grueneberg
Wesz³a do pokoju i zasiad³a za biurkiem.
Dodane po 16 godzinach 12 minutach:
Podnios³a siê powoli, gdy¿ nie lubi³a oficjalnych czynno¶ci, zw³aszcza gdy by³y one nudne. Podesz³a do rega³u my¶l±c, ¿e czas przydzieliæ jakie¶ misje.
Dodane po 6 minutach:
Wysz³a.
NMM
Klon pojawil sie znikad i zostawil karteczke.."Pokaz sie jakl najszybciej w moim gabinecie" po czym klon zniknal.
Wesz³a do pokoju. Wiadomo¶æ od razu rzuci³a siê jej w oczy. Przebieg³a tre¶æ wzrokiem i wysz³a.
NMM
Wesz³a do gabinetu i rozejrza³a siê. ¯adnych wiadomo¶ci i czyich Klonów. ¯ycie jej organizacji tak jakby zawiesi³o siê w chwili, gdy pokona³a Amy. Mia³± nadziejê, ¿e ta blondie zechce siê zem¶ciæ, bo ona nie zamierza siê do koñca ¿ycia nudziæ.
Dodane po 5 godzinach 33 minutach:
Wysz³a, poniewa¿ znudzi³o jej siê bezsensowne siedzenie w pustym gabinecie.
NMM
Wesz³a do gabinetu, tradycyjnie od razu zasiadaj±c za biurkiem.
Przychodzê i stajê przed drzwiami my¶l±c o czym¶.
Pukam do drzwi i czekam,mo¿e mi kto¶ otworzy - powiedzia³em sam do siebie.
Wsta³a i otworzy³a drzwi.
- A to ty... - mruknê³a - Wychodzê teraz... Nie bêdzie mnie przez d³u¿szy czas - oznajmi³a beznamiêtnie i wysz³a.
NMM.
Ehhhh...To co ja teraz bêdê robi³ - powiedzia³ sam do siebie.
No nic pójdê poszukaæ mo¿e kogo¶ z Aka - powiedzia³ i wyszed³.
<NMM>
Wchodzê do swojego (ju¿) gabinetu.Siadam przy biurku i zaczynam przegl±daæ jakie¶ papiery.Znalaz³em tam nawet papiery z mojej misji...Zacz±³em czytaæ...
Biegnie korytarzem i nagle zauwa¿a drzwi z napisem GABINET LIDERA wyj±³ kunaj z kieszonki na broñ i wpad³ do ¶rodka rzucaj±c jednocze¶nie kunaj w osobê siedz±c± z biurkiem lecz kiedy dostrzeg³ ¿e to Ichigo to nie rzuca³ kunaja tylko go schowa³ tam sk±d go wyj±³.
-Ach to ty s³uchaj sory ¿e tak wpadam ale chcia³bym wst±piæ do twojej organizacji-powiedzia³ otwarcie
Z chêci± ciê przyjmê,jeste¶ bardzo dobry a przydadz± nam siê dobrzy ludzie.Za ka¿d± osobê któr± w³±czysz do naszej organizacji (Na fabule) to zostaniesz wynagrodzony - powiedzia³ do Akimoto.
Kiedy us³ysza³ s³owa Ichigo to na jego twarzy pojawi³ siê u¶miech..."He he dobrze ¿e tu przyszy³em"...Uk³oni³ siê z wyrazem szacunku i rzek³ :
-Wiêc kto jest liderem poniewa¿ chcê siê u niego zadeklarowaæ ¿eby mnie przyj±³?-spyta³
Ja jestem liderem,inaczej bym ciê nie móg³ przyj±æ - powiedzia³ ¶miej±c siê na g³os...
Zdziwi³ siê kiedy us³ysza³ ¿e Ichigo jest liderem.
-My¶la³em ¿e kto¶ inny to lider-powiedzia³ ze zdziwion± min±
-Wiêc mówisz ¿e jestem oficjalnym cz³onkiem SO?-spyta³ dla pewno¶ci
Tak od dzi¶ zaczynasz,nied³ugo zlecê ci jak±¶ misjê,ale na razie nie mam ¿adnych - powiedzia³.Id¼ i zajmij sobie jak±¶ kwaterê (Kwatery cz³onków) i przypominam ¿e ka¿dego kogo przyprowadzisz do mnie by do³±czy³ do organizacji to zostaniesz wynagrodzony,a teraz id¼ zajmij siê czym¶ - powiedzia³ i wsta³,zacz±³ i¶æ w stronê drzwi...
Akimoto uradowa³ siê jeszcze bardziej i rzek³ do id±cego Ichigo
-Dziêkuje Liderze bêdê pamiêta³ o rekrutacji-powiedzia³ normalnym tonem
Wiem ¿e dasz z siebie wszystko i na misjach jeszcze wiêcej,idê teraz poszukaæ jaki¶ dobrych ludzi do naszej organizacji - powiedzia³ i wyszed³.
NMM
Lee zamy¶li³ siê trochê a po chwili zauwa¿y³ ¿e Ichigo wyszed³..."Fajnie ¿e mnie przyj±³ no có¿ bêdê musia³ siê wykazaæ"...Wyszed³ po chwili.
<NMM>
Po d³ugiej podró¿y przyby³ z hisae do gabinetu lidera i czeka³ a¿ Ichigo obej¿y zwerbowanego przez niego cz³onka.
Bieg³ korytarzem i wszed³ przez drzwi do gabinetu lidera.Z u¶miechem na twarzy zaczyna co¶ mówiæ lecz kiedy zauwa¿y³ to zamkn±³ usta tak ¿e jedynie mo¿na by³o us³yszeæ Lide..."Kim oni s±"...Stan±³ niepewni i w razie czego by³ gotów do ataku czy obrony.
-Kim jeste¶cie?-spyta³ po chwili milczenia
Hisae uk³oni³a siê.
-Witaj.Jestem Hisae Aizawa.Akolito przekona³ mnie do waszej organizacji.-odpowiedzia³a i u¶miechnê³a siê.
Wchodzê,zauwa¿am Akimoto,Akolito i nie znan± mi dziewczynê...Zmierzam w stronê swojego biurka,siadam na krze¶le i mówiê do Akolito i Akimoto - rozumiem ¿e który¶ z was przyprowadzi³ nowego cz³onka,który z was? - spyta³ a na jego twarzy zago¶ci³ u¶miech.
-Kurosaki to jest moja kole¿anka Hisae-odpowiedzia³ Akolito.-To o niej ci mówi³em-powiedzia³ z u¶miechem.
Dobrze,potrzebujemy nowych cz³onków,id¼cie sobie poszukaæ jakiego¶ zajêcia,a ty Hisae zostañ na chwilê powiem ci wszystko co i jak - powiedzia³.
Akolito szybko wyszed³.
NMM
Akimoto zrobi³ dziwn± minê kiedy Ichigo kaza³ mu wyj¶æ..."A mia³em do niego sprawê no trudno musi poczekaæ"...Wyszed³ bez s³owa z pokoju zostawiaj±c Ichigo sam na sam z nieznajom±.
<NMM>
Dobra od mnie tyle - Za ka¿dego nowego cz³onka którego przyprowadzisz do mnie (musisz pogadaæ z nim na fabule) bêdziesz wynagrodzona,co to ja tam mia³em jeszcze powiedzieæ? - spyta³ i zrobi³ dziwn± minê.To tyle nied³ugo byæ mo¿e bêdziemy mieli wa¿n± misjê wiêc ludzie s± nam potrzebni - powiedzia³.
-Okej zrozumia³am.-odpowiedzia³a.Sk³oni³a siê lekko.
-Mogê odej¶æ?
Spojrza³a na Kurosaki z wyczekiwaniem w oczach.U¶miechnê³a siê jak zwykle lekko.
Ju¿ mi siê podobasz - powiedzia³,wsta³ i podszed³ do niej...
Przynajmniej mówisz mi po imieniu,bo nie lubiê jak kto¶ mówi do mnie "liderze",tak mo¿esz ju¿ wyj¶æ,zreszt± ja te¿ ju¿ idê - powiedzia³ i wyszed³ z gabinetu.
NMM
U¶miechnê³a siê chytrze i wysz³a z gabinetu.
NMM
Przyszed³ i sprawdzi³ czy ktos jest.Niestety by³ sam wiêc wyszed³.
<NMM>
Przychodzê,a z mn± Akimoto,podchodzê do biurka i mówiê - nied³ugo przyjdzie tutaj ten cz³owiek,bo powiedzia³em mu ¿e jak bêdê to kogo¶ znajdê.Otwiera szufladê i wyci±ga jakie¶ papiery,s±! - krzykn±³,przedmiot jaki on ma to jaka¶ bardzo cenna statuetka,ma j± dostarczyæ za góry ¿eby potem pop³ynê³a jakim¶ statkiem na drug± stronê morza do muzeum,jest bardzo stara wiêc ³atwo mo¿na j± rozkruszyæ,du¿o p³aci ten cz³owiek wiêc mo¿na przyj±æ misjê - powiedzia³ do Akimoto.
Wchodzê za Ichigo i s³ucham co mówi mi o misji po chwili mówiê -Czy móg³bym zobaczyæ t± kartkê z misj±?-spyta³ powa¿nie
Pewnie - powiedzia³ i usiad³ na krze¶le.Oto ona - przysun±³ kartkê na biurku w stronê Akimoto.
Przybli¿y³ siê do biurka i wzi±³ kartkê podsuwaj±c j± do nosa.Uwa¿nie przeczyta³ 3 razy tekst a po chwili odda³ kartkê -Ciekawe czy natrafi± siê przeciwnicy?-spyta³ sam siebie -A czy ty te¿ idziesz?-spyta³ tym razem Ichigo
Nie,poradzisz sobie to po co ci jeszcze kto¶? - spyta³ i nagle drzwi do gabinetu siê otwieraj±,do pomieszczenia wchodzi,¶redniego wzrostu,stary cz³owiek z sznurem w pasie i w starym ubraniu.Czy kto¶ ju¿ mnie mo¿e odeskortowaæ za te góry? - spyta³ i zrobi³ minê jak by mu siê nic nie chcia³o robiæ...
- Tak - odpowiedzia³ Ichigo.
- To jest Akimoto Lee,bêdzie twoim ochroniarzem w drodze - powiedzia³ do starca.
Odwróci³em siê zaraz po s³owach starca -Jestem Akimoto Lee gdzie jest przedmiot misji-mówi³ z szacunkiem do starszej osoby
Tu w mojej torbie - powiedzia³ i ¶cisn±³ torbê w rêkach.
Tylko nie my¶l sobie ¿e ci dam j±,mo¿esz mnie równie dobrze okra¶æ - powiedzia³ nieufnym g³osem.
Jak pan woli choæ u mnie by³aby bezpieczniejsza wiêc przez jakie góry mam pana eskortowaæ i do jakiego miejsca-powiedzia³ ciep³ym g³osem
Przez góry w kraju ziemi,potem dotrzemy do przystani gdzie bêdzie na mnie czeka³ statek,nie zaprzeczam te¿ ¿e bandyci mog± pó¼niej zaatakowaæ statek,ale s±dzê ¿e nie - powiedzia³.
- To kiedy ruszamy? - spyta³.
-Za mn±-powiedzia³ i nie czekaj±c na to co powie lider wyszed³ z gabinetu
<NMM>
Staruszek poszed³ za Akimoto.
Powodzenia! - krzykn±³ Ichigo na po¿egnanie...
Dodane po 40 minutach:
Nagle Ichigo us³ysza³ kroki na korytarzu,wsta³ z krzes³a,wyj±³ kunai i wyszed³ na korytarz.
NMM
Wszed³ do swojego gabinetu ca³y zdyszany i rzuci³ siê na sofê...
Wesz³a do gabinetu Kurosakiego.
- Dzieñ dobry - przywita³a go uprzejmie, kiwaj±c g³ow±.
Spjrza³ siê na dziewczynê...
- Kim jeste¶? - spyta³.
- Jestem Tsuyo, Gejsza - przedstawi³a siê krótko, podchodz±c do ch³opaka.
Tsuyo? Jej imiê trochê przypomina Tayuya i nawet jest podobna do Tayuyi - pomy¶la³.
- Czego chcesz? - spyta³ otwarcie, patrz±c jej w oczy.
- Nic szczególnego - powiedzia³a cicho, kryj±c d³onie w rêkawach kimono.
- Przypominasz nieco tak± jedn± osobê, Tayuyê - powiedzia³.
- Znasz j± mo¿e?
- By³am ni±, ale siê zmieni³am... - odpowiedzia³a wymijaj±co.
Co?! To ty?! - krzykn±³.
Jeste¶ bardzo inna - powiedzia³ wytrzeszczaj±c w ni± oczy...
- Tylko g³upcy siê nie zmieniaj± - odpar³a dumnie, lecz uprzejmie, jak przysta³o na Gejszê. W±¿ ukryty w jej rêkawie zasycza³ cicho, jakby by³ przeciwny zamiarom Tsuyo.
Do drzwi zapuka³a Hisae.Czeka³a a¿ jej lider pozwoli wej¶æ.By³a cierpliwa.Do pewnego czasu...
Kto¶ puka - powiedzia³ i poszed³ wolnym krokiem w stronê drzwi przechodz±c obok dawnej Tayuyi...
Podszed³ do drzwi i otworzy³ je...
- A, to ty - powiedzia³ lekko przygnêbionym g³osem.
- Czego chcesz? - spyta³.
Do Gabinetu bez pytanie wchodzi ostatni cz³onek klanu Akimoto.Widz±c ¿e lider jest nieobecny siada na sofie lub na czym innym i czeka na niego.
Wchodzi z powrotem i widzi Akimoto.
- Misja skoñczona? - spyta³ i usiad³ na swoim krze¶le przy biurku.
Wsta³ z lekkim trudem i odpowiedzia³ po¶piesznie:
-Tak skoñczona choæ ³atwo nie by³o czy móg³bym dostaæ wynagrodzenie-spyta³ pocieraj±c krwawi±ce ranny
Twoje wynagrodzenie to 400Y / 80 Pch / + 8 do rozdysponowania.
// Napisz w wynagrodzeniu ¿eby ci je przyznali\\
Je¿eli to tyle, to pozwolisz - powiedzia³ wsta³ z krzes³a i skierowa³ siê w stronê dzrwi.
Do zobaczenia - powiedzia³ wychodz±c z pokoju.
NMM
Wychodzi chwiejnym krokiem zaraz po liderze.
NMM
Wchodzê do gabinetu i siadam za biurkiem. Biorê jaki¶ zwój i zaczynam go czytaæ.
Zapuka³am do Gabimnetu Lidera poniewaz s³ysza³am , zê jest nowy
- Wchodziæ- krzykn±³em. (mam maskê i p³aszcz na dobie)
Wesz³am znudzona do ¶rodka i spojrza³am na Lidera równie¿ znudzonym wzrokiem...
- Konnichi wa , ja tak chcia³am tylko siê przwitaæ i poznaæ nowego Lidera...- doda³am
-Witam powiedzia³em do dziewczyny. Nazywam siê Michimoto. A ty? Jak siê nazywasz i ile czasu nale¿ysz do SO?- pwoiedzia³em
Zrobi³±m wielkie oczy s³ysz±c imiê Lidera
- Michi....a TY co tu robisz...kuzynki nawet w³asnej nie poznajesz je³opie ? - spyta³am znudzona
Spojrza³em siê zdziwiony na dziewczynê. - Nie kojarzê, mo¿esz mis iê przedstawiæ?- powiedzia³em do dziewczyny
Spojrza³am na NIego podnosz±c brew do góry,
- Mitsuko Kawarimi krecie niedorozwiniêty... - powiedzia³am
- A...Ato ty! Co ciê tutaj sprowadza...znaczy do SO. Jak ja ciê dawno nie widzia³em- powiedzia³em zdejmuj±c maskê.
- Dosz³±m do SO...mnie to jako¶ nie cieszy , zê Ciê widzê...dziwne... - powiedzia³am opierajaæ siê o drzwi
- Czy ja powiedzia³em, ¿e siê cieszê?- powiedzia³em patrz±c w oczy kuzynki.
- Nie...i zapewne tak nie jest...widzê ¿e¶ Liderem SO....nie pwoiem...jestem zaskocozna ...co za kretyn obsadzi³ Ciebie na to stanowisko... - odpar³am
- Bardzo mi mi³o, ¿e tak o mnie my¶lisz...Co u twoich rodziców s³ychaæ? Uaktywni³a¶ ju¿ Tsushigan?- zapyta³em dziewczyny z u¶miechem na twarzy.
- Rodzice nie ¿yj±....a Tsushigan...mam ma³e problemy z nim....- powiedzia³am ze spokojem
- U mnie te¿ nikt nie ¿yje. Zabili, a raczej zabi³ wszystkich wraz z Kitsin±.- powiedzia³em spokojnym g³osem
Przyjrza³am mu siê uwa¿nie
- Nie powiem , ¿e wspó³czuje bo to s± tylko zbêdne g³upie s³owa...a co do moich rodziców...to ja sama ich zabi³am...- odpar³am nadal ze spokojem
- Widzê, ¿e jeste¶ bezwzglêdna. To dobrze. A teraz powiedz mi jak tam ¿ycia, gdzie siê podziewa³a¶ przez te lata?- zapyta³em
- Jestem sob± po prostu....a ¿ycie...chodzi³am tu i tam...tak jako¶ wys¿³o , ¿ê dosz³am tutaj... - odpar³am
- Mi³o mi to s³yszeæ, ja te¿ b³±ka³em siê z Kuso do Ame z Ame do Konohy, a¿....w koñcu trafi³em tutaj...- odpar³em
- Do KOnohy ? Do tej dziury pe³nej mi³o¶ci i dobroci...biedny jeste¶...kogo tam spotka³e¶...pewnei zmiêk³o Ci serce... - odpar³am niezadowolona
- By³em tam i mogê przyznaæ, ze serce mi zmiêk³o...Ale wróci³em do siebie. Jestem teraz bezwzglêdny. Nie waha³bym siê zabiæ ciebie. Ale no có¿. Mi³o mi, ¿e jeste¶ - pwoiedzia³em
- Mnie by¶ zapewne zabi³...i mnie to jako¶ nie obchodzi...mozesz mnie zbaiæ...nie zale¿y mi na ¿yciu...nie mam dla kogo ¿yæ...jedyne dla kogo ¿yjê to dla obietnicy któr± z³o¿y³am Twojej ¶w pamiêci matce...powiedzia³a , ¿e mam jej obiecaæ , ¿e nie pozwolê ¿eby Ci siê cos sta³o...to te¿ czyniê... - odpar³am
Spojrza³em obojêtnym wzrokiem, wygl±da³em jak bym nie mia³ ¿adnych uczuæ. - Tak wiêc moja matka troszczy³a siê o mnie. Pierwsze s³yszê...- powiedzia³em do dziewczyny
- Widocznie jej ostatni± wol± by³o abym nie straci³± sensu ¿ycia....abym mia³a jaki¶ cel w ¿yciu i bym nie straci³a swojego istnienia...wiesz dobrze , ¿e mnie rozpieszcza³a... - odpar³am niezadowolona
-Jasne jeszcze bardziej ni¿ mnie i Kitsinê. Lubi³em twoich rodziców, czemu ich zabi³a¶?- zapyta³em pewnym g³osem
- Byli dla mnie tylko przeszkod±...zreszt±...oni mnie nienawidzili za to jaka jestem... - odpar³am patrz±c w ¶cianê
- Mo¿e pójdziemy co¶ zje¶æ? G³odny jestem, niedawno wróci³em z misji...- powiedzia³em
-Mo¿emy gdzie¶ pój¶æ... - odpar³am
Tak wiêc chod¼my.
= Prowad¼ w takim razie... - odpar³am
Wychodzê z gabinetu patrz±c na dziewczynê, czy za mn± idzie <NMM>
Wysz³±m za nim znudzona
<NMM>
Klon wchodzi do gabinetu i siada za biurkiem.
Wchodzê do gabinetu i siadam za biurkiem. Klon znika, a ja po³o¿y³em nogi na biurku i zacz±³em czytaæ zwój.
Wychodzê z gabinetu. <NMM>
Do gabinetu wlecia³ ptak z odpowiedzi±
Kod: Nasza organizacja zajmuje siê pomaganiem wioskom i organizacjom z którymi mamy sojusz .....có¿...sojusz z SO bardzo by nam odpowiada³....jestem bardzo za...czy spotkanie co do warunków sojuszu jest potrzebny jestem otwarta na propozycje
Liderka KNH Minako Kurosaki
Wszed³em do gabinetu i zobaczy³em Morphine z odpowiedzi±.- Minako? Ojojojoj, bêdzie niedobrze....- powiedzia³em po czym napisa³em odpowied¼ i summon polecia³ do KNH
Ptak dostarczy³ wiadomo¶æ
Odpowiada mi to miejsce...jednak jako , ¿ê jestem trochê zajêta...o ewentualne spotkanie proszê siê ubiegaæ w najbli¿szych dniach
Wychodzê z gabinetu.<NMM>
Wchodzê do gabinetu i siadam na fotelu. Zdejmujê maskê i k³adê j± na biurku. W razie jak kto¶ by wszed³ szybko j± zak³adam, ¿eby nie zobaczy³ mojej twarzy.
Dodane po 9 minutach:
Nagle przypomnia³o mi siê co mia³em zrobiæ. Zrobi³em klona i wys³a³em go do Konohy. Ten zrobi³ Hiraishin no Jutsu i znikn±³.
Wszed³ do biura.
- Dobra cz³owieczku, mam sprawê... albo organizacjia podlega
Kumo, albo co¶ ci siê stanie... wybieraj. - powiedzia³ do siedz±cego na fotelu lidera m³odzieñca ( w swoim wieku )
Przed wej¶ciem Kiomota do gabinetu na³o¿y³em maskê. - Ah....Czego znowu kto¶ chce? Czego potrzebujesz?- zapyta³em zak³adaj±c nogi na biurko
-YYyyy g³uchy jeste¶.... chcê aby SO by³o mi podleg³e, je¿eli nie to co¶ ci zrobiê, albo nie najpierw wezmê sercê a pó¼niej co¶ ci zrobiê. - powiedzia³ ze zdenerwowaniem my¶l±c ¿e kole¶ za biurkiem go lekcewa¿y na wszelki wypadek atywowa³
Hougou Kajuu Henge no Jutsu, teraz nie ma ¿adnych organów wewnêtrzynych co daje mu praktyczn± nie¶miertelno¶æ.
- No dobra mo¿e pogadamy inaczej. Kokuangyou no Jutsu - powiedzia³, //pod wp³ywem tego jutsu nic nie widzisz tylko bezkresn± ciemno¶æ uwoniæ mo¿esz siê tylko Kyouten Chiten którego nie masz// // p.s chcê tylko rozmawiaæ chyba ¿e koniecznie chcesz siê biæ //
Podszed³em bli¿ej do Michimoto który widzi tylko ciemno¶æ i prawdopodobie jest zdziwiony.
