka p³atków, spadaj±cych na ziemiê. Nie by³a jednak pewna, czy one przypadkiem nie spadaj± z drzewa. Westchnê³a, jednak nie zniechêci³o j± to. Próbowa³a kolejne razy, mimo to, nic siê nie dzia³o.
Dopiero po kilku godzinach, pomy¶la³a, ¿e nie powinna tylko kumulowaæ chakry i sk³adaæ odpowiednie pieczêcie, ale i równie¿ u¿yæ wyobra¼ni. Poirytowana po¶piesznie wprawi³a w ruch palce. Zamknê³a oczy i tym razem oczami wyobrazi³a sobie, jak jej cia³o rozbija siê na drobne cz±steczki, sk³adaj±c siê na bia³e p³atki.
Poczu³a nag³e rewolucje ¿o³±dkowe i md³o¶ci. Ca³e jej cia³o przesz³o mrowienie, a potem nieprzyjemne wra¿enie tylko jeszcze bardziej siê potêgowa³o.
Kiedy powróci³a do swojej postaci, upad³a ciê¿ko na kolana, ciê¿ko dysz±c.
Zaraz... 'Powróci³am do swojej postaci?'
W g³owie siê jej zakrêci³o od tej my¶li. By³a ju¿ tak blisko! Chwiejnie stanê³a na równych nogach. Chcia³a kontynuowaæ trening, jednak rêce siê jej trzês³y, i nie potrafi³a z³o¿yæ sk³adnych pieczêci. Warknê³a w¶ciek³a, po czym opar³a siê plecami o drzewo, zsuwaj±c na ziemiê. Obudzi³a siê, kiedy zaczê³o ju¿ zmierzchaæ. Wróci³a do swojego 'domu'.
Na drugi dzieñ, postanowi³a wróciæ do ogrodu. Magia tego miejsca, najwyra¼niej dobrze wp³ywa³a na jej nauki.
Za ka¿dym razem æwiczy³a pod swoim drzewem, chc±c, by jej cia³o zmieni³o siê w te same kwiaty, co ta ro¶lina. Kiedy wyobra¿a³a sobie nie tylko kwiaty, a równie¿ i przeciwnika, który próbuje j± zaatakowaæ, odnosi³a wra¿enie, i¿ idzie jej o wiele lepiej, dziêki podsyceniu przez adrenalinê.
Po tygodniu codziennych treningów, spróbowa³a pój¶æ trochê dalej. Tym razem wybra³a równie¿ miejsce, w którym mia³a siê pojawiæ, zaraz po rozbiciu na p³atki kwiatów. Z pocz±tku oddali³a siê tylko na parê kroków; nie by³o to miejsce, które wybra³a.
Dlatego te¿, próbowa³a oddalaæ siê stopniowo od miejsca, w którym zaczyna³a.
Po kolejnym tygodniu bezustannych æwiczeñ zakoñczy³a swój trening, kiedy umia³a siê przenie¶æ po wykonaniu techniki w wystarczaj±cej odleg³o¶ci, by podczas walki móc unikn±æ ataku przeciwnika i wykonaæ odpowiedni± kontrê.
Zerwa³a jeden z kwiatów, i nie przestaj±c w±chaæ jego s³odkiej woni oddali³a siê od ogrodu.

zaliczam, 9pkt
Techniki:
1. Goukakyuu no Jutsu
2. Hai Seki Shou
3. Housenka
4. Kasumi Enbu No Jutsu
5. Ryuuka no Jutsu
6. Genryuu Kyuu Fuujin
7. Meisai Gakure no Jutsu
8. Shunshin no Jutsu
9. Kage bunshin no jutsu
10. Tsukyomi
11. [Magen] Jigoku Gouke no Jutsu
12. Magen: Hana Hitohira Taiwokawasu

# W³asne techniki:
~Kiri Kerai
~Kawa Bo go
~Kasai hisho

Technika, której Ayano pragnie siê nauczyæ to: Kokuangyou no Jutsu. Jest to technika Genjutsu, która sprawia, i¿ oponenta u¿ytkownika otacza nieprzenikniona ciemno¶æ. Znajduj±c siê w czarnej otch³ani, ninja nie jest w stanie dostrzec nadchodz±cy atak, b±d¼ jakiekolwiek inne zagro¿enie.
____________

