grueneberg

tutaj ucze sie nowych technik

Nick Richarde
2. Ranga genin
3. Chakra 1380
4. Wiek -17

Rairyuu no Tatsumaki

Poteza technika elektrycznosi. Uztkownik zaczyna obracac sie wokol wlasnej osi, tworzac trabê powietrzna z wyladowan elektrycznych, przyjmujaca ksztalt smoka. Technika wymaga tak ogromnych nakladow energii elektrycznej, ¿e jest mo¿liwa do wykonania praktycznie tylko podczas burzy. Silniejsi shinobi wytwarzaja go tylko z chakry.

1 dzien- Przychodze na polane i chwile mysle nad wyborem techniki nagle zaczela sie burza i wtedy wpadlem nato by wybrac Rairyuu no Tatsumaki . Staje mocno na nogach i zaczynam sie obracac wokol wlasnej osi probujac wykonac ta technike ale gdy tylko zaczolem przewrucilem sie i nieudalo mi sie wykonac tej techniki . Wstaje i probuje jeszcze raz ale i tym razem moje plany spalily na panewce poniewaz nogi mi sie poplataly gdy sie obracalem i upadam. Wstaje i prubuje jeszcze raz lecz gdy obrucilem sie raz zemdlalem z braku czakry. Niestety musze to przelozyc na jutro.

2 dzien - Budze sie z nowymi silami lecz burza sie juz skonczyla wiec niemoglem zaczac treningu. po jakis 3 godzinach. zaczela sie burza i moglem wznowic trening. I znowu zaczynam sie obracac tym razem powstaje juz wkolo mnie tornado elektryczne lecz jeszcze nieuformowany w smoka . Probuje jeszcze raz ale i tym razem mi niewychodzi a zamiast tego laduje na twazy. Wznawiam probe ale i tym razem mi sie niepowiodlo. Wstaje i skupiam sie jak najbardziej moge i zaczynam sie ponownie obracac uwalniajac swoje ostatki czakry po jakiejs chwili upadam na kolana wyczerpany. Mowiac do siebie musze sprubowac jutro.

3 dzien- Poraz kolejny probuje sie nauczyc tej techniki. Dzieki temu ze burza od wczoraj sie nieskonczyla niemusialem czekac. wiec zaczolem sie obracac forrmujac smoka i juz prawie mi sie udalo ale niemoglem zapanowac nad smokiem i sie rozpadl . Wstaje i probuje jeszcze raz stwozyc tego smoka ale poraz kolejny nieudaje mi sie utrzymac nadnim kontroly wiec sie rozpadl a ja upadlem. podpierajac sie mieczem staje prosto i znowu zaczynam robic te obroty wkol wlasnej osi i uformowalem smoka ale znikl on tak szybko jak sie pojawil bo zabraklo mi czakry. Podparlem sie o miecz i zemdlalem z wyczerpania.

4 dzien - przychodze na polane caly mokry myslac "Super burza jeszcze trwa . Dzisiaj musi mi sie udac" . Ponawiam czynnosc obracania sie i smok powstal i nawet udawalo mi sie zapanowac nad nim ale w pewnym momencie rozproszylem sie i smok zniknol . Prubuje jeszcze raz i wszystko powstaje jak trzeba i smok zaczol sie mnie sluchac kazalem smokwi zniszczyc drzewo poczym muwie do siebie wkoncu jest nauczylem sie.

// poprawilem jak tylko umialem ale bledy beda ci wyskakiwac bo niema polskich znakow a ja nato nic nieporadze//

Rai no Tate

Przed rêk± u¿ytkownika pojawia siê elektryczna tarcza, broni±ca przed atakami

1 dzien - przychodze na polane treningowa i zaczynam sie glowic nad technika ktura mam sie nauczyc. po dlugim namysle niemogac nic wymyslic chwytam za zwoj z technikami raitonu i wybieram Rai no Tate . Czytam chwile opis techniki. gdy skonczylem i wystawiam reke i probuje stworzyc tarcze lecz nic sie niedzieje . Spogladam na reke i muwie kurcze nieudalo sie . Ponawiam czynnosc wystawienia reki i probuje skupic tam czakre lecz nic sie niedzieje . Po kilku nieudanych probach postanawiam odpoczac i mysle sobie sprobuje jutro jak odpoczne to pujdzie mi lepiej.

2 dzien- Przychodze i ponownie probuje stworzyc elektryczna tarcze. W tym celu wystawiam reke i juz udalo mi sie skupic czakre lecz tarcza niepowstala . ponawiam probe lecz znowu tylko zmarnowalem czakre i czas . Probuje jeszcze kilka razy i znowu nic za 50 razem na srodku dloni pojawila sie malenka kropka z elektrycznosci to byl zaczotek elektrycznej tarczy ktora chce stwozyc. Probuje jeszce kilka razy . Poczym rezygnuje na dzisiaj.

3 dzien- Przybiegam na polane z zamiarem przynajmniej stworzenia czesci tarczy . Wiec ponawiam czynnosc poczatkowa jaka jest wystawienie reki i juz udalo mi sie skupic czakre , i powstala prawie w polowie lecz i niebyla idealna . Probuje ponownie i znowu wystawiam reke i twoze tarcze lecz i tym razem znowu powstala nieidealna . Probuje jeszcze raz i powstala juz w calosci lecz rozpadla sie po pewnym czasie . Ponawiam probe ale znowu sie rozpadla niestety. wykonuje te czynnosci jeszcze ze 10 razy poczym postanowilem przesunac nauke techniki na nastepny dzien .

4 dzien- Przychodze ponownie z zamiarem stworzenia elektrycznej tarczy. staje prosto, skupiajac sie i wystawiam reke i juz udalo mi sie skupic czakre, nawet powstala cala elektryczna tarcza lecz rozpadla sie jak to bylo dnia wczesniejszego . Po kilku nieudanych probach stanolem wziolem gleboki oddech i ponownie probuje stworzyc elektryczna tarcze wiec wystawiam reke i jupii udalo sie tym razem powstala cala i idealna lecz pozostala jeszcze sprawa dobrej kontroli ale po kilku probach i to mi sie udalo.

// poprawilem bledy i dalem duze litery//


Nick Richarde
2. Ranga genin
3. Chakra 1380
4. Wiek -17

technika do nauki to :Souzou Saise

pewnego poranka postanawiam nauczyc sie techniki ale niemogac nic wymyslic wstaje i podchodze do domowej biblioteczki przypatruje sie jej przez jakis czas i muwie do siebie jest wyciagam ksiege z medycznymi technikami . poczym siadam w fotelu i zaczynam ja przegladac . nagle wykrzykuje " jest" czytam glosno tym razem by dobrze zrozumiec te slowa "U¿ytkownik tej techniki medycznej przez d³u¿szy okres gromadzi lecznicz± chakrê w jednym punkcie jego cia³a (np. na czole), w wyznaczonym miejscu pojawia siê ma³y, niebieski czworok±t (jest to tak¿e rodzaj techniki pieczêtuj±cej). Nagromadzona chakra ma ogromn± lecznicz± moc, by z niej skorzystaæ, wystarczy otworzyæ pieczêæ. Cia³o pokrywa siê wtedy ró¿nymi wzorami, uwalnia siê nagromadzona energia. Ta technika mo¿e wyleczyæ ka¿d±, nawet najfatalniejsz± ranê i najpowa¿niejsz± chorobê." dobra to teraz trzeba sie wziac za nauke zamykam ksiege biore tusz i klade na stoliku poczym odsowam wszystkie zbedne zeczy biore pedzelek i maluje na calym ciele znaki dzieki kturym moja czakra bedzie pieczetowana w moim ciele. gdy skonczylem wykonuje pieczecie . nagle znaki na moim ciele zaczynaja jasniec bardzo jasno ale niestety natym sie skonczylo .zly wstaje i kopie w butelke z tuszem poczym biore kilka glebokich wdechow i sie uspokajam .

dzien puzniej ;

wstaje i ponownie chce sie nauczyc techniki Souzou Saise. ponawiam czynnosci z dnia poprzedniego poczym znowy wykonuje pieczecie kture maja zapieczetowac czakre w moim ciele. po krutkim czasie znaki ponownie zaczely swiecic ale niebylem wstanie utrzymac tego zbyt dlugo po okolo pieciu minutach znaki przestaly swiecic . zly postanawiam jeszcze raz sprubowac . wykonuje pieczecie i moja zlosc w pewnym momecie stala sie sojusznikiem bo dzienki niej udalo mi sie . znaki kture narysowalem na moim ciele potym jak swiecily znikly.a na mojej klacie pojawil sie niebieski maly kwadracik. gdzie bedzie pieczetowana moja czakra.

po 3 latach

przechodzac polana postanawiam sobie potrenowac twoze wiec wykonuje kagebushin no jutsu twozac 6 klonow i zaczynam trening . przez to ze stwozylem az 6 klonow mam tylko 190 czakry . dobra muwie do klonow to teraz zobaczymy naco nas stac ciekawe kto bendzie najlepszym mna . niemal natychmiast klony i ja zucamy sie w wir walki klony 1,2,5 walcza miendzy soba . a klony 4i 6 zucily sie namnie wiec paruje ich ciosy poczym wyprowadzam serie moich lecz zostaja one zablokowane po jakis 8 godzinach walki zostaly klony numer 1, 5 i 6 ja juz jestem na skraju wyczerpania wiec postanawiam uzyc techniki Souzou Saise lecz jak nazlosc nic sie niewydazylo a klony powalily mnie na ziemie zly wstaje i silnym kopniakiem niszcze klona nr 6 . wstaje i jeszcze raz wykonuje pieczecie tym razem udalo sie nagle z niebieskiego kwadracika na klacie rozposcieraja sie znaki na moje cialo i zyskuje czakre ktura zbieralem przez te wszystkie lata w mgnieniu okaodzyskuje czakre i sily i niszcze pozostale klony zadowolony z siebie siadam na trawie i dezaktrwuje technike. poczym bez ostrzezenia zasypiam bo nadmiar czakry uszedl z mojego ciala.