- To jak walka czy podleg³o¶æ Kumo, co wybierasz? - spyta³êm
Aktywowa³em pieczêæ do poziomu CS1. Nie musimy walczyæ. Porozmawiajmy o tym jak cz³owiek z cz³owiekiem....Z innymi organizacjami te¿ tak zawar³e¶ sojusz?-zapyta³em wstaj±c. Czu³em, ¿e Kiomoto jest blisko.
- Ty chyba nie jeste¶ zbyt m±dry, nie sojusz tylko wy podlegacie mi. Rozumiesz ja naprawdê nie mam czasu ¿eby walczyæ dlatego albo wykonujecie moje polecenia albo was poobijam. - powiedzia³em zirytowany.
// Michimoto mo¿e czytaj uwa¿nie moje posty co? //
- Ty chyba sobie ze mnie ¿artujesz. SO nie bêdzie podlegaæ nikomu. Co najwy¿ej mo¿emy zawi±zaæ rozum, ale nic wiêcej. Uaktywni³em moje KG. W pomieszczeniu zaczê³y zapalaæ siê ma³e p³omyki.
- Dobrze wiêc wyjd¼my gdzie¶, ¿eby by³o wiêcej miejsca. Hougou Kemono no Jutsu - powiedzia³em z moich pleców wysz³y dwie skrzydlate bestie.
- Moja bestia zabierze cie tam gdzie bêdziemy walczyæ
zaufaj mi walczê honorowo i moja bestia nic ci nie zrobi. - doda³em a moja betia zarzuci³a sobie na plecy Michimoto i odlecia³a a ja na drugiej bestii zrobi³em to samo.
<nie ma mnie i Michimoto> // serio nie mia³em zamiaru siê biæ chcia³em mieæ SO jak Orochimaru a teraz siê cieszê bo sprawdzê siê z CS'owcem // // walczymy gdzie¶ w puszczy osaka tam bêdzie mój ostatni post bêdziesz wiedzia³ gdzie //
wchodze bez pukania siadam na krze¶le i czekam na lidera....
Wchodzê do gabinetu i zastajê tam Koki'ego. - Witam Koki ...- powiedzia³em
Witam Liderze-powiedzia³em...-mie masz moze dla mnie jakiego¶ specjalnego zadania...albo jakiej¶ ciep³ej posdaki
- Mam... Zostajesz teraz Liderem SO...- powiedzia³em znikaj±c. <NMM>
CO...-zapyta³em zaskoczony...nadal siedzia³em jak wcze¶niej....
Nadal pod wielkim wrazeniem siadam z biurkiem ...
po przejrzeniu papierów nieco zawiedziony wychodze z gabinetu....
[nmm]
Wchodzê,lecz nie zastajê lidera, siadam wiêc na krze¶le i czekam ..
Pojawiam siê w gabinecie nie zaówa¿am mojego go¶cia wiêc po prostu siadam sobie za biurkiem i zajmujê siê swoj± prac±....
- oo Witam liderze, nie wiedzia³em ¿e jestem taki dobry w kamufla¿u ..
Wyrwany z zamy¶lenia patrzê na przypysza....
-Móg³by¶ siê przedstawiæ-zapyta³em...
- O przepraszam, nie przedstawi³em siê, nazywam siê Tetsu, chcia³em do³±czyæ do organizacji..
Przecierz ju¿ to zrobi³e¶-powiedzia³em patrz±c na rozmówæ
owszem ale wola³bym us³yszeæ to oficjalnie od lidera
u¶miecham siê mówi±c te s³owa ...
Tak wiêc witaj w SO...-powiedzia³em...a teraz twoje zadanie...id¼ i poszukaj nowych cz³onków do SO-powiedzia³em...
no wiêc poniewa¿ mój rozmówca nic nie mówi³ wyszed³em z gabinetu pozostawiaj±c go samego
[nmm]
Trawi±c jeszcze s³owa lidera, wychodzê z biura
<nmm>
Wchodz±c do swojego biura, podszed³ do okna otworzy³ je i siada za biurkiem wype³niaj±c jakie¶ dokumenty. Po skoñczeniu bierze ksi±¿kê z szafki i zaczyna j± czytaæ.
Po ciê¿kim dniu Sakon z bratem udaj± siê do swojego Apartamentu.
NMM
Sakon otwiera drzwi omija stra¿ników przy drzwiach. Zadowolony zamyka drzwi. Papiery które widzi na biurku bierze do rêki zaczyna czytaæ. Po skoñczeniu siada i zaczyna je wype³niaæ.
Po skoñczeniu Sakon udaje siê do swojego apartamentu.
-Gdzie ona jest?-pyta siebie ninja.
NMM
-Pozwól, ¿e bêdê szed³ pierwszy, nie mo¿e ci siê nic staæ. Najwy¿ej ja oberwê... - Ruszy³em korytarzem. Uwa¿a³em na ka¿dy swój krok. W miêdzyczasie na³o¿y³em kawarimi no jutsu na siebie. Szli¶my i szli¶my, ale nikogo nie by³o. ¯adnych pu³apek, stra¿y, zupe³nie nic. "Czy¿by wiedzieli o naszej obecno¶ci? ". Zacz±³em coraz to ostro¿niej stawiaæ kroki. Wreszcie dotar³em do drewnianych drzwi, na nich by³o napisane gabinet lidera.
-Pozwolisz..? - nie czekaj±c na odpowied¼ skupi³em chakrê wokó³ mojej reki i u¿y³em chakra no mesu. Nastêpnie uderzy³em z ca³ej si³y drzwi, które po tym wylecia³y prosto na ¶cianê w pomieszczeniu. Pokój by³ pusty.
-To jest bardzo dziwne panie, nikogo tu nie ma.. zero ¶ladów po Tayuyi. Heh.. Tym lepiej dla nas.- Zacz±³em przegl±daæ biurko lidera.Znalaz³em w nich papiery dotycz±ce budowy tego budynku, zaciekawi³y mnie i pokaza³em je Orochimaru.
Szed³em za Kabuto.W miedzy czasie na³o¿y³em na siebie kawarimi on jutsu.Kiedy szli¶my korytarzem to nie natkali¶my ¿adnych pu³apek ani nikogo nie spotkali¶my.Widocznie gdzie¶ ich wywia³o.Kiedy Kabuto rozwali³ drzwi to wszed³em za nim do ¶rodka.Kabuto wrêczy³ mi dokumenty dotycz±ce budynku.
-Bardzo dobrze Kabuto,przeszukaj cale pomieszczenie mo¿e znajdziesz jeszcze co¶ interesuj±cego.
Rozgl±da³em siê po pomieszczeniu.
Wiec to jest pomieszczenie lidera.Dziwne ze opuszcza je i nie zostawia ¿adnej stra¿y.Widaæ ¿e jest niekompetentny.
-Dobrze panie- po tym zacz±³em szukaæ jaki¶ ukrytych pomieszczeñ, wej¶æ, pó³ek, lecz nic nie znalaz³em.
- Chyba tutaj nic nie ma, tak samo nikt siê nie zjawia, chyba wszyscy jak siê dowiedzieli ,¿e ¿yjesz panie to pouciekali... znowu przejmujesz organizacjê - Po wypowiedzeniu tych s³ów ukl±k³em na prawe kolanu i spu¶ci³em g³owê. Odda³em pok³on nowemu liderowi organizacji. Nastêpnie zapyta³em:
- Jakie bêd± kolejne rozkazy panie? Jaka bêdzie moja funkcja? Czym siê teraz zajmiemy? Jaki bêdzie cel organizacji? Jak bêdzie wygl±da³o przyjmowanie nowych cz³onków?- Wiele pytañ, na które chcia³em otrzymaæ odpowied¼. Czeka³em klêcz±c.
Na moje twarzy pojawi³ siê z³owrogi u¶miech.Po czym powiedzia³em z wielkim podekscytowaniem
-Zgadza siê Kabuto,wszyscy uciekli.
Podszed³em do biurka i usiad³em po czym powiedzia³em
-Kolejnym zadaniem bêdzie zrzeszanie nowych cz³onków.Musz± to byæ ludzie wyj±tkowo utalentowani. Ka¿dy cz³onek musi przyrzec mi bezgraniczne pos³uszeñstwo.Ciebie Kabuto mianuje moim zastêpca.W razie gdyby mnie nie by³o to ty pe³nisz funkcjê lidera organizacji.Naszym g³ównym celem jest na razie wzmocnienie naszej organizacji.Jak nam siê to uda to wyznaczê nowe zadania i cele organizacji.ka¿dy cz³onek bêdzie musia³ przej¶æ test sprawdzaj±cy.Je¶li go przejdzie to przyjmê go pod nasze szeregi.
- Rozumiem panie, jak zwykle masz racjê. wiadomo, ¿e musimy rosn±æ w si³ê, zw³aszcza jak jest nas na razie tak ma³o, musimy stanowiæ potêgê na ¶wiecie.- Po tym mia³em wstaæ, jednak zobaczy³em jeszcze jak±¶ kartkê pomiêdzy dwoma deskami pod³ogi, wyci±gn±³em j± i okaza³o siê, ¿e to lista by³ych cz³onków SO ,którzy obecnie zdradzili je. Pokaza³em od razu to mojemu panu. " Oczywi¶cie robi³em to nie bez powodu, kolejne g³owy do stracenia i wiêcej cia³ dla mnie". Nastêpnie ruszy³em w stronê siedziby Kage Oto. Szed³em za lordem Orochimaru. <NMM>
-Bardzo dobrze rozumujesz Kabuto.Musimy udaæ siê do Otokage i porozmawiaæ z ni± o szpiegu który pracuje dla niej.Musimy wydostaæ od niego jak najwiêcej wiadomo¶ci o naszym najwiêkszym wrogu.
Po tych s³owach wsta³em z fotela na którym siedzia³em i zacz±³em zmierzaæ ku wyj¶cia gdy nagle Kabuto poda³ mi jak±¶ listê.By³a to lista by³ych cz³onków SO.
-Bardzo dobrze ¿e j± znalaz³e¶.Wszyscy ci co opu¶cili t± organizacjê musz± zginaæ.Po tych s³owach opu¶ci³em mój gabinet.
<NMM>
Dotarli¶my ponownie do siedziby SO. Wszed³em do gabinetu, uchylaj±c drzwi. po³o¿y³em akta na biurku. Poczeka³em, a¿ wejdzie Orochimaru i zacz±³em mówiæ.
- Jak zwykle myszki pl±cz± siê tam gdzie nie trzeba. Nie¼le za³atwili¶my tych cieniasów z Anbu, nie s±dzisz panie? Niestety ta g³upia dziewczyna nie odpowiedzia³a nam na pytania. Teraz bêdziemy musieli porwaæ jak±¶ osobê z klanu Sabataya. To nie powinno byæ dla nas trudne. Czym siê zajmiemy jeszcze panie? Nasze listy goñcze pewnie nied³ugo bêd± wisieæ ju¿ w Oto. Jakie s± twoje polecania?- Poprawi³em swoje okulary i czeka³em na odpowied¼.
Kiedy uda³o mi siê dotrzeæ do kryjówki to wszed³em do gabinetu i usiad³em na fotelu przed biurkiem.Po wypowiedzi Kabuto powiedzia³em
-Zgadzam siê z tob±.To nie by³ zbyt silny przeciwnik.Nie móg³ siê równaæ z nasz± si³a.
W moich oczach by³o widaæ podekscytowani.By³em bardzo zadowolony z tego co zrobi³em.Po czym doda³em
-Nastêpnym naszym zadaniem bêdzie udaæ siê do Kiri i porwaæ kogo¶ z klanu Sabataya i zmusiæ go do przeczytania tych notek.Musimy zrobiæ to dyskretnie i pod przebraniem tak aby nikt nas nie rozpozna³.Pó¼niej mo¿e odwiedzimy nasza przyjació³kê Nanao.
Na mojej twarzy pojawi³ siê z³owrogi u¶miech.
Us³yszeli¶cie jaki¶ szelest w korytarzu którym weszli¶cie do gabinetu. Brzmia³o to niczym szczura ale jaki¶ wiêkszy, musia³ byæ wielko¶ci kota by tak ha³asowaæ. Czy¿by to go¶cie z Oto wpadli z wizyt±? A mo¿e to tylko jakie¶ g³upie zwierze... ? ? ?
- Masz racjê- Odpowiedzia³em kiwaj±c g³ow±. W tym czasie us³ysza³em jakie¶ ruchy na zewn±trz.
- Orochimaru, chyba kto¶ nas ¶ledzi³... Jak mogli¶my ich nie zauwa¿yæ.. Teraz to nie jest wa¿ne.. Nie wa¿ne kim s± to i tak zaraz zgin±.- Po tym na³o¿y³em na siebie kawarimi no jutsu. Ustawi³em siê obok drzwi. Jak kto¶ otwiera drzwi to od razu podrzynam mu gard³o moim kunaiem. Wykonujê to istnie chirurgicznie, b³yskawicznie i celnie. Nastêpnie odskakujê do ty³u jakie¶ dwa metry. Czekam i obserwujê kto to taki siê pojawi. W dobrym przypadku ju¿ jednego bêdzie z g³owy. W razie aktywacji kawarimi zamieniam siê w obraz wisz±cy na ¶cianie ,na korytarzu.
Us³ysza³em ¿e kto¶ porusza siê na korytarzu.Widocznie musia³em go nie zauwa¿yæ kiedy wchodzili¶my do kryjówki.Trzeba bêdzie siê nim szybko zaj±æ.Narzucam na siebie kawarimi no jutsu i w razie gdybym nie móg³ siê obroniæ to uaktywniam je i pojawiam siê w bezpiecznej odleg³o¶ci od niego.
-Ty,który siê tam ukrywasz pojaw siê.Chce widzieæ tego którego zabije zaraz.
Zauwa¿y³em ze Kabuto ustawi³ siê ko³o drzwi wiec specjalnie prowokuje go aby siê pojawi³
-Mo¿e tchórzysz i jeste¶ zwyk³ym ¶mieciem ukrywaj±cym siê.
Kabuto otworzy³ drzwi jednak nikogo tam nie by³o. Nic zero ludzi, zwierz±t... Nic pusty korytarz... W miêdzy czasie ze wszystkich stron s³ychaæ by³o nieznany wam mêski gruby g³os...
-I to ta gadzina i ten ma³y szczur narobili tyle zamieszania w Oto? To¿ to dwa strzaly s± Jurii i po gadzinie i szczu¿e...
S³ychaæ bylo ruski akcent w glosie mê¿czyzny, glos rozbrzmiewal ze wszystkich stron w pokoju...
- ehh, a mysla³em ,¿e ju¿ siê trochê ponownie rozerwê, a to tylko jaki¶ tchórz chowaj±cy siê. -Ruszy³em w stronê krzes³a i usiad³em na nim.
- Poczekamy na naszego go¶cia, co ty na to lordzie Orochiamru? -zapyta³em Sannina. Rozsiad³em siê wygodnie, w reku trzyma³em mój kunai, zawsze gotowy do zaatakowania intruza. Zerka³em na wej¶cie, w oczekiwaniu na nieproszonego go¶cia. W razi ataku pomieszczenia aktywuje kawarimi no jutsu i znajduje siê na korytarzu.
-Ta gadzina zaraz ci poka¿e co to znaczy zrobiæ trochê zamieszania.Pojaw si je¶li uwa¿asz ze nie walka z nami to bu³ka z mas³em.Poka¿e ci moj± moc.Raczej ciebie bym nazwa³ szczurem bo to ty siê ukrywasz a nie my.A je¶li chodzi o gadzinie to nazywam siê OROCHIMARU i powiniene¶ to wiedzieæ.
w razie gdybym nie odparl ataku przeciwnika to aktywuje kawarimi i pojawiê siê w bezpiecznej odleg³o¶ci od niego.Szybko moja lew± rêk± wyci±gam kunaii czkam na odpowiedz.
Nie us³yszeli¶cie odpowiedzi a jedynie d¼wiêki gry na flecie. By³a to bardzo wolna melodia. W pewnym momencie zauwa¿yli¶cie ¿e wasze dolne koñczyny, czyli nogi zaczynaj± siê rozpuszczaæ, topniej±, przechodza w stan p³ynny... W masê bez krzta³tu... Nie mo¿ecie nimi ruszyæ... Melodia ca³y czas gra i brzmi jak by dobiega³a z korytarza...
" My¶lisz, ¿e takim czym¶ nas pokonasz ?! Za kogo ty nas uwa¿asz!?- Kabuto by³ podniecony, jego dusza ¿±da³a krwi, chcia³ poczuæ oddech ¶mierci. Jego ¼renice sta³y siê czerwone, na twarzy zawita³ potworny u¶miech. wykonanie pieczêci kai trwa³o mrugniêcie oka. Jego ruchy pod wp³ywem adrenaliny i testosteronu sta³y siê szybsze. W dwóch skokach znalaz³ siê na korytarzu. Gdy ta, siê znalaz³, to bez zastanowienia wyrzuci³ po trzy shurikeny z ka¿dej reki. Si³a i szybko¶æ tego by³a zaskakuj±c. Przeciwnik my¶la³, ¿e wróg trwa w GenJutsu, a on po tak krótkim czasie siê z niego wydosta³. Nie wa¿ne gdzie lecia³y shurikeny, poniewa¿ mia³y zabiæ osoby znajduj±ce siê na korytarzu, to by³ ich jedyny cel. Teraz Kabuto my¶la³ jak maszyna do zabijania. Znale¼æ cel i go u¶mierciæ zadaj±c mu jak najwiêksze cierpienie. Orochimaru zna³ tego Kabuto, pod t± postaci±, kiedy¶ to ju¿ siê wydarzy³o. Nie przepada³ za tym, poniewa¿ trudno by³o go z tego wydostaæ. Jednak Sanninowi w³a¶nie to siê w nim podoba³o, nieobliczalno¶æ nawet wiêksza od niego... Chcia³ teraz tylko zabijaæ i zabijaæ. Widaæ pozbawienie ¿ycia dwóch cz³onków ANBU tak na niego wp³ynê³o. Sam widok ch³opak w takim stanie móg³ nie jedn± osobê przestraszyæ i doprowadziæ do wycofania siê b±d¼ ucieczki. W razie aktywacji kawarimi znajdujê siê za wrogiem i dwoma kunaiami zadaj± takie oto ciosy. Pierwszy podcina krtañ ,powoduj±c bardzo du¿y wyp³yw krwi, a drugi zostaje wbity w krêgos³up, pomiêdzy 12 a 13 krêgiem, po czym z ca³ych si³ jest jest poruszany do góry, ryj±c miê¶nie i ¶ciêgna, zarazem niszcz±c krêgi i powoduj±c parali¿ ca³ego cia³a. To co siê dzieje z ofiarami tych ataków nie jednego mo¿e doprowadziæ do obrzydzenia i wymiotów.
Chakra: 2025- 200 = 1825
-A wiec to genjutsu.Ta osoba specjalizuje siê w grze na flecie.Si³a woli gryzê moj± prawe rêkê aby uwolniæ siê z genjutsu.Po czym u¿ywam Nikutai Kassei. Znikam i pojawiam siê przed w³a¶cicielem fletu.Po czym jednym ciosem kunai robiê wielki zamach i od do³u przeje¿d¿aj±c tej osobie bo klatce piersiowej po czym znowu znikam i pojawiam siê za ni± i wbijam jej kunai w plecy po czym prawa rêk± wyci±gam kunai i przystawiam do gard³a.Dziêki tej technice wydaje siê ze znikam a tak naprawdê to tak szybko siê poruszam ¿e mnie nie widaæ.
-Kim jeste¶ i czego tutaj szukasz.Czy jeste¶ sama?Odpowiadaj lub zabije ciebie.
Moja twarz jest blisko oponenta.Moim ob¶lizg³ym jêzykiem oblizuje przeciwnika po twarzy.W moich oczach widaæ ob³êd i ekscytacje.Je¶li spróbuje co¶ zrobiæ za pomoc± fletu to podrzynam jej gard³o.
Chakra:2000-150=1850
Kabuto: Twoje nogi dalej ulegaj± temu dziwnemu jutsu. Kai nie przynios³o zadnego efektu...
Oro: Ugryzles siê bardo mocno w rêkê a¿ pop³ynê³a ci po niej krew, bardzo mocno wbi³es swoje k³y. Ból zadziala³ twoje nogi wróci³y do normy a ty u¿y³e¶ swojego jutsu. W mgnieniu oka znalaz³e¶ siê na korytarzu. Przeora³es cia³o jaiego¶ mê¿czyzny na korytarzu, byl ubrany w strój anbu o czym równie¿ informowa³a maska tak charakterystyczna dla tej organizacji. W rêku jednak trzymal miecz a nie flet co ciê zdziwi³o. Nastêpnie pojawi³e¶ siê za anbusem i wbi³e¶ mu kunai w plecy... Ten pad³ na kolana... Nic nie odpowiedzia³...
" Geez , jak mog³em daæ siê z³apaæ na takie ³atwe gen... ". Rêce mam wolne wiêc wyci±gam szybko kunai i wbijam go sobie udo. To powinno uwolniæ mnie z tego GenJutsu. Wybiegam na korytarz, zauwa¿am le¿±cego cz³onka Anbu. Na szczê¶cie ju¿ nie jestem szalony i potworny, tylko zaczynam my¶leæ racjonalnie. Zdejmuje maskê i przygl±dam siê jego twarzy. -Shoushagan no Jutsu- wypowiadam to bardzo cicho. Zaczynam wygl±daæ identycznie jak on. Nie wyda³ ¿adnego d¼wiêku, wiêc nie wie tamten ,¿e on nie ¿yje. Zak³adam maskê i wygl±dam identycznie jak on. Zaczynam biec po korytarzu. W rêkawie mam schowanego kunaia. Biegnê dopóki nie spotkam jakiego¶ przeciwnika, je¿eli tak, to podbiegam do niego, udaje zmêczonego. On siê pewnie spyta co siê sta³o.. ja zaczynam mówiæ, ¿e to jest pu³apka. Wróg skupiony na rozmowie z nim nie zauwa¿a szybkiego ciosu jaki wykonujê prosto w krtañ,przebijaj±c j± na wylot, ¿adnego odg³osu, szybkie i ciche morderstwo. Cia³o usuwam do jakiego pobliskiego pokoju i kontynuuje poszukiwania dalej. Robiê to z ka¿dym oponentem ,którego spotkam. To jest w³a¶nie moja domena, oszukaæ, zabiæ i ukryæ. W czasie biegu nak³adam na siebie kawarimi no jutsu. Zamieniam siê w jaki¶ przedmiot znajduj±cy siê za atakuj±cym i podrzynam mu gard³o. Moje zabójstwa s± szybkie, celne i co najwa¿niejsze -ciche.