Bia³ow³osa m³oda kobieta siedzia³a na skraju urwiska, z nogami wisz±cymi beztrosko w powietrzu. Rêkoma opar³a siê z ty³u; twarz i ods³oniêty szeroko dekolt ogrzewa³y promienie s³oneczne. Dziewczyna doskonale zdawa³a sobie sprawê, ¿e jej niezwykle delikatna skóra nie powinna byæ wystawiana na nie³askê promieni UV. Ale có¿ z tego, skoro Ayano by³a piromank± i wszelkie poparzenia nie stanowi³y dla niej jakiegokolwiek problemu z racji najzwyklejszego przyzwyczajenia, a sam ból umia³a wnie¶æ na wy¿yny duchowego nihilizmu. A dziêki temu nic nie mia³o znaczenia, bo sama entropia jest zrozumia³a jedynie dla chaotycznych umys³ów, tak zwanych przez typowe grupy spo³eczne, ‘szaleñców’.
Uchiha poczu³a, ¿e co¶ wspina siê po jej rêce. Otworzy³a leniwie oczy i spojrza³a zza d³ugich rzês na Belphegora – jej wê¿a, pupilka, ¿yw± maskotkê. Pomog³a gadowi ople¶æ siê wokó³ jej ramienia. Z kieszeni krótkich spodni wyci±gnê³a niewielkie pude³ko, z którego ostro¿nie wyci±gnê³a przek±skê dla wê¿a. Pomiêdzy dwoma palcami ujê³a za ogon ¿ywego jeszcze szczura. Buja³a nim przez chwilê przed nosem Belphegora, dra¿ni±c siê z nim. W koñcu zwierzê jednak otwar³o niezwykle szeroko swój pysk i po³knê³o w ca³o¶ci gryzonia. Ayano widz±c to zanios³a siê perlistym ¶miechem, uwa¿aj±c, i¿ g³odne wê¿e s± nader zabawne. Z czu³o¶ci±, jak± rezerwowa³a jedynie dla tego, co by³o równie obmierz³e, jak jej meritum, pog³aska³a zadowolonego wê¿a po pyszczku.
W pewnym momencie albinoskê zaczê³a nudziæ ta bezczynna s³oneczna k±piel, wiêc podnios³a siê z taneczn± gracj± na nogi. Unios³a rêkê z Belem na wysoko¶ci oczu i przygl±da³a mu siê z lekkim u¶mieszkiem i iskrami w oczach. Palcem przejecha³a po ob¶lizg³ej powierzchni skóry zwierzaka. W±¿ nale¿a³ do gatunku czarnego szczura, ca³y wiêc mia³ barwê o jakiej wskazywa³a jego nazwa.
Pupilek Ayano przedziwnie kontrastowa³ z nas³onecznion± pustyni±, na której siê znajdowali.
- S³oñce, czerñ, s³oñce, czerñ – zaczê³a nuciæ czerwonooka, uk³adaj±c w³asn± melodiê. Po minucie zachichota³a, przypominaj±c sobie o czym¶. Krêc±c piruety wyci±gnê³a z bawe³nianej torby zwój i maleñk± lalkê, ca³± wykonan± z materia³u i wype³nion± grochem. Okrêci³a palec wokó³ rudych w³osów szmacianej dziewczynki, wspominaj±c.
A wspomina³a czasy, kiedy by³a dzieckiem, a ta lalka by³a jedyn± zabawk±, jak± posiada³a po ucieczce z Konoha-Gakure. Niezmiennie przyciska³a j± do piersi, kiedy nadchodzi³a noc i ciemno¶æ zalega³a wszystko woko³o. Ogieñ i ta niepozorna zabawka uratowa³y bia³ow³ose dzieciê od szaleñstwa, strachu przed zmrokiem. Teraz, m³oda Uchiha zamierza³a wykorzystaæ ten dzieciêcy strach. Zamierza³a wzbudzaæ go w swych przeciwnikach, poni¿aj±c ich, pokazuj±c, i¿ ich poziom równa siê ma³ej dziewczynce. Podrzuci³a w d³oni zwój, chowaj±c oba przedmioty z powrotem do torby.
- Ogieñ… Ciemno¶æ… Ja, Czerwonooka Wied¼ma, opanujê obie te sprzeczno¶ci! – Za¶mia³a siê szaleñczo, zak³adaj±c po¶piesznie pieczêcie, po czym zgiê³a siê gwa³townie w pó³. Jej plecy rozszarpa³ krótki dreszcz, a¿ w koñcu w upalne powietrze wznios³a siê para p³omiennych skrzyde³. Poruszy³a nimi raz, drugi, i poczu³a, jak traci grunt pod stopami. Wkrótce p³omienie zaczê³y s³abn±æ, a na ich miejscu pozosta³y czarne b³ony, maj±ce unie¶æ Ayano wzwy¿.
Piromanka skoczy³a z urwiska, przez chwilê spadaj±c w dó³, po czym zamaszystym ruchem skrzyde³ unios³a siê gwa³townie, acz z gracj± i poszybowa³a w stronê s³oñca. W stronê ¶wiat³a, gdzie szuka³a ciemno¶ci. Jej cia³o spowi³ blask promieni, otaczaj±c podniebne dziewczê s³oneczn± aur±, i jedynie jej szaleñczy umys³ pozostawa³ wci±¿ osnuty zas³on± ciemn± i mroczn±.