//prosze potraktowac ulgowo moja ortografie bo niemoge pisac polskich znakow gdyz mam angielska klawiature//
//Dobra dobra Richarde. Ale Np.: jak wiesz, ¿e powiniene¶ napisaæ "ó" to pisz "o" bo nie wiem czy nie wiesz jak to napisaæ, czy chodzi tylko o klawiaturê ok? Zaliczone//
nick :richarde
Ranga chunin
czakra 1910
wiek 17

nazwa techniki Gin raiton no jinija

Dzien pierwszy (dom/biblioteka) : Siedzac sobie na kanapie w mojej chatce zaczolem sie bawic moim mieczem z czystej energi. Gdy tak sobie nim wymachiwalem nagle mi sie wyslizgnol i upadl na ziemie robiac dosyc doza dziure w podlodze. Wtedy pomyslalem sobie ze dobrze by bylo kontrolowac przedmioty niedotykajac ich . Lecz pochwili moja mina zmienila sie na zasmucona poniewaz nieposiadam natury czakry futonu i to chyba niemozliwe . Poczym usiadlem na kanapie i zastanawialem sie jak by tu wykombinowac aby cos takiego stwozyc. gdy tak siedzialem przez jakies piec godzin nagle wpadlem na pomysl wykrzykujac grawitacja!!! Tak jest zaburze pole grawitacyjne i wtedy przedmioty beda mogly latac. Podekscytowany Zaczolem chodzic po pokoju i kombinujac jak stwozyc takie pole antygrawitacyjne. po jakims czasie chodzenia w kolko i drapania sie po glowie wykombinowalem jak to zrobic w tym celu ubralem zbroje i chcialem wyjsc na plac treningowy ale zapomnialem poscielic luzka . Wiec wrucilem i poscielilem je poczym niemyslac juz ze mam cos jeszcze do zrobienia wyszedlem na plac treningowy przy chatce .

Dzien pierwszy: (plac treningowy) Wychodze z domu i kieruje sie na plac. Gdy juz tam jestem zaczynam kolejno skladac pieczecie smoka, psa, krowy, i znowu psa nastepnie konia. Po skonczeniu pieczeci zamykam oczy i sie koncentruje prubujac wytwozyc pole na kturym mi zalezy. po chwili otwieram jedno oko i patrze na ziemie lecz kamyki dalej sa mna ziemi co oznacza ze mi sie nieudalo .Zly udezam w kukle ktora stala obok mnie . Po ochlonieciu staje ponownie na srodku i skladam pieczeci do techniki. po pewnym czasie udalo mi sie wytwozyc pole ale tylko tuz przy moim ciele poznalem to po unoszacych mi sie kamyczkow spod nog. Zadowolony ze udalo mi sie zrobic chociaz namiastke techniki ktora chce stwozyc
natychmiast prubuje to powtozyc ale zamiast stwozyc pole zemdlalem z broku czakry bo technika bieze wiecej niz przecietna technika . po jakims czasie wstaje i na kleczkach udaje sie do domu by odpoczac i zregenerowac czakre.

dzien drugi : (dom) Wstaje wypoczety poczym kieruje sie do lazienki i zaczynam sie myc. Jak skonczylem poszedlem do kuchni gdzie zjadlem dosyc
obfite sniadanie by miec sile do treningu nad technika. Gdy zjadlem siadam na kanapie bo najedzony ledwo co sie ruszalem . Jak tylko odzyskalem
sprawnosc poruszania sie natychmiast wybiegam na plac treningowy.

Dzien drogi (plac treningowy) wbiegam na plac i ustawiam sie na srodku poczym wykonuje Souzou saise dzieki temu zyskujac dodatkowe 50% czakry. potem skladam pieczecie do mojej techniki i sie skupiam tym razem udaje mi sie stwozyc pole w odleglosci ok 20m odemnie. i zaczolem sie bawic sterujac poszczegulnymi kamyczkami . Gdy tak sie bawilem wpadlem na pomysl ze mozan by to wykozystac w walce wiec wyciagnolem kunaje i zaczolem nimi kierowac . Lecz kierujac nimi zdalem sobie sprawe ze to za malo potrzebuje wiekszy zasieg wiec dezaktywowalem pole i skupiony wykonalem to jutsu jeszcze raz tym razem udalo mi sie stwozyc pole takie jak chcialem zasieg mial 100m . wtedy zaczelo mi brakowac chakry i upadlem na
kolana i z usmiechem na twazy bo udalo mi sie nauczyc techniki mdleje z wyczerpania.
Chuusuusei no gato, oslabiam technike o 1500m czyli zostaje mi 500m
raiton no see, znikam na 7 rund walki
Gin raiton no jinjia- zmniejszam zasieg z 100m na 50


nick :Richarde
Ranga Hokage
czakra 3250
wiek 17

Chcê siê nauczyæ : Doryuu Jouheki

Dzieñ pierwszy
Richarde szed³ powoli wnêtrzem pogr±¿onego w mroku pomieszczenia.
"Jak ja tu dawno nie by³em... Jak tu dawno nikogo nie by³o. " - pomy¶la³.
Uniós³ latarkê i w³±czy³ j±. Strumieñ ¶wiat³a o¶wietli³ pokój. By³ on niewielki, jednak ca³y zasypany wszelkiego rodzaju przedmiotami. ¦ciany i sufit oblepia³y pajêczyny. Lampy, która niegdy¶ o¶wietla³a to pomieszczenie, ju¿ tu nie by³o, zosta³ po niej jedynie kawa³ek kabla wystaj±cego z sufitu.
W górze przedmiotów Richarde znalaz³ rzeczy przeró¿ne : lampy naftowe, ¶wieczki, ka³amarze, pióra, naczynia, a nawet trochê broni, ale przede wszystkim zakurzone zwoje i potê¿ne ksiêgi.
"Na pewno znajdê tu to, czego szukam. "
Richarde mia³ na my¶li technikê, której szuka³. Zapomnia³ jej nazwy, jednak pamiêta³ o jej dzia³aniu. Wywo³ywa³a ona ogromn± zaporê z b³ota.
"Taka technika przyda mi siê bez w±tpienia. Zapora, jak± ona wywo³uje, jest ¶wietna do ochrony. "
Zacz±³ wiêc wyci±gaæ z kupy przedmiotów zwoje i ksiêgi. Nie by³o to ³atwe. Mimo ostro¿no¶ci przy wyci±ganiu jednej z ostatnich ksi±g wszystko siê zawali³o. Richarde odskoczy³, przypieraj±c do ¶ciany, a stos przeró¿nych rzeczy zwali³ siê na miejsce, gdzie przed chwil± siedzia³. Jedna trzecia tego wszystkiego polecia³a na korytarz i uderzy³a ca³± fal± w jego ¶cianê.
"Z³o¶liwo¶æ rzeczy martwych... "
Richarde odszuka³ w¶ród rozrzuconych rzeczy ksi±¿ki i zwoje. Obejrza³ siê na korytarz. Le¿a³a tam tylko jedna ksiêga. Uzna³, ¿e nie warto siê po ni± fatygowaæ - by³a przygnieciona mnóstwem ciê¿kich przedmiotów. Podniós³ wszystko, co zebra³, po czym uda³ siê z tym do gabinetu. Zabrak³o mu w rêkach miejsca na latarkê, wiêc wraca³ po ciemku. Poobijany (nie obesz³o siê bez uderzeñ w ¶ciany spowodowanych brakiem widoczno¶ci) dotar³ wreszcie do gabinetu. Podszed³ do biurka i z ulg± wy³adowa³ "¼ród³a wiedzy" na jego blat. Zasiad³ za nim i zacz±³ ³amaæ pieczêci zwojów, przegl±daæ je, otwieraæ ksi±¿ki i przerzucaæ ich strony, patrz±c jedynie na tytu³y Jutsu. Trwa³o to d³u¿ej, ni¿
podejrzewa³ Richarde, a mimo to nigdzie nie móg³ odnale¼æ szukanej techniki.
"I pomy¶leæ, ¿e nie ma jej nigdzie tutaj... Czy¿by za czasów pisania tych ksi±¿ek i zwojów w ogóle nie znano tej techniki? "
Nie chcia³o mu siê przeszukiwaæ po raz kolejny tego wszystkiego, poza tym by³ pewny, ¿e sprawdzi³ ka¿d± stronê. Nagle co¶ go ol¶ni³o.
"Zostawi³em tam tylko jedn± ksi±¿kê... Byæ mo¿e to w³a¶nie tam jest opis tej techniki! Ma³o to prawdopodobne... Ale muszê spróbowaæ!"
Tak wiêc Richarde, zostawiwszy opisy setek technik na biurku i bior±c now± latarkê, uda³ siê do piwnicy. Znajdowa³a siê ona dziesi±tki metrów pod ziemi±, bo nie by³a to zwyk³a piwnica. Po pierwsze, zwyk³± piwnicê kto¶ czasami odwiedza, a t± odwiedza³ tylko Richarde i to rzadko. Po drugie, nie by³o tam ¿adnych zapasów - wszystkie ksi±¿ki i przedmioty po prostu pojawi³y siê tam którego¶ dnia z niewiadomych powodów. Po trzecie, ta piwnica s³u¿y³a do szybkiej ewakuacji z siedziby Hokage. Ten ostatni powód usprawiedliwia³ jej g³êboko¶æ - tunel nie móg³ wryæ siê w fundamenty budynków.
Richarde dotar³ na korytarz. Nie by³ zbytnio ³adny. Z odrapanych ¶cian ju¿ dawno odpad³a farba. Nie by³o te¿ choæby najmniejszego o¶wietlenia. Hokage kroczy³ ku jednym z drzwi. Tylko te by³y zawsze otwarte, inne za¶ - zasuniête na rygle. Co prawda rygle by³y ju¿ tak poch³oniête rdz±, ¿e z ³atwo¶ci± przepali³ by je jednym z najprostszych jutsu Katon, ale nie chcia³ tam wchodziæ - s±dzi³, ¿e w ¶rodku musi ¶mierdzieæ jeszcze bardziej ni¿ na korytarzu.
Gdy Richarde przyby³ pod drzwi, zacz±³ rozkopywaæ kupê wszelkiego rodzaju przedmiotów, wreszcie natrafiaj±c na ksiêgê. Zdumiony odkry³, ¿e ani trochê nie jest widoczny tytu³.
"A¿ tyle kurzu?"
Przetar³ kurz rêkawem : jego warstwa by³a co prawda gruba, ale to nie on zakrywa³ tytu³. Nic nie zakrywa³o tytu³u - jego po prostu nie by³o. Zielona ok³adka zarówno z jednej, jak i z drugiej strony by³a pusta.
"Dziwne..."
Richarde otworzy³ ksi±¿kê, puszczaj±c ok³adkê. Ku jego zdziwieniu,
nie oderwa³a siê od reszty, jak to by³o w przypadku poprzednich ksi±g.
"Widocznie nie jest a¿ tak stara..."
Ka¿d± stronê musia³ oczyszczaæ z warstwy kurzu. Ze zdumieniem odkry³, ¿e to nie ksi±¿ka, lecz gruby zeszyt - jego strony by³y zapisane pismem rêcznym, drobnym i ciasno rozmieszczonym na wyblak³ych stronach. Zeszyt opisywa³ mnóstwo technik z ca³kiem ró¿nych dziedzin - tu czyta³ o Nehan Shouja no Jutsu, a na nastêpnej stronie o Mizuame Nabara.
"Rêczne zapiski... " - Richarde zacz±³ sobie przypominaæ, jak pewnego dnia spyta³ cz³owieka odpowiedzialnego za to przej¶cie, co tam robi± te ksi±¿ki i wszystkie inne rzeczy. Odrzek³, ¿e sprawdza piwnicê ka¿dego pocz±tku miesi±ca i pierwszego lutego zauwa¿y³, ¿e po prostu kto¶ tu je przyniós³. - "Czy to mo¿liwe, ¿e..."
-Dlaczegó¿ to samego Hokage interesuj± moje zapiski?
Richarde poderwa³ siê na równe nogi, s³ysz±c ten g³os. Zbli¿a³ siê do niego jaki¶ staruszek. Chodzi³ o lasce, zgarbiony, odziany w brudne szmaty. Jego ¼renice by³y dziwnie zwê¿one, a broda siêga³a niemal do kolan. Siwe w³osy czê¶ciowo przes³ania³y twarz.
-K-kim jeste¶? - spyta³ Hokage, unosz±c rêce do obrony.
-Bêdziesz bi³ starca? Och, nie³adnie.
Richarde trochê siê opanowa³.
-Co Ty tu robisz?
-To pana powinienem siê o to spytaæ, panie... Richarde, jak mniemam? Co¶ obi³o mi siê o uszy, ¿e takie jest pañskie imiê, gdy ostatniego miesi±ca wyszed³em na zewn±trz. Mieszkam tu od dzieciñstwa, czyli od jakich¶... Siedemdziesiêciu trzech lat. Chyba. Pamiêæ ju¿ nie ta. Parê miesiêcy temu przynios³em sobie tu trochê literatury, która, jak widaæ, bardzo pana interesuje. Te zapiski, które pan przegl±da, s± mojego autorstwa.
-Pan tu m-mieszka?
"Jak mo¿na mieszkaæ w takiej piwnicy?"
-Owszem, mieszkam tu. Zamieszka³em w dzieciñstwie, kiedy ¶miertelna choroba odebra³a mi rodzinê. - Richarde ze zdumieniem odkry³, ¿e mê¿czyzna wymawia to beznamiêtnie, jakby ¶mieræ bliskich nic go nie obchodzi³a. - Pewnie dziwi± pana moje oczy. Widzi pan... Od tamtego czasu, kiedy mia³em piêæ lat, wychodzê st±d raz na miesi±c. Pewien ch³opiec pomaga mi i prowadzi mnie, gdzie chcê, bo ¶wiat³o teraz na tyle zrani³oby moje oczy, ¿e mo¿e móg³bym ich ju¿ w ogóle otworzyæ. Jest jednak co¶, co to rekompensuje. Widzê w ciemno¶ci. Widzê wszystko ze szczegó³ami. W kompletnej ciemno¶ci mogê czytaæ ksiêgi i zwoje, które mi pan zabra³.
-Pan... od dzieciñstwa...
-Dajmy spokój z panami. Jestem, jak widzisz, dosyæ mocno potraktowany przez ¿ycie, wiêc nie ³ud¼ mnie zbêdnymi uprzejmo¶ciami. Czego tu szukasz?
-Chcia³em... te zapiski...
-A bierz je sobie, do niczego mi siê nie przydadz±. Opisa³em w niej wszystkie jutsu, jakich próbowa³em siê nauczyæ. Wypytywa³em o nie ludzi, czasem krad³em ksi±¿ki. Ale widocznie nie przeznaczone mi zostaæ shinobi, bo nie uda³o mi siê opanowaæ ani jednej techniki.
Richarde nie zd±¿y³ nic powiedzieæ - starzec odwróci³ siê i odszed³ w ciemno¶æ.
Zdumiony Hokage, my¶l±c o tym wszystkim, wróci³ prêdko do gabinetu.

