grueneberg

Jest to du¿y pokój z w dwoma oknami. Na przeciwko wej¶cia znajduje siê do¶æ spore bogato zdobione biurko na którym stoi lampka oraz pude³ko z kilkoma pustymi zwojami (podobnie jak w gabinecie Tsunade w anime). Za¶ na ¶cianie za biurkiem znajduje siê symbol klanu Uchiha obecnego zastêpcy taki. Po obydwu stronach od tego symbolu znajduj± siê du¿e okna wykonane ze wzmocnionego szk³a. Po lewej stronie znajdujê siê olbrzymia mapa ¶wiata za któr± znajduje siê sk³adane ³ó¿ko. Na przeciwko ³ó¿ka za¶ utytu³owany jest stolik i barek. Obok ³ó¿ka znajduje siê do¶æ du¿a szafka przypominaj±ca bardziej pó³kê na której powinny znajdowaæ siê wina lecz zamiast nich jest tam pe³no dokumentów i zwojów. Na ca³ym pokoju zosta³o u¿yte jutsu które uniemo¿liwia pods³uchanie rozmów odbywaj±cych siê wewn±trz pokoju obecny rezydent umie¶ci³ w nim kilka pu³apek w razie wizyty nieproszonych go¶ci.

Odbywszy trening lekko zmêczony i znu¿ony usiad³em za biurkiem rozejrza³em siê po pokoju a nastêpnie rozwin±³em wiadomo¶æ jaka dosta³em jeszcze przed walk± stoj±c w bramie taki.


Wreszcie mog³e¶ w spokoju odczytaæ kartkê pomina³e¶ pierwszy wers, który ju¿ dobrze zna³e¶.. Zacza³e¶ czytaæ dalej..

Cytat: Poznali¶my siê ca³kiem nie dawno, lecz zafascynowa³y mnie Twoje oczy a tak¿e chêæ walki i inteligencja jak± posiadasz..
Cchia³bym siê z Tob± spotkaæ w najbli¿szym czasie.. Odpisz proszê jak najszybciej.. Wpisuj±c jedn± prost± formu³e tak lub nie..
W gabinecie pojawi³ sie nietoperz, który wcze¶niej dostarczy³ Ci wiadomo¶c.. Czy to znaczy, ¿e Cie ¶ledzi³?
Czeka³ teraz na odpowied¼ zadowolony z siebie.
Wyj±wszy z jednej z szuflad mego biurka pêdzel namoczy³em czarnym atramentem i za pomoc± mych oczy skopiowa³em charakter pisma autora kre¶l±c na ma³ej kartce papieru jedno s³owo: TAK. po czym zwin±³em j± w ma³y rulonik i "wrêczy³em" j± nietoperzowi.hmm... ciekawe to mo¿e byæ interesuj±ce spotkanie.

Wzi±wszy jedne ze zwoji który le¿a³ na moim biurku przypi±³em go do pasa a nastêpnie wyszed³em z biura. <nmm>
Po wej¶ciu do pokoju zamkn±³em drzwi a nastêpnie roz³o¿y³em ³ó¿ko. Wreszcie mia³em trochê czasu na odpoczynek, musia³em byæ wypoczêty przed nadchodz±cym mnie spotkaniem mimo i¿ nie zna³em jeszcze jego miejsca oraz celu tego spotkania. Po³o¿ywszy siê na ³ó¿ku stara³em siê chwile zdrzemn±æ.

Dowiedziawszy siê miejscu spotkania szybko wsta³em i za³o¿y³em p³aszcz po tym ruszy³em w stronê konohy. <nmm>


Otworzy³em drzwi do mojego pokoju i spojrza³em w g³±b niego wszytko by³o na swoim miejscu najwyra¼niej nikt tu nie wchodzi³ rzuci³em swój p³aszcz na wieszak i po³o¿y³em siê na ³ó¿ku by choæ na chwile odpocz±æ.
Przed Thingolem zacz±³ siê z ró¿nych k±tów materializowaæ szary cieñ... A nawet kilka ro¿nych postaci z szarego, lotnego cienia.
-To on. Kolejny trup. Ilu to z tego przeklêtego klanu bydlaków zosta³o?-zapyta³a jedna z postaci nijakim g³osem. Po chwili ta sama postaæ wyci±gnê³a sztylet i nachyli³a siê ponad Thnigolem i chwilê siê zawaha³a wywo³uj±c wra¿enie niesamowitej duszno¶ci w pokoju...