Chakra: 1925 -100-200= 1625
Kiedy wbi³em mojemu przeciwnikowi kunai w plecy to szybko wyj±³em drugi kuni moj± lew± rêk± i przyk³adaj±c go do jego szyi z wielk± okrutno¶ci± przejecha³em kunai po jego gardle po czym z jego szyi wytrysnê³a pewnie fala krwi.Po tym ruchu ponownie przeje¿d¿am mu kunai tym razem w przeciwn± stronê tak mocno aby odci±æ mu g³owê.Natomiast praw± rêk± ca³y czas trzymam jego praw± rêkê tak aby nie móg³ u¿yæ ¿adnego jutsu.Po tych czynno¶ciach puszczam ju¿ pewnie nie¿ywego przeciwnika i rozgl±dam siê czy nie ma nigdzie nastêpnego oponenta.W razie czego gdyby mnie zaskoczy³ i nie móg³bym siê obroniæ to u¿ywam kawarimi i pojawiam sie za nim i przeje¿d¿am mu kunaim po krêgos³upie,dok³adnie po krêgach tak aby go sparali¿owaæ.
Oro: W brutalny sposób zabi³e¶ swojego przeciwnika. Jedna krótka chwila i by³ ju¿ martwy w ka³u¿y krwi. Glowa twojego rywala wisiala teraz tylko na karku na którym kunai siê zatrzyma³ nie mog±c go przeci±æ.
Kab: Ubra³es swój kamufla¿, gdy by³es gotowy pobieg³e¶ korytarzem a¿ w koncu natrafi³e¶ na swego rywala nie spodziewa³ siê podstepu to te¿ gral dalej na flecie sw± melodiê. Przeciwnik nie zda¿y³ nic zrobiæ, twój kunai przebi³ jego krtañ. Dalej na nikogo nie natrafi³e¶...
- Ju¿ nie bêdziesz mi tu m±ci³ w g³owie...- Spojrza³em na cia³o. Obszed³em ca³e pomieszczenie i ju¿ nikogo nie znalaz³em. Postanowi³em wróciæ do Sannina. Wzi±³em cia³o cz³onka ANBU i z nim uda³em siê do lorda Orochimaru. Gdy przyszed³em i rzuci³em cia³o o ziemie ,to powiedzia³em:
- To ju¿ wszyscy panie, ju¿ nikogo nie ma. Tylko dwa szczury by³y. -Spojrza³em na drugie zw³oki. By³y ona poharatane, jakby jakie¶ zwierzê siê na nie rzuci³o. Spojrza³em na mojego towarzysza i powiedzia³em:
- Z tego twojego to nic nie zrobimy, ale moje jest nawet w dobrym stanie. Co mam z nim zrobiæ? Bo to drugie spalê. Jakie s± nasze kolejne zadania i cele? Czy masz mo¿e jak±¶ misjê dla mnie?- spyta³em siê i czeka³em na odpowied¼.
Wsta³em i porzuci³em ju¿ do niczego nie nadaj±ce siê cia³o.Wyci±gn±³em z niego pe³en w krwi kunai i go obliza³em.Po czym schowa³em do sakiewki.zobaczy³em zbli¿aj±cego siê Kabuto.Mia³ on przy sobie jedno cia³o.
-Bardzo dobrze Kabuto.Niestety z moim przeciwnikiem nawet siê pobawiæ siê nie mog³em.Jó¼ nie bêdzie potrzebne nam to cia³o wiec siê zgadzam z tob± ze mo¿esz je spaliæ.Natomiast drugie cia³o zanie¶ do mojego laboratorium.Poeksperymentuje na nim.Jednak nie uwa¿am aby by³o dobrym pojemnikiem dla mnie wiec zrobiê z niego mojego królika do¶wiadczalnego.Naszym zadaniem nastêpnym bêdzie porwanie jakiego¶ cz³owieka z klanu Sabataya.Musimy go porwaæ i zmusiæ do odczytania tej ksiêgi.
Po wypowiedzi Orochiamru uda³em siê do laboratorium . Po dwudziestu minutach wróci³em .
- Panie ,to gdzie siê teraz udajemy? -Schowa³em akta do biurka. Zastanawia³em siê nad tym co by tu zrobiæ. Jaki szatañski plan wprowadziæ w dzia³anie. Kogo by tu po szpiegowaæ. Chcia³em zbieraæ informacje. Robiæ to ,w czym jestem najlepszy. Czeka³em na odpowied¼ Sannina. ( Jak co to NMM je¶li oro wychodzi, to ja za nim idê).
Po kilkudziesiêciu minutach wraca Kabuto.Widocznie zaj±³ siê cia³ami i przeszuka³ je.Przynosi ze sob± dwie katany i dwie pary rêkawiczek ochronnych.Pakujê wszystko do torby.
-Bardzo interesuj±ce rzeczy mieli ci wys³annicy ANBU.Przyda nam siê na pewno to wyposa¿enie.Zw³aszcza ze wyruszamy na nastêpna misje.Celem jej jest porwanie cz³onka klanu Sabataya.Nastêpnie zmuszenie go do odczytania ksiegi.Nie ma co traciæ czasu,wyruszamy natychmiast.
Po tych s³owach opuszczam gabinet.<Nie ma nas tu>
Wchodzê do pomieszczenia i siadam na krze¶le.
Niestety muszê to zrobiæ.Nie mam innego wyboru.Postanowi³em i nie ma odwrotu.Czas na pouk³adanie spraw wiêc muszê wyjechaæ.Tylko kto zostanie liderem SO.A...ju¿ wiem Kabuto.No to teraz wystarczy zrobiæ odpowiedni± dokumentacje.
Po naskrobaniu kilku rzeczy na papierach,wstajê i wychodzê z pomieszczenia
<NMM>
(Dziêkujê wszystkich za mi³e towarzystwo i fantastyczn± atmosferê.Liderem SO zostaje Kabuto.On teraz zajmuje siê t± organizacj±.Ja tym czasem usuwam moje postacie.Dziêkujê za uwagê i ¿yczê dalszych sukcesów w waszym ¿yciu )
B³yskawicznie wparowa³em do pomieszczenia. Niestety nikogo nie spotka³em po drodze, widocznie ta osoba musia³a byæ w innej czê¶ci siedziby. Powiedzia³em ca³y zdyszany do Orochimaru :
-Panie, kto¶ wtargn±³ do siedzi..- W³a¶nie dostrzeg³em ,¿e nikogo tutaj nie ma. Pokój by³ pusty. Podszed³em do biurka i spostrzeg³em kartkê papieru le¿±c± na nim. Podnios³em j± i zacz±³em czytaæ.
Drogi Kabuto,
Niestety muszê opu¶ciæ to miejsce i ukryæ siê na pewien czas. Muszê pouk³adaæ kilka wa¿nych spraw i je za³atwiæ. Nie powiadomi³em Ciê o tym wcze¶niej ,poniewa¿ nie wiedzia³em, ¿e to tak szybko wyniknie. Opiekê nad Sound Organisation pozostawiam Tobie, mojej prawej rêce. Od teraz jeste¶ liderem. Masz j± wzmocniæ i sprowadziæ wiele cia³ do moich eksperymentów. Na pewno mnie nie zawiedziesz, masz czas do mojego powrotu. Nie wiem kiedy wrócê, ale to mo¿e trochê potrwaæ. Liczê na Ciebie, Kabuto,
¯egnaj.
Po przeczytaniu tej kartki zgniot³em j± w malutk± kulkê ." Jak zwykle mnie o niczym nie powiadomi³. W sumie bêdzie ze mnie dumny jak powróci. " Wiadomo¶æ w³o¿y³em do kieszeni i usiad³em na krze¶le lidera. Wiedzia³em ju¿ o obecno¶ci nieproszonego go¶cia, wiêc czeka³em, a¿ sam do mnie przyjdzie. Wyj±³em swój kunai i zacz±³em Go ostrzyæ, ju¿ dawno nie u¿ywa³em mojej broni. Czy dzisiaj ponownie poczujê s³odki smak krwi i ¶mierci..? Oby... Czeka³em patrz±c na drzwi prowadz±ce do gabinetu.
Po drodze do gabinetu Kidoumaru d³ugo zastanawia³ siê czy kto¶ tu jest i czy Sound Organization jeszcze istnieje. Gdy by³ ju¿ kilka metrów od pomieszczenia lidera wyczu³ czyj±¶ obecno¶æ.
"-Mo¿e kto¶ próbuje odbudowaæ t± organizacjê-pomy¶la³"
Zapuka³ po czym wszed³ do ¶rodka.
O ma³o nie zemdla³ gdy zobaczy³ za biurkiem Kabuto...
"Ten idiota... co on tu robi? - my¶la³ zdziwiony"
-Witam Kabuto , dawno siê nie widzieli¶my... co tu robisz ?-spyta³em.
Us³ysza³em kroki dochodz±ce z korytarza. Nadal siedzia³em sobie spokojnie. " Wreszcie.. My¶la³em, ¿e siê tu zanudzê.. Czas na rozrywkê..". Moje zdziwienie by³o nie ma³e, gdy zobaczy³em przed sob± dawnego cz³onka S5 ,Kidoumaru. Odpowiedzia³em:
- Kopê lat. D³ugo Ciê nie by³o. Co porabia³e¶ przez ten czas? Czy nadal s³u¿ysz lordowi Orochimaru ,czy mo¿e opowiedzia³e¶ siê za t± zdrajczyni±? Co ja tu robiê ,pytasz? Siedzê, nie widaæ? Obecnie odpoczywam po d³ugim i bardzo owocnym dniu. A ciebie co tutaj sprowadza? - Patrzy³em nieufnie na go¶cia. ale na mojej twarzy ca³y czas by³ ten u¶mieszek i mi³a twarz. " Ciekawe, czy do nas do³±czy, je¿eli tak, to to by³oby powa¿ne wzmocnienie i przyda³by nam siê taki kto¶ w naszych szeregach. Zobaczymy co odpowie...".
Kidoumaru wys³ucha³ uwa¿nie s³ugê Orochimaru jednocze¶nie bêd±c trochê nie ufnym.
"-Ten jego g³upi u¶mieszek... z chêci± bym mu odci±³ te usta...-pomy¶la³."
-Wêdrowa³em, walczy³em, zwyciê¿a³em... S³u¿ê Lordowi Orochimaru i tylko jemu...Nie mia³em siê gdzie udaæ wiêc wróci³em do siedziby...
" Jak zwykle cyniczny, nigdy go nie lubi³em. Zaraz m t± pewno¶æ zbijê z twarzy ".
- To masz pecha i to du¿ego, poniewa¿ obecnie lorda Orochimaru nie ma i ja teraz pe³niê s³u¿bê lidera. - Wyj±³em z kieszeni pogniecion± kulkê i rzuci³em w stronê Kidoumaru.
- Na pewno to nie jest podróbka, poniewa¿ jest tam sam podpis mojego Pana. Teraz podlegasz mnie i musisz mnie s³uchaæ. Nie masz innego wyboru, chyba, ¿e sprzeciwiasz siê woli legendarnego Sannina? - nie czekaj±c na odpowied¼, kontynuowa³em - Nikt z poza tego pomieszczenia nie mo¿e siê dowiedzieæ, ¿e Go tu nie ma. Je¿eli bedzie jaki¶ przeciek, to zgadnij kto bêdzie temu winny? - spojrza³em z moim udawanym u¶mieszkiem w stronê Kidoumaru. - D³ugo siê szlaja³e¶ po ¶wiecie. Mog³e¶ daæ chocia¿ jaki¶ znak ¿ycia. Dobrze, ¿e teraz jeste¶ razem z nami. Nie wiem gdzie obecnie znajduje siê ta zdrajczyni. Mo¿e ty masz jakie¶ wiadomo¶ci na ten temat? A i czy zwiedzaj±c sobie ziemie dowiedzia³e¶ siê jaki¶ wa¿nych informacji? Chyba nie przychodzisz do mnie z pustymi rêkoma?- Po tym pytaniu moja twarz sta³a siê bardzo powa¿na. Czeka³em na odpowied¼ ch³opaka.
"- Teraz uwa¿a siê za wielkiego Lorda... Przecie¿ równie dobrze móg³ sfa³szowaæ podpis mistrza. A wiêc muszê s³uchaæ tego imbecyla, zrobiê to dla Orochimaru.-pomy¶la³"
-Co do Tayuyi, ona albo nie ¿yje albo po prostu znik³a nie widzia³em jej bardzo d³ugo tak jak i ciebie.
-Informacji mam nie wiele bo nie tym siê zajmowa³em, a to co zdoby³em zachowam dla siebie -powiedzia³ u¶miechaj±c siê.
Edit:Kidoumaru szybko wyrusza za niezadowolonym liderem.
NMM
- To upiek³o siê jej... Jakbym j± zobaczy³ to bym wypatroszy³ jak kurê. Zginê³aby w okropnych mêczarniach... - U¶miechn±³em siê mrocznie. - A to skoro mi nie powiesz niczego, to jeste¶ dla mnie bezu¿yteczny... Tak d³ugo Ciê nie by³o i nic dla mnie nie masz.. Gdyby to Orochimaru us³ysza³, to by¶ ju¿ nie ¿y³...- Roz³o¿y³em siê w moim fotelu - I tak pewnie nic mi nie powiesz, wiêc nie bêdê marnowa³ czasu na bezsensown± rozmowê z Tob±. Nie chcesz wspó³pracowaæ, to twój problem... - Wsta³em z siedzenia. Ruszy³em w stronê drzwi, jednak przed wyj¶ciem siê zatrzyma³em i powiedzia³em:
- Lepiej Mi siê przydaj i zrób co¶ po¿ytecznego albo nie rêczê za Siebie... No i za Sannina ,jak powróci... - Wyszed³em z gabinetu i uda³em siê w stronê wyj¶cia. " Rozmowa bardzo owocna, mam nadziejê, ¿e da mu to co¶ do my¶lenia..'.
Idê sobie powolnie korytarzem. wreszcie docieram do mojego ukochanego pomieszczenia. Jak ja lobie w nim przebywaæ. Ta ciemno¶æ i cisza jest zabójcza. Otwieram drzwi i wchodzê do pomieszczenia. Zasiadam na krze¶le które znajduje siê przed biurkiem.
Nic siê nie zmieni³o. Ciekawe co siê dzia³o podczas mojej nieobecno¶ci. Muszê jak najszybciej skontaktowaæ siê z moj± praw± rêk±. Mam nadzieje ¿e jeszcze ¿yje i nie pomiesza³ mi w moich szykach. Jak co¶ zrobi³ takiego to go osobi¶cie obedrê ze skóry.
Popatrzy³em na lez±ce papiery na biurku. By³y one inaczej ustawione od mojego ostatniego pobytu. Widocznie kto¶ tutaj by³ po mojej nieobecno¶ci. Muszê jak najszybciej dowiedzieæ siê o tym co siê wydarzy³o w przeci±gu tych kilku miesiêcy.
Dodane po 12 godzinach 3 minutach:
-Znudzi³o mnie ju¿ to siedzenie na tym krze¶le.Trzeba i¶æ trochê siê rozruszaæ i pozwiedzaæ okolice. Zobaczymy czy nasza kochana wioska chocia¿ trochê siê zmieni³a
Po tych s³owach wsta³em z krzes³a a nastêpnie wsun±³em je pod stolik. Po tej czynno¶ci uda³em siê w stronê drzwi. Otworzy³em je i przeszed³em przez nie a nastêpnie zakluczy³em gabinet za sob±. Potem uda³em siê w stronê wyj¶cia z kryjówki
<NMM>
Wszed³em do gabinetu. Wydawa³ sie on skromny. Bardzo dob¿e poniewaz nie lubi³em przepychu."Mam nadziejê ze bêdzie mi siê dobrze za¿±dzac tym miejscem"
-Koichi siadaj muszê ci powiedzieæ co i jak teraz bêdziesz robi³.Wiêc nadaje ci tytu³ Seimon-czyli zachodnia brama. Jest to tytu³ z gwardii-czyli pi±tki d¼wieku najwa¿niejszej grupy tworz±cej SO. Dostaniesz tak¿e w³asny gabinet. Decyzje,które bêdziesz podejmowaæ musisz konsultowaæ ze mn± ale tylko te najwa¿niejsze,inne mo¿esz podejmowaæ sam lecz musisz mnie informowaæ o swoich wyborach.. Tobie podlega tylko pi±tka d¼wieku, a mi reszta organizacji. Có¿ to chyba tyle. Wszystko zrozumia³e.
Czeka³em na odpowied¼ Koichiego zachowuj±c ca³kowity spokój.
-Seimon...brzmi strasznie, ekstrawagancko i potulnie, czyli tak samo jak wygl±da m³ody rotwailer. Ca³kiem zno¶nie tu jest, my¶la³em, ¿e bêdzie gorzej...Najwidoczniej czêsto tutaj kto¶ przebywa³.
Prowadz±c sam ze sob± rozmowê na szepcz±co, usiad³em na krze¶le, tak jak mi Orochi wskaza³. Brakowa³o tylko nastrojowej muzyki, najlepiej jazzu, drobnych deserów i ukochanych kobiet-najlepszych d¼wiêków na tym niskobud¿etowym ¶wiecie.
-Skoro o samej organizacji mowa..Czy bêd± rekrutowane osoby, które nie pochodz± z Otogakure? Mam tu na my¶li na przyk³ad shinobi z Yuki, Konoha, itp...-spyta³em dla pewno¶ci, spogl±daj±c to tu, to tam..
-Ciesze siê ¿e ci siê podoba. Jest znosnie ale mylisz sie co do stwierdzenia ze przebywano tu czêsto. Organizacja by³a bardzo zaniedbana a poprzedni lider zgin±³.
Patrzy³em na Koichiego z zaciekawienia. Wiedzialem co on by widzia³ w organizacji ale nasze pogl±dy na pewno siê ró¿ni³y."Swój gabinet niech urz±dza jak chce ale reszta bêdzie po mojemu."
-Bêdziemy rekrutowac tych którym nie odpowiada ¿ycie w ich wioska i nie cha dalej byæ ich mieszkañcami. Nie mo¿emy przecie¿ wbrew ich woli namawiaæ ich do zdrady. Bo staj±c siê cz³onkiem SO automatycznie stajesz po stronie Oto a jaka wioska bêdzie tolerowaæ odchodzenie ich shinobi do organizacji która dzia³a na rzecz Oto.
Zamy¶li³em sie trochê bo bêdzie problem z cz³onkami. Jednak na razie postanowi³em to omin±æ.
-Rozumiem..W takim razie bêdziesz stara³ siê pozyskaæ shinobi bez jakiejkolwiek wioski, ninja wolnych? Ca³kiem s³uszna decyzja, muszê j± na starcie poprzeæ. Zostaje mi tylko jeszcze jedno pytanie apropo go¶ci...Mo¿na takowych przetrzymywaæ w swoich kwaterach? Na przyk³ad rodzinê, siostrê, czy kobietê na przyk³ad...-rzuci³em zagadnieniem, wrêcz strzelaj±c wzrokiem. Wch³ania³em nim ka¿dy, nawet najmniejszy przedmiot w gabinecie lidera. Orochi zdawa³ siê nie znaæ ka¿dej rzeczy tutaj, co ca³kiem by³o zrozumia³e. Dopiero co sta³ siê przewodnicz±cym, a do¶wiadczenie nie idzie wraz z objêciem jakiego¶ urzêdu. To czas go kreuje, nie "krzes³o".
-W kwaterze SO moga przebywaæ tylko i wy³±cznie cz³onkowie SO. Nie mo¿emy sobie pozwoliæ na jakiekolwiek wycieki. Je¶li chcesz siê z kim¶ spotkaæ to ca³kiem niedaleko jest Oto-gakure w którym cz³onkowie naszej organizacji s± ile widziani. Koichi nie podejmuje tej decyzji aby zrobiæ ci w jaki¶ sposób na z³o¶æ. S± to konieczne ¶rodki bezpieczeñstwa. Oczywi¶cie sam tak¿e bêdê stosowaæ siê do tej zasady. Co ze mnie by³by za lider gdybym nie stosowa³ siê do zasad które sam ustalam. Pozostajê jeszcze kwestia CS któr± dostaniesz w przysz³ym tygodniu. CS to nagroda wiêc t¿eba na to zas³u¿yæ ale ciebie to nie dotyczy poniewa¿ jeste¶ moj± prawa rêk± i ufam ci wiêc dostaniesz j± bez problemu. Prosi³bym ciê jeszcze o zapoznanie siê ze wszystkimi og³oszeniami znajduj±cymi siê na tablicy og³oszeñ.
-£a³...¶wietnie...je¿eli tak ma wygl±daæ wspó³praca z Tob± jako liderem SO, to jestem zadowolony. Nagrody, kwatery, ratowanie Oto i pomaganie Królowej..W dodatku tablica og³oszeñ...Jestem pod nieukrywanym wra¿eniem, Orochi. Czy to wszystko, czy masz do mnie jeszcze jakie¶ pytania, sir?-spyta³em ju¿ tak niby to oficjalnie, stosuj±c siê do zasady, ¿e jak kto¶ jest moim prze³o¿onym, do na szczyptê dodatkowego szacunku na pewno zas³uguje. Prawdê mówi±c ja nie widzia³em powodu, by tutaj siedzieæ. No, by³ taki jeden...
-W sumie to ja mam takie pytanko jedno. Czy jest gdzie¶ tutaj biblioteka, ksiêga wieczysta albo spis ludno¶ci pod wzglêdem pochodzenia? I biblioteka, najlepiej..?
Spojrza³em na Koichiego lekko rozbawiony.-Ciesze siê ¿e ci siê podoba.A i zabraniam ci mówiæ do mnie sir,Pan ani nic w tym stylu, zwracaj siê do mnie po prostu Orochi. O ile mi wiadomo biblioteki nie ma ale je¿eli chcesz to mo¿esz siê tym zaj±æ i zrobiæ taka bibliotekê. Daje ci wolna rêkê. Chcia³bym jeszcze aby¶ przed opuszczeniem kwatery odwiedzi³ swój gabinet i siê tam zorganizowa³. A kiedy juz wyruszysz to przemierzaj±c krainy ninja werbuj nowych cz³onków i przyprowadzaj ich do Mrocznego lasu gdzie ja stwierdze czy rzekomy cz³onek siê nadajê. To tyle. Jeste¶ wolny
Wsta³em pospiesznie z krzes³a, szczê¶liwy z powodu uwolnienia ze szponów mebelka.
-To ja w takim razie pójdê pogrzebaæ w korytarzach siedziby. Kto wie, mo¿e jest tu jaka¶ biblioteka, tylko za spraw± braku czytelników stoi ona w zakurzonym, ciemnym k±cie? Do zobaczenia, wrócê pó¼niej.
Pomacha³em Yashagoro na po¿egnanie, wychodz±c jednocze¶nie z jego biura. Od razu zacz±³em siê rozgl±daæ za miejscem, które mog³oby przypominaæ czytelniê, zbiór ksi±g, o bibliotece nawet nie wspominaj±c. Czeka³ mnie d³ugi marsz przez hall, który wygl±da³ niczym labirynt.
WZT
Po¿egna³em Koichiego. By³em zadowolony ¿e organizacja SO idzie do¶æ sprawnie. Rozsiad³em sie wygodnie na fotelu przy moim biurku i pogr±¿y³em sie w rozmyslaniach. W koncu to dopiero pocz±tek naszej dzia³alno¶ci a ja nie mam jeszcze dok³adnego planu co i jak.