***

- Nigdy nie wiesz, co ci przyniesie dzieñ. Ale ja ci powiem, ¿e Pani Losu by³a dzisiaj dla ciebie ³askawa. Chod¼ ze mn±, mój mi³y, chod¼ i poka¿ mi, jak siê u¶miechasz. I nie martw siê, nie bêdziesz musia³ siê u¶miechaæ z przymusu. Zapewniê ci powody do rado¶ci, sam zobaczysz. Wtul tylko g³owê w me ramiona, pozwól, bym ciê objê³a. Chod¼, mój ma³y, chod¼. ¦wit jest piêknym zjawiskiem, czy¿ nie? Zachód s³oñca jest jednak o wiele bardziej urodziwy. Pójdziemy na wschód, tam gdzie ciemno¶æ zalega najprêdzej. Chod¼, ma³y, nie guzdraj siê. Pójd¼, piêkno czeka. Objawiê ci istotê ciemno¶ci, mój ma³y. – Bia³ow³osa Czarownica ukry³a w ramionach piêknego ch³opca. M³odzieñca, który wyda³ jej siê smutny, a jego ¿ycie by³o jedynie istot± najwy¿szej marno¶ci. Czemu niweczyæ piêkno, jakim jest jego cia³o? Lepiej daæ mu nie¶miertelno¶æ, ocaliæ jego urodê. W ogniu sp³onie jego dusza, w ciemno¶ci przepe³ni siê cia³o. Oto ofiara Ayano, oto…
Oto jej worek treningowy.

Nie ok³ama³a go. To rzeczywi¶cie by³ jego szczê¶liwy dzieñ. Tylko umys³ szaleñca potrafi³ odnale¼æ sposób na nadanie piêknu nie¶miertelno¶ci. Ayano swoje zdanie na ten temat mia³a i zamierza³a z my¶li stworzyæ czyn.
Piêkno, które zamierza³a mu pokazaæ to ukorzenie Mroku w rêkach Pani Ognia. M³oda Uchiha chcia³a nauczyæ siê techniki, wywo³uj±cej nieprzeniknion± ciemno¶æ. I có¿ to za ironia, bo w koñcu ona to piromanka! Sama my¶l ta niezwykle j± bawi³a.
- Chod¼, mój mi³y. I zabierz swojego brata bli¼niaka.