***

Przeszukiwanie zapisków zajê³o mu du¿o czasu - ¿adnego spisu tre¶ci, ¿adnego ³adu i sk³adu. Wszystko na kupê. W dodatku ka¿d± stronê musia³ czy¶ciæ z kurzu, aby móc j± przeczytaæ. Nie wierzy³ we w³asne szczê¶cie, ale w koñcu znalaz³ - znalaz³ Doryuu Jouheki, technikê, której szuka³. Zacz±³ z zapa³em czytaæ.
"Jutsu pochodz±ce z ¿ywio³u Doton. Typowo defensywna. Wywo³uje ¶cianê z ziemi. Wytrzymuje ona du¿o ataków zarówno Taijutsu, jak i Ninjutsu. "
Pod tym opisem by³ rêczny rysunek przedstawiaj±cy wykonywanie pieczêci, a pod nim by³ wiêkszy, wyró¿niaj±cy siê na stronie napis :
"WSKAZÓWKI" .
Richarde zacz±³ czytaæ :
"-Najlepiej rozpocz±æ trening w miejscu, gdzie jest du¿o ods³oniêtej ziemi. Las, polany, ³±ki. Miasto, dom, sala treningowa odpadaj±.
-W przypadku problemów nale¿y odpowiednio wyæwiczyæ chakrê Doton. "
"Wyæwiczyæ chakrê?" - zdziwi³ siê w my¶lach Richarde. - "A co to mo¿e znaczyæ?"
Wiêcej wskazówek nie by³o. Hokage wsta³ od biurka, odk³adaj±c zeszyt i zamykaj±c go.
"Ciche miejsce... £±ka nieopodal bram Konohy bêdzie dobra. Jest bardzo cicha, ma³o kto tam przychodzi. "
Tak wiêc Richarde przebra³ siê w czarn± bluzê, na któr± za³o¿y³ czarn± koszulkê. Spodnie by³y barwy takiej samej, jak bluza. Zabra³ ze sob± tamten zeszyt, bo ba³ siê, ¿e zapomni, jak wykonuje siê pieczêæ do tej techniki.
Szed³ swoimi, dawno odkrytymi przez siebie skrótami, aby uwolniæ siê od ludzi, którzy na publicznych drogach ³azili za nim krok w krok. Ale có¿, bycie Hokage ma te¿ swoje wady.
Po chwili dotar³ na ³±ke nieopodal bram Konohy. By³a to szeroka, d³uga i pagórzasta ³±ka, oblana blaskiem po³udniowego s³oñca. Widok z ka¿dej jej strony by³ inny. Patrz±c na zachód, widzia³o siê na horyzoncie las, na wschód za¶ puste, trawiaste równiny i stepy. Patrz±c przed siebie z centrum ³±ki widok malowa³ siê zupe³nie inny : widaæ by³o ju¿ mury Konohy i jej potê¿n± bramê. Je¶li patrzy³o siê z tego samego miejsca za siebie, widzia³o siê wysokie, obro¶niête traw± pagórki.
Richarde stan±³ blisko ¶rodka ³±ki i rozgl±da³ siê.
"Dawno tu nie by³em. " - my¶la³. - "A szkoda. Jak siê przebywa tak du¿o w zamkniêtych budynkach, zapomina siê, jak piêkny jest otwarty teren... No, ale nie jestem tu, aby podziwiaæ widoki. Pora wzi±æ siê do roboty. Zacznê od pieczêci. "
Jak pomy¶la³, tak zrobi³ - po³o¿y³ zeszyt na ziemi, odnalaz³ odpowiedni± stronê i zacz±³ uczyæ siê pieczêci. Sk³ada³ d³oñmi znaki pokazane na obrazkach. Sz³o mu to tak jak zawsze z innymi technikami - z pocz±tku musia³ to robiæ powoli, patrz±c co dwa znaki na obrazki, a pó¼niej sk³ada³ pieczêæ bardzo szybko, nie patrz±c ju¿ ani razu.
Gdy rozwin±³ umiejêtno¶æ sk³adania pieczêci do perfekcji, przeszed³ do konkretów. Zmiesza³ chakrê, skupi³ siê, z³o¿y³ pieczêæ i krzykn±³ :
-Doton : Doryuu Jouheki!
Wyobrazi³ sobie ju¿ wyrastaj±c± z ziemi ogromn±, solidn± zaporê... Jednak wyobra¼nia by³a potrzebna tylko do GenJutsu - w NinJutsu nie by³o co liczyæ na umys³, przynajmniej pod pewnymi wzglêdami, ¶ciana za¶ nie pojawi³a siê.
"Mog³em siê tego spodziewaæ. Nikt nie opanowuje techniki za pierwszym razem. "
Spróbowa³ wiêc raz drugi, trzeci, czwarty i pi±ty. Chakra nie ubywa³a, ale te¿ nie pojawia³a siê ¶ciana.
"Dobra. Nie ma co tak próbowaæ na ¶lepo, mogê to robiæ i to wieczora. " - przypomnia³ sobie jedn± ze wskazówek zawartych w zeszycie. - "...trzeba wytrenowaæ w sobie chakrê Doton... Od samego pocz±tku dziwi³o mnie to pojêcie. Jak to zrobiæ?"
-Tu jest, proszê pana.
Ch³opiêcy g³os wyrwa³ go z rozmy¶leñ. Natychmiast odwróci³ siê. Zobaczy³ ma³ego, o¶mioletniego ch³opca, który prowadzi³ za rêkê starca. Tego samego starca, którego widzia³ w podziemiu. Ale wygl±da³ zupe³nie inaczej. W³osy nie przes³ania³y mu ju¿ twarzy, by³y przystrzy¿one prawie na je¿a. Broda te¿ by³a przystry¿ona - wtedy siêga³a mu niemal do kolan, teraz za¶ ledwo wykracza³a poza podbródek. Jego ubranie by³o czyste, schludne, w przeciwieñstwie do tego, które nosi³ podczas ich pierwszego spotkania. Na oczach mia³ zawi±zan± opaskê z czarnego, grubego materia³u.
-Æwiczysz wiêc, Hokage-sama? - zapyta³. Nawet g³os by³ teraz inny - ju¿ nie tak ochryp³y.
-To Ty? - spyta³ zdumiony Richarde.
-A co, nie poznajesz mnie? - staruszek zarechota³. - Chyba nie zmieni³em siê a¿ tak? Po prostu zrobi³em co¶ z t± brod±, w³osami i z ubraniem. Zawsze muszê wyczyniaæ tego typu rzeczy, kiedy chcê wyj¶æ z piwnicy.
-Ale... Po co tu przyszed³e¶?
-By³em ciekawy, jak Ci idzie trenowanie techniki.
-A sk±d... Sk±d wiedzia³e¶, ¿e trenujê? Nie mówi³em Ci tego, kiedy...
-Wzi±³e¶ moje zapiski. Po co mia³by¶ braæ opisy dziesi±tek jutsu? Ot, tak sobie, z ciekawo¶ci? Niewa¿ne. Wiem, ¿e trenujesz... Bêdê siê przygl±da³, mo¿e nawet Ci pomogê.
-Jak chcesz siê przygl±daæ, skoro masz opaskê na oczach?
-Ten ch³opiec bêdzie mi wszystko opowiada³. - starzec poklepa³ po plecach dziecko stoj±ce u jego boku.
"W³a¶ciwie... to dobrze, ¿e tu przyszed³" - pomy¶la³ Richarde. - "Mo¿e powie mi, co to znaczy 'wytrenowaæ chakrê Doton' . Musi to wiedzieæ, skoro sam robi³ te zapiski... Chocia¿, mo¿liwe, ¿e przepisywa³ je po prostu z innych ksi±g. A co mi tam, nie zaszkodzi siê zapytaæ. "
-Chyba móg³by¶ mi pomóc... Odpowiadaj±c na moje pytanie. Co to znaczy "wytrenowaæ chakrê Doton" ?
Staruszek za¶mia³ siê.
-Wiedzia³em, ¿e bêdziesz mia³ z tym problem. Prawie ka¿dy, kto zaczyna naukê ¿ywio³u Doton, trenuj±c siê przedtem w innych ¿ywio³ach, nie wie, co to znaczy.
-Sk±d wiesz, ¿e trenujê siê w innych ¿ywio³ach?
-Na mi³o¶æ bosk±, Richarde! Jeste¶ Hokage! Codziennie dziesi±tki ludzi gada na Twój temat! A ja nie jestem g³uchy. Przestañ pytaæ o szczegó³y i s³uchaj, jak chcesz nauczyæ siê tej techniki. Katon, Suiton, Raiton, Fuuton, Hyouton to ¿ywio³y ca³kiem odrêbne od Doton. Doton wymaga czego¶ wiêcej ni¿ chakry, ni¿ do¶wiadczenia, ni¿ si³y... Wymaga zrozumienia.
-Zrozumienia... czego?
Richarde poczu³ siê trochê g³upio : nie mia³ pojêcia, o czym mówi³ starzec.
-Zrozumienia ziemi! Pos³uchaj... Hmm... Powiedz mi, czym wed³ug Ciebie jest ziemia? Wyra¼ j± s³owami.
-Ziemia... no... to... ¿ywio³, który...
-¬le, ¼le, ¼le.
-Ale...
-¬le. Poczekaj...
Staruszek schyli³ siê, wyrwa³ trochê trawy i wykopa³ garstkê ziemi. Podszed³ do Richarde, który zdumia³ siê, ¿e dziadek bez pomocy ch³opca
odnajduje go bardzo ³atwo, jakby nie mia³ na oczach opaski, po czym pokaza³ mu tê garstkê.
-Co tu widzisz? - spyta³.
-Ziemiê...
-Znowu ¼le. - staruszek westchn±³. - Nie masz talentu do Dotonu...
Hokage zdenerwowa³ siê.
"Kim on jest, ¿eby mi mówiæ, czy mam do czego¶ talent, czy nie?! On nawet nie opanowa³ ¿adnej techniki..."
-...nikt nie ma do niego talentu. Ka¿dy musi doj¶æ do zrozumienia ziemi, i nie ma takich, którzy rodz± siê, ju¿ j± rozumiej±c. Wykop trochê ziemi...
Richarde podj±³ nieudan± próbê uspokojenia siê, po czym wykona³ jego polecenie.
-...a teraz siê jej przygl±daj.
-Po co...?
-No dobrze, ch³opcze... - nazwanie Richarde ch³opcem jeszcze bardziej go wkurzy³o - ...chcesz siê nauczyæ tej techniki czy nie? My¶lisz mo¿e, ¿e na niczym siê nie znam, skoro nie opanowa³em ani jednego jutsu, ale to b³±d. Musisz teraz zdecydowaæ. Prze³amiesz swoj± dumê i pozwolisz, ¿eby uczy³ Ciê kto¶ mieszkaj±cy od dzieciñstwa w piwnicy?
Gniew Hokage przesta³ dominowaæ w jego umy¶le.
"Ten cz³owiek jest interesuj±cy... To nie zwyk³y bezdomny w³óczêga. Byæ mo¿e dziêki niemu uda mi siê nauczyæ siê tej techniki. "
-Hmm... Dobrze. Ucz mnie.
-W porz±dku. Ju¿ siê ba³em, ¿e przewa¿y u Ciebie bezrozumna duma. W sumie dobrze, ¿e jeste¶ m³ody. Nie masz du¿ego do¶wiadczenia, ale te¿ nie popad³e¶ w zrzêdlistwo. No wiêc s³uchaj, przygl±daj siê tej ziemi i staraj j± zrozumieæ.
Ten "trening" trwa³ a¿ do koñca dnia. Richarde przygl±da³ siê ziemi i próbowa³ "j± zrozumieæ" . Wydawa³o mu siê to strasznie nudnym zajêciem. Staruszek ca³y czas sta³, nie okazuj±c zmêczenia ani nudy.
Gdy nadszed³ wieczór, dziadek rzek³ :
-No dobrze, spotkamy siê jutro o ¶wicie.
-O ¶wicie?
-Tak. Tej techniki najlepiej uczyæ siê od ¶witu do zachodu s³oñca. A teraz wracaj do wioski.