Dodane po 11 minutach:
Po dluzszej chwili rozmy¶lania nagle podnios³em siê z fotela i postanowi³em ¿e wypróbuje tajne przej¶cie o którym nikt oprócz mnie lidera nie mia³ pojêcia. Postanowi³em ¿e odwiedze mroczny las i udam sie do Oto.
NMM
Dodane po 49 godzinach 39 minutach:
Wszed³em do swojego gabinetu. Od wczoraj nic siê w nim nie zmieni³o. Postanowi³em ¿e czas na ma³e porz±dki. Zabra³em siê do pracy. Po¶ciera³em kurze i poustawia³em meble wed³ug mojego upodobania. Po d³u¿szej chwili pracy gabinet wygl±da³ ca³kiem inaczej. Zadowolony z siebie usiad³em przy swoim biurku. Tak jak siê spodziewa³em nie zobaczy³em wiadomo¶ci Pani Minako. Znudzony po³o¿y³em g³owê na ramie i przysn±³em
Dodane po 2 godzinach 55 minutach:
Przebudzi³em siê z powodu koszmaru który mnie nawiedzi³. Nie chcia³em wiêcej siedzieæ w tym gabinecie. By³o tu tak dziwnie. Wola³em pój¶æ do mrocznego lasu tamten klimat by³ w tej chwili dla mnie idealny.
NMM
Kiedy stan±³em w drzwiach mojego gabinetu ogarnê³o mnie okropne zmêczenie. Szybko podszed³em do swojego biurka i usiadlem na krze¶le. Juz po chwili moja g³owa spoczywa³a na blacie a ja by³em pogr±¿ony we snie. Nic w tym dziwnego skoro przez ostatnie cztery dni zwerbowa³em siedmioro cz³onków i to praktycznie nie maj±c ¿adnej przerwy.
Twój pyszczek, przypadkiem opad³ na dziwnie star± kartkê, od niepamiêtnych czasów znajduj±c± siê na biurku. Przez ca³y ten czas, by³e¶ tak zajêty, ¿e nawet, nie rozkaza³e¶ ¿adnemu z nowych ch³opców, posprz±tania gabinetu. Leniwie otwar³e¶ Swoje oczka, oraz rzuci³e¶ na jej zawarto¶æ. Jakie by³o Twe zaskoczenie, kiedy okaza³o siê, i¿ ta karta jest du¿o starsza ni¿ TY! By³ to raport medyczny, z pewnej placówki, w znajomym Ci regionie (mianowicie po³udniowe strony Oto), opisuj±cy pierwsze próby, dotycz±ce przeszczepu czystej ilo¶ci chakry. Na 100 testowanych u¿ytkowników, prze¿y³o tylko 2, 4 jest w ¶pi±czce, a reszta umar³a niezwykle ciekaw± i brutaln± ¶mierci±. Có¿, jedynie dla Twojej dyspozycji, pozostawiam co z Tym faktem zrobisz...
Kiedy przeczyta³em zawarto¶æ kartki ma³o nie spad³em z krzes³a. Wiêc w koñcu,chocia¿ przypadkowo,znalaz³em to na czym mi tak zale¿a³o. By³em prawie pewny ¿e notatka dotyczy przeklêtej pieczêci. Nie mog³em czekaæ. Ju¿ od pocz±tku mojej kariery lidera mia³em w planach jako¶ odnale¼æ i reaktywowaæ t± moc. Szansa która siê teraz otworzy³a przede mn± by³a jedyna w swoim rodzaju. Postanowi³em ¿e udam siê do lokacji opisanej w tej notatce. Nie marnuj±c czasu zabra³em siê wiêc za przygotowania. Postanowi³em zabraæ ze sob± ca³y swój arsena³ broni. Na tej wyprawie mog³o byæ niebezpiecznie. Podszed³em do szafy w której ulokowany by³ ca³y mój ca³y rynsztunek wojenny. Zabra³em z niej Shuko które umie¶ci³em na moich górnych rêkach. Nie oby³o siê te¿ bez Haridoku.Zamocowawszy je na jednaj ze ¶rodkowych r±k umie¶ci³em w nim piêæ z moich zatrutych senbon. Ca³o¶æ zakry³em moim p³aszczem ANBU z pod którego nie mo¿liwe by³o aby moja broñ by³a widoczna. Nie da³o siê tak¿e rozpoznaæ mojej to¿samo¶ci. Tak przygotowany stan±³em w drzwiach aby jeszcze raz popatrzeæ na mój gabinet. Po czym opu¶cilem go.
NMM
Shuko S± to stalowe pazury ukryte w rêkawicy. Bardzo gro¼ne w po³±czeniu z d³ugimi rêkawami w stroju shinobi, poniewa¿ mo¿na tak ³atwo zaskoczyæ swojego przeciwnika. Szybko wysuwaj±ce siê ostrza stanowi± powa¿ne zagro¿enie nawet dla do¶wiadczonego ninja.
Haridoku - Wyrzutnia igie³, pomie¶ci max 5 igie³. S³u¿y do wystrzeliwania senbonów, b±d¼ igie³ w stronê swojego oponenta. Jest umocowana na przedramieniu, mo¿na j± ukryæ za rêkawem, po czym zaskoczyæ swojego wroga wystrza³em z bliska. Dobra w po³±czeniu z zatrutym orê¿em.
Zatrute Senbony
Jak ich zwyk³e kuzynki s± cienkimi ig³ami, jednak ten rodzaj jest nas±czony trucizn±, która potrafi sparali¿owaæ trafiona czê¶æ cia³a przeciwnika. Trucizna zabija po 8 turach.
Dobre w po³±czeniu z wyrzutni±, czy parasolem.
P³aszcz ANBU- Jest to czarny p³aszcz z kapturem, który zakrywa to¿samo¶æ osoby nosz±cej Go. Mo¿na poruszaæ siê pomiêdzy wioskami i nie byæ dostrze¿onym, ani rozpoznanym. Korzystny przy niektórych broniach, które s± ma³ych rozmiarów, a mo¿na je ukryæ np. w rêkawach. Inne osoby z wioski uwa¿aj± ciê za specjalnego cz³onka ANBU. S³u¿y równie¿ za przebranie. Mo¿esz dziêki niemu dostaæ siê do siedziby ANBU.
Atsuko wracaj±æ z targowiska z peln± torb± owoców przyszed do siedziby SO gdzie postanowi przesiedziaæ tam resztê dnia.
Mody Abumi nadal szuka Orochiego lidera SO, postanowil puj¶æ do pooju maj±c nadziejê ¿e kogo¶ tam znajdzie jednak gdy nikogo tam nie by³ usiad w wyfodnym czarnym fotelu i zacz± za³ zajadaæ siê owocami
Wszed³em do gabinetu i odetchn±³em z ulg±. Ku mojemu zdziwieniu ujrza³em w ¶rodku Atsuko. Siad³em w fotelu przy moim biurku. I przeci±gn±³em siê. Bol w nodze dawa³ mi siê we znaki.
-Wtaj Atsuko co ciê do mnie sprowadza?
Skina³em na Ryuka pokazuj±c mu aby usiad³.
-Ryuku opowiedz mi co¶ o sobie.
Ryuk wszed³ do gabinetu i zacz±³ przygl±daæ siê temu pomieszczeniu...
- Hmm... przytulnie tu nawet ...- Stwierdzi³ ch³opak , nastêpnie zauwa¿y³ jak±¶ osobê..
- Ohayo ....- Przywia³ siê , nastêpnie Orochi poprosi³ go aby co¶ opowiedzia³ o sobie..
- Jestem ninja bez wioski ... podró¿uje po krainach i zdobywam wiedzê...- Powiedzia³ krótko, czym aktualnie siê zajmuje..
Wparowa³ do gabinetu jak burza, z doz± gracji ale jednak chaotycznej. G³o¶no dysza³ po d³ugim dystansie jaki przeby³ biegn±c. Stan±³ wyprostowany i poprawi³ swoj± platynow± grzywkê, widaæ ¿e by³a ju¿ zdecydowanie za d³uga. Otrzepa³ z kurzu swoje i tak zniszczone i poszarpane ubranie po czym rzuci³ na wszystkich sympatyczne acz zak³opotane spojrzenie.
-Hey wszystkim, spó¼ni³em siê? Co¶ mnie ominê³o?
Zapyta³ krótko po czym szuka³ jakiego¶ siedziska. Jednak ta my¶l szybko mu uciek³a i zamkn±³ za sob± drzwi gabinetu. Opar³ siê o poblisk± ¶cianê i z uwag± s³ucha³. Mo¿e dowie siê czego¶, albo pewno dostanie naganê za swoje zachowanie lub spó¼nienie. Tak czy siak nie we¼mie sobie tego do serca. Wpatrywa³ siê w zgromadzony w gabinecie t³um.
-Wiêc Ryuku jeste¶ oficjalnym cz³onkiem SO.
Odczuwa³em ci±g³y ból nogi a os³abienie organizmu zaczyna³o coraz bardziej mi doskwieraæ.
- W tym momencie do gabinetu wparowa³ Dedal. Jego zachowanie by³o co najmniej dziwne. Spojrza³em na niego trochê zmieszanym wzrokiem.
-Nie Dedalu nie spó¼ni³e¶ siê i nic ciekawego ciê nie ominê³o. Cieszê siê jednak ¿e mam was trzech w jednym miejscu. Otó¿ tak siê sk³ada ¿e wracam z wyprawy na której zdoby³em nasz± upragnion± moc jak± jest przeklêta pieczêæ. Chcia³bym was naznaczyæ tym b³ogos³awieñstwem. Ostrzegam jednak ¿e nie jest to zbyt przyjemne i wasze organizmy mog± ¼le to przyj±æ. Ja jestem z wami wiêc nic z³ego siê nie stanie.
U¶miechn±³em siê do nich mia³em nadziejê ¿e moje zapewnienie im pomog³o.
Ryuk by³ zadowolony , ze w koñcu gdzie¶ siê usadowi na sta³e.
- Arigato..- Podziêkowa³ Orochiemu za te s³owa ... nastêpnie przyby³a nowa duszyczka na imprezkê..
- Ohayo- Przywita³ siê chunnin z nowo przyby³ym Soadyst±... nastêpnie ch³opak us³ysza³ has³o ... "przeklêta pieczêæ"..
- Hmm... ciekawe ...- Powiedzia³ ch³opak i po³o¿y³ kose opieraj±c j± przy ¶cianie.
- Kolejna pieczêæ do analizy...- Doda³ pod nosem po chwili...
Dedal wyra¼nie siê zaniepokoi³. S³owa lidera nie by³y dla niego wcale czym¶ dobrym. "B³ogos³awieñstwo?" Nekomata zbudzi³a siê ze swej drzemki. W oczach m³odego blondyna mo¿na by³o dostrzec co¶ wiêcej ni¿ tylko zwyk³y blask odbijanego ¶wiat³a.
-Emmm jak to b³ogos³awieñstwo? Co to takiego ma byæ?
Zapyta³ dr¿±cym g³osem. Dedal nie pragn±³ ¿adnej mocy. Czy¿by to mia³a byæ ta "przeklêta pieczêæ" i dlaczego przeklêta skoro nazwa³ j± upragnion± i b³ogos³awion±?
Spojrza³em na zaniepokojonego Dedala. Zachowanie Ryuka raczej mnie nie przejê³o.
-Dedalu pieczêæ to moc ktora zwiêksza twój potencja³ chakry si³e szybko¶æ itp. Moim zdaniem zwie siê przeklêta poniewa¿ przyjêciu jej towarzyszy okropny ból. Mo¿liwa jest nawet ¶mieræ ale w±tpiê czy któremu¶ z was siê to przytrafi. Ryuku postanowi³em ¿e zacznê od ciebie.
Podszed³em do ch³opaka i zapyta³em
-Jestes gotowy?
Ryuk ws³ucha³ siê i us³ysza³ s³owo ból ... wtedy pojawi³y siê wizje z jego przysz³o¶ci...
- Tak ... ale je¿eli ma towarzyszyæ temu straszny ból ... musicie znajdowaæ siê ode mnie w bezpiecznej odleg³o¶ci ... nie wiem jak moje cia³o zareaguje tym bardziej moje KG..- Powiedzia³ ch³opak
- Ale jestem gotowy .... - Doda³ po chwili ....
Nie by³o na co wiêcej czekaæ. Nachyli³em siê nad ch³opakiem i zatopi³em zêby w jego karku wpuszczaj±c w jego cia³o jad. By³o to bardzo dziwne uczucie. Postanowi³em ze wystarczy. Wyrwa³em zêby i odsun±³em siê od Ryuka ocieraj±c twarz z krwi.
Nie chc±c siê na razie odzywaæ przymkn±³ lekko oczy i patrzy³ z uwag± na to co siê zaraz mia³o staæ. Przekleñstwo, przekleñstwo, przekleñstwo... To ca³y czas chodzi³o mu po g³owie. Pamiêta³ ile wycierpia³ ju¿ z jednym brzeniem jakie d¼wiga³. Zapieczêtowanie w nim Nibiego no Nekomaty, kosztowa³o ca³y klan wiele wysi³ku, czasu i nawet poch³onê³o kilka ¿yæ. Dedal zap³aci³ natomiast to niewiarygodnym bólem i ¶pi±czk±. My¶li nie pozwala³y mu o tym na moment zapomnieæ. Ból, ból, ból... Wiedzia³ ¿e przekleñstwo + przekleñstwo mo¿e mu wyj¶æ tylko na jedno. ¦mieræ. W milczeniu zamkn±³ oczy i czeka³ na stosowny moment by poruszyæ w±tek pieczêci.
Ryuk
Skóra opiera³a siê tylko przez chwilê, a¿ w koñcu zêby przebi³y j±, zanurzaj±c siê w Twoim Ciebie. By³o to uczucie, jakby kto¶ wbija³ Ci w cia³o dwie grube ig³y. Nie by³o to nic, czego nie da³oby siê wytrzymaæ. G³upia pewno¶æ, ¿e to ju¿ koniec nadesz³a zbyt szybko. Trysn±³ jad, rozpiera³ cia³o i parzy³ je od ¶rodka, pali³ jak p³ynne ¿elazo i nie pozosta³ w miejscu. Zacz±³ wirowaæ jak oszala³y, jakby próbowa³ wyrwaæ cia³o, zrobiæ w nim dla siebie wystarczaj±co miejsca. Pojawi³a siê przera¼liwa my¶l, co je¶li cia³o oka¿e siê zbyt ciasne i ca³e zostanie poch³oniête przez jad. A teraz by³o ju¿ za pó¼no na refleksje.
Wszyscy
Orochi oderwa³ siê od rany, dwa zaognione, lekko krwawi±ce miejsca znaczy³y, gdzie uk±si³e¶ Ryuka. A on, jego cia³o zaczyna³o siê wiæ, jakby skrêcaæ na Waszych oczach. Twarz mia³ przera¼liwie blad±, niemal sin±, oczy wytrzeszczone.
Ryuk
Ca³e cia³o oszala³o, nie mog³e¶ nad nim zapanowaæ, a przed oczami ból sformowa³ siê ogromn±, cienist± paszczê. Rozwar³a siê przed Twoj± twarz± i zamknê³a z przera¼liwym odg³osem pêkaj±cej skóry i ko¶ci. Przera¼liwy ból pulsowa³, zniewala³. Poczu³e¶, ¿e upadasz na kolana. Cienista bestia Ciê po¿era³a kawa³ek po kawa³ku, og³usza³ Ciê w³asny krzyk. Zapad³a ciemno¶æ, bezdenna, nieznaj±ca koñca. Czy tak wygl±da ¶mieræ?
Wszyscy
Osun±³ siê na kolana, krzycza³, szarpa³ powietrze, konwulsje rzuca³y jego cia³em, a blada twarz eksplodowa³a w jednej chwili czerwieni±. Krwotok z nosa obficie zbroczy³ jego usta, ubranie. Upad³, a na jego ciele pojawi³a siê przeklêta pieczêæ, jakby kto¶ wypala³ j± powoli niewidzialnym, roz¿arzonym prêtem. Niemal czuli¶cie sw±d przypalanej skóry.
Ryuk
Przeb³ysk ¶wiadomo¶ci i ¶wiat zakryty czerwieni± Twojej w³asnej krwi. Wiedzia³e¶, ¿e nale¿y do Ciebie, jednak reszta cia³a wydawa³a siê obca, odrêtwia³a. Widzisz swoich towarzyszy, dopiero teraz dochodzi do Ciebie, ¿e le¿ysz na ziemi. Czujesz nadchodz±c± zapowied¼ bólu, on nadejdzie jeszcze, to jest nieuchronne. Ale masz jeszcze chwilê, zanim Ciê poch³onie, zanim b³ogos³awione odrêtwienie opadnie i znów cierpienie poka¿e kto tu rz±dzi. Pieczêæ... czujesz j± ca³ym sob±, znajduje siê na Twoim ciele, w Tobie. Chyba mo¿esz mówiæ, ale s³abniesz z ka¿d± chwil±.
Kolejka: Ryuk>Orochi>Dedal>Atsuko>ja
Ryuk odczu³ ten ból ... lecz to by³ ból tylko fizyczny , po czê¶ci psychiczny , lecz go trzyma³a przy ¿yciu pewna my¶l.... A mianowicie my¶l o ukochanej...
- Dla ciebie ... dla twej pamiêci ... dla zemsty ... dla mi³o¶ci ... muszê ... ¿yæ ... dla ciebie ... Hyoru ....- Ryuk zacz±³ sobie j± przypominaæ ... te chwile przed jej ¶mierci±..
- Klan niema znaczenia .... - Znowu powiedzia³ co¶, to mia³o zwi±zek z tym , ¿e klan zabi³ jego ukochan±.... musia³ ¿yæ , aby dokonaæ osadu na Konoha, na klanie nara... dlatego musi przyj±æ t± moc ... musi ¿yæ .. musi staæ siê silnym ...
- Hyoru ... nie umrê .... muszê ¿yæ i dokonaæ oczyszczenia ... - Powtarza³ ci±gle te s³owa, wiedzia³ jaki jest jego cel w ¿yciu... Wtedy dooko³a niego zacz±³ poruszaæ siê cieñ bardzo agresywnie ... to musia³o odzwierciedlaæ jego ból fizyczny.....lecz my¶l o zmar³ej pozostawia³a go dalej przy ¿yciu ... musia³ ukaraæ tych .. którzy j± zabili... lecz czy pieczêæ go nie zabije .... ? Tego nikt z zebranych tu nie wie
Poczu³em ból g³owy i okropny smak w ustach, Podszed³em do biurka bo nie usta³bym d³ugo na nogach. Po chwili ból g³owy i zawroty zmala³y do tego stopnia ¿e mog³em podej¶æ do nieprzytomnych towarzyszy. U³o¿y³em ich ko³o siebie podk³adaj±c pod g³owê poduszki. By³o to na razie prowizoryczne miejsce bo musia³em zaj±æ siê czym innym. Spojrza³em wê¿owym wzrokiem na Dedala. Nie mog³em zostawiæ tego o nic nie pytaj±c. W tym ch³opaku by³o co¶ dziwnego.
-Dedalu muszê ciê zapytaæ co siê sta³o? Dlaczego pieczêæ siê nie przyjê³a? To na pewno nie by³a moja wina bo kontrolowa³em siê. Co¶ mnie wypchnê³o z twojego organizmu. I chcê wiedzieæ dlaczego tak siê sta³o.
Patrzy³em na Dedala wzrokiem, który nie znosi k³amstwa.
Dedal roze¶mia³ siê ironicznie, sam chcia³ go gry¼æ to ma nauczkê. Kto siê czarami bawi ten odczuwa ich skutki. Szyderczy u¶miech dalej go¶ci³ na jego twarzy.
-Mnie siê pytasz? Je¶li to jest ta wielka moc to nie czujê jej za du¿o bo trochê mnie tu swêdzi. Beznadziejna ta zabawa.
Pog³aska³ swoj± skórê w miejscu ugryzienia. Fujjj, jak mo¿na gry¼æ ludzi od tak sobie. Dedal naci±gn±³ sweter na to miejsce by nie by³o na widoku.
-Mam nadziejê ¿e by³e¶ szczepiony na w¶ciekliznê.
Zapyta³ ca³kiem powa¿nym tonem. Po chwili doda³ jeszcze.
-A tak na powa¿nie to sk±d mam wiedzieæ co Ciê odepchnê³o, moim zdaniem sam odskoczy³e¶ ode mnie, nie zwalaj na mnie winy ¿e ci nie wysz³o. Jeste¶ zmêczony i tyle, pewno cierpisz teraz z powodu nadmiernego przemêczenia i twój umys³ nie jest w stanie normalnie i logicznie my¶leæ. Bo niby co mia³o ciê wypchn±æ?
Mia³ nadziejê ¿e przedstawi³ w miarê logiczn± i wystarczaj±c± liniê obrony. To ¿e paj±ko-wê¿owy mia³ jaki¶ problem to ju¿ jego sprawa. Dedal nadal sta³ na swoim miejscu. Ziewn±³ tylko widz±c jak dwóch cz³onków SO zwija siê w agonii z powodu czego¶ co nawet nie chcia³o dotkn±æ jego.
Nagle Ryuk siê obudzi³ g³owa go strasznie bola³a..
- Echh ..- Wtedy dooko³a niego zaczê³a emanowaæ chakra ,a pieczêæ zaczê³a siê rozrastaæ po ca³ym ciele.. Czarno fioletowa chakra emanowa³a z cia³a ch³opaka..
- Wiêc to jest ta moc ....- Oznajmi³ nastêpnie zamknê³a oczy a pieczêæ siê zamknê³a..
- Ale g³owa mnie boli ... ech ... gdybym wiedzia³ , ¿e czeka mnie taki ból nigdy bym siê na to nie zgodzi³ ...- Powiedzia³ ch³opak , by³ jeszcze os³abiony po tym ca³ym k±saniu.
Atsuko otrz±sn±³ siê jako drugi, strasznie bola³a go g³owa po chwili powiedzia³:
- D³ugo spa³em?
Po czym dotkn±³ prawego ucha poczu³ ¿e ma na nim co¶ zimnego po przetarciu lew± rêk± przeci±gn±³ zimn± krew po poliku podszed³ do najbli¿szego stolika i zabra³ prê chusteczek aby wytrzeæ twarz.
Wsta³ ogarn±³ siê przetar³ praw± rêk± w miejscu ugryzienia-szyja
<NMM>
Spojrza³em na Dedala ze w¶ciek³± min±."Jak on ¶mie mnie obwiniaæ". Na szczê¶cie Atsuko i Ryuk siê obudzili i wyszli.
-Dedalu to na pewno nie by³a moja wina poniewa¿ wiedzia³em co robiê i niemo¿liwe by³o aby to by³a moja wina. Zreszt± czu³em jak co¶ wyra¼nie odrzuci³o mój jad. I nie zarzucaj mi w¶cieklizny bo z pozosta³ymi siê uda³o. Tylko z tob± jest co¶ nie tak i nie mów mi ¿e nie wiesz co bo i tak ci nie uwierzê do tej pory czujê ten twój smak,który tak mnie obrzydza. A wiêc s³ucham ciê. Co jest z tob± nie tak?
Patrzy³em na Dedala jakby oparzony. I czekalem na jego odpowied¼.