***

Zabra³a swych nowych pupilków do niewielkiego miasteczka, gdzie wynajê³a dla nich wspólny pokój. Kaza³a ch³opcom spaæ ze sob±, by czuæ ich s³odkawy zapach. Bawi³a siê nimi, co chwila ¿±da³a od nich wymy¶lnych pokazów, kaza³a spe³niaæ coraz to dziwniejsze zachcianki. Upaja³a siê ka¿d± chwil± spêdzon± z urocz± park±, jednak¿e w koñcu przyszed³ czas na naukê. Dla niej bêdzie to czas spe³nienia jednego z marzeñ i kaprysów, dla nich za¶… Dla nich bêd± to dni pe³ne zgrozy.
Nie wiedzieli jednak o tym, nie by³o sposobu, by rozszyfrowali sw± dobrodziejkê, która wyrwa³a ich z nêdznego ¿ycia wie¶niaków. Nawet, gdy zaprowadzi³a ich na odleg³± polanê odgrodzon± od reszty ¶wiata ogromn± granic± le¶n± niczego nie podejrzewali. Bo i czemu¿ to? W koñcu Ayano to dobry cz³owiek, potrafi byæ mi³a.
Buahahaha! Do¶æ tych ¿artów! Do¶æ tego przedstawienia!
Bia³ow³osa stanê³a twarz± do bli¼ni±t, opieraj±c d³onie na biodrach. Na ich pytaj±ce spojrzenia odpowiedzia³a wrednym u¶miechem. Ch³opcy spojrzeli po sobie, zdziwieni nag³± zmian± kobiety. Ta za¶ podesz³a do nich i schwyci³a ich za czupryny. S³ysz±c pe³ne zdumienia i bólu krzyki za¶mia³a siê ze szczer± rado¶ci±. Odrzuci³a jednego z nich. Uderzy³ plecami o niezwykle gruby konar drzewa, a¿ wydr±¿aj±c w nim dziurê. Niechybnie straci³ przytomno¶æ, opadaj±c z powrotem na ziemiê. Drugie dzieciê krzycza³o przera¼liwie, a jego desperackiemu wrzaskowi towarzyszy³ sadystyczny ¶miech wied¼my.
Rozleg³ siê trzask. Krzyk.
Straszliwe d¼wiêki powtórzono raz jeszcze.
Piêkny ch³opiec, prze³ykaj±c g³o¶no ³zy, le¿a³ na ziemi z nienaturalnie powykrêcanymi nogami. Drugi, identyczny, co brat z po³amanymi koñczynami pozostawa³ omdla³y. Demoniczna kobieta przetar³a rêce, dr¿±c z podekscytowania. Chichota³a co chwila szaleñczo, ciesz±c siê w chory sposób. Opar³a przytomnego ch³opca o drzewo i uklêk³a przed nim, zmuszaj±c go, by spojrza³ jej w twarz. Bawi³ j± strach i cierpienie, maluj±ce siê w jego piêknych zielonych oczêtach. To j± inspirowa³o.
Nie spuszczaj±c z niego spojrzenia, rozwinê³a zwój. Dopiero po d³u¿szej chwili zerknê³a na zapisany drobnym druczkiem stary papier. Studiowa³a go ju¿ tysi±ce razy, tekst zna³a na pamiêæ. Przeczyta³a jednak raz jeszcze, dla samej zasady. Przeæwiczy³a powoli kolejne sekwencje potrzebne do zawi±zania techniki, po czym stwierdzaj±c, ¿e jest gotowa zebra³a w sobie chakrê, skupiaj±c j± na ten sam sposób, co zawsze, gdy u¿ywa³a swych drogocennych genjutsu. Spojrza³a w oczy ch³opca, my¶l±c tylko o tym, by zes³aæ go w ciemno¶æ, tam gdzie jest miejsce ich obojga. Tam gdzie miejsce ka¿dej przeklêtej duszy.
I…
Nic.
Ayano siê nie poddawa³a. W koñcu to by³a dopiero pierwsza próba, a strach jej ofiary nie by³ jeszcze wystarczaj±co satysfakcjonuj±cy.
Im d³u¿ej próbowa³a, tym zgroza ch³opca ros³a poprzez niepewno¶æ przysz³o¶ci. Kobieta nie powiedzia³a mu, co zamierza, a dzieciê za bardzo ba³o siê, by zadaæ pytanie wprost, by wydaæ z siebie jakikolwiek d¼wiêk. Wpatrywa³o siê wiêc w ni± nieruchomo, nie potrafi±c jednak powstrzymaæ co jaki¶ czas szlochu ze strachu i bólu. Mimo wszystko zachowywa³ siê dzielnie. W koñcu po³amano mu obie nogi, a ukochany brat le¿a³ tu¿ obok nieprzytomny. Kobieta za¶, która wydawa³oby siê, ¿e chce zast±piæ im matkê, okaza³a siê istnym potworem.
Ayano bardzo podoba³o siê to, co widzia³a w jego oczach. Po chwili jednak poczu³a rosn±ce poirytowanie. To przez to dziecko nie mog³a siê skupiæ! Dlatego technika jej nie wychodzi³a! Rozz³o¶ci³a siê i podnios³a siê na nogi. Rozgl±da³a siê dooko³a, poszukuj±c czego¶, na czym mog³aby siê wy¿yæ. Jej spojrzenie zatrzyma³o siê na przytomnym jeszcze ch³opcu. Gniew… ¯±dza mordu…
Planowa³a zabiæ bli¼niaków. Byli piêkni, szkoda by mieli siê zestarzeæ. Tak my¶la³a, i nie widzia³a w swojej logice niczego spaczonego. Gniew rozgrzewa³ jej cia³o, zapowiadaj±c ekstazê.
Uchiha westchnê³a, odwracaj±c wzrok od ch³opców. Zabije ich. Ale nie dzisiaj.