***

Dzieñ drugi
Rano Richarde wsta³ na godzinê przed ¶witem. Po zjedzeniu sporego ¶niadania uda³ siê na ³±kê. Tym razem nie musia³ przemykaæ siê skrótami - o tej porze prawie nikt w Ukrytej Wiosce Li¶cia nie wstawa³. Ninja strzeg±cy bram trochê siê zdziwili na jego widok o tej porze, ale nie zadawali ¿adnych pytañ. Tak wiêc Hokage dotar³ po chwili na ³±kê. By³o tu jak zwykle cicho.
Obserwowa³ piêkny wschód s³oñca, patrzy³, jak przyroda budzi siê do ¿ycia. Ostatnie pozosta³o¶ci po nocy zosta³y wyparte przez s³oneczne promienie, a wokó³ s³ychaæ by³o pierwsze ¶piewy ptaków i... odg³osy kroków?
Richarde wyra¼nie us³ysza³ ciche odg³osy kroków. Zaraz te¿ wyczu³ niebezpieczeñstwo i odwróci³ siê, chwytaj±c w powietrzu rêkê z kunaiem.
-Jeste¶ czujny - rzek³ staruszek, wyrywaj±c rêkê z u¶cisku Hokage. - To dobrze.
-Nie masz lepszych sposobów na przywitanie? - burkn±³ Richarde.
-Nie mam lepszych sposobów na sprawdzenie swojego ucznia. Uwierz mi, ten jest wprost doskona³y.
-A ile jeszcze zamierzasz mnie sprawdzaæ? Za kogo Ty siê uwa¿asz?
-Uwa¿am siê za Twojego nauczyciela. Chyba mi wolno, skoro pozwoli³e¶ siê uczyæ?
-Taa. Mo¿emy przej¶æ do treningu?
-Oczywi¶cie. Powtarzamy to, co wczoraj. Bierz ziemiê i æwicz.
Richarde nie wyrazi³ sprzeciwu - by³ ju¿ przyzwyczajony do d³ugiego i monotonnego treningu. Usiad³ na trawie, wykopa³ garstkê ziemi i zacz±³ siê jej przygl±daæ. Próbowa³ j± zg³êbiaæ, wytrzeszcza³ na ni± oczy, skupia³ siê. To trwa³o kilka godzin, podczas których co kwadrans starzec pyta³ Richarde, co ten widzi w ziemi. Za ka¿dym razem uzna³ odpowied¼ za z³±. Wreszcie nadesz³o po³udnie.
-Wstañ - rzek³ nagle dziadek.
Hokage wype³ni³ polecenie.
-Æwiczysz ju¿ d³ugo, jak na swój poziom. Za d³ugo. Wiem, jak mogê sprawiæ, by¶ wreszcie zrozumia³ ziemiê. Musisz... siê z ni± zjednoczyæ.
-Jak?
-Nie udawaj g³upiego, Richarde. S³ysza³e¶ kiedy¶, co to znaczy "gry¼æ ziemiê" ?
Hokage os³upia³.
"Odbi³o mu? Co on..."
Starzec zamachn±³ siê i uderzy³ go z niewiarygodn± si³± w twarz. To uderzenie odrzuci³o Richarde a¿ na drug± stronê ³±ki, gdzie wyl±dowa³ twardo na plecach. Czu³ straszliwy ból w ko¶ci policzkowej.
"Z³ama³ mi j±... Czy on oszala³?"
Richarde podniós³ g³owê. Starzec sta³ oko³o trzydzie¶ci metrów od niego, wyra¼nie przygotowuj±c siê do biegu.
"To taka forma treningu? Ju¿ ja Ci zgotujê walkê, staruchu..."
Nie zwa¿aj±c na ból, Hokage wsta³ szybko i podniós³ rêce. Ale po chwili sta³o siê co¶, co wprawi³o go w ca³kowite os³upienie. Staruszek bieg³ z ogromn± prêdko¶ci±.
"On... on... Porusza siê, jakby otworzy³ sze¶æ bram... To... niemo¿liwe..."
By³o tak faktycznie - starzec zbli¿a³ siê z szybko¶ci± równ± tej po otwarciu sze¶ciu bram, tak¿e nie minê³y trzy sekundy, gdy by³ przy Richarde. Schwyta³ go za rêkê, kopn±³ w brzuch z tak± si³±, ¿e plun±³ krwi±, po czym pukn±³ go lekko palcem w przegub. Pu¶ci³ i oddali³ siê w niewiarygodnie szybkim tempie.
"Ta si³a... Niesamowite..."
Hokage po raz kolejny splun±³ krwi±. Ogromny ból mêczy³ jego brzuch. Otar³ posokê z brody i ust, opanowa³ siê.
"Pora przestaæ siê zastanawiaæ nad jego si³± i szybko¶ci±. Ten cz³owiek i tak jeszcze niejednym mnie zadziwi. Trzeba pomy¶leæ, jak go pokonaæ. " -
Richarde u¶miechn±³ siê. - "Zobaczy, jaki b³±d pope³ni³, nie doceniaj±c mnie..."
Rozejrza³ siê. Starzec sta³ na prawo od niego. Hokage przygotowa³ siê do uformowania pieczêci. Richarde uformowa³ w g³owie krótki plan, po czym przyst±pi³ do rozpoczêcia jego wykonania.
-Kage Bunshin no Jutsu! - krzykn±³, formuj±c pieczêæ.
Zmiesza³ chakrê i... nic siê nie sta³o.
"Co... co jest?!"
Us³ysza³ rechot staruszka.
-To pró¿ne! Zablokowa³em w Tobie chakrê!
"Zablokowa³... chakrê?!"
Przypomnia³ sobie, jak staruszek dotkn±³ go tylko lekko w przegub.
"Czy¿by za pomoc± unieruchomienia jednego punktu chakry uda³o mu siê..."
I ju¿ patrzy³, jak dziadek biegnie na niego z ogromn± prêdko¶ci±. Richarde zacz±³ tak¿e biec w jego kierunku, a gdy byli oddzieleni od siebie ju¿ zaledwie kilkoma metrami, przeskoczy³ nad jego g³ow±.
-Bardzo ³adna omy³ka! - krzykn±³ dziadek. - Ale ucieczka niewiele Ci da!
Staruszek by³ du¿o szybszy od Richarde, a ten nie mia³ nawet czasu na my¶lenie. Nie dawa³ siê jednak, stara³ siê nie dopuszczaæ do bli¿szych staræ, a gdy takie dochodzi³o, szybko je zakañcza³. Sta³o siê tak i tym razem : kopn±³ staruszka z ca³ej si³y, odrzucaj±c go na sam koniec polany. Tamten wsta³ natychmiast, ale Hokage osi±gn±³ to, co chcia³ : chwilê na my¶lenie.
"To nie jest normalna walka... On chce po prostu mnie wytrenowaæ... Wytrenowaæ we mnie chakrê Dotonu si³±... Nie wiem, jak zablokowa³ we mnie chakrê, dotykaj±c tylko jednego jej punktu, ale mo¿e zostawi³ chakrê Dotonu, abym by³ zmuszony z niej skorzystaæ... Trzeba spróbowaæ! "
Uformowa³ pieczêæ, krzykn±³ :
-Doton : Doryuu Jouheki!
Zmiesza³ chakrê... Skupi³ siê...
Ziemia zadygota³a lekko i wyros³o z niej co¶ na kszta³t niedokoñczonego wa³u z b³ota.
"Uda³o mi siê! Nie do koñca, ale jednak..."
Czeka³, a¿ b³oto zamieni siê w kamieñ, co by³o ostatni± czê¶ci± tworzenia ¶ciany obronnej w tym jutsu. Nic siê jednak nie sta³o. ¦ciana pozosta³a z b³ota i po kilku sekundach zmieni³a siê w b³oto, rozlewaj±c siê na kilkana¶cie metrów ³±ki.