Dodane po 16 godzinach 12 minutach:
Podnios³a siê powoli, gdy¿ nie lubi³a oficjalnych czynno¶ci, zw³aszcza gdy by³y one nudne. Podesz³a do rega³u my¶l±c, ¿e czas przydzieliæ jakie¶ misje.
Dodane po 6 minutach:
Wysz³a.
NMM
Klon pojawil sie znikad i zostawil karteczke.."Pokaz sie jakl najszybciej w moim gabinecie" po czym klon zniknal.
Wesz³a do pokoju. Wiadomo¶æ od razu rzuci³a siê jej w oczy. Przebieg³a tre¶æ wzrokiem i wysz³a.
NMM
Wesz³a do gabinetu i rozejrza³a siê. ¯adnych wiadomo¶ci i czyich Klonów. ¯ycie jej organizacji tak jakby zawiesi³o siê w chwili, gdy pokona³a Amy. Mia³± nadziejê, ¿e ta blondie zechce siê zem¶ciæ, bo ona nie zamierza siê do koñca ¿ycia nudziæ.
Dodane po 5 godzinach 33 minutach:
Wysz³a, poniewa¿ znudzi³o jej siê bezsensowne siedzenie w pustym gabinecie.
NMM
Wesz³a do gabinetu, tradycyjnie od razu zasiadaj±c za biurkiem.
Przychodzê i stajê przed drzwiami my¶l±c o czym¶.
Pukam do drzwi i czekam,mo¿e mi kto¶ otworzy - powiedzia³em sam do siebie.
Wsta³a i otworzy³a drzwi.
- A to ty... - mruknê³a - Wychodzê teraz... Nie bêdzie mnie przez d³u¿szy czas - oznajmi³a beznamiêtnie i wysz³a.
NMM.
Ehhhh...To co ja teraz bêdê robi³ - powiedzia³ sam do siebie.
No nic pójdê poszukaæ mo¿e kogo¶ z Aka - powiedzia³ i wyszed³.
<NMM>
Wchodzê do swojego (ju¿) gabinetu.Siadam przy biurku i zaczynam przegl±daæ jakie¶ papiery.Znalaz³em tam nawet papiery z mojej misji...Zacz±³em czytaæ...
Biegnie korytarzem i nagle zauwa¿a drzwi z napisem GABINET LIDERA wyj±³ kunaj z kieszonki na broñ i wpad³ do ¶rodka rzucaj±c jednocze¶nie kunaj w osobê siedz±c± z biurkiem lecz kiedy dostrzeg³ ¿e to Ichigo to nie rzuca³ kunaja tylko go schowa³ tam sk±d go wyj±³.
-Ach to ty s³uchaj sory ¿e tak wpadam ale chcia³bym wst±piæ do twojej organizacji-powiedzia³ otwarcie
Z chêci± ciê przyjmê,jeste¶ bardzo dobry a przydadz± nam siê dobrzy ludzie.Za ka¿d± osobê któr± w³±czysz do naszej organizacji (Na fabule) to zostaniesz wynagrodzony - powiedzia³ do Akimoto.
Kiedy us³ysza³ s³owa Ichigo to na jego twarzy pojawi³ siê u¶miech..."He he dobrze ¿e tu przyszy³em"...Uk³oni³ siê z wyrazem szacunku i rzek³ :
-Wiêc kto jest liderem poniewa¿ chcê siê u niego zadeklarowaæ ¿eby mnie przyj±³?-spyta³
Ja jestem liderem,inaczej bym ciê nie móg³ przyj±æ - powiedzia³ ¶miej±c siê na g³os...
Zdziwi³ siê kiedy us³ysza³ ¿e Ichigo jest liderem.
-My¶la³em ¿e kto¶ inny to lider-powiedzia³ ze zdziwion± min±
-Wiêc mówisz ¿e jestem oficjalnym cz³onkiem SO?-spyta³ dla pewno¶ci
Tak od dzi¶ zaczynasz,nied³ugo zlecê ci jak±¶ misjê,ale na razie nie mam ¿adnych - powiedzia³.Id¼ i zajmij sobie jak±¶ kwaterê (Kwatery cz³onków) i przypominam ¿e ka¿dego kogo przyprowadzisz do mnie by do³±czy³ do organizacji to zostaniesz wynagrodzony,a teraz id¼ zajmij siê czym¶ - powiedzia³ i wsta³,zacz±³ i¶æ w stronê drzwi...
Akimoto uradowa³ siê jeszcze bardziej i rzek³ do id±cego Ichigo
-Dziêkuje Liderze bêdê pamiêta³ o rekrutacji-powiedzia³ normalnym tonem
Wiem ¿e dasz z siebie wszystko i na misjach jeszcze wiêcej,idê teraz poszukaæ jaki¶ dobrych ludzi do naszej organizacji - powiedzia³ i wyszed³.
NMM
Lee zamy¶li³ siê trochê a po chwili zauwa¿y³ ¿e Ichigo wyszed³..."Fajnie ¿e mnie przyj±³ no có¿ bêdê musia³ siê wykazaæ"...Wyszed³ po chwili.
<NMM>
Po d³ugiej podró¿y przyby³ z hisae do gabinetu lidera i czeka³ a¿ Ichigo obej¿y zwerbowanego przez niego cz³onka.
Bieg³ korytarzem i wszed³ przez drzwi do gabinetu lidera.Z u¶miechem na twarzy zaczyna co¶ mówiæ lecz kiedy zauwa¿y³ to zamkn±³ usta tak ¿e jedynie mo¿na by³o us³yszeæ Lide..."Kim oni s±"...Stan±³ niepewni i w razie czego by³ gotów do ataku czy obrony.
-Kim jeste¶cie?-spyta³ po chwili milczenia
Hisae uk³oni³a siê.
-Witaj.Jestem Hisae Aizawa.Akolito przekona³ mnie do waszej organizacji.-odpowiedzia³a i u¶miechnê³a siê.
Wchodzê,zauwa¿am Akimoto,Akolito i nie znan± mi dziewczynê...Zmierzam w stronê swojego biurka,siadam na krze¶le i mówiê do Akolito i Akimoto - rozumiem ¿e który¶ z was przyprowadzi³ nowego cz³onka,który z was? - spyta³ a na jego twarzy zago¶ci³ u¶miech.
-Kurosaki to jest moja kole¿anka Hisae-odpowiedzia³ Akolito.-To o niej ci mówi³em-powiedzia³ z u¶miechem.
Dobrze,potrzebujemy nowych cz³onków,id¼cie sobie poszukaæ jakiego¶ zajêcia,a ty Hisae zostañ na chwilê powiem ci wszystko co i jak - powiedzia³.
Akolito szybko wyszed³.
NMM
Akimoto zrobi³ dziwn± minê kiedy Ichigo kaza³ mu wyj¶æ..."A mia³em do niego sprawê no trudno musi poczekaæ"...Wyszed³ bez s³owa z pokoju zostawiaj±c Ichigo sam na sam z nieznajom±.
<NMM>
Dobra od mnie tyle - Za ka¿dego nowego cz³onka którego przyprowadzisz do mnie (musisz pogadaæ z nim na fabule) bêdziesz wynagrodzona,co to ja tam mia³em jeszcze powiedzieæ? - spyta³ i zrobi³ dziwn± minê.To tyle nied³ugo byæ mo¿e bêdziemy mieli wa¿n± misjê wiêc ludzie s± nam potrzebni - powiedzia³.
-Okej zrozumia³am.-odpowiedzia³a.Sk³oni³a siê lekko.
-Mogê odej¶æ?
Spojrza³a na Kurosaki z wyczekiwaniem w oczach.U¶miechnê³a siê jak zwykle lekko.
Ju¿ mi siê podobasz - powiedzia³,wsta³ i podszed³ do niej...
Przynajmniej mówisz mi po imieniu,bo nie lubiê jak kto¶ mówi do mnie "liderze",tak mo¿esz ju¿ wyj¶æ,zreszt± ja te¿ ju¿ idê - powiedzia³ i wyszed³ z gabinetu.
NMM
U¶miechnê³a siê chytrze i wysz³a z gabinetu.
NMM
Przyszed³ i sprawdzi³ czy ktos jest.Niestety by³ sam wiêc wyszed³.
<NMM>
Przychodzê,a z mn± Akimoto,podchodzê do biurka i mówiê - nied³ugo przyjdzie tutaj ten cz³owiek,bo powiedzia³em mu ¿e jak bêdê to kogo¶ znajdê.Otwiera szufladê i wyci±ga jakie¶ papiery,s±! - krzykn±³,przedmiot jaki on ma to jaka¶ bardzo cenna statuetka,ma j± dostarczyæ za góry ¿eby potem pop³ynê³a jakim¶ statkiem na drug± stronê morza do muzeum,jest bardzo stara wiêc ³atwo mo¿na j± rozkruszyæ,du¿o p³aci ten cz³owiek wiêc mo¿na przyj±æ misjê - powiedzia³ do Akimoto.
Wchodzê za Ichigo i s³ucham co mówi mi o misji po chwili mówiê -Czy móg³bym zobaczyæ t± kartkê z misj±?-spyta³ powa¿nie
Pewnie - powiedzia³ i usiad³ na krze¶le.Oto ona - przysun±³ kartkê na biurku w stronê Akimoto.
Przybli¿y³ siê do biurka i wzi±³ kartkê podsuwaj±c j± do nosa.Uwa¿nie przeczyta³ 3 razy tekst a po chwili odda³ kartkê -Ciekawe czy natrafi± siê przeciwnicy?-spyta³ sam siebie -A czy ty te¿ idziesz?-spyta³ tym razem Ichigo
Nie,poradzisz sobie to po co ci jeszcze kto¶? - spyta³ i nagle drzwi do gabinetu siê otwieraj±,do pomieszczenia wchodzi,¶redniego wzrostu,stary cz³owiek z sznurem w pasie i w starym ubraniu.Czy kto¶ ju¿ mnie mo¿e odeskortowaæ za te góry? - spyta³ i zrobi³ minê jak by mu siê nic nie chcia³o robiæ...
- Tak - odpowiedzia³ Ichigo.
- To jest Akimoto Lee,bêdzie twoim ochroniarzem w drodze - powiedzia³ do starca.
Odwróci³em siê zaraz po s³owach starca -Jestem Akimoto Lee gdzie jest przedmiot misji-mówi³ z szacunkiem do starszej osoby
Tu w mojej torbie - powiedzia³ i ¶cisn±³ torbê w rêkach.
Tylko nie my¶l sobie ¿e ci dam j±,mo¿esz mnie równie dobrze okra¶æ - powiedzia³ nieufnym g³osem.
Jak pan woli choæ u mnie by³aby bezpieczniejsza wiêc przez jakie góry mam pana eskortowaæ i do jakiego miejsca-powiedzia³ ciep³ym g³osem
Przez góry w kraju ziemi,potem dotrzemy do przystani gdzie bêdzie na mnie czeka³ statek,nie zaprzeczam te¿ ¿e bandyci mog± pó¼niej zaatakowaæ statek,ale s±dzê ¿e nie - powiedzia³.
- To kiedy ruszamy? - spyta³.
-Za mn±-powiedzia³ i nie czekaj±c na to co powie lider wyszed³ z gabinetu
<NMM>
Staruszek poszed³ za Akimoto.
Powodzenia! - krzykn±³ Ichigo na po¿egnanie...
Dodane po 40 minutach:
Nagle Ichigo us³ysza³ kroki na korytarzu,wsta³ z krzes³a,wyj±³ kunai i wyszed³ na korytarz.
NMM
Wszed³ do swojego gabinetu ca³y zdyszany i rzuci³ siê na sofê...
Wesz³a do gabinetu Kurosakiego.
- Dzieñ dobry - przywita³a go uprzejmie, kiwaj±c g³ow±.
Spjrza³ siê na dziewczynê...
- Kim jeste¶? - spyta³.
- Jestem Tsuyo, Gejsza - przedstawi³a siê krótko, podchodz±c do ch³opaka.
Tsuyo? Jej imiê trochê przypomina Tayuya i nawet jest podobna do Tayuyi - pomy¶la³.
- Czego chcesz? - spyta³ otwarcie, patrz±c jej w oczy.
- Nic szczególnego - powiedzia³a cicho, kryj±c d³onie w rêkawach kimono.
- Przypominasz nieco tak± jedn± osobê, Tayuyê - powiedzia³.
- Znasz j± mo¿e?
- By³am ni±, ale siê zmieni³am... - odpowiedzia³a wymijaj±co.
Co?! To ty?! - krzykn±³.
Jeste¶ bardzo inna - powiedzia³ wytrzeszczaj±c w ni± oczy...
- Tylko g³upcy siê nie zmieniaj± - odpar³a dumnie, lecz uprzejmie, jak przysta³o na Gejszê. W±¿ ukryty w jej rêkawie zasycza³ cicho, jakby by³ przeciwny zamiarom Tsuyo.
Do drzwi zapuka³a Hisae.Czeka³a a¿ jej lider pozwoli wej¶æ.By³a cierpliwa.Do pewnego czasu...
Kto¶ puka - powiedzia³ i poszed³ wolnym krokiem w stronê drzwi przechodz±c obok dawnej Tayuyi...
Podszed³ do drzwi i otworzy³ je...
- A, to ty - powiedzia³ lekko przygnêbionym g³osem.
- Czego chcesz? - spyta³.
Do Gabinetu bez pytanie wchodzi ostatni cz³onek klanu Akimoto.Widz±c ¿e lider jest nieobecny siada na sofie lub na czym innym i czeka na niego.
Wchodzi z powrotem i widzi Akimoto.
- Misja skoñczona? - spyta³ i usiad³ na swoim krze¶le przy biurku.
Wsta³ z lekkim trudem i odpowiedzia³ po¶piesznie:
-Tak skoñczona choæ ³atwo nie by³o czy móg³bym dostaæ wynagrodzenie-spyta³ pocieraj±c krwawi±ce ranny
Twoje wynagrodzenie to 400Y / 80 Pch / + 8 do rozdysponowania.
// Napisz w wynagrodzeniu ¿eby ci je przyznali\\
Je¿eli to tyle, to pozwolisz - powiedzia³ wsta³ z krzes³a i skierowa³ siê w stronê dzrwi.
Do zobaczenia - powiedzia³ wychodz±c z pokoju.
NMM
Wychodzi chwiejnym krokiem zaraz po liderze.
NMM
Wchodzê do gabinetu i siadam za biurkiem. Biorê jaki¶ zwój i zaczynam go czytaæ.
Zapuka³am do Gabimnetu Lidera poniewaz s³ysza³am , zê jest nowy
- Wchodziæ- krzykn±³em. (mam maskê i p³aszcz na dobie)
Wesz³am znudzona do ¶rodka i spojrza³am na Lidera równie¿ znudzonym wzrokiem...
- Konnichi wa , ja tak chcia³am tylko siê przwitaæ i poznaæ nowego Lidera...- doda³am
-Witam powiedzia³em do dziewczyny. Nazywam siê Michimoto. A ty? Jak siê nazywasz i ile czasu nale¿ysz do SO?- pwoiedzia³em
Zrobi³±m wielkie oczy s³ysz±c imiê Lidera
- Michi....a TY co tu robisz...kuzynki nawet w³asnej nie poznajesz je³opie ? - spyta³am znudzona
Spojrza³em siê zdziwiony na dziewczynê. - Nie kojarzê, mo¿esz mis iê przedstawiæ?- powiedzia³em do dziewczyny
Spojrza³am na NIego podnosz±c brew do góry,
- Mitsuko Kawarimi krecie niedorozwiniêty... - powiedzia³am
- A...Ato ty! Co ciê tutaj sprowadza...znaczy do SO. Jak ja ciê dawno nie widzia³em- powiedzia³em zdejmuj±c maskê.
- Dosz³±m do SO...mnie to jako¶ nie cieszy , zê Ciê widzê...dziwne... - powiedzia³am opierajaæ siê o drzwi
- Czy ja powiedzia³em, ¿e siê cieszê?- powiedzia³em patrz±c w oczy kuzynki.
- Nie...i zapewne tak nie jest...widzê ¿e¶ Liderem SO....nie pwoiem...jestem zaskocozna ...co za kretyn obsadzi³ Ciebie na to stanowisko... - odpar³am
- Bardzo mi mi³o, ¿e tak o mnie my¶lisz...Co u twoich rodziców s³ychaæ? Uaktywni³a¶ ju¿ Tsushigan?- zapyta³em dziewczyny z u¶miechem na twarzy.
- Rodzice nie ¿yj±....a Tsushigan...mam ma³e problemy z nim....- powiedzia³am ze spokojem
- U mnie te¿ nikt nie ¿yje. Zabili, a raczej zabi³ wszystkich wraz z Kitsin±.- powiedzia³em spokojnym g³osem
Przyjrza³am mu siê uwa¿nie
- Nie powiem , ¿e wspó³czuje bo to s± tylko zbêdne g³upie s³owa...a co do moich rodziców...to ja sama ich zabi³am...- odpar³am nadal ze spokojem
- Widzê, ¿e jeste¶ bezwzglêdna. To dobrze. A teraz powiedz mi jak tam ¿ycia, gdzie siê podziewa³a¶ przez te lata?- zapyta³em
- Jestem sob± po prostu....a ¿ycie...chodzi³am tu i tam...tak jako¶ wys¿³o , ¿ê dosz³am tutaj... - odpar³am
- Mi³o mi to s³yszeæ, ja te¿ b³±ka³em siê z Kuso do Ame z Ame do Konohy, a¿....w koñcu trafi³em tutaj...- odpar³em
- Do KOnohy ? Do tej dziury pe³nej mi³o¶ci i dobroci...biedny jeste¶...kogo tam spotka³e¶...pewnei zmiêk³o Ci serce... - odpar³am niezadowolona
- By³em tam i mogê przyznaæ, ze serce mi zmiêk³o...Ale wróci³em do siebie. Jestem teraz bezwzglêdny. Nie waha³bym siê zabiæ ciebie. Ale no có¿. Mi³o mi, ¿e jeste¶ - pwoiedzia³em
- Mnie by¶ zapewne zabi³...i mnie to jako¶ nie obchodzi...mozesz mnie zbaiæ...nie zale¿y mi na ¿yciu...nie mam dla kogo ¿yæ...jedyne dla kogo ¿yjê to dla obietnicy któr± z³o¿y³am Twojej ¶w pamiêci matce...powiedzia³a , ¿e mam jej obiecaæ , ¿e nie pozwolê ¿eby Ci siê cos sta³o...to te¿ czyniê... - odpar³am
Spojrza³em obojêtnym wzrokiem, wygl±da³em jak bym nie mia³ ¿adnych uczuæ. - Tak wiêc moja matka troszczy³a siê o mnie. Pierwsze s³yszê...- powiedzia³em do dziewczyny
- Widocznie jej ostatni± wol± by³o abym nie straci³± sensu ¿ycia....abym mia³a jaki¶ cel w ¿yciu i bym nie straci³a swojego istnienia...wiesz dobrze , ¿e mnie rozpieszcza³a... - odpar³am niezadowolona
-Jasne jeszcze bardziej ni¿ mnie i Kitsinê. Lubi³em twoich rodziców, czemu ich zabi³a¶?- zapyta³em pewnym g³osem
- Byli dla mnie tylko przeszkod±...zreszt±...oni mnie nienawidzili za to jaka jestem... - odpar³am patrz±c w ¶cianê
- Mo¿e pójdziemy co¶ zje¶æ? G³odny jestem, niedawno wróci³em z misji...- powiedzia³em
-Mo¿emy gdzie¶ pój¶æ... - odpar³am
Tak wiêc chod¼my.
= Prowad¼ w takim razie... - odpar³am
Wychodzê z gabinetu patrz±c na dziewczynê, czy za mn± idzie <NMM>
Wysz³±m za nim znudzona
<NMM>
Klon wchodzi do gabinetu i siada za biurkiem.
Wchodzê do gabinetu i siadam za biurkiem. Klon znika, a ja po³o¿y³em nogi na biurku i zacz±³em czytaæ zwój.
Wychodzê z gabinetu. <NMM>
Do gabinetu wlecia³ ptak z odpowiedzi±
Kod: Nasza organizacja zajmuje siê pomaganiem wioskom i organizacjom z którymi mamy sojusz .....có¿...sojusz z SO bardzo by nam odpowiada³....jestem bardzo za...czy spotkanie co do warunków sojuszu jest potrzebny jestem otwarta na propozycje
Liderka KNH Minako Kurosaki
Wszed³em do gabinetu i zobaczy³em Morphine z odpowiedzi±.- Minako? Ojojojoj, bêdzie niedobrze....- powiedzia³em po czym napisa³em odpowied¼ i summon polecia³ do KNH
Ptak dostarczy³ wiadomo¶æ
Odpowiada mi to miejsce...jednak jako , ¿ê jestem trochê zajêta...o ewentualne spotkanie proszê siê ubiegaæ w najbli¿szych dniach
Wychodzê z gabinetu.<NMM>
Wchodzê do gabinetu i siadam na fotelu. Zdejmujê maskê i k³adê j± na biurku. W razie jak kto¶ by wszed³ szybko j± zak³adam, ¿eby nie zobaczy³ mojej twarzy.
Dodane po 9 minutach:
Nagle przypomnia³o mi siê co mia³em zrobiæ. Zrobi³em klona i wys³a³em go do Konohy. Ten zrobi³ Hiraishin no Jutsu i znikn±³.
Wszed³ do biura.
- Dobra cz³owieczku, mam sprawê... albo organizacjia podlega
Kumo, albo co¶ ci siê stanie... wybieraj. - powiedzia³ do siedz±cego na fotelu lidera m³odzieñca ( w swoim wieku )
Przed wej¶ciem Kiomota do gabinetu na³o¿y³em maskê. - Ah....Czego znowu kto¶ chce? Czego potrzebujesz?- zapyta³em zak³adaj±c nogi na biurko
-YYyyy g³uchy jeste¶.... chcê aby SO by³o mi podleg³e, je¿eli nie to co¶ ci zrobiê, albo nie najpierw wezmê sercê a pó¼niej co¶ ci zrobiê. - powiedzia³ ze zdenerwowaniem my¶l±c ¿e kole¶ za biurkiem go lekcewa¿y na wszelki wypadek atywowa³
Hougou Kajuu Henge no Jutsu, teraz nie ma ¿adnych organów wewnêtrzynych co daje mu praktyczn± nie¶miertelno¶æ.
- No dobra mo¿e pogadamy inaczej. Kokuangyou no Jutsu - powiedzia³, //pod wp³ywem tego jutsu nic nie widzisz tylko bezkresn± ciemno¶æ uwoniæ mo¿esz siê tylko Kyouten Chiten którego nie masz// // p.s chcê tylko rozmawiaæ chyba ¿e koniecznie chcesz siê biæ //
Podszed³em bli¿ej do Michimoto który widzi tylko ciemno¶æ i prawdopodobie jest zdziwiony.