Le¿±c na ³ó¿ku po do¶æ d³ugim sparingu zdarzy³o mi siê przysn±æ. Podczas snu us³ysza³em do¶æ dziwny g³os lecz nie wiele z niego zrozumia³em dopiero dziwny zaduch który nagle poczu³em spowodowa³ moje nagle przebudzenie. Pierwsz±, rzecz± jaka ujrza³em by³ ów dziwny cieñ który trzyma³ nade mn± sztylet. Ten widok spowodowa³, ¿e od razu siê rozbudzi³em i pierwsz± rzecz± jaka przysz³a mi do g³owy jest, ¿e muszê siê broniæ przed tym widmem. Ale czym jak mam siê broniæ kilka kunai i kartek wybuchowych zosta³o w p³aszczu, nie dam rady z³o¿yæ na tyle szybko pieczêci by odeprzeæ jego atak co mi pozosta³o... My¶la³em przyszpilony do ³ó¿ka, wtedy to poczu³em, ¿e z mojego rêkawa wysunê³a siê rêkoje¶æ mojego tanto które zawsze ze sob± nosze nawet kiedy ¶piê. Szybko pochwyci³em d³oni± za rêkoje¶æ i b³yskawicznym ruchem rêki w którym dzier¿y³em mój orê¿ star³em siê wybiæ sztylet z rêki widma lub sparowaæ ewentualny cios a nastêpnie zeskoczyæ z ³ó¿ka by stan±æ ko³o wieszaka z p³aszczami gdzie znajdowa³a siê reszta mego ekwipunku. Po czym powiedzia³em do widma: Kim jeste¶ i co tutaj robisz?! Odpowiadaj natychmiast!
Nag³e poderwanie siê z ³ó¿ka ochroni³o ciê przed natychmiastow± ¶mierci±... Jednak chwiejna wskazówka nie mo¿e siê zatrzymaæ na zegarze ¿ycia do¶æ d³ugo, ¿eby mieæ pewno¶æ ile ci zosta³o czasu...
Otrzyma³e¶ uk³ucie w prawy bark - w miejscu gdzie wcze¶niej by³± twoja szyja tkwi³ sztylet. No i trochê miêsa ko¶ci i ca³ej reszty tej brudz±cej na czerwono maszynerii. Ból by³ potê¿ny jak zderzenie z walcem drogowym, ale uda³o ci siê zatoczyæ w stronê wieszaków i oddaliæ od szarych postaci. Próbowa³e¶ podrywaj±c siê dziabn±æ jedn± z nich, ale ta jakby siê rozproszy³a w tym miejscu i z powrotem skupi³a w jedno.
-O. Ikniw-ikniT. Lalalapo. Sibutelet sibutelet. Apap. yrehom ±zd±zr. Ceicjo rotkeryd-powiedzia³ w dziwnym je¿yku (XD) do towarzyszy po czym u¶miechn±³ siê paskudnie.
-Dzsiaj nadszed³ twój czas. Wraz z towarzyszami skrócimy twój ¿ywot. Jeste¶my martwym ¿yciem. Ból przeminie. Nasi towarzysze przyjd±, aby ¿ywiæ siê moc± twych braci. A w³adca mojej nacji byæ mo¿e oka¿e ³askê.
[I see you!] ataki fizyczne tu nie pomog± a nie wiem czy dam rade z³o¿yæ pieczêci do tego jeszcze rana, skoro pojawili siê ju¿ tu to nie ma sensu wzywaæ kogo¶ do pomocy bo albo go obezw³adnili albo ju¿ nie ¿yje. Co za beznadziejna sytuacja... a w ogóle kim on s± (gadaj± jak teletubisie) Pomy¶la³em po czym szybko zarzuci³em na siebie p³aszcz a rêkaw pod którym znajdowa³a siê rana zerwa³em by prowizoryczne wykonaæ banda¿ oraz ucisk by zatrzymaæ krewienie. Co robiæ... Co robiæ? Ta my¶l nie dawa³ mi ci±gle spokoju. Spokojnie nie chce z wami walczyæ dogadajmy siê chêtnie wam pomogê, ale nadal nie wiem kim jeste¶cie i po co przybywacie skoro nigdy wcze¶niej was nie widzia³em nie moglem wam czymkolwiek zaszkodziæ po co ta agresja? Powiedzia³em trzymaj±c w rêku moje tanto którym by³em gotowy sparowaæ jakikolwiek fizyczny atak, a w ostateczno¶ci wykonaæ kawarami z jedna z pó³ek, na których znajdowa³y siê dokumenty.
Postacie ewidentnie poruszy³y siê twoimi s³owami.