-Brawo! - us³ysza³.
Staruszek podchodzi³ do niego ju¿ normalnym krokiem, z u¶miechem. Gdy podszed³ do Richarde, ten cofn±³ siê o parê kroków, w strachu, ¿e dziadek powtórzy to æwiczenie, aby udoskonaliæ wykonywanie u Hokage Doryuu Jouheki - nic takiego jednak nie zrobi³.
-Jako¶ posz³o. Prze³ama³e¶ pierwsze lody. Teraz pora, by¶ zabra³ siê za dalszy trening. Je¶li we¼miesz siê do tego porz±dnie, dzisiaj skoñczysz.
-Ale... Jakim sposobem Ty jeste¶ taki...
-...szybki? Wyæwiczy³em to. Te piwnice s± naprawdê du¿e i, wbrew pozorom, nie takie z³e to æwiczeñ. Æwiczy³em si³ê i szybko¶æ, aby nauczyæ siê jakiejkolwiek techniki. Nie uda³o mi siê, ale jak widaæ, te æwiczenia zda³y siê na co¶ innego. Co do zablokowania chakry, to efekt moich eksperymentów na samym sobie. Uderzy³em Ciê w jeden z punkcików chakry, naciskaj±c jednocze¶nie jednak ¿y³ki prowadz±ce od niego, co spowodowa³o, ¿e ³añcuch zablokowania potoczy³ siê na ca³e cia³o. Jednocze¶nie jednak te¿ za pomoc± odpowiednich ciosów ukszta³towa³em tor biegu chakry tak, aby wszystkie jej ¿ywio³y zosta³y w Tobie zablokowane... Prócz Dotonu.
"A wiêc to tak! Jest ca³kiem sprytny" .
-No có¿... Masz specyficzne metody treningu. Specyficzne... ale dobre. - przyzna³ z u¶miechem Richarde. - Przejd¼my wiêc do kolejnego etapu treningu.
-Jak sobie ¿yczysz.
Tak wiêc Richarde rozpocz±³ trening. Doskonali³ ¶cianê poprzez ci±g³e powtarzanie jutsu. ¦ciana stawa³a siê coraz wy¿sza i grubsza, ale to bardzo powoli i wci±¿ nie zmienia³a siê w kamieñ. Ten trening trwa³ a¿ do wieczora i przyniós³ im tylko tyle, ¿e ¶ciana z b³ota osi±gnê³a odpowiedni± wysoko¶æ i grubo¶æ.
-Masz problem z zamienieniem jej w kamieñ - rzek³ dot±d przez te parê godzin milcz±cy starzec.
-Brawo! Sam bym na to nie wpad³! - warkn±³ Richarde.
Dziadek zignorowa³ go, po czym wsta³.
-Widocznie trzeba powtórzyæ naukê. Przygotuj siê do walki.
-Znowu? Tym razem wiem, ¿e chcesz tylko wymusiæ na mnie naukê techniki. Wtedy siê ba³em i...
-Przygotuj siê do walki. I daj rêkê.
Gdy Richarde uniós³ rêkê, staruszek wzi±³ j± i d¼gn±³ w przegub ko¶cistym palcem.
-Znowu unieruchomi³e¶ we mnie chakrê...?
-Prócz tej Dotonu. - odrzek³ dziadek, po czym bez ostrze¿enia uderzy³ mocno Hokage.
To uderzenie odrzuci³o Richarde na kilkana¶cie metrów. Szybko opanowa³ ból, po czym ruszy³ na staruszka. Wiedzia³, ¿e nie ma co próbowaæ wykonywaæ teraz ¿adnej techniki, nawet tej, której chcia³ siê nauczyæ, bo teraz wiedzia³, ¿e starzec przerwie walkê, gdy tylko mu siê ona uda.
Nie nad±¿a³ za starcem, wiêc co chwila obrywa³, ale lekko, poniewa¿ odpycha³ go od siebie na jak najdalsze odleg³o¶ci.
Ta walka trwa³a ju¿ godzinê. Oboje nie u¿ywali technik, dziadek walczy³ jakby od niechcenia, u¿ywaj±c teraz ju¿ ledwie po³owy wczorajszej szybko¶ci i si³y. Wiêkszych ran nie odniós³ ani on, ani Richarde.
I w³a¶nie wtedy, kiedy Hokage by³ ju¿ znu¿ony t± walk± i gotowy powiedzieæ przeciwnikowi, ¿e to nic nie da, starzec rozwin±³ swoj± szybko¶æ co najmniej dwa razy. Oszo³omiony Richarde nie zd±¿y³ zrobiæ uniku. Otrzymywa³ mocne, celne ciosy, nieporównywalne z tymi s³abymi, które dostawa³ dot±d. Ból odczuwa³ w tak wielu miejscach, i¿ czu³, ¿e zwariuje. Szybko¶æ, z jak± porusza³ siê starzec, by³a niesamowita, wiêksza ni¿ wczoraj. Wiêksza ni¿ szybko¶æ cz³owieka na sze¶ciu, a nawet na siedmiu bramach. A najdziwniejsze by³o to, ¿e dziadek przecie¿ nie otworzy³ ani jednej bramy.
Nie up³ynê³o piêæ minut, a Richarde walczy³ ju¿ na powa¿nie - to znaczy siê na tyle powa¿nie, na ile móg³, bo ogranicza³a go niemo¿liwo¶æ wykonywania technik oraz ogromny, trudny do zniesienia ból. Usi³owa³ uciekaæ, broni³ siê wszelkimi si³ami. Powróci³ strach i przera¿enie.
"Muszê u¿yæ... Tej techniki... Inaczej zginê..."
Stan±³, chwiej±c siê na nogach. Z³o¿y³ pieczêæ i wyszepta³ ochryp³ym g³osem :
-Doton : Doryuu Jouheki...
¦ciana b³ota wyros³a miêdzy nim, a starcem. By³a gruba i wysoka.
"Zamieñ siê w kamieñ, zamieñ siê w kamieñ, zamieñ siê w ka... mie... ñ..."
¦ciana po raz pierwszy spe³ni³a jego polecenie. Zmieni³a siê w twardy kamieñ.
-Widzisz? Uda³o siê! - krzykn±³ do starca, trzymaj±c siê za gard³o. Krzyk sprawia³ mu teraz du¿± trudno¶æ. - Mo¿esz ju¿ przestaæ...
Ze zdumieniem zobaczy³, ¿e starzec wcale siê nie zatrzymuje, a zamiast tego omija ¶cianê i biegnie wprost na niego. Chwyci³ za rêkê Hokage, który ju¿ nie mia³ si³ na obronê, po czym wykrêci³ j± bole¶nie. Richarde us³ysza³ chrzêst w³asnych ko¶ci.
-Aaaaargh! - rykn±³, wyrywaj±c rêkê, po czym oddalaj±c siê o kilkana¶cie metrów.
"Wiêc nie chodzi mu o naukê... techniki? Ten stary szaleniec... Co on chce zrobiæ? Niewa¿ne... Muszê teraz zabezpieczaæ siê tymi ¶cianami, to moje jedyne wyj¶cie. "
Uformowa³ pieczêæ i krzykn±³ :
-Doton : Doryuu Jouheki!
¦ciana wyros³a na parê metrów przed biegn±cym starcem, który zd±¿y³ wyhamowaæ, po czym zmieni³a siê w kamieñ. Staruszek krzykn±³ do Richarde :
-Gratulujê, przeszed³e¶ mój test!
-¯e... co? - wyszepta³ Hokage.
Po tych s³owach zemdla³.