- To jak walka czy podleg³o¶æ Kumo, co wybierasz? - spyta³êm
Aktywowa³em pieczêæ do poziomu CS1. Nie musimy walczyæ. Porozmawiajmy o tym jak cz³owiek z cz³owiekiem....Z innymi organizacjami te¿ tak zawar³e¶ sojusz?-zapyta³em wstaj±c. Czu³em, ¿e Kiomoto jest blisko.
- Ty chyba nie jeste¶ zbyt m±dry, nie sojusz tylko wy podlegacie mi. Rozumiesz ja naprawdê nie mam czasu ¿eby walczyæ dlatego albo wykonujecie moje polecenia albo was poobijam. - powiedzia³em zirytowany.
// Michimoto mo¿e czytaj uwa¿nie moje posty co? //
- Ty chyba sobie ze mnie ¿artujesz. SO nie bêdzie podlegaæ nikomu. Co najwy¿ej mo¿emy zawi±zaæ rozum, ale nic wiêcej. Uaktywni³em moje KG. W pomieszczeniu zaczê³y zapalaæ siê ma³e p³omyki.
- Dobrze wiêc wyjd¼my gdzie¶, ¿eby by³o wiêcej miejsca. Hougou Kemono no Jutsu - powiedzia³em z moich pleców wysz³y dwie skrzydlate bestie.
- Moja bestia zabierze cie tam gdzie bêdziemy walczyæ
zaufaj mi walczê honorowo i moja bestia nic ci nie zrobi. - doda³em a moja betia zarzuci³a sobie na plecy Michimoto i odlecia³a a ja na drugiej bestii zrobi³em to samo.
<nie ma mnie i Michimoto> // serio nie mia³em zamiaru siê biæ chcia³em mieæ SO jak Orochimaru a teraz siê cieszê bo sprawdzê siê z CS'owcem // // walczymy gdzie¶ w puszczy osaka tam bêdzie mój ostatni post bêdziesz wiedzia³ gdzie //
wchodze bez pukania siadam na krze¶le i czekam na lidera....
Wchodzê do gabinetu i zastajê tam Koki'ego. - Witam Koki ...- powiedzia³em
Witam Liderze-powiedzia³em...-mie masz moze dla mnie jakiego¶ specjalnego zadania...albo jakiej¶ ciep³ej posdaki
- Mam... Zostajesz teraz Liderem SO...- powiedzia³em znikaj±c. <NMM>
CO...-zapyta³em zaskoczony...nadal siedzia³em jak wcze¶niej....
Nadal pod wielkim wrazeniem siadam z biurkiem ...
po przejrzeniu papierów nieco zawiedziony wychodze z gabinetu....
[nmm]
Wchodzê,lecz nie zastajê lidera, siadam wiêc na krze¶le i czekam ..
Pojawiam siê w gabinecie nie zaówa¿am mojego go¶cia wiêc po prostu siadam sobie za biurkiem i zajmujê siê swoj± prac±....
- oo Witam liderze, nie wiedzia³em ¿e jestem taki dobry w kamufla¿u ..
Wyrwany z zamy¶lenia patrzê na przypysza....
-Móg³by¶ siê przedstawiæ-zapyta³em...
- O przepraszam, nie przedstawi³em siê, nazywam siê Tetsu, chcia³em do³±czyæ do organizacji..
Przecierz ju¿ to zrobi³e¶-powiedzia³em patrz±c na rozmówæ
owszem ale wola³bym us³yszeæ to oficjalnie od lidera
u¶miecham siê mówi±c te s³owa ...
Tak wiêc witaj w SO...-powiedzia³em...a teraz twoje zadanie...id¼ i poszukaj nowych cz³onków do SO-powiedzia³em...
no wiêc poniewa¿ mój rozmówca nic nie mówi³ wyszed³em z gabinetu pozostawiaj±c go samego
[nmm]
Trawi±c jeszcze s³owa lidera, wychodzê z biura
<nmm>
Wchodz±c do swojego biura, podszed³ do okna otworzy³ je i siada za biurkiem wype³niaj±c jakie¶ dokumenty. Po skoñczeniu bierze ksi±¿kê z szafki i zaczyna j± czytaæ.
Po ciê¿kim dniu Sakon z bratem udaj± siê do swojego Apartamentu.
NMM
Sakon otwiera drzwi omija stra¿ników przy drzwiach. Zadowolony zamyka drzwi. Papiery które widzi na biurku bierze do rêki zaczyna czytaæ. Po skoñczeniu siada i zaczyna je wype³niaæ.
Po skoñczeniu Sakon udaje siê do swojego apartamentu.
-Gdzie ona jest?-pyta siebie ninja.
NMM
-Pozwól, ¿e bêdê szed³ pierwszy, nie mo¿e ci siê nic staæ. Najwy¿ej ja oberwê... - Ruszy³em korytarzem. Uwa¿a³em na ka¿dy swój krok. W miêdzyczasie na³o¿y³em kawarimi no jutsu na siebie. Szli¶my i szli¶my, ale nikogo nie by³o. ¯adnych pu³apek, stra¿y, zupe³nie nic. "Czy¿by wiedzieli o naszej obecno¶ci? ". Zacz±³em coraz to ostro¿niej stawiaæ kroki. Wreszcie dotar³em do drewnianych drzwi, na nich by³o napisane gabinet lidera.
-Pozwolisz..? - nie czekaj±c na odpowied¼ skupi³em chakrê wokó³ mojej reki i u¿y³em chakra no mesu. Nastêpnie uderzy³em z ca³ej si³y drzwi, które po tym wylecia³y prosto na ¶cianê w pomieszczeniu. Pokój by³ pusty.
-To jest bardzo dziwne panie, nikogo tu nie ma.. zero ¶ladów po Tayuyi. Heh.. Tym lepiej dla nas.- Zacz±³em przegl±daæ biurko lidera.Znalaz³em w nich papiery dotycz±ce budowy tego budynku, zaciekawi³y mnie i pokaza³em je Orochimaru.
Szed³em za Kabuto.W miedzy czasie na³o¿y³em na siebie kawarimi on jutsu.Kiedy szli¶my korytarzem to nie natkali¶my ¿adnych pu³apek ani nikogo nie spotkali¶my.Widocznie gdzie¶ ich wywia³o.Kiedy Kabuto rozwali³ drzwi to wszed³em za nim do ¶rodka.Kabuto wrêczy³ mi dokumenty dotycz±ce budynku.
-Bardzo dobrze Kabuto,przeszukaj cale pomieszczenie mo¿e znajdziesz jeszcze co¶ interesuj±cego.
Rozgl±da³em siê po pomieszczeniu.
Wiec to jest pomieszczenie lidera.Dziwne ze opuszcza je i nie zostawia ¿adnej stra¿y.Widaæ ¿e jest niekompetentny.
-Dobrze panie- po tym zacz±³em szukaæ jaki¶ ukrytych pomieszczeñ, wej¶æ, pó³ek, lecz nic nie znalaz³em.
- Chyba tutaj nic nie ma, tak samo nikt siê nie zjawia, chyba wszyscy jak siê dowiedzieli ,¿e ¿yjesz panie to pouciekali... znowu przejmujesz organizacjê - Po wypowiedzeniu tych s³ów ukl±k³em na prawe kolanu i spu¶ci³em g³owê. Odda³em pok³on nowemu liderowi organizacji. Nastêpnie zapyta³em:
- Jakie bêd± kolejne rozkazy panie? Jaka bêdzie moja funkcja? Czym siê teraz zajmiemy? Jaki bêdzie cel organizacji? Jak bêdzie wygl±da³o przyjmowanie nowych cz³onków?- Wiele pytañ, na które chcia³em otrzymaæ odpowied¼. Czeka³em klêcz±c.
Na moje twarzy pojawi³ siê z³owrogi u¶miech.Po czym powiedzia³em z wielkim podekscytowaniem
-Zgadza siê Kabuto,wszyscy uciekli.
Podszed³em do biurka i usiad³em po czym powiedzia³em
-Kolejnym zadaniem bêdzie zrzeszanie nowych cz³onków.Musz± to byæ ludzie wyj±tkowo utalentowani. Ka¿dy cz³onek musi przyrzec mi bezgraniczne pos³uszeñstwo.Ciebie Kabuto mianuje moim zastêpca.W razie gdyby mnie nie by³o to ty pe³nisz funkcjê lidera organizacji.Naszym g³ównym celem jest na razie wzmocnienie naszej organizacji.Jak nam siê to uda to wyznaczê nowe zadania i cele organizacji.ka¿dy cz³onek bêdzie musia³ przej¶æ test sprawdzaj±cy.Je¶li go przejdzie to przyjmê go pod nasze szeregi.
- Rozumiem panie, jak zwykle masz racjê. wiadomo, ¿e musimy rosn±æ w si³ê, zw³aszcza jak jest nas na razie tak ma³o, musimy stanowiæ potêgê na ¶wiecie.- Po tym mia³em wstaæ, jednak zobaczy³em jeszcze jak±¶ kartkê pomiêdzy dwoma deskami pod³ogi, wyci±gn±³em j± i okaza³o siê, ¿e to lista by³ych cz³onków SO ,którzy obecnie zdradzili je. Pokaza³em od razu to mojemu panu. " Oczywi¶cie robi³em to nie bez powodu, kolejne g³owy do stracenia i wiêcej cia³ dla mnie". Nastêpnie ruszy³em w stronê siedziby Kage Oto. Szed³em za lordem Orochimaru. <NMM>
-Bardzo dobrze rozumujesz Kabuto.Musimy udaæ siê do Otokage i porozmawiaæ z ni± o szpiegu który pracuje dla niej.Musimy wydostaæ od niego jak najwiêcej wiadomo¶ci o naszym najwiêkszym wrogu.
Po tych s³owach wsta³em z fotela na którym siedzia³em i zacz±³em zmierzaæ ku wyj¶cia gdy nagle Kabuto poda³ mi jak±¶ listê.By³a to lista by³ych cz³onków SO.
-Bardzo dobrze ¿e j± znalaz³e¶.Wszyscy ci co opu¶cili t± organizacjê musz± zginaæ.Po tych s³owach opu¶ci³em mój gabinet.
<NMM>
Dotarli¶my ponownie do siedziby SO. Wszed³em do gabinetu, uchylaj±c drzwi. po³o¿y³em akta na biurku. Poczeka³em, a¿ wejdzie Orochimaru i zacz±³em mówiæ.
- Jak zwykle myszki pl±cz± siê tam gdzie nie trzeba. Nie¼le za³atwili¶my tych cieniasów z Anbu, nie s±dzisz panie? Niestety ta g³upia dziewczyna nie odpowiedzia³a nam na pytania. Teraz bêdziemy musieli porwaæ jak±¶ osobê z klanu Sabataya. To nie powinno byæ dla nas trudne. Czym siê zajmiemy jeszcze panie? Nasze listy goñcze pewnie nied³ugo bêd± wisieæ ju¿ w Oto. Jakie s± twoje polecania?- Poprawi³em swoje okulary i czeka³em na odpowied¼.
Kiedy uda³o mi siê dotrzeæ do kryjówki to wszed³em do gabinetu i usiad³em na fotelu przed biurkiem.Po wypowiedzi Kabuto powiedzia³em
-Zgadzam siê z tob±.To nie by³ zbyt silny przeciwnik.Nie móg³ siê równaæ z nasz± si³a.
W moich oczach by³o widaæ podekscytowani.By³em bardzo zadowolony z tego co zrobi³em.Po czym doda³em
-Nastêpnym naszym zadaniem bêdzie udaæ siê do Kiri i porwaæ kogo¶ z klanu Sabataya i zmusiæ go do przeczytania tych notek.Musimy zrobiæ to dyskretnie i pod przebraniem tak aby nikt nas nie rozpozna³.Pó¼niej mo¿e odwiedzimy nasza przyjació³kê Nanao.
Na mojej twarzy pojawi³ siê z³owrogi u¶miech.
Us³yszeli¶cie jaki¶ szelest w korytarzu którym weszli¶cie do gabinetu. Brzmia³o to niczym szczura ale jaki¶ wiêkszy, musia³ byæ wielko¶ci kota by tak ha³asowaæ. Czy¿by to go¶cie z Oto wpadli z wizyt±? A mo¿e to tylko jakie¶ g³upie zwierze... ? ? ?
- Masz racjê- Odpowiedzia³em kiwaj±c g³ow±. W tym czasie us³ysza³em jakie¶ ruchy na zewn±trz.
- Orochimaru, chyba kto¶ nas ¶ledzi³... Jak mogli¶my ich nie zauwa¿yæ.. Teraz to nie jest wa¿ne.. Nie wa¿ne kim s± to i tak zaraz zgin±.- Po tym na³o¿y³em na siebie kawarimi no jutsu. Ustawi³em siê obok drzwi. Jak kto¶ otwiera drzwi to od razu podrzynam mu gard³o moim kunaiem. Wykonujê to istnie chirurgicznie, b³yskawicznie i celnie. Nastêpnie odskakujê do ty³u jakie¶ dwa metry. Czekam i obserwujê kto to taki siê pojawi. W dobrym przypadku ju¿ jednego bêdzie z g³owy. W razie aktywacji kawarimi zamieniam siê w obraz wisz±cy na ¶cianie ,na korytarzu.
Us³ysza³em ¿e kto¶ porusza siê na korytarzu.Widocznie musia³em go nie zauwa¿yæ kiedy wchodzili¶my do kryjówki.Trzeba bêdzie siê nim szybko zaj±æ.Narzucam na siebie kawarimi no jutsu i w razie gdybym nie móg³ siê obroniæ to uaktywniam je i pojawiam siê w bezpiecznej odleg³o¶ci od niego.
-Ty,który siê tam ukrywasz pojaw siê.Chce widzieæ tego którego zabije zaraz.
Zauwa¿y³em ze Kabuto ustawi³ siê ko³o drzwi wiec specjalnie prowokuje go aby siê pojawi³
-Mo¿e tchórzysz i jeste¶ zwyk³ym ¶mieciem ukrywaj±cym siê.
Kabuto otworzy³ drzwi jednak nikogo tam nie by³o. Nic zero ludzi, zwierz±t... Nic pusty korytarz... W miêdzy czasie ze wszystkich stron s³ychaæ by³o nieznany wam mêski gruby g³os...
-I to ta gadzina i ten ma³y szczur narobili tyle zamieszania w Oto? To¿ to dwa strzaly s± Jurii i po gadzinie i szczu¿e...
S³ychaæ bylo ruski akcent w glosie mê¿czyzny, glos rozbrzmiewal ze wszystkich stron w pokoju...
- ehh, a mysla³em ,¿e ju¿ siê trochê ponownie rozerwê, a to tylko jaki¶ tchórz chowaj±cy siê. -Ruszy³em w stronê krzes³a i usiad³em na nim.
- Poczekamy na naszego go¶cia, co ty na to lordzie Orochiamru? -zapyta³em Sannina. Rozsiad³em siê wygodnie, w reku trzyma³em mój kunai, zawsze gotowy do zaatakowania intruza. Zerka³em na wej¶cie, w oczekiwaniu na nieproszonego go¶cia. W razi ataku pomieszczenia aktywuje kawarimi no jutsu i znajduje siê na korytarzu.
-Ta gadzina zaraz ci poka¿e co to znaczy zrobiæ trochê zamieszania.Pojaw si je¶li uwa¿asz ze nie walka z nami to bu³ka z mas³em.Poka¿e ci moj± moc.Raczej ciebie bym nazwa³ szczurem bo to ty siê ukrywasz a nie my.A je¶li chodzi o gadzinie to nazywam siê OROCHIMARU i powiniene¶ to wiedzieæ.
w razie gdybym nie odparl ataku przeciwnika to aktywuje kawarimi i pojawiê siê w bezpiecznej odleg³o¶ci od niego.Szybko moja lew± rêk± wyci±gam kunaii czkam na odpowiedz.
Nie us³yszeli¶cie odpowiedzi a jedynie d¼wiêki gry na flecie. By³a to bardzo wolna melodia. W pewnym momencie zauwa¿yli¶cie ¿e wasze dolne koñczyny, czyli nogi zaczynaj± siê rozpuszczaæ, topniej±, przechodza w stan p³ynny... W masê bez krzta³tu... Nie mo¿ecie nimi ruszyæ... Melodia ca³y czas gra i brzmi jak by dobiega³a z korytarza...
" My¶lisz, ¿e takim czym¶ nas pokonasz ?! Za kogo ty nas uwa¿asz!?- Kabuto by³ podniecony, jego dusza ¿±da³a krwi, chcia³ poczuæ oddech ¶mierci. Jego ¼renice sta³y siê czerwone, na twarzy zawita³ potworny u¶miech. wykonanie pieczêci kai trwa³o mrugniêcie oka. Jego ruchy pod wp³ywem adrenaliny i testosteronu sta³y siê szybsze. W dwóch skokach znalaz³ siê na korytarzu. Gdy ta, siê znalaz³, to bez zastanowienia wyrzuci³ po trzy shurikeny z ka¿dej reki. Si³a i szybko¶æ tego by³a zaskakuj±c. Przeciwnik my¶la³, ¿e wróg trwa w GenJutsu, a on po tak krótkim czasie siê z niego wydosta³. Nie wa¿ne gdzie lecia³y shurikeny, poniewa¿ mia³y zabiæ osoby znajduj±ce siê na korytarzu, to by³ ich jedyny cel. Teraz Kabuto my¶la³ jak maszyna do zabijania. Znale¼æ cel i go u¶mierciæ zadaj±c mu jak najwiêksze cierpienie. Orochimaru zna³ tego Kabuto, pod t± postaci±, kiedy¶ to ju¿ siê wydarzy³o. Nie przepada³ za tym, poniewa¿ trudno by³o go z tego wydostaæ. Jednak Sanninowi w³a¶nie to siê w nim podoba³o, nieobliczalno¶æ nawet wiêksza od niego... Chcia³ teraz tylko zabijaæ i zabijaæ. Widaæ pozbawienie ¿ycia dwóch cz³onków ANBU tak na niego wp³ynê³o. Sam widok ch³opak w takim stanie móg³ nie jedn± osobê przestraszyæ i doprowadziæ do wycofania siê b±d¼ ucieczki. W razie aktywacji kawarimi znajdujê siê za wrogiem i dwoma kunaiami zadaj± takie oto ciosy. Pierwszy podcina krtañ ,powoduj±c bardzo du¿y wyp³yw krwi, a drugi zostaje wbity w krêgos³up, pomiêdzy 12 a 13 krêgiem, po czym z ca³ych si³ jest jest poruszany do góry, ryj±c miê¶nie i ¶ciêgna, zarazem niszcz±c krêgi i powoduj±c parali¿ ca³ego cia³a. To co siê dzieje z ofiarami tych ataków nie jednego mo¿e doprowadziæ do obrzydzenia i wymiotów.
Chakra: 2025- 200 = 1825
-A wiec to genjutsu.Ta osoba specjalizuje siê w grze na flecie.Si³a woli gryzê moj± prawe rêkê aby uwolniæ siê z genjutsu.Po czym u¿ywam Nikutai Kassei. Znikam i pojawiam siê przed w³a¶cicielem fletu.Po czym jednym ciosem kunai robiê wielki zamach i od do³u przeje¿d¿aj±c tej osobie bo klatce piersiowej po czym znowu znikam i pojawiam siê za ni± i wbijam jej kunai w plecy po czym prawa rêk± wyci±gam kunai i przystawiam do gard³a.Dziêki tej technice wydaje siê ze znikam a tak naprawdê to tak szybko siê poruszam ¿e mnie nie widaæ.
-Kim jeste¶ i czego tutaj szukasz.Czy jeste¶ sama?Odpowiadaj lub zabije ciebie.
Moja twarz jest blisko oponenta.Moim ob¶lizg³ym jêzykiem oblizuje przeciwnika po twarzy.W moich oczach widaæ ob³êd i ekscytacje.Je¶li spróbuje co¶ zrobiæ za pomoc± fletu to podrzynam jej gard³o.
Chakra:2000-150=1850
Kabuto: Twoje nogi dalej ulegaj± temu dziwnemu jutsu. Kai nie przynios³o zadnego efektu...
Oro: Ugryzles siê bardo mocno w rêkê a¿ pop³ynê³a ci po niej krew, bardzo mocno wbi³es swoje k³y. Ból zadziala³ twoje nogi wróci³y do normy a ty u¿y³e¶ swojego jutsu. W mgnieniu oka znalaz³e¶ siê na korytarzu. Przeora³es cia³o jaiego¶ mê¿czyzny na korytarzu, byl ubrany w strój anbu o czym równie¿ informowa³a maska tak charakterystyczna dla tej organizacji. W rêku jednak trzymal miecz a nie flet co ciê zdziwi³o. Nastêpnie pojawi³e¶ siê za anbusem i wbi³e¶ mu kunai w plecy... Ten pad³ na kolana... Nic nie odpowiedzia³...
" Geez , jak mog³em daæ siê z³apaæ na takie ³atwe gen... ". Rêce mam wolne wiêc wyci±gam szybko kunai i wbijam go sobie udo. To powinno uwolniæ mnie z tego GenJutsu. Wybiegam na korytarz, zauwa¿am le¿±cego cz³onka Anbu. Na szczê¶cie ju¿ nie jestem szalony i potworny, tylko zaczynam my¶leæ racjonalnie. Zdejmuje maskê i przygl±dam siê jego twarzy. -Shoushagan no Jutsu- wypowiadam to bardzo cicho. Zaczynam wygl±daæ identycznie jak on. Nie wyda³ ¿adnego d¼wiêku, wiêc nie wie tamten ,¿e on nie ¿yje. Zak³adam maskê i wygl±dam identycznie jak on. Zaczynam biec po korytarzu. W rêkawie mam schowanego kunaia. Biegnê dopóki nie spotkam jakiego¶ przeciwnika, je¿eli tak, to podbiegam do niego, udaje zmêczonego. On siê pewnie spyta co siê sta³o.. ja zaczynam mówiæ, ¿e to jest pu³apka. Wróg skupiony na rozmowie z nim nie zauwa¿a szybkiego ciosu jaki wykonujê prosto w krtañ,przebijaj±c j± na wylot, ¿adnego odg³osu, szybkie i ciche morderstwo. Cia³o usuwam do jakiego pobliskiego pokoju i kontynuuje poszukiwania dalej. Robiê to z ka¿dym oponentem ,którego spotkam. To jest w³a¶nie moja domena, oszukaæ, zabiæ i ukryæ. W czasie biegu nak³adam na siebie kawarimi no jutsu. Zamieniam siê w jaki¶ przedmiot znajduj±cy siê za atakuj±cym i podrzynam mu gard³o. Moje zabójstwa s± szybkie, celne i co najwa¿niejsze -ciche.
Chakra: 1925 -100-200= 1625
Kiedy wbi³em mojemu przeciwnikowi kunai w plecy to szybko wyj±³em drugi kuni moj± lew± rêk± i przyk³adaj±c go do jego szyi z wielk± okrutno¶ci± przejecha³em kunai po jego gardle po czym z jego szyi wytrysnê³a pewnie fala krwi.Po tym ruchu ponownie przeje¿d¿am mu kunai tym razem w przeciwn± stronê tak mocno aby odci±æ mu g³owê.Natomiast praw± rêk± ca³y czas trzymam jego praw± rêkê tak aby nie móg³ u¿yæ ¿adnego jutsu.Po tych czynno¶ciach puszczam ju¿ pewnie nie¿ywego przeciwnika i rozgl±dam siê czy nie ma nigdzie nastêpnego oponenta.W razie czego gdyby mnie zaskoczy³ i nie móg³bym siê obroniæ to u¿ywam kawarimi i pojawiam sie za nim i przeje¿d¿am mu kunaim po krêgos³upie,dok³adnie po krêgach tak aby go sparali¿owaæ.