-Wiêc jeste¶ ¶lepcem? Nie widzia³e¶ jeszcze ¶wiata Kalejdoskopu?-jakby chcia³y siê upewniæ.
-Je¶li tak to jeste¶ nam chyba zbêdny... Chocia¿ zawsze to odrobina pozostawionej przez twojego przodka mocy...
Na ca³ym ciele szarych postaci zauwa¿y³e¶ oczy... zamkniête powieki. Ro¿nych rozmiarów. A je¶³i o to chodzi to tak¿e z rzêsami mêskimi i kobiecymi.
-Nie jeszcze nie widzia³em ale chyba mo¿ecie mi pomóc aktywowaæ ten "dar". Ja i wy na tym skorzystamy co wy na to? Powiedzia³em pewnym g³osem w którym mo¿na by³o us³yszeæ pragnienie tej pradawnej mocy. Pamiêtaæ te¿ muszê by zbytnio im nie ufaæ chyba jedynym ich celem jest zdobycie mych oczu ale teraz muszê im na chwile zaufaæ
-Tak, chêtnie ciê w tym wspomo¿emy. W tym celu tutaj przybyli¶my-powiedzia³a uprzejmie okowata postaæ.
-Podejd¼ tu ch³opcze, zaraz rozwi±¿emy ten problem, ¿eby¶ móg³ siê na mnie do czego¶ przydaæ...
Najpierw powiedzcie co zamierzacie zrobiæ a potem mo¿e zdecyduje siê podej¶æ. Nie mogê wam do koñca zaufaæ skoro najpierw chcieli¶cie mnie zabiæ a teraz ka¿ecie mi podej¶æ do was to samobójstwo. Mo¿e najpierw wyleczyliby¶cie moje rany. powiedzia³em do dziwnej postaci zachowuj±c odpowiedni dystans oraz gotuj±c siê do u¿ycia kawarami by w razie niespodziewanego ataku.
Jedna z postaci zamacha³a rêk±.
-Chod¼ bêdziemy tak mili, ¿e ciê uleczymy. Tylko siê po¶piesz... Nie mamy ca³ego dnia. Wyobra¼ sobie ¿e i my mamy sprawy niecierpi±ce zw³oki a nie jeste¶ jedyn± z nich.
Ostro¿nie podszed³em do postaci która zaoferowa³a mi uleczanie mych ran, lecz nadal pozosta³em czujny by móc zrobiæ unik lub kawarami je¿eli za¶ ta postaæ zaczyna mnie leczyæ to zadaj jej pytanie: Nie jeste¶cie lud¼mi wiêc kim jeste¶cie i po co przybyli¶cie do tego ¶wiata?
Istota rozpoczê³a twoje leczenie dotykaj±c twojego czo³a. Poczu³e¶ jak spod twoich oczu wyp³ywaj± trzy ³zy i p³yn± szybko po twojej skórze do rany nie wsi±kaj±c w u branie ani w pory. Poczu³e¶ ulgê....
Ale tylko na chwilê. Gdy zda³e¶ woje pytanie poczu³e¶ tak ogromny niewypowiedziany ból, ¿e nie mog³e¶ wytrzymaæ i otworzy³e¶ przymkniête na chwile oczy... NIE! Nie zamyka³e¶ oczu! Nic nie mog³e¶ zobaczyæ. Cienie i szepty. Pustka. Ciemno¶æ...
-Naiwny cz³owieku... dziêki tobie zyskali¶my kolejne krople mocy twego przodu. Ju¿ nied³ugo nasze zamiary siê spe³ni±.. .A ty teraz pójdziesz jak grzeczny ch³opiec z nami...
Gdy tylko poczu³em ból i u¶wiadomi³em sobie, ¿e nie mogê otworzyæ oczu pomy¶la³em: [I see you!] tak ³atwo da³em siê podej¶æ je¿eli nic nie zrobiê stracê dziedzictwo mego klanu. Gdy tylko istota zaczê³a mówiæ ja odskoczy³em do ty³u by unikn±æ jakiegokolwiek ataku a nastêpnie wyci±gn±wszy tanto przygotowa³em siê do obrony przed fizycznymi atakami, przyj±³em odpowiedni± pozycje a wypadku ataku jakiego¶ jutsu jestem gotowy u¿yæ kawarami. Próbuje nadal otworzyæ oczy je¿eli mi siê to nie udaje to bazuje na pozosta³ych zmys³ach które szkoli³em na ostatniej misji z dru¿yn±. Po co wam moje oczy przywróæcie mi wzrok i zostawcie w spokoju. Krzykn±³em rozw¶cieczony.