***

Obudzi³ siê na tej samej polanie. Wsta³ powoli. Wszystkie jego rany po walce ze starcem zosta³y zabanda¿owane i ju¿ nie bola³y. Staruszka jednak nigdzie nie by³o.
"Widocznie opatrzy³ mnie i wróci³ do piwnicy..."
Richarde potrenowa³ jeszcze Doryuu Jouheki, a gdy przekona³ siê, ¿e w stu procentach ju¿ je umie, odszed³ z polany.

Ladnie...zaliczam
Minako
~nazwa techniki
Domo Garitano
~¿ywio³ techniki
Donton
~opis techniki
Wykonujemy kilka pieczeci poczym tworzymy budowle dowolnych rozmiarow i ksztaltow mozemy tez zdecydowac z jakiego gatunku skaly zostanie wykonana budowla. technika przydatna na misjach gdzie mozna w taki sposob wybudowac szybko schronienie (tak jak technika Yamamoto) z kamienia , mozna tez wybudowac palac , mury doslownie co sie nam tylko wymazy ( prosil bym o podanie trzech kosztow jeden za budynek wielkosci chaty drugi za bydynek wielkosci sporego domy lub bramy wioski a trzeci za budynki wielkosci palacow calych morow i wieksze) techniki mozna uzyc na kazdym terenie.
~skutki dla wroga
jesli by takowy byl i napatoczyl sie w miejscu gdzie sie twozy to moze znalezc sie w nim .
~skutki dla nas
zyskujemy wymazony budynek dla uciechy naszych oczu lub dla uciechy innych . mozemy tez zyskac potrzebne schronienie.

Ranga A
Chata - 450Pch
Dom - 800 Pch
Pa³ac - 1200 Pch
Chata dwa razy na dzieñ, Dom i Pa³ac raz

Richarde pewnego wiosennego dnia przesiadywa³ sobie na dachu rezydencji swojej siostrzyczki I rozgl±da³ siê po ca³ym obszarze Oto wioska nieby³a du¿a ale by³o widaæ ze za rz±dów jego siostrzyczki znacznie siê tutaj poprawi³o wtedy richarde wpad³ na pomys³ wymy¶lenia techniki dziêki której móg³by w szybkim tempie budowaæ budynki ró¿nej wielko¶ci dziêki temu móg³by pomóc swojej siostrzyczce w tym dziele tworzenia wioski . Richarde posiedzia³ jeszcze na dachu po czym poszed³ do biblioteki zebraæ nieco wiêcej informacji na temat dzia³ania technik dontonu . co prawda richarde mia³ ju¿ technikê dontonu I to ca³kiem zaawansowana ale jego nastêpna technika by³a bardziej skomplikowana musia³ tutaj lepiej w³adaæ ¿ywio³em ziemi. .

Biblioteka: Richarde przyszed³ do biblioteki po czym spyta³ siê bibliotekarki
-Dzieñ dobry gdzie znajdê dzia³ ksi±g z informacjami dotycz±cymi technik ¿ywio³u donton I technikami zwi±zanymi z tym ¿ywio³em?
Bibliotekarka spojrza³a na richarda po czym odpowiedzia³a niezbyt przyjemnym chropowatym g³osem
Dzial z technikami Dontonu to 37 I 38 rzad a informacje o ¿ywiole znajdzie pan w 50 rzêdzie Richarde uk³oni³ siê I podziêkowa³ kobiecie po czym ruszy³ w stronê wskazanych rzêdów nastêpnie poch³ania³ informacje z ksi±g najpierw dotycz±cych samego ¿ywio³u ziemi dowiedzia³ siê ze mimo ze jest to dosyæ stabilny zywiol to manipulowanie jego kszta³tem wymaga wiêcej czakry niz w przypadku innych ¿ywio³ów a tak¿e ze kontrola tej czakry nienale¿ny do rzeczy ³atwych . Gdy skoñczy³ czytaæ ksiêgi z tego rzêdu podszed³ do rzêdów które zawiera³y informacje na temat technik ale wtedy podesz³a do richarda bibliotekarka mówi±c.
-Zamykamy musi pan pój¶æ ju¿
Richarde nie by³ tym zachwycony ale od³o¿y³ ksiêgê I wyszed³ dziêkuj±c kobiecie I ¿egnaj±c siê

Nastêpnego dnia richarde gdy tylko siê obudzi³ ruszy³ do biblioteki by skoñczyæ zbieraæ informacje do swojej techniki lecz przyszed³ najwyra¼niej za wcze¶nie bo drzwi by³y zamkniête na k³ódkê . Po jaki¶ dwóch godzinach przysz³a kobieta która by³a zdziwiona ze ponownie widzi richarda I to tak wcze¶nie rano . Bez s³owa otworzy³a bibliotekê I wpu¶ci³a do ¶rodka Richarda .Richarde natychmiast po wej¶ciu poszed³ do ksi±g których nie zd±¿y³ przeczytaæ poprzedniego dnia I zaczol je przegl±daæ lecz wszystko co tam znalaz³ ju¿ wiedzia³ z treningu ze starcem który wprowadza³ go do umiejêtno¶ci kontrolowania dontonem. Zawiedziony ze znalaz³ tylko tyle informacji ruszy³ do puszczy w oto by tam spróbowaæ stworzyæ technikê z tych informacji które ju¿ posiada .

Puszcza
chwile zastanawia³ siê jakie pieczecie bêd± odpowiednie do wykonania tego jutsu po czym zacz±³ je sk³adaæ lecz nic siê nie dzia³o ziemia nawet nie drgnê³a . richarde zirytowany tym ze mu nie wychodzi zacz±³ kombinowaæ z innymi kombinacjami pieczêci lecz nadal nic siê nie dzia³o w koñcu richarde wnerwiony uderzy³ w ziemie piê¶ci± dopiero co skoñczywszy uk³adaæ pieczêæ któr± robi³ na pocz±tku wtedy nagle co¶ w koñcu zaczê³o siê dziaæ ale trwa³o to mo¿e dwie sekundy I wy³oni³y siê z ziemi tylko piaskowe kilku centymetrowe smugi . richarde wiedzia³ ze potrzebuje pomocy po raz kolejny wiec pos³a³ po mê¿czyznê który ostatnio mu pomaga³ lecz gdy pos³aniec wróci³ powiedzia³
-starzec powiedzia³ ze nie przybêdzie ale kaza³ co¶ przekazaæ “- Zrozum ziemie
Pos³aniec niewiele z tego wiedzia³ ale richardowi przypomnia³o siê ¶lêczenie przed kêpk± ziemi a nawet jedzenie ziemi otrz±sn±³ siê po tych dosyæ niemi³ych wspomnieniach po czym postanowi³ sobie przypomnieæ tamten trening I próbowaæ do skutku . dlatego wzi±³ miecz I wyci±³ kawa³ek ziemi I tak jak kiedy¶ zacz±³ próbowaæ zrozumieæ ziemie tym razem musial lepiej to zrobic niz ostatnio bo ta nowa technika bêdzie wymaga³a lepszej manipulacji tym ¿ywio³em. Richarde siedzia³ skupiony ju¿ nie wy¶miewa³ tego typu trening bo ostatnim razem to mu bardzo pomog³o przy nauce. Siedzia³ skupiony I wpatrywa³ siê w ziemie jego dlonie byly zakopane w ziemi by móg³ czuæ ziemie . Trening “ zrozumienia ziemi" zaj±³ mu ca³y dzieñ ale by³o warto richarde zamierza³ jutro zaczac próbowaæ stworzyæ proste budynki ale puki co poszed³ do domu odpocz±æ.
Nastêpnego dnia richarde wcze¶nie rano pojawi³ siê w puszczy usiad³ na ziemi po czym zacz±³ medytowaæ by siê wyciszyæ I maksymalnie skupiæ siê nad u¿ywaniem czakry dontonu. Gdy ju¿ siê skupi³ I wyciszy³ z³o¿y³ pieczecie po czym przy³o¿y³ d³onie do ziemi ale I tym razem pojawi³a siê tylko mala smuga ale tym razem b³ota . Richarde czul ze co¶ jest nie tak powinny wy³oniæ siê mury domu a nie ledwo widoczne smugi b³ota. To zburzy³o spokój richarda wiec na nowo siê musia³ wyciszaj±c . próbowa³ stworzyæ chcia³ by jakie¶ s³abe mury ale nic z tego niewychodzilo zamiast tego pojawia³y siê smugi raz b³ota raz piasku a innym razem np marmuru czy granitu richarda irytowa³o to ze nie wychodzi³o mu to co chcia³ I wiedzia³ ze to jego wina. Trenowa³ tak do momentu a¿ poczu³ ze zosta³o mu ju¿ niewiele czakry .Richarde trenowa³ tak tydzieñ ale jedyny rezultat jaki osi±gn±³ by³y smugi z ro¿nych kruszców kamienia. Po tygodniu przysz³a pora na przeanalizowanie tego treningu bo to by³o denerwuj±ce ze mimo treningów od rana do nocy nic nie osi±gn±³. Richarde d³ugo my¶la³ nad tym co móg³ zrobiæ ¼le w koñcu wykombinowaæ ze mo¿e chodzi oto ze jest zbytnio skupiony nad tym ¿eby co¶ powsta³o a nie my¶li nad tym z czego dok³adnie ma powstaæ budynek dlatego co chwila tworz± siê smugi z ro¿nych kruszców . richarde maj±c te przemy¶lenia ruszy³ do puszczy I tak jak w poprzednim tygodniu usiad³ na ziemi I zacz±³ wpierw medytowaæ a potem skupi³ siê nie tylko nad czakra ale I nad tym z czego dok³adnie ma powstaæ budynek . gdy to zrobi³ z³o¿y³ pieczecie do techniki tym razem co¶ wyros³o ale nie przypomina³o to budynku I na dodatek nie by³o z tego kamienia co chcia³ . Richarde spróbowa³ ponownie mocno siê skupiaj±c ale I tym razem wysz³o mu co¶ dziwnego I nie z tego kamienia co chcia³. Próbowa³ tak ca³y dzieñ a¿ do pó¼nej nocy I gdy mia³ ju¿ koñczyæ bo zaczyna³a mu siê koñczyæ czakra stworzy³ ponownie dziwactwo ale tym razem uda³o mu siê stworzyæ to z tego kamienia który chcia³. Szczê¶liwy ze jednak co¶ osi±gn±³ wróci³ do domu I zacz±³ odpoczywaæ nastêpnego dnia czul ze jeszcze nie zregenerowa³ ca³ej czakry po ostatnim treningu ale mimo to postanowi³ potrenowaæ tak d³ugo na ile starczy mu czakry. Usiad³ na ziemi I zrobi³ swoje æwiczenia przygotowuj±ce po czym zacz±³ sk³adaæ pieczecie ale I tym razem wychodzi³y mu jakie¶ dziwne rzeczy ale tym razem z tego kamienia co chcia³ richarde trenowa³ tak tylko do po³udnia ale nie zyska³ nic nowego po tym czasie poczu³ ze czakra jest na niskim poziomie wiec poszed³ sobie odwiedziæ siostrzyczkê w tym celu uda³ siê do gabinetu swojej siostrzyczki