Oro: W brutalny sposób zabi³e¶ swojego przeciwnika. Jedna krótka chwila i by³ ju¿ martwy w ka³u¿y krwi. Glowa twojego rywala wisiala teraz tylko na karku na którym kunai siê zatrzyma³ nie mog±c go przeci±æ.
Kab: Ubra³es swój kamufla¿, gdy by³es gotowy pobieg³e¶ korytarzem a¿ w koncu natrafi³e¶ na swego rywala nie spodziewa³ siê podstepu to te¿ gral dalej na flecie sw± melodiê. Przeciwnik nie zda¿y³ nic zrobiæ, twój kunai przebi³ jego krtañ. Dalej na nikogo nie natrafi³e¶...
- Ju¿ nie bêdziesz mi tu m±ci³ w g³owie...- Spojrza³em na cia³o. Obszed³em ca³e pomieszczenie i ju¿ nikogo nie znalaz³em. Postanowi³em wróciæ do Sannina. Wzi±³em cia³o cz³onka ANBU i z nim uda³em siê do lorda Orochimaru. Gdy przyszed³em i rzuci³em cia³o o ziemie ,to powiedzia³em:
- To ju¿ wszyscy panie, ju¿ nikogo nie ma. Tylko dwa szczury by³y. -Spojrza³em na drugie zw³oki. By³y ona poharatane, jakby jakie¶ zwierzê siê na nie rzuci³o. Spojrza³em na mojego towarzysza i powiedzia³em:
- Z tego twojego to nic nie zrobimy, ale moje jest nawet w dobrym stanie. Co mam z nim zrobiæ? Bo to drugie spalê. Jakie s± nasze kolejne zadania i cele? Czy masz mo¿e jak±¶ misjê dla mnie?- spyta³em siê i czeka³em na odpowied¼.
Wsta³em i porzuci³em ju¿ do niczego nie nadaj±ce siê cia³o.Wyci±gn±³em z niego pe³en w krwi kunai i go obliza³em.Po czym schowa³em do sakiewki.zobaczy³em zbli¿aj±cego siê Kabuto.Mia³ on przy sobie jedno cia³o.
-Bardzo dobrze Kabuto.Niestety z moim przeciwnikiem nawet siê pobawiæ siê nie mog³em.Jó¼ nie bêdzie potrzebne nam to cia³o wiec siê zgadzam z tob± ze mo¿esz je spaliæ.Natomiast drugie cia³o zanie¶ do mojego laboratorium.Poeksperymentuje na nim.Jednak nie uwa¿am aby by³o dobrym pojemnikiem dla mnie wiec zrobiê z niego mojego królika do¶wiadczalnego.Naszym zadaniem nastêpnym bêdzie porwanie jakiego¶ cz³owieka z klanu Sabataya.Musimy go porwaæ i zmusiæ do odczytania tej ksiêgi.
Po wypowiedzi Orochiamru uda³em siê do laboratorium . Po dwudziestu minutach wróci³em .
- Panie ,to gdzie siê teraz udajemy? -Schowa³em akta do biurka. Zastanawia³em siê nad tym co by tu zrobiæ. Jaki szatañski plan wprowadziæ w dzia³anie. Kogo by tu po szpiegowaæ. Chcia³em zbieraæ informacje. Robiæ to ,w czym jestem najlepszy. Czeka³em na odpowied¼ Sannina. ( Jak co to NMM je¶li oro wychodzi, to ja za nim idê).
Po kilkudziesiêciu minutach wraca Kabuto.Widocznie zaj±³ siê cia³ami i przeszuka³ je.Przynosi ze sob± dwie katany i dwie pary rêkawiczek ochronnych.Pakujê wszystko do torby.
-Bardzo interesuj±ce rzeczy mieli ci wys³annicy ANBU.Przyda nam siê na pewno to wyposa¿enie.Zw³aszcza ze wyruszamy na nastêpna misje.Celem jej jest porwanie cz³onka klanu Sabataya.Nastêpnie zmuszenie go do odczytania ksiegi.Nie ma co traciæ czasu,wyruszamy natychmiast.
Po tych s³owach opuszczam gabinet.<Nie ma nas tu>
Wchodzê do pomieszczenia i siadam na krze¶le.
Niestety muszê to zrobiæ.Nie mam innego wyboru.Postanowi³em i nie ma odwrotu.Czas na pouk³adanie spraw wiêc muszê wyjechaæ.Tylko kto zostanie liderem SO.A...ju¿ wiem Kabuto.No to teraz wystarczy zrobiæ odpowiedni± dokumentacje.
Po naskrobaniu kilku rzeczy na papierach,wstajê i wychodzê z pomieszczenia
<NMM>
(Dziêkujê wszystkich za mi³e towarzystwo i fantastyczn± atmosferê.Liderem SO zostaje Kabuto.On teraz zajmuje siê t± organizacj±.Ja tym czasem usuwam moje postacie.Dziêkujê za uwagê i ¿yczê dalszych sukcesów w waszym ¿yciu )
B³yskawicznie wparowa³em do pomieszczenia. Niestety nikogo nie spotka³em po drodze, widocznie ta osoba musia³a byæ w innej czê¶ci siedziby. Powiedzia³em ca³y zdyszany do Orochimaru :
-Panie, kto¶ wtargn±³ do siedzi..- W³a¶nie dostrzeg³em ,¿e nikogo tutaj nie ma. Pokój by³ pusty. Podszed³em do biurka i spostrzeg³em kartkê papieru le¿±c± na nim. Podnios³em j± i zacz±³em czytaæ.
Drogi Kabuto,
Niestety muszê opu¶ciæ to miejsce i ukryæ siê na pewien czas. Muszê pouk³adaæ kilka wa¿nych spraw i je za³atwiæ. Nie powiadomi³em Ciê o tym wcze¶niej ,poniewa¿ nie wiedzia³em, ¿e to tak szybko wyniknie. Opiekê nad Sound Organisation pozostawiam Tobie, mojej prawej rêce. Od teraz jeste¶ liderem. Masz j± wzmocniæ i sprowadziæ wiele cia³ do moich eksperymentów. Na pewno mnie nie zawiedziesz, masz czas do mojego powrotu. Nie wiem kiedy wrócê, ale to mo¿e trochê potrwaæ. Liczê na Ciebie, Kabuto,
¯egnaj.
Po przeczytaniu tej kartki zgniot³em j± w malutk± kulkê ." Jak zwykle mnie o niczym nie powiadomi³. W sumie bêdzie ze mnie dumny jak powróci. " Wiadomo¶æ w³o¿y³em do kieszeni i usiad³em na krze¶le lidera. Wiedzia³em ju¿ o obecno¶ci nieproszonego go¶cia, wiêc czeka³em, a¿ sam do mnie przyjdzie. Wyj±³em swój kunai i zacz±³em Go ostrzyæ, ju¿ dawno nie u¿ywa³em mojej broni. Czy dzisiaj ponownie poczujê s³odki smak krwi i ¶mierci..? Oby... Czeka³em patrz±c na drzwi prowadz±ce do gabinetu.
Po drodze do gabinetu Kidoumaru d³ugo zastanawia³ siê czy kto¶ tu jest i czy Sound Organization jeszcze istnieje. Gdy by³ ju¿ kilka metrów od pomieszczenia lidera wyczu³ czyj±¶ obecno¶æ.
"-Mo¿e kto¶ próbuje odbudowaæ t± organizacjê-pomy¶la³"
Zapuka³ po czym wszed³ do ¶rodka.
O ma³o nie zemdla³ gdy zobaczy³ za biurkiem Kabuto...
"Ten idiota... co on tu robi? - my¶la³ zdziwiony"
-Witam Kabuto , dawno siê nie widzieli¶my... co tu robisz ?-spyta³em.
Us³ysza³em kroki dochodz±ce z korytarza. Nadal siedzia³em sobie spokojnie. " Wreszcie.. My¶la³em, ¿e siê tu zanudzê.. Czas na rozrywkê..". Moje zdziwienie by³o nie ma³e, gdy zobaczy³em przed sob± dawnego cz³onka S5 ,Kidoumaru. Odpowiedzia³em:
- Kopê lat. D³ugo Ciê nie by³o. Co porabia³e¶ przez ten czas? Czy nadal s³u¿ysz lordowi Orochimaru ,czy mo¿e opowiedzia³e¶ siê za t± zdrajczyni±? Co ja tu robiê ,pytasz? Siedzê, nie widaæ? Obecnie odpoczywam po d³ugim i bardzo owocnym dniu. A ciebie co tutaj sprowadza? - Patrzy³em nieufnie na go¶cia. ale na mojej twarzy ca³y czas by³ ten u¶mieszek i mi³a twarz. " Ciekawe, czy do nas do³±czy, je¿eli tak, to to by³oby powa¿ne wzmocnienie i przyda³by nam siê taki kto¶ w naszych szeregach. Zobaczymy co odpowie...".
Kidoumaru wys³ucha³ uwa¿nie s³ugê Orochimaru jednocze¶nie bêd±c trochê nie ufnym.
"-Ten jego g³upi u¶mieszek... z chêci± bym mu odci±³ te usta...-pomy¶la³."
-Wêdrowa³em, walczy³em, zwyciê¿a³em... S³u¿ê Lordowi Orochimaru i tylko jemu...Nie mia³em siê gdzie udaæ wiêc wróci³em do siedziby...
" Jak zwykle cyniczny, nigdy go nie lubi³em. Zaraz m t± pewno¶æ zbijê z twarzy ".
- To masz pecha i to du¿ego, poniewa¿ obecnie lorda Orochimaru nie ma i ja teraz pe³niê s³u¿bê lidera. - Wyj±³em z kieszeni pogniecion± kulkê i rzuci³em w stronê Kidoumaru.
- Na pewno to nie jest podróbka, poniewa¿ jest tam sam podpis mojego Pana. Teraz podlegasz mnie i musisz mnie s³uchaæ. Nie masz innego wyboru, chyba, ¿e sprzeciwiasz siê woli legendarnego Sannina? - nie czekaj±c na odpowied¼, kontynuowa³em - Nikt z poza tego pomieszczenia nie mo¿e siê dowiedzieæ, ¿e Go tu nie ma. Je¿eli bedzie jaki¶ przeciek, to zgadnij kto bêdzie temu winny? - spojrza³em z moim udawanym u¶mieszkiem w stronê Kidoumaru. - D³ugo siê szlaja³e¶ po ¶wiecie. Mog³e¶ daæ chocia¿ jaki¶ znak ¿ycia. Dobrze, ¿e teraz jeste¶ razem z nami. Nie wiem gdzie obecnie znajduje siê ta zdrajczyni. Mo¿e ty masz jakie¶ wiadomo¶ci na ten temat? A i czy zwiedzaj±c sobie ziemie dowiedzia³e¶ siê jaki¶ wa¿nych informacji? Chyba nie przychodzisz do mnie z pustymi rêkoma?- Po tym pytaniu moja twarz sta³a siê bardzo powa¿na. Czeka³em na odpowied¼ ch³opaka.
"- Teraz uwa¿a siê za wielkiego Lorda... Przecie¿ równie dobrze móg³ sfa³szowaæ podpis mistrza. A wiêc muszê s³uchaæ tego imbecyla, zrobiê to dla Orochimaru.-pomy¶la³"
-Co do Tayuyi, ona albo nie ¿yje albo po prostu znik³a nie widzia³em jej bardzo d³ugo tak jak i ciebie.
-Informacji mam nie wiele bo nie tym siê zajmowa³em, a to co zdoby³em zachowam dla siebie -powiedzia³ u¶miechaj±c siê.
Edit:Kidoumaru szybko wyrusza za niezadowolonym liderem.
NMM
- To upiek³o siê jej... Jakbym j± zobaczy³ to bym wypatroszy³ jak kurê. Zginê³aby w okropnych mêczarniach... - U¶miechn±³em siê mrocznie. - A to skoro mi nie powiesz niczego, to jeste¶ dla mnie bezu¿yteczny... Tak d³ugo Ciê nie by³o i nic dla mnie nie masz.. Gdyby to Orochimaru us³ysza³, to by¶ ju¿ nie ¿y³...- Roz³o¿y³em siê w moim fotelu - I tak pewnie nic mi nie powiesz, wiêc nie bêdê marnowa³ czasu na bezsensown± rozmowê z Tob±. Nie chcesz wspó³pracowaæ, to twój problem... - Wsta³em z siedzenia. Ruszy³em w stronê drzwi, jednak przed wyj¶ciem siê zatrzyma³em i powiedzia³em:
- Lepiej Mi siê przydaj i zrób co¶ po¿ytecznego albo nie rêczê za Siebie... No i za Sannina ,jak powróci... - Wyszed³em z gabinetu i uda³em siê w stronê wyj¶cia. " Rozmowa bardzo owocna, mam nadziejê, ¿e da mu to co¶ do my¶lenia..'.
Idê sobie powolnie korytarzem. wreszcie docieram do mojego ukochanego pomieszczenia. Jak ja lobie w nim przebywaæ. Ta ciemno¶æ i cisza jest zabójcza. Otwieram drzwi i wchodzê do pomieszczenia. Zasiadam na krze¶le które znajduje siê przed biurkiem.
Nic siê nie zmieni³o. Ciekawe co siê dzia³o podczas mojej nieobecno¶ci. Muszê jak najszybciej skontaktowaæ siê z moj± praw± rêk±. Mam nadzieje ¿e jeszcze ¿yje i nie pomiesza³ mi w moich szykach. Jak co¶ zrobi³ takiego to go osobi¶cie obedrê ze skóry.
Popatrzy³em na lez±ce papiery na biurku. By³y one inaczej ustawione od mojego ostatniego pobytu. Widocznie kto¶ tutaj by³ po mojej nieobecno¶ci. Muszê jak najszybciej dowiedzieæ siê o tym co siê wydarzy³o w przeci±gu tych kilku miesiêcy.
Dodane po 12 godzinach 3 minutach:
-Znudzi³o mnie ju¿ to siedzenie na tym krze¶le.Trzeba i¶æ trochê siê rozruszaæ i pozwiedzaæ okolice. Zobaczymy czy nasza kochana wioska chocia¿ trochê siê zmieni³a
Po tych s³owach wsta³em z krzes³a a nastêpnie wsun±³em je pod stolik. Po tej czynno¶ci uda³em siê w stronê drzwi. Otworzy³em je i przeszed³em przez nie a nastêpnie zakluczy³em gabinet za sob±. Potem uda³em siê w stronê wyj¶cia z kryjówki
<NMM>
Wszed³em do gabinetu. Wydawa³ sie on skromny. Bardzo dob¿e poniewaz nie lubi³em przepychu."Mam nadziejê ze bêdzie mi siê dobrze za¿±dzac tym miejscem"
-Koichi siadaj muszê ci powiedzieæ co i jak teraz bêdziesz robi³.Wiêc nadaje ci tytu³ Seimon-czyli zachodnia brama. Jest to tytu³ z gwardii-czyli pi±tki d¼wieku najwa¿niejszej grupy tworz±cej SO. Dostaniesz tak¿e w³asny gabinet. Decyzje,które bêdziesz podejmowaæ musisz konsultowaæ ze mn± ale tylko te najwa¿niejsze,inne mo¿esz podejmowaæ sam lecz musisz mnie informowaæ o swoich wyborach.. Tobie podlega tylko pi±tka d¼wieku, a mi reszta organizacji. Có¿ to chyba tyle. Wszystko zrozumia³e.
Czeka³em na odpowied¼ Koichiego zachowuj±c ca³kowity spokój.
-Seimon...brzmi strasznie, ekstrawagancko i potulnie, czyli tak samo jak wygl±da m³ody rotwailer. Ca³kiem zno¶nie tu jest, my¶la³em, ¿e bêdzie gorzej...Najwidoczniej czêsto tutaj kto¶ przebywa³.
Prowadz±c sam ze sob± rozmowê na szepcz±co, usiad³em na krze¶le, tak jak mi Orochi wskaza³. Brakowa³o tylko nastrojowej muzyki, najlepiej jazzu, drobnych deserów i ukochanych kobiet-najlepszych d¼wiêków na tym niskobud¿etowym ¶wiecie.
-Skoro o samej organizacji mowa..Czy bêd± rekrutowane osoby, które nie pochodz± z Otogakure? Mam tu na my¶li na przyk³ad shinobi z Yuki, Konoha, itp...-spyta³em dla pewno¶ci, spogl±daj±c to tu, to tam..
-Ciesze siê ¿e ci siê podoba. Jest znosnie ale mylisz sie co do stwierdzenia ze przebywano tu czêsto. Organizacja by³a bardzo zaniedbana a poprzedni lider zgin±³.
Patrzy³em na Koichiego z zaciekawienia. Wiedzialem co on by widzia³ w organizacji ale nasze pogl±dy na pewno siê ró¿ni³y."Swój gabinet niech urz±dza jak chce ale reszta bêdzie po mojemu."
-Bêdziemy rekrutowac tych którym nie odpowiada ¿ycie w ich wioska i nie cha dalej byæ ich mieszkañcami. Nie mo¿emy przecie¿ wbrew ich woli namawiaæ ich do zdrady. Bo staj±c siê cz³onkiem SO automatycznie stajesz po stronie Oto a jaka wioska bêdzie tolerowaæ odchodzenie ich shinobi do organizacji która dzia³a na rzecz Oto.
Zamy¶li³em sie trochê bo bêdzie problem z cz³onkami. Jednak na razie postanowi³em to omin±æ.
-Rozumiem..W takim razie bêdziesz stara³ siê pozyskaæ shinobi bez jakiejkolwiek wioski, ninja wolnych? Ca³kiem s³uszna decyzja, muszê j± na starcie poprzeæ. Zostaje mi tylko jeszcze jedno pytanie apropo go¶ci...Mo¿na takowych przetrzymywaæ w swoich kwaterach? Na przyk³ad rodzinê, siostrê, czy kobietê na przyk³ad...-rzuci³em zagadnieniem, wrêcz strzelaj±c wzrokiem. Wch³ania³em nim ka¿dy, nawet najmniejszy przedmiot w gabinecie lidera. Orochi zdawa³ siê nie znaæ ka¿dej rzeczy tutaj, co ca³kiem by³o zrozumia³e. Dopiero co sta³ siê przewodnicz±cym, a do¶wiadczenie nie idzie wraz z objêciem jakiego¶ urzêdu. To czas go kreuje, nie "krzes³o".
-W kwaterze SO moga przebywaæ tylko i wy³±cznie cz³onkowie SO. Nie mo¿emy sobie pozwoliæ na jakiekolwiek wycieki. Je¶li chcesz siê z kim¶ spotkaæ to ca³kiem niedaleko jest Oto-gakure w którym cz³onkowie naszej organizacji s± ile widziani. Koichi nie podejmuje tej decyzji aby zrobiæ ci w jaki¶ sposób na z³o¶æ. S± to konieczne ¶rodki bezpieczeñstwa. Oczywi¶cie sam tak¿e bêdê stosowaæ siê do tej zasady. Co ze mnie by³by za lider gdybym nie stosowa³ siê do zasad które sam ustalam. Pozostajê jeszcze kwestia CS któr± dostaniesz w przysz³ym tygodniu. CS to nagroda wiêc t¿eba na to zas³u¿yæ ale ciebie to nie dotyczy poniewa¿ jeste¶ moj± prawa rêk± i ufam ci wiêc dostaniesz j± bez problemu. Prosi³bym ciê jeszcze o zapoznanie siê ze wszystkimi og³oszeniami znajduj±cymi siê na tablicy og³oszeñ.
-£a³...¶wietnie...je¿eli tak ma wygl±daæ wspó³praca z Tob± jako liderem SO, to jestem zadowolony. Nagrody, kwatery, ratowanie Oto i pomaganie Królowej..W dodatku tablica og³oszeñ...Jestem pod nieukrywanym wra¿eniem, Orochi. Czy to wszystko, czy masz do mnie jeszcze jakie¶ pytania, sir?-spyta³em ju¿ tak niby to oficjalnie, stosuj±c siê do zasady, ¿e jak kto¶ jest moim prze³o¿onym, do na szczyptê dodatkowego szacunku na pewno zas³uguje. Prawdê mówi±c ja nie widzia³em powodu, by tutaj siedzieæ. No, by³ taki jeden...
-W sumie to ja mam takie pytanko jedno. Czy jest gdzie¶ tutaj biblioteka, ksiêga wieczysta albo spis ludno¶ci pod wzglêdem pochodzenia? I biblioteka, najlepiej..?
Spojrza³em na Koichiego lekko rozbawiony.-Ciesze siê ¿e ci siê podoba.A i zabraniam ci mówiæ do mnie sir,Pan ani nic w tym stylu, zwracaj siê do mnie po prostu Orochi. O ile mi wiadomo biblioteki nie ma ale je¿eli chcesz to mo¿esz siê tym zaj±æ i zrobiæ taka bibliotekê. Daje ci wolna rêkê. Chcia³bym jeszcze aby¶ przed opuszczeniem kwatery odwiedzi³ swój gabinet i siê tam zorganizowa³. A kiedy juz wyruszysz to przemierzaj±c krainy ninja werbuj nowych cz³onków i przyprowadzaj ich do Mrocznego lasu gdzie ja stwierdze czy rzekomy cz³onek siê nadajê. To tyle. Jeste¶ wolny
Wsta³em pospiesznie z krzes³a, szczê¶liwy z powodu uwolnienia ze szponów mebelka.
-To ja w takim razie pójdê pogrzebaæ w korytarzach siedziby. Kto wie, mo¿e jest tu jaka¶ biblioteka, tylko za spraw± braku czytelników stoi ona w zakurzonym, ciemnym k±cie? Do zobaczenia, wrócê pó¼niej.
Pomacha³em Yashagoro na po¿egnanie, wychodz±c jednocze¶nie z jego biura. Od razu zacz±³em siê rozgl±daæ za miejscem, które mog³oby przypominaæ czytelniê, zbiór ksi±g, o bibliotece nawet nie wspominaj±c. Czeka³ mnie d³ugi marsz przez hall, który wygl±da³ niczym labirynt.
WZT
Po¿egna³em Koichiego. By³em zadowolony ¿e organizacja SO idzie do¶æ sprawnie. Rozsiad³em sie wygodnie na fotelu przy moim biurku i pogr±¿y³em sie w rozmyslaniach. W koncu to dopiero pocz±tek naszej dzia³alno¶ci a ja nie mam jeszcze dok³adnego planu co i jak.
Dodane po 11 minutach:
Po dluzszej chwili rozmy¶lania nagle podnios³em siê z fotela i postanowi³em ¿e wypróbuje tajne przej¶cie o którym nikt oprócz mnie lidera nie mia³ pojêcia. Postanowi³em ¿e odwiedze mroczny las i udam sie do Oto.