Odskoczy³e¶ i potkn±³e¶ siê niezdarnie nic nie widz±c. Po chwili uda³o ci siê odzyskaæ równowagê, lecz nawet wyci±gniêcie tanto wymaga³o dla ciebie d³u¿szej chwili. Otwart³re¶ oczy, lecz przed tob± widaæ by³o jeszcze wiêksza ciemno¶æ, a atak kolejnego ostrego bólu by³ niemi³osierny.
-Bo co? Twój wzrok siê przyda chocia¿ jeszcze nie by³ w pe³ni rozwiniêty... A ty... Ty musisz sobie chyba poszukaæ innego...
Nie mam chyba innego wyj¶cia muszê z nim walczyæ... tylko czy dam rade... przecie¿ nic nie widzê... moje kolejne ataki musz± bazowaæ na pozosta³ych zmys³ach i wyczuwaniu jego chakry Pomy¶la³em zdawszy sobie sprawê i¿ pomimo przecierania oczu i próbowania otworzenia oczu by znowu zobaczyæ swego przeciwnik nie przynosz± efektu postanowi³em zaatakowaæ przeciwnika. Lecz najpierw powiedzia³em do niego by us³yszeæ sk±d dobiega jego g³os: Spotka³e¶ mo¿e kogo¶ z mego klanu nie wliczaj±c morderce który zabi³ prawdopodobnie wiêkszo¶æ z mego klanu oraz jego m³odszego brata? Po czym gdy us³ysza³em odpowied¼ podnios³em rêkê w którym trzyma³em tanto do góry by ono wsunê³o mi siê do rêkawa a nastêpnie z³o¿y³em kilka pieczêci by z moich d³oni wystrzeli³y dwa piorunu skierowane w mego rozmówce. (Gufutenka)

2610-300=2310 PCh
Niestety... Odpowied¼ dobiega³a znik±d i zewsz±d. Pioruny uderzy³y w co¶ ³atwopalnego gdy¿ us³ysza³e¶ charakterystyczny d¼wiêk zajêcia ognia.
-Brawo... Dobry pomys³. A je¶³i chodzi o twój klan... Spotykamy wszystkich którzy chodz± po tej ziemi. A dla twojego klanu jeste¶my Bogami ¦mierci.
Zdawszy sobie sprawê, ¿e dalsza walka nie ma sensu postanowi³em skierowaæ siê do wyj¶cia. Bogami ¦mierci nigdy o nich nie s³ysza³em w ¿adnych opowie¶ciach kiedy by³em ma³y ani studiuj±c historie mego klanu. Jeste¶ tu po to by mnie zabiæ czy sprawiæ bym ujrza³ ¶wiat za pomoc± kalejdoskopu? zapyta³em staraj±c siê znale¼æ jak najbli¿ej wyj¶cia. Bym móg³ w przypadku wiêkszego po¿aru udaæ siê do wyj¶cia.
-HM... Nie. Jestem tu po to, zeby poch³on±æ twoja moc. A ty i tak za parê godzin zginiesz. Z g³odu, albo ze zmêczenia i ran.
Postacie odzywa³y siê coraz s³abiej. Zdawa³o ci siê, ze zaraz wszystko odejdzie...
Nie jest dobrze muszê siê udaæ do jakiego¶ medyka lub kogo¶ innego... podobno nowy kage oto jest medykiem trzeba mu z³o¿yæ wizytê. Pomy¶la³em. Po czym po omacku skierowa³em siê w stronê wyj¶cia z gabinetu by dotrzeæ na zewn±trz budynku by tam poszukaæ kogo¶ kto pomo¿e mi dotrzeæ do jakiego¶ medyka. Wychodz±c z gabinetu nie zapomnia³em o mo¿liwym ataku dziwnych istot dlatego te¿ by³em gotowy u¿yæ kawarami by unikaæ ataku lub po prosu zrobiæ unik.
Kiedcy wydawa³o ci siê ju¿, ¿e bezw³adnym cia³em uderzy³e¶ w drzwi zdawa³e¶ sobie sprawê ¿e to zupe³nie co innego... Nie by³± to zwyczajna ¶lepota. Zaczyna³e¶ s³abn±æ, jakby ca³a twoja chakra ucieka³a przez twoje oczodo³y.