Gabinet
Richarde wszed³ do gabinetu u¶miechaj±c siê jakby na sile bo by³ zawiedziony wynikami treningu ale nie chcia³ by siostrzyczka wiedzia³a o tych niepowodzeniach richarde wszed³ I powiedzia³
- Hejka siostrzyczko widzê ze ty jak zawsze zawalona jeste¶ papierkowa robota
- Tak co chwila ich przybywa .A co tam u ciebie ju¿ ponad tydzieñ mnie nie odwiedza³e¶
- Wiesz nie odwiedza³em cie bo pracuje nad nowa technika która mo¿e pomóc wiosce w rozwijaniu sie szybciej I z mniejszymi kosztami
- To ciekawe a na czym ma polegaæ ta technika??
- Technika bêdzie polegaæ na tym ze bêdê móg³ tworzyæ gotowe budynki dowolnej wielko¶ci I kszta³tu wykorzystuj±c ro¿ne rodzaje kamienia. Trenuje ju¿ ponad tydzieñ ale jedyne co I wychodzi to jakie¶ dziwne posagi zamiast budynków ale za to z tego kruszca co chcia³em to jedyny plus
- Wiesz jak ja manipuluje ogniem to wyobra¿am sobie jak on ma wygl±daæ mo¿e ty tez powiniene¶ to zrobiæ.
- Wiesz ja my¶lê nad tym ze ma wyj¶æ budynek ale nic nie wychodzi
- Hmm no to próbuj dalej w koñcu mo¿e ci siê uda
- Masz racje ale nie dzisiaj dzisiaj ju¿ zu¿y³em prawie cala czakrê idê odpocz±æ wznawiam treningi od jutra wiec mo¿esz mnie nie widzieæ przez kolejne tygodnie . Pa
- Do zobaczenia
Minako u¶miechnê³a siê I wróci³a do swojej pracy . richarde natomiast wróci³ do domu by odpocz±æ przed kolejnymi treningami. Treningi trwa³y przez dwa tygodnie w tym czasie w puszczy pojawi³a siê cala masa ro¿nych tworów z przeró¿nych kruszców richarde by³ w¶ciek³y ze przez tyle tygodni nie uzyska³ zamierzonego rezultatu . w ostatni dzieñ drugiego tygodnia richarde wpad³ w szal I wyj±wszy miecz zacz±³ niszczyæ wszystkie twory jakie zrobi³ gdy to ju¿ zrobi³ ul¿y³o mu I uspokoi³ siê I zacz±³ my¶leæ co robi z³e wtedy pomy¶la³ o s³owach swojej siostrzyczki ze ona wyobra¿a sobie kszta³t ognia wtedy o¶wieci³o richarda . richarde przez ca³y czas musia³ by stworzyæ budynek ale nie my¶la³ nad tym jak on ma dok³adnie wygl±daæ. Richarde by³ z³y na siebie ze jest taki têpy I wcze¶niej o tym nie pomy¶la³ .Richarde nie by³ w nastroju na trening wiec poszed³ do domu gdzie odpoczywa³ przez trzy dni by zregenerowaæ swoje si³y I siê uspokoi. Po tych trzech dniach richarde ruszy³ do puszczy I tak jak wcze¶niej przygotowa³ siê tym razem nie my¶la³ tylko o tym z czego ma byæ budynek ale I wyobra¿a³ go sobie jaki ma byæ . na pocz±tek zacz±³ sobie wyobra¿aæ ma³y budyneczek cztery ¶ciany I dach zrobi³ pieczecie po czym patrzy³ jak wyrastaj± mury a potem dach by³ szczê¶liwy ale nie cieszy³ siê zbyt d³ugo bo budynek siê rozpad³ zanim skoñczy³ siê tworzyæ dach . richarde próbowa³ stworzyæ taki sam budynek ca³y dzieñ ale za ka¿dym razem siê wali³. Richarde trenowa³ w nowy sposób ca³y ju¿ czwarty tydzieñ w tym czasie nauczy³ siê stwarzaæ ju¿ proste budynki z granitu . Po tym jak opanowa³ ju¿ tworzenie tego budynku zacz±³ przez piaty tydzieñ tworzyæ ten sam budynek ale ju¿ z innych rodzajem kamienia. Trenowa³ ciê¿ko od rana do nocy albo do czasu a¿ siê mu czakra nie skoñczy³a . richarde w koñcu byl zadowolony wiec w szóstym tygodniu postanowi³ tworzyæ bardziej skomplikowane budowle . na pocz±tku jak próbowa³ budynki siê wali³y zanim skoñczy³a siê ich budowa ale z czasem zaczê³o mu sie to udawaæ . gdy to opanowa³ postanowi³ zrobiæ sobie tydzien przerwy na odpoczynek na który zreszt± zas³u¿y³ . po tym tygodniu odpoczynku I b³ogiego spokoju ruszy³ do puszczy gdzie przez dwa tygodnie doskonali³ pos³ugiwanie siê ta technika tworz±c coraz to bardziej skomplikowane budowle I coraz to wiêksze gdy skoñczy³ stan±³ na ¶rodku puszczy I krzykn±³ g³o¶no
- Jest !!!!!!!!!!!!!! W koñcu to opanowa³em

chcialbym zeby akceptowala mi to minako

I zaakceptuje
Zaliczone
Minako
Poniewaz mam dwie zalegle nauki postanowilem nauczyc sie tej techniki

Gama Daira Kage Ayatsuri no Jutsu
Ranga : B
Jest to technika stosowana przez legendarnego Sannina Jirayê. Polega ona na wej¶ciu w cieñ swojej ofiary. W ten sposób u¿ytkownik mo¿e w pe³ni kontrolowaæ ruchy(tylko one, ¿adnych jutsu ani ataków, samo poruszanie siê) swojej przeciwnika. Dziêki czemu mo¿e infiltrowaæ regiony jakiej¶ wioski ,do której np. nie ma wstêpu. By u¿yæ jakiej¶ techniki to shinobi u¿ywaj±cy to jutsu musi wyj¶æ z cienia, co koñczy siê zerwaniem wiêzi z wrogiem, a on zostaje ponownie uwolniony. Jeste¶my jakby w jego umy¶le i sterujemy jego cia³em i mow±.