NMM
Dodane po 49 godzinach 39 minutach:
Wszed³em do swojego gabinetu. Od wczoraj nic siê w nim nie zmieni³o. Postanowi³em ¿e czas na ma³e porz±dki. Zabra³em siê do pracy. Po¶ciera³em kurze i poustawia³em meble wed³ug mojego upodobania. Po d³u¿szej chwili pracy gabinet wygl±da³ ca³kiem inaczej. Zadowolony z siebie usiad³em przy swoim biurku. Tak jak siê spodziewa³em nie zobaczy³em wiadomo¶ci Pani Minako. Znudzony po³o¿y³em g³owê na ramie i przysn±³em
Dodane po 2 godzinach 55 minutach:
Przebudzi³em siê z powodu koszmaru który mnie nawiedzi³. Nie chcia³em wiêcej siedzieæ w tym gabinecie. By³o tu tak dziwnie. Wola³em pój¶æ do mrocznego lasu tamten klimat by³ w tej chwili dla mnie idealny.
NMM
Kiedy stan±³em w drzwiach mojego gabinetu ogarnê³o mnie okropne zmêczenie. Szybko podszed³em do swojego biurka i usiadlem na krze¶le. Juz po chwili moja g³owa spoczywa³a na blacie a ja by³em pogr±¿ony we snie. Nic w tym dziwnego skoro przez ostatnie cztery dni zwerbowa³em siedmioro cz³onków i to praktycznie nie maj±c ¿adnej przerwy.
Twój pyszczek, przypadkiem opad³ na dziwnie star± kartkê, od niepamiêtnych czasów znajduj±c± siê na biurku. Przez ca³y ten czas, by³e¶ tak zajêty, ¿e nawet, nie rozkaza³e¶ ¿adnemu z nowych ch³opców, posprz±tania gabinetu. Leniwie otwar³e¶ Swoje oczka, oraz rzuci³e¶ na jej zawarto¶æ. Jakie by³o Twe zaskoczenie, kiedy okaza³o siê, i¿ ta karta jest du¿o starsza ni¿ TY! By³ to raport medyczny, z pewnej placówki, w znajomym Ci regionie (mianowicie po³udniowe strony Oto), opisuj±cy pierwsze próby, dotycz±ce przeszczepu czystej ilo¶ci chakry. Na 100 testowanych u¿ytkowników, prze¿y³o tylko 2, 4 jest w ¶pi±czce, a reszta umar³a niezwykle ciekaw± i brutaln± ¶mierci±. Có¿, jedynie dla Twojej dyspozycji, pozostawiam co z Tym faktem zrobisz...
Kiedy przeczyta³em zawarto¶æ kartki ma³o nie spad³em z krzes³a. Wiêc w koñcu,chocia¿ przypadkowo,znalaz³em to na czym mi tak zale¿a³o. By³em prawie pewny ¿e notatka dotyczy przeklêtej pieczêci. Nie mog³em czekaæ. Ju¿ od pocz±tku mojej kariery lidera mia³em w planach jako¶ odnale¼æ i reaktywowaæ t± moc. Szansa która siê teraz otworzy³a przede mn± by³a jedyna w swoim rodzaju. Postanowi³em ¿e udam siê do lokacji opisanej w tej notatce. Nie marnuj±c czasu zabra³em siê wiêc za przygotowania. Postanowi³em zabraæ ze sob± ca³y swój arsena³ broni. Na tej wyprawie mog³o byæ niebezpiecznie. Podszed³em do szafy w której ulokowany by³ ca³y mój ca³y rynsztunek wojenny. Zabra³em z niej Shuko które umie¶ci³em na moich górnych rêkach. Nie oby³o siê te¿ bez Haridoku.Zamocowawszy je na jednaj ze ¶rodkowych r±k umie¶ci³em w nim piêæ z moich zatrutych senbon. Ca³o¶æ zakry³em moim p³aszczem ANBU z pod którego nie mo¿liwe by³o aby moja broñ by³a widoczna. Nie da³o siê tak¿e rozpoznaæ mojej to¿samo¶ci. Tak przygotowany stan±³em w drzwiach aby jeszcze raz popatrzeæ na mój gabinet. Po czym opu¶cilem go.
NMM
Shuko S± to stalowe pazury ukryte w rêkawicy. Bardzo gro¼ne w po³±czeniu z d³ugimi rêkawami w stroju shinobi, poniewa¿ mo¿na tak ³atwo zaskoczyæ swojego przeciwnika. Szybko wysuwaj±ce siê ostrza stanowi± powa¿ne zagro¿enie nawet dla do¶wiadczonego ninja.
Haridoku - Wyrzutnia igie³, pomie¶ci max 5 igie³. S³u¿y do wystrzeliwania senbonów, b±d¼ igie³ w stronê swojego oponenta. Jest umocowana na przedramieniu, mo¿na j± ukryæ za rêkawem, po czym zaskoczyæ swojego wroga wystrza³em z bliska. Dobra w po³±czeniu z zatrutym orê¿em.
Zatrute Senbony
Jak ich zwyk³e kuzynki s± cienkimi ig³ami, jednak ten rodzaj jest nas±czony trucizn±, która potrafi sparali¿owaæ trafiona czê¶æ cia³a przeciwnika. Trucizna zabija po 8 turach.
Dobre w po³±czeniu z wyrzutni±, czy parasolem.
P³aszcz ANBU- Jest to czarny p³aszcz z kapturem, który zakrywa to¿samo¶æ osoby nosz±cej Go. Mo¿na poruszaæ siê pomiêdzy wioskami i nie byæ dostrze¿onym, ani rozpoznanym. Korzystny przy niektórych broniach, które s± ma³ych rozmiarów, a mo¿na je ukryæ np. w rêkawach. Inne osoby z wioski uwa¿aj± ciê za specjalnego cz³onka ANBU. S³u¿y równie¿ za przebranie. Mo¿esz dziêki niemu dostaæ siê do siedziby ANBU.
Atsuko wracaj±æ z targowiska z peln± torb± owoców przyszed do siedziby SO gdzie postanowi przesiedziaæ tam resztê dnia.
Mody Abumi nadal szuka Orochiego lidera SO, postanowil puj¶æ do pooju maj±c nadziejê ¿e kogo¶ tam znajdzie jednak gdy nikogo tam nie by³ usiad w wyfodnym czarnym fotelu i zacz± za³ zajadaæ siê owocami
Wszed³em do gabinetu i odetchn±³em z ulg±. Ku mojemu zdziwieniu ujrza³em w ¶rodku Atsuko. Siad³em w fotelu przy moim biurku. I przeci±gn±³em siê. Bol w nodze dawa³ mi siê we znaki.
-Wtaj Atsuko co ciê do mnie sprowadza?
Skina³em na Ryuka pokazuj±c mu aby usiad³.
-Ryuku opowiedz mi co¶ o sobie.
Ryuk wszed³ do gabinetu i zacz±³ przygl±daæ siê temu pomieszczeniu...
- Hmm... przytulnie tu nawet ...- Stwierdzi³ ch³opak , nastêpnie zauwa¿y³ jak±¶ osobê..
- Ohayo ....- Przywia³ siê , nastêpnie Orochi poprosi³ go aby co¶ opowiedzia³ o sobie..
- Jestem ninja bez wioski ... podró¿uje po krainach i zdobywam wiedzê...- Powiedzia³ krótko, czym aktualnie siê zajmuje..
Wparowa³ do gabinetu jak burza, z doz± gracji ale jednak chaotycznej. G³o¶no dysza³ po d³ugim dystansie jaki przeby³ biegn±c. Stan±³ wyprostowany i poprawi³ swoj± platynow± grzywkê, widaæ ¿e by³a ju¿ zdecydowanie za d³uga. Otrzepa³ z kurzu swoje i tak zniszczone i poszarpane ubranie po czym rzuci³ na wszystkich sympatyczne acz zak³opotane spojrzenie.
-Hey wszystkim, spó¼ni³em siê? Co¶ mnie ominê³o?
Zapyta³ krótko po czym szuka³ jakiego¶ siedziska. Jednak ta my¶l szybko mu uciek³a i zamkn±³ za sob± drzwi gabinetu. Opar³ siê o poblisk± ¶cianê i z uwag± s³ucha³. Mo¿e dowie siê czego¶, albo pewno dostanie naganê za swoje zachowanie lub spó¼nienie. Tak czy siak nie we¼mie sobie tego do serca. Wpatrywa³ siê w zgromadzony w gabinecie t³um.
-Wiêc Ryuku jeste¶ oficjalnym cz³onkiem SO.
Odczuwa³em ci±g³y ból nogi a os³abienie organizmu zaczyna³o coraz bardziej mi doskwieraæ.
- W tym momencie do gabinetu wparowa³ Dedal. Jego zachowanie by³o co najmniej dziwne. Spojrza³em na niego trochê zmieszanym wzrokiem.
-Nie Dedalu nie spó¼ni³e¶ siê i nic ciekawego ciê nie ominê³o. Cieszê siê jednak ¿e mam was trzech w jednym miejscu. Otó¿ tak siê sk³ada ¿e wracam z wyprawy na której zdoby³em nasz± upragnion± moc jak± jest przeklêta pieczêæ. Chcia³bym was naznaczyæ tym b³ogos³awieñstwem. Ostrzegam jednak ¿e nie jest to zbyt przyjemne i wasze organizmy mog± ¼le to przyj±æ. Ja jestem z wami wiêc nic z³ego siê nie stanie.
U¶miechn±³em siê do nich mia³em nadziejê ¿e moje zapewnienie im pomog³o.
Ryuk by³ zadowolony , ze w koñcu gdzie¶ siê usadowi na sta³e.
- Arigato..- Podziêkowa³ Orochiemu za te s³owa ... nastêpnie przyby³a nowa duszyczka na imprezkê..
- Ohayo- Przywita³ siê chunnin z nowo przyby³ym Soadyst±... nastêpnie ch³opak us³ysza³ has³o ... "przeklêta pieczêæ"..
- Hmm... ciekawe ...- Powiedzia³ ch³opak i po³o¿y³ kose opieraj±c j± przy ¶cianie.
- Kolejna pieczêæ do analizy...- Doda³ pod nosem po chwili...
Dedal wyra¼nie siê zaniepokoi³. S³owa lidera nie by³y dla niego wcale czym¶ dobrym. "B³ogos³awieñstwo?" Nekomata zbudzi³a siê ze swej drzemki. W oczach m³odego blondyna mo¿na by³o dostrzec co¶ wiêcej ni¿ tylko zwyk³y blask odbijanego ¶wiat³a.
-Emmm jak to b³ogos³awieñstwo? Co to takiego ma byæ?
Zapyta³ dr¿±cym g³osem. Dedal nie pragn±³ ¿adnej mocy. Czy¿by to mia³a byæ ta "przeklêta pieczêæ" i dlaczego przeklêta skoro nazwa³ j± upragnion± i b³ogos³awion±?
Spojrza³em na zaniepokojonego Dedala. Zachowanie Ryuka raczej mnie nie przejê³o.
-Dedalu pieczêæ to moc ktora zwiêksza twój potencja³ chakry si³e szybko¶æ itp. Moim zdaniem zwie siê przeklêta poniewa¿ przyjêciu jej towarzyszy okropny ból. Mo¿liwa jest nawet ¶mieræ ale w±tpiê czy któremu¶ z was siê to przytrafi. Ryuku postanowi³em ¿e zacznê od ciebie.
Podszed³em do ch³opaka i zapyta³em
-Jestes gotowy?
Ryuk ws³ucha³ siê i us³ysza³ s³owo ból ... wtedy pojawi³y siê wizje z jego przysz³o¶ci...
- Tak ... ale je¿eli ma towarzyszyæ temu straszny ból ... musicie znajdowaæ siê ode mnie w bezpiecznej odleg³o¶ci ... nie wiem jak moje cia³o zareaguje tym bardziej moje KG..- Powiedzia³ ch³opak
- Ale jestem gotowy .... - Doda³ po chwili ....
Nie by³o na co wiêcej czekaæ. Nachyli³em siê nad ch³opakiem i zatopi³em zêby w jego karku wpuszczaj±c w jego cia³o jad. By³o to bardzo dziwne uczucie. Postanowi³em ze wystarczy. Wyrwa³em zêby i odsun±³em siê od Ryuka ocieraj±c twarz z krwi.
Nie chc±c siê na razie odzywaæ przymkn±³ lekko oczy i patrzy³ z uwag± na to co siê zaraz mia³o staæ. Przekleñstwo, przekleñstwo, przekleñstwo... To ca³y czas chodzi³o mu po g³owie. Pamiêta³ ile wycierpia³ ju¿ z jednym brzeniem jakie d¼wiga³. Zapieczêtowanie w nim Nibiego no Nekomaty, kosztowa³o ca³y klan wiele wysi³ku, czasu i nawet poch³onê³o kilka ¿yæ. Dedal zap³aci³ natomiast to niewiarygodnym bólem i ¶pi±czk±. My¶li nie pozwala³y mu o tym na moment zapomnieæ. Ból, ból, ból... Wiedzia³ ¿e przekleñstwo + przekleñstwo mo¿e mu wyj¶æ tylko na jedno. ¦mieræ. W milczeniu zamkn±³ oczy i czeka³ na stosowny moment by poruszyæ w±tek pieczêci.
Ryuk
Skóra opiera³a siê tylko przez chwilê, a¿ w koñcu zêby przebi³y j±, zanurzaj±c siê w Twoim Ciebie. By³o to uczucie, jakby kto¶ wbija³ Ci w cia³o dwie grube ig³y. Nie by³o to nic, czego nie da³oby siê wytrzymaæ. G³upia pewno¶æ, ¿e to ju¿ koniec nadesz³a zbyt szybko. Trysn±³ jad, rozpiera³ cia³o i parzy³ je od ¶rodka, pali³ jak p³ynne ¿elazo i nie pozosta³ w miejscu. Zacz±³ wirowaæ jak oszala³y, jakby próbowa³ wyrwaæ cia³o, zrobiæ w nim dla siebie wystarczaj±co miejsca. Pojawi³a siê przera¼liwa my¶l, co je¶li cia³o oka¿e siê zbyt ciasne i ca³e zostanie poch³oniête przez jad. A teraz by³o ju¿ za pó¼no na refleksje.
Wszyscy
Orochi oderwa³ siê od rany, dwa zaognione, lekko krwawi±ce miejsca znaczy³y, gdzie uk±si³e¶ Ryuka. A on, jego cia³o zaczyna³o siê wiæ, jakby skrêcaæ na Waszych oczach. Twarz mia³ przera¼liwie blad±, niemal sin±, oczy wytrzeszczone.
Ryuk
Ca³e cia³o oszala³o, nie mog³e¶ nad nim zapanowaæ, a przed oczami ból sformowa³ siê ogromn±, cienist± paszczê. Rozwar³a siê przed Twoj± twarz± i zamknê³a z przera¼liwym odg³osem pêkaj±cej skóry i ko¶ci. Przera¼liwy ból pulsowa³, zniewala³. Poczu³e¶, ¿e upadasz na kolana. Cienista bestia Ciê po¿era³a kawa³ek po kawa³ku, og³usza³ Ciê w³asny krzyk. Zapad³a ciemno¶æ, bezdenna, nieznaj±ca koñca. Czy tak wygl±da ¶mieræ?
Wszyscy
Osun±³ siê na kolana, krzycza³, szarpa³ powietrze, konwulsje rzuca³y jego cia³em, a blada twarz eksplodowa³a w jednej chwili czerwieni±. Krwotok z nosa obficie zbroczy³ jego usta, ubranie. Upad³, a na jego ciele pojawi³a siê przeklêta pieczêæ, jakby kto¶ wypala³ j± powoli niewidzialnym, roz¿arzonym prêtem. Niemal czuli¶cie sw±d przypalanej skóry.
Ryuk
Przeb³ysk ¶wiadomo¶ci i ¶wiat zakryty czerwieni± Twojej w³asnej krwi. Wiedzia³e¶, ¿e nale¿y do Ciebie, jednak reszta cia³a wydawa³a siê obca, odrêtwia³a. Widzisz swoich towarzyszy, dopiero teraz dochodzi do Ciebie, ¿e le¿ysz na ziemi. Czujesz nadchodz±c± zapowied¼ bólu, on nadejdzie jeszcze, to jest nieuchronne. Ale masz jeszcze chwilê, zanim Ciê poch³onie, zanim b³ogos³awione odrêtwienie opadnie i znów cierpienie poka¿e kto tu rz±dzi. Pieczêæ... czujesz j± ca³ym sob±, znajduje siê na Twoim ciele, w Tobie. Chyba mo¿esz mówiæ, ale s³abniesz z ka¿d± chwil±.
Kolejka: Ryuk>Orochi>Dedal>Atsuko>ja
Ryuk odczu³ ten ból ... lecz to by³ ból tylko fizyczny , po czê¶ci psychiczny , lecz go trzyma³a przy ¿yciu pewna my¶l.... A mianowicie my¶l o ukochanej...
- Dla ciebie ... dla twej pamiêci ... dla zemsty ... dla mi³o¶ci ... muszê ... ¿yæ ... dla ciebie ... Hyoru ....- Ryuk zacz±³ sobie j± przypominaæ ... te chwile przed jej ¶mierci±..
- Klan niema znaczenia .... - Znowu powiedzia³ co¶, to mia³o zwi±zek z tym , ¿e klan zabi³ jego ukochan±.... musia³ ¿yæ , aby dokonaæ osadu na Konoha, na klanie nara... dlatego musi przyj±æ t± moc ... musi ¿yæ .. musi staæ siê silnym ...
- Hyoru ... nie umrê .... muszê ¿yæ i dokonaæ oczyszczenia ... - Powtarza³ ci±gle te s³owa, wiedzia³ jaki jest jego cel w ¿yciu... Wtedy dooko³a niego zacz±³ poruszaæ siê cieñ bardzo agresywnie ... to musia³o odzwierciedlaæ jego ból fizyczny.....lecz my¶l o zmar³ej pozostawia³a go dalej przy ¿yciu ... musia³ ukaraæ tych .. którzy j± zabili... lecz czy pieczêæ go nie zabije .... ? Tego nikt z zebranych tu nie wie
Poczu³em ból g³owy i okropny smak w ustach, Podszed³em do biurka bo nie usta³bym d³ugo na nogach. Po chwili ból g³owy i zawroty zmala³y do tego stopnia ¿e mog³em podej¶æ do nieprzytomnych towarzyszy. U³o¿y³em ich ko³o siebie podk³adaj±c pod g³owê poduszki. By³o to na razie prowizoryczne miejsce bo musia³em zaj±æ siê czym innym. Spojrza³em wê¿owym wzrokiem na Dedala. Nie mog³em zostawiæ tego o nic nie pytaj±c. W tym ch³opaku by³o co¶ dziwnego.
-Dedalu muszê ciê zapytaæ co siê sta³o? Dlaczego pieczêæ siê nie przyjê³a? To na pewno nie by³a moja wina bo kontrolowa³em siê. Co¶ mnie wypchnê³o z twojego organizmu. I chcê wiedzieæ dlaczego tak siê sta³o.
Patrzy³em na Dedala wzrokiem, który nie znosi k³amstwa.
Dedal roze¶mia³ siê ironicznie, sam chcia³ go gry¼æ to ma nauczkê. Kto siê czarami bawi ten odczuwa ich skutki. Szyderczy u¶miech dalej go¶ci³ na jego twarzy.
-Mnie siê pytasz? Je¶li to jest ta wielka moc to nie czujê jej za du¿o bo trochê mnie tu swêdzi. Beznadziejna ta zabawa.
Pog³aska³ swoj± skórê w miejscu ugryzienia. Fujjj, jak mo¿na gry¼æ ludzi od tak sobie. Dedal naci±gn±³ sweter na to miejsce by nie by³o na widoku.
-Mam nadziejê ¿e by³e¶ szczepiony na w¶ciekliznê.
Zapyta³ ca³kiem powa¿nym tonem. Po chwili doda³ jeszcze.
-A tak na powa¿nie to sk±d mam wiedzieæ co Ciê odepchnê³o, moim zdaniem sam odskoczy³e¶ ode mnie, nie zwalaj na mnie winy ¿e ci nie wysz³o. Jeste¶ zmêczony i tyle, pewno cierpisz teraz z powodu nadmiernego przemêczenia i twój umys³ nie jest w stanie normalnie i logicznie my¶leæ. Bo niby co mia³o ciê wypchn±æ?
Mia³ nadziejê ¿e przedstawi³ w miarê logiczn± i wystarczaj±c± liniê obrony. To ¿e paj±ko-wê¿owy mia³ jaki¶ problem to ju¿ jego sprawa. Dedal nadal sta³ na swoim miejscu. Ziewn±³ tylko widz±c jak dwóch cz³onków SO zwija siê w agonii z powodu czego¶ co nawet nie chcia³o dotkn±æ jego.
Nagle Ryuk siê obudzi³ g³owa go strasznie bola³a..
- Echh ..- Wtedy dooko³a niego zaczê³a emanowaæ chakra ,a pieczêæ zaczê³a siê rozrastaæ po ca³ym ciele.. Czarno fioletowa chakra emanowa³a z cia³a ch³opaka..
- Wiêc to jest ta moc ....- Oznajmi³ nastêpnie zamknê³a oczy a pieczêæ siê zamknê³a..
- Ale g³owa mnie boli ... ech ... gdybym wiedzia³ , ¿e czeka mnie taki ból nigdy bym siê na to nie zgodzi³ ...- Powiedzia³ ch³opak , by³ jeszcze os³abiony po tym ca³ym k±saniu.
Atsuko otrz±sn±³ siê jako drugi, strasznie bola³a go g³owa po chwili powiedzia³:
- D³ugo spa³em?
Po czym dotkn±³ prawego ucha poczu³ ¿e ma na nim co¶ zimnego po przetarciu lew± rêk± przeci±gn±³ zimn± krew po poliku podszed³ do najbli¿szego stolika i zabra³ prê chusteczek aby wytrzeæ twarz.
Wsta³ ogarn±³ siê przetar³ praw± rêk± w miejscu ugryzienia-szyja
<NMM>
Spojrza³em na Dedala ze w¶ciek³± min±."Jak on ¶mie mnie obwiniaæ". Na szczê¶cie Atsuko i Ryuk siê obudzili i wyszli.
-Dedalu to na pewno nie by³a moja wina poniewa¿ wiedzia³em co robiê i niemo¿liwe by³o aby to by³a moja wina. Zreszt± czu³em jak co¶ wyra¼nie odrzuci³o mój jad. I nie zarzucaj mi w¶cieklizny bo z pozosta³ymi siê uda³o. Tylko z tob± jest co¶ nie tak i nie mów mi ¿e nie wiesz co bo i tak ci nie uwierzê do tej pory czujê ten twój smak,który tak mnie obrzydza. A wiêc s³ucham ciê. Co jest z tob± nie tak?
Patrzy³em na Dedala jakby oparzony. I czekalem na jego odpowied¼.