[I see you!] jest ¼le... jak tak dalej pójdzie to zginê... ale zaraz ten kole¶ ma jest "zbudowany" ca³y z oczu... dosta³ moje oczy... wiêc jest mi winien jedna parê oczu... Pomy¶la³em po czym zebrawszy resztki moich si³ jaki mi pozosta³y skierowa³em siê w stronê tej istoty staraj±c siê wyczuæ j± pozosta³ymi zmys³ami. Powiedz mi jedn± wa¿n± rzecz maszkaro gdzie znajdê twojego króla, który to rozkaza³ bym straci³ wzrok... A gdy tylko znajdê siê wystarczaj±co blisko tej istoty staram siê wyd³ubaæ tej istocie parê oczu by za ich pomoc± móg³ go pokonaæ oraz tego który go tu wys³a³.
Nikt ci nie odpowiedzia³. Nikogo nie s³ysza³e¶. By³e¶ sam... Czu³e¶ swój pi±ty zmys³. Czu³e¶ tak¿e moc sharingana. Ale nie mog³e¶ ich obudziæ. By³y od ciebie oddzielone czym¶ niematerialnym...
Gdy tylko poczu³em sharingan stara³em siê skupiæ ca³o uwagê na tym uczucie pozwoliæ by mnie przepe³ni³o. Zatraciæ siê w nim chod¼ na moment, nie trwa³o to jednak d³ugo z powodu bariery na która zaraz natrafi³em nie by³a ona niczym mi dot±d znanym a ju¿ tylko ma³y krok dzieli³ mnie od tej mocy. Przesta³em siê szamotaæ po moim gabinecie a usiad³szy na pod³odze staraj±c siê odje¶æ jak najdalej od p³omieni je¿eli one nie wygas³y. Po czym stara³em siê skoncentrowaæ jedynie na barierze jaka mnie oddziela³a od tej mocy czym ona jest i jak mogê j± skruszyæ.
Bram± okaza³e¶ siê ty... Wewn±trz siebie otwar³y ci siê oczy. Zobaczy³e¶ siebie w samurajskiej zbroi z katan± zdobion± czterema ro¿nymi sharinganami - od jednej ³ezki to jakiego¶ dziwnego ca³y czas wiruj±cego wzoru...
U¶miechn±³e¶ siê do siebie.
-Witaj. Postawiono mnie tutaj - tego który najlepiej ciê zna, ¿ebym sam oceni³ czy jeste¶ godny bym zdoby³ najwy¿sza moc naszego klanu.
Stanowscy przed samym sob± nie wiedzia³em co bêdzie mnie czeka³a lecz spokojnie powiedzia³em: Tak wiêc oceñ i podaj mi swój werdykt... Pewnie ta katan i samurajska zbroja na "mnie" to nie przypadek lepiej zachowam ostro¿no¶æ... w koñcu to ja...
Ewidentnie zmiesza³e¶ samego siebie.
-Nie rozumiesz. To nie ja oceniam tylko ty udowadniasz. To nie tak siê odbywa. Znaczy tak mi siê wydaje.
Tak wiêc co mam zrobiæ? Mam z samym sob± walczyæ? Zapyta³em "siebie" stoj±cego na przeciwko nie spuszczaj±c jednak gardy.
-Hmmm... Nie wiem szczerze powiedziawszy. Moze bêdzie to akceptowalne wyj¶cie, ale, de facto, chodzi tylko o udowodnienie swojej warto¶ci a nie tylko si³ bojowej...
Skoro jeste¶ mn± i znasz mnie najlepiej, znasz te¿ pewnie moje ¿ycie. Wiêc przyjrzyj siê jemu dok³adnie i oceñ bo ca³y mój dotychczasowe ¿ycie bêdzie dowodem na to, ¿e zas³uguje na sharingana. Poza tym powiniene¶ znaæ moje my¶li, wiêc bêdziesz wiedzia³ do czego mi pos³u¿y MS Powiedzia³em.
Spojrza³e¶ na siebie badawczo.
-Nie jeszcze nie jestem odpowiednio dobry, ¿eby otrzymaæ Mangekyu Sharingama... Chyba bêdziesz musia³ d³ugo trenowaæ by staæ siê sob±.
Wiesz jakie mamy plany doskonale... Ko¶ci zosta³y rzucone... ju¿ nie ma odwrotu. Potrzebujemy Mangekyu Sharingana bez niego nie osi±gniemy naszego celu... Nie pozwólmy by nasz klan zanik³ musimy go posi±¶æ by przywróciæ jego dawn± ¶wietno¶æ i pozycje. Tak wiêc u¿ycz mi tej mocy... Powiedzia³em.