***

Dni mija³y, Ayano uczy³a siê nowej techniki, ch³opcy umierali ze strachu.
Pierwsze udane wykonanie techniki wygl±da³o do¶æ marnie, ale i tak by³o pocieszeniem. Jedno z bli¼ni±t nagle pisnê³o, a jego oczy rozszerzy³y siê, tak samo jak ¼renice, mimo i¿ by³o po³udnie i znajdowali siê na ods³oniêtej polanie. Kobieta zmarszczy³a czo³o, uwa¿nie przygl±daj±c siê ch³opcu. Wyra¼nie czu³a przep³yw w³asnej chakry i odnosi³a wrêcz nieprzyjemne wra¿enie, ¿e j± marnuje. Dziecko za¶ ewidentnie znajdowa³o siê pod wp³ywem techniki. Pomacha³a mu d³oni± przed nosem, ale nie zareagowa³. Wyci±gnê³a nawet kunai. Ch³opiec od kilku dni by³ poddawany stresowi, tak wiêc widok broni wzbudza³ w nim napady paniki. ¯adnej reakcji. Z zainteresowaniem przytknê³a ostrze do jego policzka. Dzieciê poczu³o ch³ód na skórze i drgnê³o niespokojnie, wydaj±c z siebie krótki jêk. To Ayano wystarczy³o. Wykona³a iluzjê, ale có¿ z tego, skoro sama jej nie dostrzega³a? Sztuczka w koñcu polega³a na tym, ¿e oboje mieli znale¼æ siê w objêciach ciemno¶ci, ale to ONA mia³a j± ujarzmiæ. Warknê³a co¶ niezrozumia³ego i po¶piesznie wycofa³a dzia³anie techniki.