Richarde pewnego slonecznego dnia postanowil ze zmarnuje sobie ten dzien w biobliotece czytajac o sanninach chcial sobie odswierzyc informacje o nich a szczegulnie o tsunade ktura jako pierwsza podpisala pakt z Slimakami I byla medycznym guru . gdy richarde dotarl do biblioteki przywital sie z bibliotekarka ktura juz go znala bo richarde gdy zjawial sie w bibliotece potrafil przesiedziec w niej kilka dni . gdy zobaczyla richarda spytala sie swoim niezbyt przyjemnym glosem
- To czego dzisiaj szukasz??
- - Szukam informacji o trojgu konoszanskich sanninach musze sobie odswierzyc informacje. Powierzial richarde spogladajac z gory na bibliotekarke
- Informacje o nich znajdziesz w rezdach 5 , 25 I 40
Richarde podziekowal bibliotekarce za wskazanie miejsca gdzie moze znalezc informacje kture go interesuja I natychmiast sie tam skierowal . gdy znalazl pierwsze ksiazki usiadl miedzy regalami I zatracil sie w lekturach czytajac o sanninach podobalo mi sie to ze z worka treningowego jakim byl jiraja jako junnin stal sie wspanialym I poterznym shinnobi ale nadal moim guru zostawala tsunade babka o niezwyklej sile I jeszcze wiekszym temperamecie a na dodatek medych wszechczasow . najpierw zajol sie analizowaniem informacji jakie znalazl w rzedzie 5 bylo tam bardziej opowiadania o przygodach jiraji niz jakies przydatne informacje gdy richarde skonczyl czytac okazalo sie ze to juz prawie noc . szybko wstal I poszedl do rzedu 25 I wziol stos ksiazek by je wypozyczyc . richarde po wyporzyczeniu ksiazek I wyjsciu z biblioteki skierowal sie do swojego domu by przez noc przejzec ksiegi. Richarde jak juz sie za cos bral to poswiecal na to caly swoj czas . gdy doszedl do domu okazalo sie ze zgubil klucze . Na szczescie dla richarda to niebyl problem . polozyl ksiazki na ziemi poczym uzywajac techniki ration no see zamienil sie w elektron poczym przeniknol przez swoje drzwi I gdy byl juz w srodku spowrotem zamienil sie w czlowieka I otworzyl drzwi niestety wczesniej polozyl je zbyt blisko I gdy drzwi sie otworzyly ksiazki sie przewrucily . richarde szybko je pozbieral po czym wszedl do domu . Szybko przebral sie w szlafrok I usiadl na fotelu wlanczajac lampe I biorac pierwsza ksiazke do reki I zaczynajac czytac . gdy tak czytal stracil zupelnie poczucie czasu . przy 5 ksiazce okolo 2 rano trafil na dosyc ciekawa technike ktura stosowal jiraja niebylo podanej nazwy tylko to ze technika Polega na wej¶ciu w cieñ swojej ofiary. W ten sposób u¿ytkownik mo¿e w pe³ni kontrolowaæ ruchy wroga. Wygladalo to dosyc ciekawie wiec richarde czytal dalej by wiecej sie dowiedziec co to za technika I jakie ma pelne zastosowanie narazie wiedzial tylko jak mniejwiecej ona dziala . richarde skonczyl czytac ksiazki okolo godziny 6 rano . mial ochote isc do biblioteki ale pamietal ze jeszcze przez jakies 4 godziny bedzie zamknieta wiec richarde postanowil ten czas przeznaczyc na lekki sen regeneracyjny. Gdy richarde tak sobie spal minelo wiecej niz 4 godziny wiec jak richarde sie obudzil zorietowal sie ze zaspal wiec szybko sie umyl ubral wziol ksiazki I ruszyl prosto do biblioteki lecz dziwnym trafem byla jeszcze zamknieta co nieco zdziwili richarda okazalo sie ze bibliotekarka jest w srodku ale zapomniala otworzyc frontowe drzwi gdy zobaczyla richarda podeszla do drzwi I wpuscila richarda. Ktury oddal ksiazki bibliotekarce poczym ruszyl do miejsca gdzie poprzedniego dnia skonczyl . usiadl na ziemi I czytal . kolo poludnia trafil na wydawalo sie chyba kompletny opis techniki ktura go zainteresowala . a brzmialo to tak “Jest to technika stosowana przez legendarnego Sannina Jirayê. Polega ona na wej¶ciu w cieñ swojej ofiary. W ten sposób u¿ytkownik mo¿e w pe³ni kontrolowaæ ruchy(tylko one, ¿adnych jutsu ani ataków, samo poruszanie siê) swojej przeciwnika. Dziêki czemu mo¿e infiltrowaæ regiony jakiej¶ wioski ,do której np. nie ma wstêpu. By u¿yæ jakiej¶ techniki to shinobi u¿ywaj±cy to jutsu musi wyj¶æ z cienia, co koñczy siê zerwaniem wiêzi z wrogiem, a on zostaje ponownie uwolniony. Jeste¶my jakby w jego umy¶le i sterujemy jego cia³em i mow±.” Technika zapowiadala sie dosyc obiecujaco lecz nadal nieznalazl jej nazwy I pieczeci jakie trzeba wykonac do tej techniki . Richarde jeszcze chwilke czytal ksiegi z tego rzedu poczym ksiegi sie skonczyly wiec richarde podniusl sie z ziemi I ruszyl do kolejnego rzedy gdzie mialy byc informacje o sanninach . richarde ponownie zaczol czytac az wkoncu pod wieczur trafil na nazwe tej techniki nazywala sie ona “Gama Daira Kage Ayatsuri no Jutsu” znalazl tez informacje o pieczeciach potrzebnych do tego jutsu . richarde byl szczesliwy ze udalo mu sie odswierzyc wszystkie informacje I znalezc informacje o nowej ciekawej technice richarde pomyslal troche po czym postanowil ze w najblizszym czasie nauczy sie jej . po zdobyciu informacji richarde skierowal sie do domu gdzie odpoczywal przez kilka dni.

Kilka dni puzniej.
Richarde mial zamiar wzias sie za nauke Gama Daira Kage Ayatsuri no Jutsu lecz najpierw musial zdobyc informacje na temat cieni a w tym najlepszy byl klan Nara wiec richarde postanowil ruszyc do konohy by nieco zaczerpnac informacji . Gdy juz byl w konosze richarde skierowal sie do siedziby klanu Nara . Gdy juz sie tam znalazl poprosil jednego z czlonkow tego klanu o udzielenie potrzebnych informacji lecz dowiedzial sie tylko tyle ze przejmowanie cienia przeciwnika polega na zablokowanie go swoim wlasnym cieniem . ta informacja niewiele dala richardowi ale coz musial sie tym zadowolic . richarde postanowil pujsc na polane treningowa I uzywajac za obiekt treningowy lelenia I jego cien ktury byl obecnie dosyc dlugi dzieki czemu mialem okazje trenowac nieploszac go zbytnio . richarde stanol na cieniu lelenia po czym wykonal odpowiednie pieczecie poczul ze cos sie dzieje lecz szybko to uczucie zniknelo . jelen sie nieco sploszyl bo prawdopodobnie tez cos poczul ale szybko sie uspokoil I ponownie richarde mogl sprubowac uzyc tej techniki . po mniejwiecej pieciu prubach richarde mugl zauwazyc ze pierwsza faza to byla blokada ruchu jelenia a opotem pruba znikniecia w jego cieniu . to drugie narazie wychodzilo tylko czesciowo I niedokladnie. Richarde niezamierzal sie tak szybko zniechecac prubowal jeszcze kilkakrotnie lecz z czasem byl coraz bardziej zmeczony a jelen byl calkowicie oszolomiony gdy co chwila zostawal paralizowany . Na ten dzien richarde postanowil dac sobie spokuj . nastempnego dnia richarde zaczol trening puznym popoludniem by cien przymusowego ochotnika byl dosyc dlugi by go nie ploszyc.richarde poszedl na polane I szukal jakiegos jelenia gdy juz go znalazlem ponowilem treningi. Pierwsze pruby znowu byly nieudane nawet jesli chodzi o paraliz lecz kolejne przynosily juz jakies skutki . po kilkunastu prubach richarde potrafil juz schowac sie w cieniu ofiary lecz nieumial jeszcze kontrolowac . richarde postanowil ze jelen do tego zadania raczej srednio mu sie nada wiec zaczol szukac swoich ochotnikow w wiosce posrud normalnych ludzi . richarde schowal sie w zaulku glownej ulicy I gdy tylko cien jakiejs osoby byl w zasiegu richarde wykonywal technike chowajac sie w nim . ta czesc techniki juz byla opanowana lecz pierwsze pruby niedawaly nic wiecej dopiero przy tak piatej prubie richardowi udalo sie poruszyc swoja ofiafa wychodzilo to niezbyt dobrze ale z karzda chwila bylo coraz lepiej . niestety gdy juz wszystko szlo w dobrym kierunku skonczyla sie czakra I trzeba bylo jeszcze wrucic do Oto bo niezbyt chcialo mu sie uzerac Z pania Hokage I jej przydu..ami . gdy richarde wrucil do Oto byl wycienczony wiec gdy polozyl sie spal przez kilka dni a gdy sie obudzil niezbyt sie mu chcialo wstawac . jednak po kilku godzinach wylegiwania sie znudzil sie wiec postanowil jednak ze dokonczy nauke techniki Gama Daira Kage Ayatsuri no Jutsu mowiac do siebie. – no leniu zaczoles to to teraz trzeba by to bylo skonczyc . z takim nastawieniem richarde umyl sie I ubral by nastempnie uzyc mieszkancow Oto do swojego treningu. Richarde umiejscowil sie w podobnym miejscu jak w konosze kilka dni wczesniej I czekla na swoich ochotnikow skladajac szybko pieczecie I gdy “ochotnik “ byl w zasiegu richarde chowal sie w jego cieniu I prubowal sterowac jego cialem lecz kilkudniowa laba dala sie weznaki tym ze richarde z trudem pamietal jak to sie robilo przez co ruchy przejetych postaci wygladaly wrencz komicznie . richarde co chwila przeklinal pod nosem gdy pruby sie nieudawaly ale po karzdej nieudanej prubowal znowu I znowu az wkoncu udalo mi sie przejac kontrole nad ruchami swoich “ochotnikow” tak by wygladalo to naturalnie . richarde jeszcze nieprubowal przejmowac kontroli nad mowa ofiary postanowil doszlifowac to co juz umie. W tym celu richarde poswiecil kilka kolejnych dni trenujac dzien w dzien bez wytchnienia I przerwy na cherbatke . Gdy juz byl pewnien ze to co juz umie jest opanowane . wziol sie za pruby przejecia glosu swoich maluczkich przyjacieli kturzy nieswiadomie brali udzial w treningu Richarda. Pierwsze pruby byly oczywiscie fiaskiem I przez kilka pierwszych dni treningi niedawaly nawet maluczkich postempow . to zdenerwowalo richarda ale I mocniej zmotywowalo . dzieki temu richarde trenowal dalej I jeszcze ciezej niz dotychczas az w koncu udawalo sie przejac glos lecz pruby te wygladaly tak ze te glosy byly dosyc smieszne I nienaturalne. Naszczescie richarde na emeryturce mial sporo czasu I sie tym niezrazil . kontynulujac az po kilku dniach bach I sie udalo wkoncu po prawie 20 dniach treningu technika zostala opanowana teraz trzeba bylo tylko doszlifowac technike Gama Daira Kage Ayatsuri no Jutsu I mozna bylo zaliczyc ta technike do swojego arsenalu .

*Wychodzi spod koca*Nigdy wiêcej....nigdy wiêcej takich rzeczy....

Em...tak. Jak zawsze piszesz chaotycznie (có¿ za nowo¶æ), omijasz kropeczki, przecineczki (có¿ za nowo¶æ), a na dodatek wybra³e¶ mnie do sprawdzania nauki!

Jak bêdziesz mia³ ten swój sprzêcik, to popraw to...Je¿eli nie, to bêdê ciê ¶cigaæ dopóki tego nie zrobisz

Zaliczam...