-Nie, nie jestem jeszcze na to gotowy. Nie powinienem walczyæ o swój klan niszcz±c jego jedyny potencja³ - wzrok. Muszê jeszcze poæwiczyæ i staæ siê silniejszy. A nastêpnym razem gdy zajrzê w g³±b swej duszy muszê byæ gotowy i pewny.
Jestem pewny i gotowy by przyj±æ ten dar. Powiedz mi tylko jeszcze jedna rzecz czy ty jeste¶ jedyn± przeszkod± na drodze do MS? Zapyta³em.
-Yhm. CHyba wyrazi³em siê jasno. Nie przepuszczê ciê jeszcze. Nie nadszed³ twój czas. Musisz staæ siê silniejszy. Nie wygrasz zemn± wierz mi.
Tak wiêc trenuj mnie bym sta³ siê silniejszy by nasz klan odzyska³ dawn± chwa³ê i by nikt ju¿ nigdy nie zniszczy³ naszego klanu !Powiedzia³em podnios³y g³osem.
-Ej, pos³uchaj mnie przyjacielu. Przegrali¶my. Zawiod³e¶. Nie nadajesz siê na w³a¶ciciela Mengekyu Sharingana. To nie jest prezent gwiazdkowy czy dopalacz. To albo cel ¿ycia albo droga ku ¶mierci. Twoim ¿yciowym celem nei jest najwiêksza mocy.
Mo¿e i wygl±dasz jak ja i twierdzisz, ¿e jeste¶ mn± i doskonale mnie znasz ale teraz ju¿ wiem, ¿e jedyne co mamy ze sob± wspólnego to wygl±d. ¦miesz twierdziæ, ¿e zawiod³em bo Mengekyu Sharingana nie by³ moim cele! Moim celem by³o go zdobycie od kiedy tylko dowiedzia³em siê, ¿e Itachi Uchiha za pomoc± niego wymordowa³ mój klan. Wiedzia³em, ¿e bez tej mocy nie dam rady go pokonaæ i choæbym podczas tej walki o¶lep³ z powodu Mengekyu Sharingana lub co gorsza umar³ zawsze d±¿y³em by go posi±¶æ. Twierdzisz, ¿e bêdê traktowa³ go tylko jako dopalacz to tym bardziej ¶wiadczy, ¿e mnie nie znasz i jeste¶ co najwy¿ej mym cieniem nic wiêcej! Powiedzia³em pogardliwe.
Westchn±³e¶ do siebie i przymkn±³e¶ oczy, ukazuj±c minê wiele mówi±c± na temat tych przeklêtych idiotów.
-No dobrze... Jak tak bardzo chcesz, to szukaj tam, gdzie s³oñce zachodzi za czerwonymi chmurami, tego, który posiada moc zmieniania rzeczywisto¶ci. Dziêki niemu odnajdziesz drogê ku Mangekyu Sharingan.
Gdzie s³oñce zachodzi za czerwonymi chmurami? Chmury podczas zachodu przewa¿nie s± czerwone, a ten kto posiada moc zmienia rzeczywisto¶ci to osoba w³adaj±c Genjutsu? Mo¿e udzielisz wiêcej wskazówek. Powiedzia³em.
Spojrza³e¶ na siebie z niesmakiem.
-Sam uwa¿asz, ¿e nie dasz sobie rady... Mogê ci jeszcze tylko powiedzieæ, ¿e ka¿da zagadka ma podwójne dno. I, je¶li nie masz pecha, oba dna mówi± o tym samym lecz odwrotnie.
Dobrze wiêc zaczynajmy przywróæ mnie do poprzedniego stanu, bym móg³ wyruszyæ na poszukiwanie, a mo¿e tutaj mogê je ju¿ zacz±æ.
-Wiesz prawda jest taka, ¿e ja jestem tu po to, ¿eby ci uprzyjemniaæ podró¿ny. No rusz siê cz³owieku znajd¼ sobie drogê do drzwi. Nikt ci jej nie narysuje... Musisz siêskupiæ i zapomnieæ o walce ze wzrokiem. Wyobra¼ sobie jak dotykasz ¶wiata, skup siê na tym jak go s³yszysz i ww±cahj w to jak pachnie.
Przed twoimi zaciemnionymi oczami pojawi³± siê ³aweczka na której usiad³e¶.
-Poganiaæ ciê nei bedê mamy c±³± wieczno¶æ. Pu¶ciæ ci jakie¶ kino akcji?