***

Po kolejnym tygodniu Ayano by³a coraz bardziej rozdra¿niona, co nie umknê³o uwadze jej ofiarom. Im czê¶ciej ona miewa³a napady z³o¶ci, dwójka ch³opców by³a coraz bardziej wystraszona i zdarza³o siê, ¿e ich obra¿enia na ciele siê powiêksza³y. Mimo to Uchiha uwa¿a³a, by nie zniszczyæ ich piêknych twarzyczek. W dalszym ci±gu mia³a obsesjê na tym punkcie.
Zwyczajowo zabra³a bli¼niaków na dobrze im ju¿ znan± polanê, gdzie kontynuowa³a trening. Ciemno¶æ nadchodzi³a, ale jedynie na krótk± chwilê. Ayano z poirytowaniem odkry³a, ¿e nie ³atwo jest jej utrzymaæ stan kompletnego mroku, mimo i¿ wcale nie czu³a, by brakowa³o jej odpowiedniej ilo¶ci chakry.
Wyprostowa³a siê gwa³townie, a na jej nerwowy ruch ch³opcy zareagowali czujnym i sp³oszonym spojrzeniem. Widz±c to, dziewczyna u¶miechnê³a siê wrednie i przyklêk³a przed jednym z nich. Przez d³ug± chwilê spogl±da³a na niego. Szeroko rozwarte oczy dzieciêcia b³yszcza³y niczym weso³e p³omienie. Wtem Ayano ol¶ni³o. Oczywi¶cie. Có¿ za g³upi b³±d powtarza³a przy ka¿dym wykonaniu nowo (prawie) nauczonej techniki. My¶l±c o sobie, jako Królowej Ognia, ¿ywio³u ¶wiat³a nie dokona stworzenia nieprzeniknionej ciemno¶ci. Zamknê³a oczy w skupieniu. Zapomnia³a o ogniu. Widzia³a tylko to, co przed powiekami, czyli… NIC. Ciemno¶æ.
Jej palce samoistnie zaplot³y siê w kolejnych pieczêciach. Otworzy³a oczy, niepewna, co ujrzy. Nic siê nie zmieni³o. Wokó³ by³o ciemno. ONA niczego nie widzia³a.
Podnios³a siê na nogi i zawy³a potêpieñczo, wycofuj±c w rozkojarzeniu dzia³anie techniki.
By³a ju¿ zmêczona, mia³a do¶æ, chcia³a widzieæ efekty!
W amoku siêgnê³a ku jednemu z ch³opców i zacisnê³a d³ugie palce pianistki na jego ³abêdziej szyi. Trzyma³a go w ¿elaznym u¶cisku, nie zwa¿aj±c na krzyki drugiego z braci. Patrzy³a w jego oczy. Jeszcze d³ug± chwilê dostrzega³a w nich ¿ar ¿ycia, chêæ wydostania siê ze ¶mierciono¶nego u¶cisku. I nagle… blask najzwyczajniej zgas³. Oczy sta³y siê mêtne i nie tak wyra¼ne, jak zaledwie sekundê temu. Trzyma³a martwe cia³o nad ziemi±, wpatruj±c siê w trupa z zaintrygowaniem. To by³a jej odpowied¼. Dostrzeg³a ciemno¶æ, gasz±c± blask!
Nie zastanawiaj±c siê wiele pu¶ci³a dziecko i unios³a d³onie na wysoko¶ci piersi. Drugi ch³opiec urwa³ nagle swój p³acz. Rozgl±da³ siê doko³a zdezorientowany. Ewidentnie znajdowa³ siê w pustce, albowiem próbowa³ nawet poruszyæ nogami, zupe³nie, jakby sta³ na pod³o¿u pewnie ca³ymi stopami. A tymczasem, przecie¿ obie nogi mia³ po³amane.
Och, có¿ to by³o za niesamowite do¶wiadczenie! Jednocze¶nie znajdowa³a siê w ca³kowitym mroku i widzia³a swoj± ofiarê! Zupe³nie, jakby tworzy³a swój w³asny ¶wiat, wyj±tkow± sferê. Teraz pojmowa³a ju¿ istotê Kokuangyou no Jutsu. B³êdnie zak³ada³a, ¿e jest to peleryna ciemno¶ci, a tym czasem, by³ to kolejny iluzoryczny ¶wiat. ¦wiat morderczej wyobra¼ni, która ju¿ tak dawno sobie ukocha³a. Ach, jakie¿ to wszystko teraz wydawa³o siê ³atwe.
Bli¼niak z utracon± kopi± samego siebie, znów móg³ korzystaæ ze wszystkich zmys³ów. I pierwsze, co ujrza³ to b³ogi u¶miech P³omiennej Pie¶niarki. Klêcza³a nad jego martwym bratem i ¶piewa³a pie¶ñ bez s³ów. Marsz ¿a³obny. Kiedy urwa³a przenios³a leniwe spojrzenie na ¿yj±cego ch³opca i u¶miechnê³a siê blado. Wyci±gnê³a ku niemu rêce, a ten, nie maj±c gdzie uciec skuli³ siê w sobie. Ayano ku jego zdziwieniu pog³aska³a go czule po policzku, po czym przysunê³a siê bli¿ej i przygarnê³a do swojej piersi. Ko³ysa³a siê z nim w ramionach, zawodz±c kolejn± ponur± pie¶ñ. Nie wiedz±c kiedy jej zrêczne d³onie miast g³adziæ dziecko po plecach, siêgnê³o po jeden z bli¼niaczych sejmitarów. Có¿ za ironia.
Oboje zauroczyli Uchihê swoim ³agodnym piêknem. Postanowi³a wiêc zachowaæ ich m³odo¶æ na zawsze. Teraz nie mieli siê ju¿ nigdy zestarzeæ. To równie¿ by³o istot± piêkna, które ona sama szerzy³a.
Ostrze g³adko wbi³o siê w cia³o ch³opca, barwi±c jego ubranie na czerwono. Nie wyda³ z siebie ¿adnego d¼wiêku, nawet cichego jêku. Prócz krwi jedynym dowodem jego ¶mierci by³a pog³êbiaj±ca siê w oczach ciemno¶æ.

£adna, d³uga, ciekawa nauka.
Zaliczam... Midori