Wole fantastykê , no ale dobrze daj mi trochê czasu a na pewno mi siê uda. Powiedziawszy to usiad³em na ³awce i postanowi³em pos³uchaæ rady mojej imitacji. Zapomnieæ o walce ze wzrokiem ³atwiej powiedzieæ ni¿ zrobiæ... no nic muszê siê skupiæ i przypomnieæ jak na ostatniej misji musia³em podró¿owaæ po omacku bez mego wzroku tym razem tak samo muszê wytê¿yæ wszystkie pozosta³em i zmys³y by wydostaæ siê st±d.
-Wiesz co - powiedzia³ twój klon - Gadasz w my¶lach. A teraz jeste¶ w twoich my¶lach. Paradoksalnie ja tez jestem jak±¶ tam twoj± my¶l±. Wiêc mo¿e przestañ marudziæ i wzdychaæ a we¼ siê do roboty co? Bo w ten sposób to nigdy nie dope³zniesz na miejsce, ¿ebym móg³ i ja sobie st±d pój¶æ. Wierz mi to naprawdê krêpuj±ce, ¿e muszê tu siedzieæ do momentu kiedy osi±gniesz pe³nie mocy...
Po s³owach jakie us³ysza³em, wzi±³em kilka g³êbszych wdechów by siê uspokoiæ a nastêpnie zacz±æ moj± "podró¿". Siedz±c na ³awce zacz±³em wyobra¿aæ sobie ¶cie¿kê w ¶ród ³±k. Stara³em siê wyczuæ te¿ zapach kwiatów tam rosn±cych a id±c po niej dotykaæ wysok± rosn±cej trawy. Na krañcu tej ¶cie¿ki widaæ by³o czarn± postaæ na tle zachodz±cego s³oñca i czerwonych ob³oków. Powolnym krokiem zmierza³em. Stara³em siê zawrzeæ wszystko co powiedzia³ mi przed chwil± mój irytuj±cy "towarzysz".
Stworzy³e¶ sobie przed oczami ca³kiem mi³y widoczek. By³ trochê nienaturalny ale przecie¿ dopiero zaczyna³e¶ bawiæ siê wybora¼ni±. W koñcu nie wytrzyma³e¶.
-WE¬¯E SIÊ DO ROBOTY A NIE WIDOCZKI WYMY¦LAJ!-hukn±³e¶ sobie do ucha i usiad³e¶ z powrotem na ³aweczce.
-Takie zabawy wpêdzi³y nas do tej op³akanej sytuacji...
Dobra dobra... ale sam wcze¶niej mówi³e¶ ¿e mam siê udaæ do krainy gdzie chmury s± czerwone i tam jest znajduje siê osoba która ma dar mieniania rzeczywisto¶ci... Chwileczkê na chwilê obecn± to ja mogê kremowaæ t± rzeczywisto¶æ Mówi wszy to postanowi³em wykreowaæ drzwi o których ostatnio mówi³ mój wiecznie niezadowolony towarzysz.
Unios³e¶ wymownie oczy ku niebu, a po chwili stworzy³e¶ przy drodze domek z kamienia z ³adnymi drewnianymi drzwiami. Z komina na dachu k³êbi³y siê jasne k³êby dymu.
-Lubisz takie wiejskie widoczki? A wiesz, ¿e tam ni¿ej jest twoje cia³o, prawdopodobnie obola³e, prawdopodobnie g³odne i jak na razie bardzo bardzo samotne bo nawet tutaj mó¿gu nie ma? Zagadki czasem u¿ywaj± porównañ...
Jest czy nie jest chce zobaczyæ co jest w ¶rodku Powiedziawszy to wyobrazi³em sobie, ¿e otwieram drzwi i wchodzê do ¶rodka. A nastêpnie rozgl±dam siê co jest wewn±trz. Mo¿e tworz±c dom stworzy³em te¿ jego wnêtrze, bêd±c nie¶wiadomy tego co robiê. W koñcu dopiero zaczynam zabawê z wyobra¼ni±.
//wiesz, ¿e to co robisz jest bez sensu nie ? Ty siê dra¿nisz ze mn± ?//
Dom okaza³ siê zadziwiaj±co... Dwuwymiarowy. Po otwarciu drzwi zobaczy³e¶ identyczny dom z drugiej strony - z tym, ¿e drzwi otwiera³y siê w drug± stronê. Za domem by³ ten sam krajobraz który stworzy³e¶ poprzednio. Nic siê nie zmieni³o. Nawet wiatr nie wia³. Us³ysza³e¶ chrupanie. Domy¶li³e¶ sobie, ze robisz sobie z siebie ¿arty jedz±c popkorn.
-¦wietny fil-zawo³a³e¶ do siebie-Tylko dekoracje trochê kiepskie...
No dobra koniec tej zabawy! Chce jak najszybciej wróciæ do swego cia³a, ale bez MS siê st±d nie ruszê wiêc skoro nie chcesz spêdziæ tu wieczno¶ci lepiej wska¿ mi drogê! Powiedzia³em do towarzysza.

//staram siê oceniæ jak bardzo cierpliwy jeste¶ //
//Wiesz ¿e ja jestem anielsko cierpliwy mi taki niewinny spamik pod pozorem misji nie szkodzi. A póki siê tobie to nie nudzi to nawet mogê ¶ciemniæ ¿e to misja na MS to oczywi¶cie ¿art, ale pokazuje wa¿na prawdê///

Westchn±³e¶ ciêzko i stan±³e¶ obok siebie. Zamkn±³e¶ oczy i wyci±gn±³e¶ rêkê z wyprostowanym palcem wskazuj±cy przed siebie. Nastêpni zatoczy³e¶ pe³en ko³o. I znowu odsun±³e¶ siê za swoje plecy.
-Wszêdzie i nigdzie. Szukaj tam, gdzie gniew spotyka siê z dobrem
Hmmm... kolejna wskazówka, któr± mo¿na b³êdnie odczytaæ. Pokazujesz, ¿e wróci³em do punktu wyj¶cia albo onacza to nieskoñczono¶æ je¿eli mia³ byæ to w±¿ zjadaj±cy swój ogon. Kolejna zagadam nie maj±ca nic wspólnego ze sob± równie dobrze móg³by¶ powiedzieæ: co mam w kieszeni? Ale dobrze postarajmy siê znale¼æ na ni± odpowied¼. Ale wróæmy do pierwszej wskazówki tym który mo¿e zmieniæ rzeczywisto¶æ na chwile obecna jestem ja b±d¼ ty je¿eli jeste¶ cz±stk± mnie. Pó¼nej wspomnia³e¶ o mym ciele które ostatnio znajdowa³o siê w mym gabinecie i doda³e¶, ¿e jest to porównanie czyli mo¿e to oznaczaæ, ¿e ju¿ nie ¿yje a to jest s±d ostateczny. I tak dobrn±³em do ostatniej twojej ostatniej zagadki na któr± nie znam jeszcze odpowiedzi. ....Ale jak by siê d³u¿ej zastanowiæ to ka¿dy cz³owiek jest z natury dobry, a miejsce w którym gniew spotyka siê z dobrem to mo¿e byæ moje "serce". Czy taka jest odpowied¼ do twej zagadki?

//sorka, ¿e tak d³ugo nie pisa³em ale chodzê na kurs na prawko i to zabiera du¿o czasu poza tym mam przeklêty remont w domu, a komp jest tylko w³±czony by pobieraæ filmy //
-Wiesz co?-zapyta³e¶ sam siebie-Jeste¶ kompletnym idiot±. Ja rozumiem, ¿e czasem najtrudniej jest zsumowaæ koniec równania ale do jasnej cholery po co je wyd³u¿aæ co? I tak ju¿ masz pogmatwany problem, a ty jeszcze w nim mieszasz, miesza, mieszasz i wychodzi spagetii z kapust± i bak³a¿anami w sosie koperkowo-¶liwkowym. S³owem - to co robisz jest bardziej bez sensu ni¿ plucie do zupy. I wierz mi plucie to nie najgorsze co przysz³o mi na my¶l. Raczej to z drugiej strony. A i to tylko u³amek.
"Ka¿da zagadka ma podwójne dno"... teraz chyba ju¿ to poj±³em... Chodzi³o mi o to i¿ "gdzie s³oñce zachodzi za czerwonymi chmurami, tego, który posiada moc zmieniania rzeczywisto¶ci" nie chodzi³o tu wcale o zachód s³oñca a wschód. Czerwone chmury nie musz± byæ na niebie a znajduj± siê na p³aszczu Akatsuki... wiêc mam udaæ siê do nich... A wiêc w drogê... <NMM>
Podchodzê do drzwi i pukam w weñ. Nadal mnie mdli³o wiêc zapuka³em tak jakby nog±. Czekam, a¿ kto¶ mi otworzy, bo ba³em siê pobrudziæ drzwi.

Dodane po 1 godzinach 13 minutach:

Zmêczony staniem i lepszym humorem poniewa¿ brzuch przesta³ boleæ. Ruszy³em w stronê domu. Zastanawiaj±c siê.
Ten Kage to chyba jaja sobie robi. Jego zadaniem jest broniæ wioski a nie na alkoholowe imprezy ³aziæ.
[NMM]